Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 12 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹Śląkfa›

Foto © Szymon Gonera<br>Projekt statuetki © Marian Knobloch
NazwaŚląkfa
OpisŚląkfa jest istniejącą od 1984r. nagrodą, przyznawaną przez Śląski Klub Fantastyki. Laureaci wybierani są w trzech kategoriach: Twórca, Wydawca, Fan. Wyboru dokonuje jury, w skład którego wchodzą członkowie zarządu Klubu oraz inne zaproszone osoby. Statuetkę zaprojektował Marian Knobloch.
WWW

Śląkfy – nominacje za rok 2004

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Śląski Klub Fantastyki ogłosił nominacje do Śląkf za rok 2004. Wśród nominowanych w kategorii Fan Roku po raz kolejny znalazła się Esensja. Zapraszamy do lektury listy nominacji wraz z ich uzasadnieniami.

Śląkfy – nominacje za rok 2004

Śląski Klub Fantastyki ogłosił nominacje do Śląkf za rok 2004. Wśród nominowanych w kategorii Fan Roku po raz kolejny znalazła się Esensja. Zapraszamy do lektury listy nominacji wraz z ich uzasadnieniami.

‹Śląkfa›

Foto © Szymon Gonera<br>Projekt statuetki © Marian Knobloch
NazwaŚląkfa
OpisŚląkfa jest istniejącą od 1984r. nagrodą, przyznawaną przez Śląski Klub Fantastyki. Laureaci wybierani są w trzech kategoriach: Twórca, Wydawca, Fan. Wyboru dokonuje jury, w skład którego wchodzą członkowie zarządu Klubu oraz inne zaproszone osoby. Statuetkę zaprojektował Marian Knobloch.
WWW
Ogłoszono nominacje do Śląkfy – prestiżowej nagrody przyznawanej rokrocznie przez Śląski Klub Fantastyki. Ogłoszenie laureatów odbędzie się podczas Seminarium Literackiego (Chorzów, 27-29 maja 2005).
Oto nominowani w poszczególnch kategoriach:
Twórca Roku 2004
Tomasz Bagiński
„Oj! Ktoś bardzo nie lubi tu wojska, oj, ktoś bardzo nie lubi tu sztuki wspólczesnej…” – takie były moje pierwsze refleksje po obejrzeniu Sztuki spadania. Zrealizowana równie perfekcyjnie co Katedra, Sztuka spadania jest zupełnie odmienna w warstwie wizualnej, w tematyce i zupełnie odmienna w odbiorze. I sama nie wiem, czy jest bardziej satyrą na wojsko jako takie i otaczającą nas rzeczywistość, na co wskazywałyby przypinane „spadaczom” medale, czy całkiem poważnym pytaniem o granice władzy nad drugim czlowiekiem, a także pytaniem o granice sztuki współczesnej? Odpowiedź na to pierwsze pytanie jest całkiem jasna.
A na to drugie? Jakie są granice sztuki?
Kadry z filmu nieodparcie kojarzą mi się z Świętem Wiosny, wytworzonym przez panią Katarzynę Kozyrę w 2002 roku. [Instalacja Święto Wiosny zawierała w sobie sekwencje tańczących w takt muzyki Strawińskiego staruszków, fotografowanych na białym tle: kadr po kadrze, gest po geście…]. Pewnie przypadkowa zbieżność pomysłów… Tylko rodzi się pytanie: jak daleko może się posunąć artysta w realizacji swoich koncepcji artystycznych, w jakim stopniu może wykorzystać drugiego człowieka? Gdzie jest ta nieprzekraczalna granica?
No właśnie, jak na krótki film o spadaniu więcej pytań niż odpowiedzi.
Chciałabym nominować Tomasza Bagińskiego za stronę wizualną Sztuki spadania, za jej perfekcyjne wykonanie. Za przesłanie fi lmu nie mogę, ponieważ nie podoba mi się ono kompletnie.
Naprawdę.
Małgorzata Pudlik
Jacek Dukaj
Teksty Jacka Dukaja podczas lektury wymagają skupienia, by nie pogubić wątków i nadążać za wyobraźnią autora. W ostatniej powieści, a właściwie w pierwszej części trylogii, pisarz od pierwszej strony wrzuca czytelnika – podobnie jak głównego bohatera – w całkiem obcy świat. Zamoyski jest niemal współczesny nam, więc wraz z nim przerzuca nas autor o kilka stuleci, wprawdzie na Ziemię, ale jakże odmienną i zapełnioną istotami, których motywów działań ani psychiki nie jesteśmy w stanie zrozumieć. I tak, wraz z Zamoyskim rozsupłujemy z wolna świat wykreowany; mamy przewagę nad bohaterem, gdyż możemy korzystać z zawartych w multitezaurusie wyjaśnień.
