Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wiatr ze Wschodu (4)

Paweł Laudański
« 1 2 3 »

Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (4)

„Ałaja aura protopartorga” przedstawia – jak sadzę – w krzywym zwierciadle ojczyznę Łukina. Oto Federacja Rosyjska przejęła tradycję dawnego Związku Radzieckiego i rozpadła się na wiele małych, zażarcie ze sobą rywalizujących państewek. Również Obwód Susłowski podzielił się na dwie części: w Bakłużinie władzę przejmuje zwycięski ruch „Czarownicy za demokracją”, w Licku zaś – prawosławni komuniści. Nowe reżimy pałają do siebie śmiertelną nienawiścią, zakorzenioną w rywalizacji sięgającej kilkaset lat wstecz. Bakłużino usiłuje uchodzić za ostoję demokracji i pragnie wstąpić do NATO, Lick natomiast – to teokracja wprowadzana skutecznie w życie przez dawnych sekretarzy partii komunistycznej, deklarująca przywiązanie do narodowych tradycji. Stosunki pomiędzy dwoma państwami stają się coraz bardziej napięte – oto codziennie przestrzeń powietrzną Licka naruszają samoloty zwiadowcze, startujące z natowskich lotniskowców stacjonujących na Morzu Kaspijskim, nasilają się incydenty graniczne, z użyciem sił pancernych włącznie. Pałające wzajemną nienawiścią i żądzą walki wojska przyczaiły się po obu stronach granicy, oczekując z niecierpliwością sygnału do ataku.
I w takiej atmosferze granicę ową przekracza arcysekretarz Afrikan, druga osoba we władzach Licka. Poszukiwany listem gończym przez trybunał haski za skuteczną obronę swego państwa przez siłami NATO (to zbrodnia zestrzelić obce samoloty niszczące własny kraj! – jako żywo przypomina się konflikt w byłej Jugosławii). Czym kierował się arcysekretarz podejmując tę desperacką decyzję? Czyżby zamierzał odzyskać najświętszą relikwię Licka, słynącą wszelkimi łaskami ikonę, zawłaszczoną podstępem i przetrzymywaną przez demokratycznych czarowników w jednym z ich muzeów? A może to efekt jakichś walk frakcyjnych we władzach Licka, przegranych przez Arcysekretarza? Bez względu jednak na przyczyny takiego desperackiego kroku jedno jest pewne: ani Lick, ani Bakłużino nie spoczną, dopóki Afrikana nie dostaną w swe ręce. Zaczyna się polowanie; nie jest jednak łatwo złapać kogoś, kto – dzięki głębokiej wierze swych współobywateli (to jeden z fajniejszych wynalazków Łukina), dającej iście boską moc osobie, na którą przelewa się swe uczucia – potrafi czynić cuda, uzdrawiać (lub wręcz odwrotnie), chodzić po wodzie i przewidywać przyszłość. I wiele, wiele jeszcze innych rzeczy.
Łukin z ironią opisuje w „Ałoj…” współczesne paradoksy, wykpiwa ludzi władzy, i to zarówno tych mu najbliższych, rządzących Rosją, jak i tych dalszych, mających wielką ochotę wpływania na losy mniejszych, słabszych narodów. Czysta fantastyka splata się ze współczesnymi realiami przedstawionymi w krzywym zwierciadle; prócz wzmiankowanego już wyżej pomysłu z obdarzaniem przez prosty lud iście boską mocą swych władców (gdy lud przestaje weń wierzyć, bo na przykład delikwent czymś podpadł, to i moc owa znika gdzieś bez śladu), mamy tu trochę słowiańskiej mitologii (domowe, wodniki, utopce, mostowe), utopii (próby zbudowania przez Lick i – niezależnie oczywiście – Bakłużino idealnego społeczeństwa), czy wreszcie trochę futurologicznych przepowiedni dotyczących przyszłości naszego świata z jednej strony, z drugiej zaś – satyra na dzisiejsze państwo rosyjskie, na rosyjskie społeczeństwo oraz na próby narzucania przez tzw. społeczność międzynarodową słabym narodom jedynie słusznych poglądów.
„Katali my waszie sołnce” to przezabawna opowieść nibyfantasy w postkatastroficznej scenerii. Jej akcja toczy się w realiach przypominających nieco pseudofeudalną wieś ukraińską; wraz z głównym bohaterem poznajemy tajemnice rządzące jego światem.
Z kolei w dużo słabszym „Gieniju Kuwaldy” grupa Ziemian (dziwnym trafem są to tylko obywatele dawnego Związku Radzieckiego) porwana zostaje przez automatyczne kosmiczne (?) sondy do jakiegoś gigantycznych rozmiarów laboratorium, gdzie – pozostawiona samym sobie – próbuje przeżyć przy wykorzystaniu jakże skromnych środków, które tajemniczy eksperymentatorzy udostępnili im w swej niebywałej łaskawości. Eksperyment? Jeśli tak, to na czym polega? Czy możliwy jest powrót do domu, na Ziemię, czy też do końca życia pozostanie egzystować w tej pozbawionej jakichkolwiek rozrywek rzeczywistości?
