Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wiatr ze Wschodu (27)

Paweł Laudański
Nowa książka Aleksandra Bacziły, debiutancka powieść Siergieja Czekmajewa, kolejny bestseller Olega Diwowa, antologia „Fantasy-2004” oraz zbior tekstów Aleksieja Koszkina, czyli pierwszy tegoroczna wizyta za wschodnią granicą.

Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (27)

Nowa książka Aleksandra Bacziły, debiutancka powieść Siergieja Czekmajewa, kolejny bestseller Olega Diwowa, antologia „Fantasy-2004” oraz zbior tekstów Aleksieja Koszkina, czyli pierwszy tegoroczna wizyta za wschodnią granicą.
Końcówka całkiem niezłego roku – niezbyt udana. Takie to już widać moje szczęście…
Zacznę tym razem od najciekawszej książki grudnia, choć w tym przypadku zadziałała chyba zasada, nakazująca nazwać rybą raka tam, gdzie ryb jak na lekarstwo.
Mam tu na myśli zbiór Akademongorodok Aleksandra Bacziły, autora znanego u nas z bodaj jednego opowiadania (Spodziewajcie się niezwykłych wydarzeń, „Fantastyka” nr 3/89). Kilkakrotnie wypowiadałem się już pozytywnie o jego twórczości; rzeczony zbiorek, choć nie do końca, zdaje się potwierdzać mą wcześniejszą opinię.
Akademongorodok to, jeśliby wierzyć podtytułowi oraz temu, co dał z siebie wydawca w okładkowym blurbie, „powieść w odcinkach”. Wszystkie historie, tak mało do siebie podobne, łączyć ma miejsce akcji, czyli tytułowe miasteczko naukowców, zbudowane od podstaw w latach pięćdziesiątych gdzieś w leśnych, odludnych ostępach Syberii. Na miejscu przeklętym z dawien dawna, miejscu, w którym kiedyś stało inne miasto, po którym pozostało jedynie ponure wspomnienie zalegające głęboko wśród mroków tajgi, zasypane labirynty korytarzy oraz groby pełne wilkołaków, demonów i innego wrogiego człowiekowi pomiotu.
Miała z tego wyjść taka nibypowieść, złożona z kilkunastu różnych, posiadających jednak wspólny kręgosłup, elementów. I nawet przy pierwszych trzech, może czterech tekstach zamysł ów widać dość dobrze; w rzeczonych tekstach, jakby mimochodem, jesteśmy świadkami realizacji kolejnych etapów budowy miasta oraz – przede wszystkim – kolejnego demonicznego zamysłu. Dość szybko jednak okazuje się, że z konceptu wydawcy (autora?) niewiele zostaje, bowiem w każdym następnym tekście coraz mniej da się odnaleźć odwołań do mającej je wszystkie połączyć akademongorodkowej klamry.
Co my tu mamy? Próby storpedowania budowy, podejmowane przez wysłannika sił ciemności (Brigadir), szalonego leśnego dziadka, serwującego swym ofiarom otępiający, uzależniający niczym narkotyk eliksir szczęścia (In’jekcija sczast’ja), nieszczęśliwą miłość leśnej rusałki do młodego archeologa (Nakchta), nieszczęsna kobietę, nie mogącą przestać kochać swego męża nawet po jego śmierci (Fotografija), szatana, pomagającego rozwiązać jeden z nierozwiązywalnych problemów poprzedniego ustroju, czyli kwestię mieszkaniową (Nowosiel’je), wizję subtelnej kary piekielnej dla nieuleczalnego erotomana (Wpieredi – wiecznost’), skutki próby realizacji wielkiej budowy na starożytnym wampirzym cmentarzysku (Nieglinewskoje kładbiszczie), tajemniczego cienia zabijającego ludzi w obecności Bogu ducha winnego pechowca z uszkodzoną siatkówką (Piatno), skutki nieostrożnej, nieprzemyślanej interwencji w przeszłości, czyli kolejną próbę rozwiązania najbardziej znanego paradoksu podróży w czasie (Tieleżkin i synow’ja), wizję ludzkości jako cząsteczek nano, którym cel istnienia wskazują dopiero przybysze z kosmosu (Al’tiernatiwnaja real’nost’. Ostrow), okrutne eksperymenty przeprowadzane na bezdomnych (Liesopark) oraz opisanie ucieczki wybranych ze świata, w którym nie da się już dłużej żyć (Dom na Chołmie).
Jedne opowiadania są bardzo dobre (Wpieredi – wiecznost’, Al’tiernatiwnaja real’nost’. Ostrow, Liesopark, Dom na Chołmie), inne – słabe (Nowosiel’je, Nieglinewskoje kładbiszczie, Piatno, Tieleżkin i synow’ja), reszta – tak sobie. Nawet jednak w tych najsłabszych czuć spory pisarski potencjał ich twórcy. To fantastyka bardzo rosyjska, osadzona zarówno w najlepszych tradycjach gatunku (Bułyczow), jak i w prozie niewiele z fantastyką mającej wspólnego. A że Bacziło pisać potrafi, dobrze operuje językiem i dysponuje warsztatem, który mógłby pozazdrościć mu niejeden konkurent do czytelniczych portfeli, lektura jego tekstów daje sporo satysfakcji.
Mimo to pozostało mi po lekturze Akademongorodka uczucie sporego niedosytu. Choć może najzwyczajniej w świecie oczekiwałem nazbyt wiele…?
Jakiś czas temu wypowiedziałem w tym miejscu kilka ciepłych słów o twórczości Siergieja Czekmajewa. Opinię tę wyrobiłem sobie na podstawie lektury kilku opowiadań zamieszczonych w prasie oraz antologiach. Jednakże odpowiedź na pytanie o rzeczywisty potencjał Czekmajewa mogło dać dopiero jakaś dłuższe dziełko.
I oto jest. Jego pierwsza opublikowana powieść, czyli Wiezucha.