Autor w rozmowie przyznał, że krzywa progresu, umieszczona na samym początku Perfekcyjnej niedoskonałości, jest właściwie „spojlerem”, zdradza bowiem kierunek rozwoju akcji. Ale dla mnie nie jest to tak istotne, gdyż Dukaj z niezwykłą siłą zdołał mnie wplątać w intrygi stahsów, phoebów i inkluzji. Jeżeli ktoś przeczytał Extensę, to ma już przedsmak tego, co niesie czytelnikowi Perefekcyjna niedoskonałość. Zaś niesamowita wyobraźnia pisarza budzi mój podziw, gdyż lektura dostarcza nam tak olbrzymie ilości neologizmów, wątków filozoficznych, religijnych, wątków zdecydowanie należących do space-opery, czy do powieści przygodowej. Zdumiewające wręcz, ile świeżych pomysłów zdołał pisarz zamieścić w twardej sf.
Mam nadzieję, że autor nie pozwoli zbyt długo czekać czytelnikom na kolejne tomy. Już pierwszy bowiem kwalifikuje Dukaja do miana Twórcy Roku.
Elżbieta Gepfert
Marcin Mortka
Kolejny raz powiało z północy… i ponownie był to mroźny i orzeźwiający powiew.
Już Ostatnia saga, debiut tego Wielkiego Barda, rozbudzała nadzieję, że oto pojawia się na polskim rynku naprawdę dobry autor. Wydana w ubiegłym roku Wojna runów potwierdziła tylko to przekonanie. W tej książce jest wszystko co potrzebne, by móc się dobrze bawić – świetny wątek sensacyjny, znakomicie wyważony humor, ciekawie przekazana rozległa wiedza autora. Od razu widać, że Mortka zna się na rzeczy. I mam tu na myśli zarówno znajomość źródeł, jak i pisarskiego rzemiosła. Oczekując więc z niecierpliwością kolejnej książki tego autora, donośnym głosem, tak by przekrzyczeć wiatr i fale, wołam – Marcin Mortka Twórcą Roku!
Jakub Ćwiek
Wit Szostak
Wydaje się, że najlepszym uzasadnieniem tej nominacji będzie recenzja, jaką napisałem z książki Wita Szostaka…
„Poszarpane granie kaleczyły chmurom brzuchy. Niebo rozdzierało się jak stara pościel. (…) I choć był [Stary Ryś] znakomitym grajkiem, to z jego starych gęślików wydobywało się tylko słabe, kaleczące duszę, poszarpane granie.” Tak brzmią pierwsze i ostatnie słowa drugiej (z trzech zamierzonych) opowieści ze Smoczogór i drugiej powieści Wita Szostaka. Powieści, która potwierdza, że mamy do czynienia z wielkim talentem.
Powtórzę tu fragment mojej recenzji z Wichrów Smoczogór, zamieszczonej na tych łamach, bo nic nie trzeba w nim zmieniać, oprócz tytułu. No i tego, że to już nie jest debiut. „Wichry Smoczogór to nowe zjawisko w polskiej literaturze fantastycznej, może wręcz – w polskiej literaturze. Debiut, zaskakujący zarazem świeżością i głębią, a także opanowaniem pisarskiego rzemiosła, traktowanego jako kunszt, nie jako partanina (partanina też może być wysokiej próby, ale kunszt stoi od niej wyżej: różnica polega na tym, czy sposób opowiadania jest tylko narzędziem, czy też równorzędnym celem). Docenili to chyba wszyscy recenzenci.”
Przepraszam za spoiler ze Starym Rysiem. Ale w tej opowieści postęp intrygi nie jest najważniejszy i nic nie tracimy, wiedząc już na początku (a nie dowiadując się dopiero z ostatniego rozdziału), że stary góral, malujący na nowym piecu starą opowieść, to znany nam z Wichrów… Stary Ryś, a słuchający go „synuś”, to Berda, który będzie kiedyś gęślarzem rodu Kościanów, „gęślarzem, na jakiego czekały Smoczogóry” (Wichry Smoczogór, rozdział piętnasty). Tym bardziej, że Stary Ryś i Berda nie są bohaterami tej opowieści: oni ja tylko przekazują: Ryś malując ją na kafl ach pieca i opowiadając Berdzie, ten zaś – słuchając.
Nie jest to jedyna „szkatułka”: jakąś trzecią część książki zajmuje opowieść o rodzie Koźliców, podzielona między opowiadających i kolejne dni. Można ją czytać jako osobny tekst; ułatwia to odrębny Spis opowieści przy końcu książki (spis treści mamy na początku). Spróbowałem – warto.
