Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Magdalena Salik
‹Gildia Hordów›

WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGildia Hordów
Data wydania18 sierpnia 2009
Autor
Wydawca RUNA
CyklDoliny mroku
ISBN978-83-89595-53-9
Format384s. 125×195mm
Cena29,50
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Gildia Hordów

Esensja.pl
Esensja.pl
Magdalena Salik
« 1 2

Magdalena Salik

Gildia Hordów

W tym momencie z rozciągającego się za oknami półmroku dobiegł bardzo dziwny dźwięk. Nie był głośny, a przecież wszyscy usłyszeli go wyraźnie. Syk, długi i przeciągły, zabrzmiał tak, jakby w okolicy odezwało się nagle tysiąc węży. “Ssss” dobiegało przez kilka sekund z ciemności.
Kobieta zamarła. Nie tylko nie słyszała nigdy czegoś takiego, ale nawet nie podejrzewała, że taki dźwięk może w ogóle istnieć. Przez jej twarz przebiegł skurcz. Szybko odwróciła się w stronę współtowarzysza podróży. I aż krzyknęła.
Sorso wyglądał na bliskiego szaleństwa. Trzęsące się ręce przyciskał z całej siły do uszu, drżał, a jednocześnie zaczął się bujać, przechylając ciało do przodu i do tyłu. Wyglądało to tak, jakby bił siedzącej naprzeciwko kobiecie pokłony. Najbardziej jednak zmieniła się jego twarz. Szeroko wytrzeszczone oczy niemal wyskakiwały z orbit, a z otwartych ust zaczęły dobiegać przeciągłe jęki.
– Co ci jest? – zawołała. – Czy coś cię boli? Panie Sorso?
Nic nie wskazywało, że mężczyzna ją słyszy. Nie przestawał się dziwnie kiwać. Nadal stękał, jakby przed chwilą ktoś uderzył go w brzuch.
– Panie Sorso! – zawołała jeszcze raz kobieta.
Nie dało to jednak żadnego efektu. Pochyliła się więc do przodu i krzywiąc się, jakby pokonywała obrzydzenie, chwyciła mężczyznę za ręce, usiłując oderwać je od jego głowy. Przez chwilę siłowała się z Sorso w milczeniu, po czym widząc, że jej wysiłki na nic się nie zdają, odsunęła się i wymierzyła mu policzek.
W tym momencie mocne szarpnięcie rzuciło ją na poduszki. Usłyszała krzyk stangreta, świst i konie poszły galopem, uciekając w panice. Powóz zaczął podskakiwać na wybojach. Jednocześnie ktoś kilka razy uderzył pięścią w drzwi.
Ku zdumieniu kobiety Sorso błyskawicznie oprzytomniał. Uprzedził ją i otworzył okno. Natychmiast pojawiła się w nim głowa mężczyzny, który uprzednio pytał o nocleg.
– Musisz wykonać rozkazy! – krzyknął jeździec, zwracając się najwyraźniej do Sorso. – Pamiętaj! Postaramy się uciec, ale ty musisz szybko wykonać rozkazy! Masz! – W tym momencie do powozu wpadł krótki, żelazny miecz i głośno szczęknął o podłogę. – I zgaś światło!
– Natychmiast skręcajcie na południe! – wrzasnął Sorso i z trzaskiem zamknął okno. Zaciągnął zasłonę i rozejrzał się po powozie. Jego wzrok zatrzymał się na suficie. Nie zwracając uwagi na oniemiałą towarzyszkę, wskoczył na siedzenie, które przed chwilą zajmował. Jednym ruchem zrzucił umieszczone na górnej półce bagaże.
– Co robisz?! – zawołała cudzoziemka.
Chciała wstać, ale nagle powóz zachybotał się gwałtownie i oboje potoczyli się w lewo. Sorso spadł z siedzenia i uderzył się o klamkę. Kiedy trzymając się dygoczących ścian, próbował wstać, z jego nosa pociekła krew.
– Mamy mało czasu – wychrypiał, łapiąc kobietę za ręce i zbliżając do jej twarzy swoją zakrwawioną twarz. – Słuchaj uważnie. Widzisz ten uchwyt w suficie? – Machnął ręką do góry. – Ten powóz ma podwójny dach. Pociągając za uchwyt, otworzysz schowek. Może się w nim ukryć jedna osoba. Weź to – wcisnął jej w dłoń nóż, który pojawił się nie wiadomo skąd – i wdrap się tam. Szybko! – wrzasnął, odsuwając się od niej.
– Co się dzieje? – krzyknęła, ściskając w obu dłoniach chłodną rękojeść.
Sorso stanął na nogach. Ponieważ powozem trzęsło znacznie mocniej niż poprzednio, trzymał się jedną ręką półki. Drugą chwycił miecz, który przed chwilą wrzucił do środka jeździec.
