Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 22 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ekaterina Sedia
‹Tajemna historia Moskwy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTajemna historia Moskwy
Tytuł oryginalnyThe Secret History of Moscow
Data wydania17 października 2008
Autor
PrzekładMaria Gębicka-Frąc
Wydawca MAG
ISBN978-83-7480-101-0
Format300s. 125×195mm
Cena29,99
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Tajemna historia Moskwy

Esensja.pl
Esensja.pl
Ekaterina Sedia
« 1 2 3

Ekaterina Sedia

Tajemna historia Moskwy

– Czego chcesz? – zapytała. W pobliżu nie było nikogo, kto mógłby się zastanawiać, dlaczego mówi do ptaków, kto ­zadecydowałby, że należy odesłać ją do szpitala. Sama, nie musiała udawać normalności.
Kawka przysiadła na skraju rynny, przekrzywiając łebek.
„Masza”, chciała powiedzieć Galina, ale ugryzła się w język. Mogła być chora, ale umiała rozpoznać halucynacje. Ptaki pojawiające się znikąd i próbujące do niej przemówić, sowy ani trochę niestrapione blaskiem słońca – to nie była prawda, to się nie działo. Dobra schizofreniczka – dzielna schizofreniczka – wie, że jest chora i że to, co widzi, niekoniecznie musi istnieć. Dobra schizofreniczka powinna ignorować halucynacje, gdy tylko je rozpozna.
– Odejdźcie – szepnęła ze złością. – Nie istniejecie, więc zostawcie mnie w spokoju.
Załamana na duchu, wstała i wróciła do drzwiczek, żeby zejść do świata na dole. Ptaki, poruszone jej odejściem, przybliżyły się hurmem, ich skrzydła wzbudziły wiatr tak silny, że niemal straciła równowagę. Oblegały ją jak wrony, które płoszą koty podchodzące do gniazd, nurkując nisko, szponami szarpiąc za sierść, szeroko rozdziawiając dzioby. Uciekała do bezpiecznego włazu, tenisówki ślizgały się po nagle zbyt gładkim, niebezpiecznym metalu. Chwyciła za deski okalające czarny prostokątny otwór, nie bacząc na drzazgi, które kłuły sączące się rany na czubkach palców, spanikowana, na wpół oślepiona przez czarno-szary wir w powietrzu. Opuściła się na zakurzony strych i pobiegła do schodów, wreszcie zostawiając za sobą krakanie i pohukiwanie.
Zbyt wstrząśnięta, by wrócić do pracy, szła Nowym Arbatem, ostatnio przemienionym w deptak i opanowanym przez ulicznych malarzy. Patrzyła na nich, mijając kolejnych; większość wystawiała widoki otaczającego ich miasta. Rozpoznawała je, jak rozpoznaje się zwłoki ukochanej osoby – z rysami pozbawionymi skrzącego się życia i ruchu. Rysownicy wołali do niej, ­proponując naszkicowanie portretu, ale kręciła głową i spuszczała wzrok na uporządkowane prostokąty chodnika. Minęła kilku rzemieślników sprzedających matrioszki i malowane szkatułki, mniej lub bardziej udanie naśladujące tradycyjną sztukę Palecha i Gżela. Kilku turystów targowało się o cenę, korzystając z usług tłumacza, i Galina obrzuciła współczującym spojrzeniem udręczonego mężczyznę mówiącego w dwóch językach. Nie mogłaby pracować dla tych ludzi, którzy spadali na miasto jak plaga – wymagający, protekcjonalni, niegrzeczni. Ale zastanawiała się, jak to jest, gdy człowiek wierzy, że świat został stworzony wyłącznie dla jego przyjemności i rozrywki.
Spojrzała w inną stronę i zatrzymała się. Jej spojrzenie przykuł duży obraz oparty o witrynę sklepu i patrzyła na niego, pragnąc, żeby zniknął. Ale pozostał, jedyne płótno, którego twórca pochwycił ducha tematu – widok z dachu, który niedawno opuściła, oddany grubymi, żywymi pociągnięciami złota i żółcieni, nakryty bladobłękitną przestrzenią nieba. Co gorsza, kilka ptaków, dziobatych i pazurzastych, wisiało złowieszczo w pustych przestworzach.
Artysta stał niedbale przy obrazie, ze zgaszonym papierosem w obwisłych wargach. Obojętnie spojrzał na Galinę i oderwał się od ściany. Nieogolony, czerwonooki, brudny.
– Chcesz kupić?
Galina pokręciła głową.
– Przykro mi, nie. Ale te ptaki… Też je widzisz?
Artysta uśmiechnął się tak szeroko, że na zapadniętych policzkach nastroszyła się szczecina.
– Od zeszłego piątku. Nie do wiary! Myślałem, że to delira.
Galina się uśmiechnęła. Cudownie, pomyślała, schizofreniczka i alkoholik widują przyprawiające o gęsią skórkę ptaki.
– Widziałeś sowy?
– Od niedzieli.
– Skąd one się biorą? Dlaczego są tutaj, teraz, w ciągu dnia?
Artysta przeciągnął się i ziewnął, chuchając na nią smrodem starego dymu i przetrawionego alkoholu.
– A kto, kurwa, może wiedzieć? – mruknął filozoficznie. – Ale jak chcesz znać moje zdanie, to pewnie wina Cyganów.
– Cyganów?
– Albo to jakieś inne czary – ustąpił. – Jeśli naprawdę jesteś ciekawa, przyjdź kiedy indziej, po zmroku, to coś ci pokażę.
– Moja siostra zaginęła – powiedziała Galina. – Myślę, że ma to coś wspólnego z ptakami. Nie możesz teraz wyjaśnić?
– Nie ma żadnego wyjaśnienia. I nie mogę pokazać niczego przed zmierzchem.
Wypluł niedopałek, wepchnął ręce w kieszenie i dał do zrozumienia, że nie powie nic więcej.
Galina westchnęła i odwróciła się, by odejść.
– Jestem Galina – rzuciła na pożegnanie. – Do zobaczenia jutro.
– Do zobaczenia. – Skinął głową. – Mam na imię Fiodor.
koniec
« 1 2 3
10 października 2008

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: IV kwartał 2008
— Artur Chruściel, Ewa Drab, Jakub Gałka, Daniel Gizicki, Anna Kańtoch, Paweł Sasko, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Krótki przewodnik po cierpieniach Moskwy
— Anna Kańtoch

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.