Z Grani/a dowiadujemy się, co miał na myśli Berda, mówiąc: „A bo to pierwszy raz Władca Wichrów miesza swoją krew z góralską?” (Wichry Smoczogór, rozdział dwudziesty). Poznajemy mit, opowieść, która kształtowała Berdę. Jedną z wielu, ale chyba najważniejszą - oprócz tej, która mówi, jak powstał świat smoczogórskich górali, skąd oni sami się wzięli. Której nie znamy. Jeszcze.
Tematem tej opowieści jest niepamięć. Zapominanie. Wbrew pozorom nie tak egzotyczny to temat, nie tak odległy od naszych doświadczeń. A już na pewno bliższy im dziś, niż w czasie, gdy książka powstawała. Nagle okazuje się, że najmożniejszy góralski ród został wymazany z pamięci mieszkańców Smoczogór – wymazany bez śladu. Raptem przed kilkunastu laty. Uciekając przed czartem nudy Koreda natrafia jednak na ślad Koźliców, bo nic nie może być wymazane zupełnie bez śladu. A gdy już dosłucha opowieści o nich, dowie się, że to opowieść o nim samym i że to on ma zapisać jej ostatnie karty.
Tematem tej opowieści jest też słuchanie. Pokora słuchania drugiego człowieka, nagięcie się do rytmu jego opowieści. Koreda musi słuchać Szarotki, na jej, nie swoich warunkach, by poznać tajemnicę Koźliców od początku do końca, więc powoli. Także inne opowieści, tu zawarte, płyną powoli, a słuchający (i czytający) muszą nagiąć się do opowiadającego.
Tematem tej opowieści jest także nieśmiertelność. Nie, jedynie pokusa nieśmiertelności, daremność jej poszukiwania, bo – jak podsumuje Władca Wichrów – „nie czas jeszcze, by uniknęła trwoga przed śmiercią”. Istotnie, nie pora: takiej trwogi nie może znieść obietnica nieśmiertelności, która, pomyślana serio, jest przekleństwem (to los Żyda Wiecznego Tułacza), a dopiero obietnica życia wiecznego, przemienionego. Tej zaś Władca Wichrów dać nie może – i wie o tym. Musi przyjść inny, większy Pan. Że nadejdzie, wiemy już z Wichrów…
Ale o tym opowieści ze Smoczogór nie będzie. Ta opowieść już została opowiedziana, raz na zawsze. Znamy ją wszyscy. Wit Szostak zbyt poważnie traktuje swą wiarę, by imitować ją, a przez to – podważać jej jedyność. To jeden z tropów, łączących jego twórczość z dziełem Tolkiena. Ech, tego ostatniego można tu znaleźć więcej (choć mniej, niż w Wichrach…), ale są to właśnie echa, ślady uważnej lektury, cierpliwego słuchania, nie zaś jakkolwiek rozumiane naśladownictwo.
Pierwsza smoczogórska opowieść traktowała o schyłku świata mitu: „wraz z Rysiem na dobre i złe odeszły stare czasy”. Ta jest zanurzona w tym świecie całkowicie. Wiem, że w planach autora jest i ta trzecia, już tu wspomniana. Która opowie o tym, jak zrodził się świat mitu Smoczogór.”
Sądzę, że za to wszystko Witowi Szostakowi należy się tytuł Twórcy Roku.
Tadeusz A. Olszański
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Promocja: Dostawca wody do firm - transport Gratis na terenie Polski

27 IV 2024

Rzetelny, terminowy dostawca wody do firm to oczekiwanie wielu firm oraz organizacji. Jeśli stoisz przed wyborem dostawcy wody mineralnej butelkowanej do firmy i Twoim celem jest zapewnienie pracownikom i klientom świeżej i zdrowej wody, jesteś we właściwym miejscu!

więcej »

Promocja: Czy zawód programisty to wciąż przyszłościowa profesja?

26 IV 2024

Od kilku lat w branży IT dało się zaobserwować pewien zastój w zapotrzebowaniu na informatyków i programistów. Wśród osób kształcących się w tym właśnie kierunku spowodowało to niemałą panikę. Czy jest się czego obawiać?

więcej »

Promocja: Przebarwienia na twarzy - jak sobie z nimi radzić?

19 IV 2024

Przebarwienia na twarzy mogą mieć naprawdę różne pochodzenie. Mogą być wynikiem zarówno działania słońca, jak i zmian hormonalnych, stanów zapalnych, a także niewłaściwej pielęgnacji skóry. Zobacz jak sobie radzić z przebarwieniami.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.