Pomysł – prosty jak konstrukcja cepa, choć wcale przez to nie tracący na atrakcyjności. Oto kilka punktów na powierzchni Ziemi, związanych z reguły z miejscami kultu (zarówno aktualnego, jak i dawno zapomnianego), których odwiedzenie znacznie zwiększa czynnik sprzyjanego szczęścia, czyli tak zwanego fuksa. Im więcej punktów zaliczonych, tym rachunek prawdopodobieństwa coraz bardziej zaczyna szwankować. Na korzyść odwiedzającego rzecz jasna.
Ale proście o listę owych cudownych miejsc. Ich czar nie na wszystkich działa; ba, tylko nieliczni mają szansę skorzystać z ich dobrodziejstw.
Co się właściwie dzieje? Jak? Dlaczego? Tym Czekmajew nie zawraca sobie głowy. Ot, jest jak jest. W sumie nawet owo przemilczenie nie jest zbytnio uciążliwe, spokojnie można przyjąć całą historię na wiarę. Gdyby tak tylko z wykonaniem było lepiej…
A tak, niestety, nie jest. Sporo tu dłużyzn, służących nie wiadomo czemu, ich związek z akcją powieści jest w najlepszym razie problematyczny. Choć, szczerze mówiąc, nie jestem pewien, czy dużo by zmieniło wyrzucenie z Wiezuchy niewiele lub zgoła nic nie wnoszących fragmentów. Chyba nie bardzo – rzecz aż prosi się o napisanie od nowa. I to prawie od samego początku; prawie – bo prolog można by pozostawić. Zdecydowanie udał się Czekmajewowi opis akcji elitarnej jednostki komandosów, próbującej pojmać tytułowego farciarza. Zwykłego, szarego człowieka. Komandosi łamią sobie ręce przy próbie otwarcia drzwi samochodu, radiostacje im nie działają, samochody nie dają się uruchomić; chłopaki giną od własnej broni, która na dodatek nie ma zamiaru zadziałać sprawnie w przypadku skierowania jej w kierunku szczęściarza…
To jednak nie wystarcza, by uznać powieść Czekmajewa za udaną. Odniosłem wrażenie, że młody autor nie za bardzo jest w stanie poradzić sobie z dłuższym materiałem. A szkoda, naprawdę szkoda. Mogła z tej powieści wyjść duża rzecz.
Może następnym razem…?
Często ostatnio u nas tłumaczony Oleg Diwow popełnił w tym roku kolejną powieść, nagrodzoną zresztą już na ostatnim Zwiezdnom Mostie. Mam tu na myśli dzieło noszące tytuł Nocznoj smotriaszczij.
Tym razem, w przeciwieństwie do tekstów zebranych w zbiorze K-10, Diwow zupełnie do mnie nie przemówił. Bo niby dlaczego miałaby mnie wciągnąć opowieść o wampirach i tym podobnym pomiocie szlajającym się po podmoskiewskich lasach? Zwłaszcza, gdy nie przepadam generalnie za horrorami i opowieściami w stylu Stephena Kinga?
Choć, trzeba przyznać, początek mocno mnie wciągnął. Ten nastrój przerażającej tajemnicy krążący nad ukrytą gdzieś w leśnych ostępach wioską… Mocny, choć na swój sposób ciepły humor, w jaki przedstawieni zostali jej mieszkańcy, postawieni nagle oko w oko z dzikim, mrożącym krew w żyłach niebezpieczeństwem… Gdy jednak tajemnica się wyjaśnia, rzecz zaczyna szybko nudzić. Może więc tym razem wina nie leży w samej książce, lecz w czytającym…?
W kolejnej cyklicznej antologii wydawnictwa Eksmo-Press – Fentezi-2004 – tym razem zabrakło naprawdę interesującego tekstu. Choć i tutaj, podobnie jak w przypadku powieści Diwowa, mógł na mej opinii zaważyć mało entuzjastyczny stosunek do fantasy jako takiej.
W grubaśnym (ponad 660 stron!) tomie utwory zostały podzielone na sześć grup tematycznych. Kolejno: „Bestiariusz” (Siergiej Bułyga, Kiriłł Benediktow, Natalia Riezanowa), „Cudowne oszustwa” (Dalia Truskinowskaja z tekstem dziejącym się w realiach znanego u nas opowiadania W torebce nie ma życia, opublikowanego w SF 2/02, a ponadto Igor Pronin, Siergiej Łukianienko, Michaił Babkin oraz duet Anastazja Parfienowa i Aleksiej Piechow), „Miecz władcy” (Wiera Kamsza, Wasilij Gołowaczew, Andriej Nikołajew), „Magia miłości” (Dalia Truskinowskaja, Aleksander Zoricz, Nikołaj Romanieckij, Władimir Areniew), „Zamorskie poselstwo” (Robert Sheckley) oraz „Zwoje z klasztornej biblioteki” (Aleksander Zoricz). Nazwiska zatem w większości dobrze znane, autorzy uznani – a jakoś tym razem nie wypaliło.
O autorze zbioru Ukazka, Aleksieju Koszkinie, nic nie jestem w stanie powiedzieć. No, może poza tym, że wspomniana Ukazka jest, z tego, co zdołałem się zorientować, jego książkowym debiutem.
Przyznam – mam po lekturze owego tomiku mocno mieszane uczucia. Tytułowa mikropowieść opisuje rzeczywistość jakże odmienną od tej, w której przyszło nam egzystować. W wizji Koszkina światową gospodarką trzęsą kraje zaliczane u nas do najbardziej zacofanych – najlepsze samochody produkuje się w byłych radzieckich środkowoazjatyckich republikach, najbardziej zaawansowany sprzęt elektroniczny – w Afryce i Mongolii. Wymarzoną krainą szczęśliwości, idyllą (dziwnie przypominającą ziszczone wizje komunistycznych utopistów), do której ściągają emigranci z całego świata, jest… Rosja. W Stanach panuje straszliwa bieda i bezprawie a szary obywatel jest nikim…
Historia to sympatyczna, pisana z mocnym przymrużeniem oka, i tak też powinna być odbierana. I gdyby tylko stanowiące drugą połowę zbioru opowiadania choć w połowie były tak dobre jak utwór tytułowy… Niestety, tak nie jest. Bez pomysłu, fatalnie napisane – psują zdecydowanie początkowy dobry odbiór książki.
koniec
8 stycznia 2005