– Mamy mało czasu. Rób natychmiast, co mówię!
Kobieta zrozumiała, że on nie żartuje. Wahała się tylko sekundę. Zadrżała. Spojrzała szybko na sufit.
– Jak mam się tam wdrapać? – spytała.
– Wejdź na siedzenie, o tak, dobrze – dodał zadowolony, że błyskawicznie spełniła jego rozkaz. – Sięgnij do uchwytu i otwórz zasuwę. Mocniej, musisz mocniej szarpnąć! Dobrze! – Powóz podskoczył i oboje znów omal się nie przewrócili. – Wrzuć do środka nóż. Tak. Teraz oprzyj się na moich rękach…
– Co takiego? – Stojąc na siedzeniu, kobieta sięgała otworu ponad swoją głową. Był on szerokości połowy powozu. Podniosła rękę i włożyła ją do środka, jednak nie była w stanie wymacać sufitu. – To jest jak trumna! – zawołała z rozpaczą. – Błagam, powiedz mi, co się dzieje!
Pan Sorso pochylił się i splótł dłonie w koszyczek.
– Stań na moich rękach. Potem wsuń się do otworu. No już, szybko! – krzyknął, widząc że się waha.
Posłusznie podniosła stopę i postawiła ją na zaimprowizowanym oparciu. Następnie położyła dłonie na krawędziach otworu. Spojrzała w górę. Nic, ciemność. Zagryzła wargi i powoli podciągnęła się wyżej.
– Dobrze! Poszukaj nad głową uchwytu!
Powozem trzęsło teraz okropnie i kobieta o mało nie uderzyła się o krawędź schowka. Za moment jej głowa znalazła się w ciemnościach. Wyciągnęła rękę i wreszcie wymacała właściwy sufit. Przesunęła po nim palcami, aż natrafiła na uchwyt.
– Mam! – krzyknęła.
W tym momencie Sorso, sapiąc z wysiłku, wyprostował się. Napięła mocno wszystkie mięśnie i leżała już w środku na brzuchu. Zaczęła szukać w ciemnościach przed sobą i natrafiła na ścianę, a na niej na drugą klamrę. Podciągnęła się i dzięki pomocy pana Sorso wciągnęła nogi do otworu. Leżała płasko, mając tuż nad głową dach powozu. Nagle krzyknęła – dotknęła twarzą ostrza, które wcześniej wrzuciła do schowka.
– Zamykam! – zawołał z dołu Sorso. – Bądź cicho i czekaj. Jak nam się uda, pomogę ci zejść. Jak nie, idź z powrotem do Tyngi. Trzymaj nóż w pogotowiu. I bądź cicho!
– Co to jest?! – wrzasnęła. – Co to jest?!
Usłyszała ostatnie słowa, jakie wypowiedział:
– To one! Grychty!
W schowku zapanowała ciemność.
Powóz bez przerwy podskakiwał. Najwyraźniej od jakiegoś czasu nie jechał już po drodze. Raz po raz wpadał na jakiś kamień i wtedy ukryta pod sufitem kobieta całym ciałem uderzała o dach. Zęby jej szczękały. Zaraz po tym, jak Sorso zasunął klapę, usłyszała dźwięk tłuczonego szkła – widocznie mężczyzna rozbił lampiony, by jak najszybciej zgasić świece.
Było już jednak za późno.
Przez chwilę cudzoziemce wydało się, że słyszy jakieś krzyki na zewnątrz. Konie zarżały przeraźliwie i ktoś na cały głos zaryczał “Z prawej!!!”. Powozem szarpnęło i gdzieś z boku dobiegło zupełnie nieludzkie “Aghhh!”. “Nie!” – krzyknął ktoś inny, chyba stangret, i jednocześnie konie znów zarżały, tak jakby stanęły dęba. Zazgrzytało żelazo, miecze ze świstem przecinały powietrze.
Odgłosy walki trwały jednak krótko. Kobieta poczuła nagle, że się zatrzymali. Zrobiło się cicho.
• • •
Minęło kilka sekund i raptem szczęknęła klamka. Sorso krzyknął i jednocześnie rozległ się przeraźliwy pisk. Na dole rozpoczęła się szamotanina. Buch, buch, buch – coś waliło w ściany powozu, który trząsł się na wszystkie strony. Znów szczęknęło żelazo. Potem coś piszczało, jednocześnie Sorso wrzasnął “Nieeeeee!”. Na koniec wydał z siebie warkot i całym pojazdem mocno szarpnęło. Ostatnią rzeczą, jaką kobieta usłyszała, było głośne stęknięcie.
I syk.
koniec
« 1 2
18 sierpnia 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: Lato 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Gildia Hordów – fragment 2
— Magdalena Salik

Sen o Dolinach
— Karina Murawko-Wiśniewska

Tegoż twórcy

Moralność przyszłości
— Miłosz Cybowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.