Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jesse Bullington
‹Smutna historia braci Grossbart›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSmutna historia braci Grossbart
Tytuł oryginalnyThe Sad Tale of the Brothers Grossbart
Data wydania18 maja 2012
Autor
PrzekładMałgorzata Strzelec
Wydawca MAG
ISBN978-83-7480-253-6
Format384s. 135×202mm
Cena35,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Na średniowiecznym gościńcu z wiedźmą, dżumą i demonem
[Jesse Bullington „Smutna historia braci Grossbart” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Smutna historia braci Grossbart” skłania do zadawania pytań. Na przykład takiego: po co czytać książki, których lektura nie sprawia przyjemności, a nawet budzi niesmak? Dla intelektualnego snobizmu, gdyż to „sama prawda o życiu”, które wszak miłe nie jest? Na to można odpowiedzieć, że Jesse Bullington wyważa otwarte drzwi, bo przecież epatowanie czytelników obrzydliwością ma w literaturze całkiem długą historię. Argumenty za i przeciw można mnożyć… A jaka ta powieść naprawdę jest?

Anna Kańtoch

Na średniowiecznym gościńcu z wiedźmą, dżumą i demonem
[Jesse Bullington „Smutna historia braci Grossbart” - recenzja]

„Smutna historia braci Grossbart” skłania do zadawania pytań. Na przykład takiego: po co czytać książki, których lektura nie sprawia przyjemności, a nawet budzi niesmak? Dla intelektualnego snobizmu, gdyż to „sama prawda o życiu”, które wszak miłe nie jest? Na to można odpowiedzieć, że Jesse Bullington wyważa otwarte drzwi, bo przecież epatowanie czytelników obrzydliwością ma w literaturze całkiem długą historię. Argumenty za i przeciw można mnożyć… A jaka ta powieść naprawdę jest?