Bardzo lubię prozę Jewgienija Łukina. Mam nadzieję, że tekst powyższy pozwoli Wam zrozumieć, dlaczego.
NOTKI
  • W lutowym numerze Jesli spragniony rosyjskiej fantastyki czytelnik znajdzie mikropowieść Oliega Diwowa i opowiadanie – ponoć ostatnie napisane wspólnie – Ljubow i Jewgienija Łukinych.
  • Na początku 2001 roku światło dzienne ujrzało kolejne branżowe czasopismo, o jakże oryginalnej nazwie Fantast. Szesnaście stron formatu A3, nakład 5000 egzemplarzy. Zawartość: recenzje, artykuły krytyczne, no i proza: opowiadania Jurija Nikitina, Wasilija Golowaczewa, H. L. Oldiego, Jewgienija Łukina, Wasilijija Kupcowa, Dmitrija Gawriłowa i autora ukrywającego swą tożsamość pod pseudonimem O’Społoch.
  • W dniach 15-18 lutego 2001 roku gdzieś pod Moskwą odbył się pierwszy duży konwent rosyjskiego fandomu w nowym tysiącleciu, o jakże oryginalnej nazwie Roskon. Z pierwszych informacji wynika, że przedstawiciele polskich wydawców na Roskonie intensywnie nawiązywali kontakty z wydawcami i autorami rosyjskimi… Oby efekty tych rozmów jak najszybciej przybrały postać materialną jako książki i opowiadania opublikowane w branżowych pismach… Uczestnicy konwentu przyznali po raz pierwszy Roskony, nagrody – między innymi – dla najlepszych utworów literackich opublikowanych w ubiegłym roku. Złotego Roskona otrzymała powieść „Dniewnoj Dozor” W. Wasiliewa i S. Łukianienki, Srebrnego Roskona – „Ałaja aura protopartorga” J. Łukina (ha!), Brązowego Roskona zaś – „Odissiej, syn Laerta”, pierwszy tom nowego cyklu H. L. Oldiego „Cziełowiek Nomosa”. I jeszcze mała ciekawostka: nagrodę Wielkiego Roskona otrzymał Andrzej Sapkowski. Wygląda na to, że za całokształt…
  • OSTATNIO PRZECZYTANE – JAK NAJKRÓCEJ
    • Marina i Siergiej Diaczenko – „Wołcz’ia syt’” (Jesli 12/94/2000). Kolejny znakomity tekst ukraińskiego duetu (więcej o Diaczenkach napisałem w poprzednim WzW). Gdzieś w górskich ostępach inteligentne owce, efekt eksperymentów genetycznych ludzkich naukowców, w pocie czoła próbują zbudować swoją krainę szczęśliwości. Tworzą własne państwo, własną kulturę; owcza cywilizacja zdaje się kwitnąć, aż do czasu, gdy wilki naprawdę zgłodnieją, i gdy okazuje się, ze system, który miał ją bronić, wart jest funta kłaków. Drapieżniki znajdują łatwy łup, owcze państwo zaczyna chylić się ku upadkowi… Tak naprawdę to opowieść o wolności i cenie, którą można/jesteśmy gotowi za nią zapłacić. Czy dla bezpieczeństwa, braku lęku o jutro gotowi jesteśmy z części owej wolności zrezygnować?
    • Andriej Łazarczuk – „Wsie, sposobnyje dierżat’ orużije…” (wyd. Wagrius, Moskwa 2000, ISBN 5-264-00133-2). W 1942 roku ginie Adolf Hitler, do władzy w III Rzeszy dochodzi Goering i jego poplecznicy. Kampania na froncie wschodnim kończy się sukcesem Niemców – ZSRR i komunizm upada, w Moskwie powstaje marionetkowy rząd. Wojska niemieckie zatrzymują się na Uralu – po drugiej stronie gór powstaje niepodległa Syberia, której początkowo udaje się przetrwać jedynie dzięki sojuszowi i wsparciu ze strony USA. Zjednoczone Niemcy zajmują prawie całą Afrykę i Europę, niepodległość zachowała tylko Wielka Brytania, ale i jej mieszkańcy coraz głośniej domagają się przyłączenia do Unii… Jako taka równowaga utrzymuje się do początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy to przywódcy światowych mocarstw: Niemiec, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Syberii i Japonii mają spotkać się na historycznym zjeździe w Moskwie. Mają tam decydować o losach świata… To tylko tło, bo tak naprawdę jest to powieść sensacyjna, z wartką, pełną zaskakujących zwrotów akcją, z plastycznie zarysowanymi postaciami. Główny bohater odkrywa w pewnym momencie, że za niemal wszystkimi ważnymi wydarzeniami mającymi wpływ na losy świata stoją przybysze z przyszłości. Jaki jest cel ich działań? Ano właśnie – aby się dowiedzieć, trzeba powieść Łazarczuka przeczytać… A lektura to znakomita, dawno nic mnie tak bardzo nie wciągnęło.
    NOWE KSIĄŻKI
    Wybrane nowości ostatniego miesięca:
    wyd. AST + Siewiero-Zapad Press, seria „Pierekriestok mirow":
  • Andriej Daszkow – „Dwieri paranoji”,
  • Marina i Siergiej Diaczenko – „Priwratnik” (wzn.);
  • wyd. AST, seria „Zwiezdnyj łabirynt":
  • Aleksandr Gromow – „Tysiacza i odin dien’”,
  • Eduard Geworkian – „Grawiliet Cesariewicz„ (wzn.);
  • wyd. EKSMO-Press, seria „Nit’ wriemien":
  • Andriej Walientinow, H. L. Oldi – „Nam zdies’ żit’” (wzn.);
  • « 1 2 3 »