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Wiatr ze Wschodu (74)
Paweł Laudański

9 X 2019

Fantasy (choć nietypowe), science fiction (utrzymane w najlepszych tradycjach gatunku), horror (z rosyjską duszą). O tym wszystkim słów kilka w kolejnym raporcie o aktualnym stanie rosyjskojęzycznej fantastyki.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (73)
Paweł Laudański

19 VI 2019

Trochę prozy najświeższej (Salnikow, Iwanow, seria „Зеркало”), i trochę prozy klasycznej (Warszawski, zbiór „Фантастика 1963”, czyli kolejna, już 73 edycja WzW.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (72)
Paweł Laudański

5 IV 2019

„Wyspa Sachalin”, „Zapomnienia”, „Uśmiech chimery”, „Oddział”… - czyli krótki, subiektywny przegląd najciekawszych książek rosyjskojęzycznej fantastyki roku 2018.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiatr ze Wschodu (74)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (73)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (72)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (71)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (70)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (69)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (68)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (67)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (66)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (65)
— Paweł Laudański

Tegoż autora

Ballada o poświęceniu
— Paweł Laudański

Wspomnienie o Maćku
— Paweł Laudański

Esensja czyta: Styczeń 2010
— Anna Kańtoch, Paweł Laudański, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Rok 2007 w muzyce
— Sebastian Chosiński, Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Paweł Laudański

Kir Bułyczow – polska bibliografia
— Paweł Laudański

Kroki w Nieznane: Sześciu wspaniałych
— Paweł Laudański

W sieci: Rodem zza wschodniej granicy
— Paweł Laudański

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.