Jesse Bullington
‹Smutna historia braci Grossbart›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSmutna historia braci Grossbart
Tytuł oryginalnyThe Sad Tale of the Brothers Grossbart
Data wydania18 maja 2012
Autor
PrzekładMałgorzata Strzelec
Wydawca MAG
ISBN978-83-7480-253-6
Format384s. 135×202mm
Cena35,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Zanim jednak spróbuję na to pytanie odpowiedzieć, najpierw kilka słów o tym, czym „Smutna historia…” na pewno NIE jest. Otóż nie jest to jedna z tych szmatławych, źle napisanych i jeszcze gorzej przetłumaczonych książeczek, których jedynym celem jest dostarczenie czytelnikowi frajdy z wypruwanych masowo flaków. Wspominam o tym, bo zamieszczona na czwartej stronie okładki uwaga, że „książka zawiera brutalne sceny i wulgaryzmy”, może takie właśnie podejrzenia budzić. Tymczasem „Smutna historia…” to nie wyrób literaturopodobny, tylko pełnoprawna literatura, napisana eleganckim stylem i równie elegancko wydana. Co więcej, widać w niej sporą autorską erudycję, widać też jeszcze większą wyobraźnię. „Smutna historia…” zasługuje więc na to, by potraktować ją poważnie.
Zacznijmy od pomysłu na scenerię – otóż amerykański autor osadził akcję swojej debiutanckiej powieści w średniowieczu przypominającym obrazy Boscha, posępnym i okrutnym, ale i na swój sposób malowniczym, bo pełnym demonów oraz mrocznych, dziwacznych czarów. Co prawda zarzucić można pisarzowi, że nie do końca potrafił się zdecydować, czy to średniowiecze ma być bardziej serio, czy może to takie postmodernistyczne mruganie okiem do czytelnika, ale niech tam, sama koncepcja przypadła mi do gustu. Są tu momenty, gdy Bulligtonowi udaje się tworzyć sceny odpychające i fascynujące jednocześnie, a niektóre obrazy (np. nagi mężczyzna na demonie-świni) potrafią zapaść w pamięć. Kłopot jednak w tym, że „Smutna historia…” częściej jest tylko niesmaczna niż niesmaczna i pociągająca zarazem. Zagryzanie psa, wymiotowanie na siebie nawzajem, seks oralny ze starą wiedźmą – to tylko część atrakcji, jakie można znaleźć w książce. Nie wątpię, że celem Bulligtona było stworzenie takiej właśnie historii, nie wątpię też, że osobom o specyficznych upodobaniach duże stężenie turpizmu może przypaść do gustu. Jednak większość czytelników, jak sądzę, zapyta: „W porządku, obrzydliwość obrzydliwością, ale co więcej autor ma do zaoferowania?”. A z tym więcej bywa już, niestety, problem.
Bo owszem, jak wspomniałam, książka potrafi zainteresować na poziomie poszczególnych scen, ale już nie na poziomie całej historii. Fabuła jest dość pretekstowa – ot, bracia podróżują przez średniowieczną Europę do Egiptu, tu spotkają demona, tam wiedźmę, jeszcze gdzie indziej trafią do wymarłego miasta, stawią czoła zarazie albo pokonają przydrożnych zbójów. Większość tych epizodów można zamienić na inne, podobne, bez szkody dla opowieści, ich rozmieszczenie w fabule też jest dość dowolne. Brakuje wątku, który na dłuższą metę potrafiłby zainteresować – bo nie jest takim motyw ścigającego braci mężczyzny, któremu Grossbartowie zabili żonę i dzieci, ani tym bardziej podróż do Egiptu, gdzie nasi bohaterowie mają nadzieję wzbogacić się na rabowaniu grobowców (jedno i drugie pozostawia czytelnika zupełnie obojętnym).
Strzałem w stopę jest także, w moim przekonaniu, wybór takich, a nie innych bohaterów. Grossbartowie to dzieci swoich czasów, gdy życie było tanie, a niebezpieczeństwo czaiło się za każdym rogiem. Hegel i Manfried są mordercami nieczułymi na nic z wyjątkiem własnej korzyści, mściwymi i niezbyt bystrymi, za to obdarzonymi pewnego rodzaju sprytem. „Urodzeni do zła” można powiedzieć, choć oni sami uważają siebie za niemal bezgrzeszne ideały. Nieczęsto się zdarza, by najważniejsze role w powieści grały podobne postacie – w literaturze bywa, owszem, że na pierwszym planie mamy tych złych, zazwyczaj jednak są to łotry inteligentne, barwne, i, można powiedzieć, działające z rozmachem, podczas gdy braciom zdecydowanie bliżej do zwykłych rzezimieszków – jedyne, co ich wyróżnia, to ich podłość oraz okrucieństwo. Można pochwalić autora za odwagę i oryginalność, ale można też zapytać, dlaczego tacy bohaterowie rzadko zostają głównymi? A odpowiedź jest prosta: otóż dlatego, że Grossbartowie nijak się do tej roli nie nadają. I nie chodzi o ich antypatyczność, ale o to, że są zwyczajnie nudni. Ponieważ to charaktery proste jak konstrukcja cepa, ich reakcje stają się szybko przewidywalne, zaś zafiksowanie braci na zgromadzonych w grobowcach skarbach miało być chyba zabawne, a jest jedynie męczące. Co gorsza, żadna z tych postaci nie zmienia się, nie ewoluuje w żaden sposób w toku akcji. Grossbartowie przy pierwszym popełnionym przez siebie morderstwie zachowują się dokładnie tak samo, jak przy kolejnych – zero wyrzutów sumienia, zero współczucia dla ofiary. Rozumiem, że taka była autorska koncepcja, nie zmienia to jednak faktu, że konstruując w ten sposób protagonistów, Bullington sprawił, iż czytelnik nie jest w stanie przejąć się ich losem nawet na tyle, żeby braciom życzyć śmierci.
Czy jest w takim razie coś, co mogłoby wynagrodzić mało porywającą fabułę i nieciekawych bohaterów? Jeff VanderMeer reklamuje „Smutną historię…” jako powieść „w mroczny sposób zabawną, bluźnierczą, sprośną, imponującą erudycją i niegodziwie oryginalną”. Jeśli chodzi o humor… cóż, nie rozbawiła ani jedna scena czy dialog. Bluźnierstwo, owszem, poniekąd tu jest (bracia są twórcami herezji, jakoby zgwałcona Maryja w odwecie na Bogu urodziła mu wyjątkowo nieudanego syna), trudno jednak potraktować je inaczej niż jako niezbyt udany i przede wszystkim nadmiernie rozciągnięty żart. Sprośność też pozostaje pod znakiem zapytania, bo wszystko, co wiąże się ze sferą seksualną, jest tu zbyt odpychające, by o tym mówić. Pozostają więc erudycja oraz oryginalność. Czy ta pierwsza jest „imponująca”, a druga „niegodziwa”, mam wątpliwości, jednak mimo wszystko nie można odmówić „Smutnej historii…” pewnych zalet. To, czy wystarczą one, by powieścią się zainteresować, pozostawiam już ocenie czytelnika.
koniec
11 lipca 2012

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Przerwane beztroskie dzieciństwo
Marcin Mroziuk

2 V 2024

Z jednej strony „Sprzedawca marzeń” to po prostu wciągająca powieść przygodowa, z drugiej zaś strony książka Katarzyny Ryrych przybliża młodym czytelnikom gęstniejącą atmosferę przed wybuchem II wojny światowej i cierpienia ludności cywilnej na jej początku.

więcej »

Krótko o książkach: Komu mogłoby zależeć?
Joanna Kapica-Curzytek

2 V 2024

W „PS. Dzięki za zbrodnie” jest bardzo dużo tropów prowadzących w stronę klasycznej powieści detektywistycznej. Znajdziemy tu wszystko, co najlepsze w gatunku cozy crime.

więcej »

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.