    Komentarze

    Dodaj komentarz

    Imię:
    Treść:
    Działanie:
    Wynik:

    Dodaj komentarz FB

    Najnowsze

    Wiatr ze Wschodu (74)
    Paweł Laudański

    9 X 2019

    Fantasy (choć nietypowe), science fiction (utrzymane w najlepszych tradycjach gatunku), horror (z rosyjską duszą). O tym wszystkim słów kilka w kolejnym raporcie o aktualnym stanie rosyjskojęzycznej fantastyki.

    więcej »

    Wiatr ze Wschodu (73)
    Paweł Laudański

    19 VI 2019

    Trochę prozy najświeższej (Salnikow, Iwanow, seria „Зеркало”), i trochę prozy klasycznej (Warszawski, zbiór „Фантастика 1963”, czyli kolejna, już 73 edycja WzW.

    więcej »

    Wiatr ze Wschodu (72)
    Paweł Laudański

    5 IV 2019

    „Wyspa Sachalin”, „Zapomnienia”, „Uśmiech chimery”, „Oddział”… - czyli krótki, subiektywny przegląd najciekawszych książek rosyjskojęzycznej fantastyki roku 2018.

    więcej »

    Polecamy

    Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

    Stare wspaniałe światy:

    Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
    — Andreas „Zoltar” Boegner

    Pierwsza wojna... czasowa
    — Andreas „Zoltar” Boegner

    Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
    — Andreas „Zoltar” Boegner

    Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
    — Andreas „Zoltar” Boegner

    Jak przewidziałem drugą wojnę światową
    — Andreas „Zoltar” Boegner

    Cyborg, czyli mózg w maszynie
    — Andreas „Zoltar” Boegner

    Narodziny superbohatera
    — Andreas „Zoltar” Boegner

    Pierwsza historia przyszłości
    — Andreas „Zoltar” Boegner

    Zobacz też

    Z tego cyklu

    Wiatr ze Wschodu (74)
    — Paweł Laudański

    Wiatr ze Wschodu (73)
    — Paweł Laudański

    Wiatr ze Wschodu (72)
    — Paweł Laudański

    Wiatr ze Wschodu (71)
    — Paweł Laudański

    Wiatr ze Wschodu (70)
    — Paweł Laudański

    Wiatr ze Wschodu (69)
    — Paweł Laudański

    Wiatr ze Wschodu (68)
    — Paweł Laudański

    Wiatr ze Wschodu (67)
    — Paweł Laudański

    Wiatr ze Wschodu (66)
    — Paweł Laudański

    Wiatr ze Wschodu (65)
    — Paweł Laudański

    Tegoż autora

    Ballada o poświęceniu
    — Paweł Laudański

    Wspomnienie o Maćku
    — Paweł Laudański

    Esensja czyta: Styczeń 2010
    — Anna Kańtoch, Paweł Laudański, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

    Rok 2007 w muzyce
    — Sebastian Chosiński, Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Paweł Laudański

    Kir Bułyczow – polska bibliografia
    — Paweł Laudański

    Kroki w Nieznane: Sześciu wspaniałych
    — Paweł Laudański

    W sieci: Rodem zza wschodniej granicy
    — Paweł Laudański

    Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
    Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.