Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wiatr ze Wschodu (7)

Paweł Laudański
1 2 »
edycja 7 – czerwiec 2001

Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (7)

edycja 7 – czerwiec 2001

WSTĘP

W tym miesiącu - obiecany raport o najnowszej twórczości Kira Bułyczowa. Mam nadzieję, że jego lektura zaostrzy apetyty czytelników i, z drugiej strony, zdopinguje wydawców do wytężonej pracy na rzecz zwiększenia zawartości K.B. w księgarniach. Poza tym - stałe działy, tylko jedna krótka recenzja, ale, jak zwykle, mam alibi: znów nadrabiałem zaległości, tym razem… z Bułyczowa.
Życzę miłej lektury i do zobaczenia za miesiąc.

AUTORZY
KIR BUŁYCZOW - OSTATNIE DZIESIĘCIOLECIE
Zakon dlia drakona
Zakon dlia drakona
1. Skłamałbym, gdybym powiedział, że po 1991 roku, kiedy to z naszego rynku praktycznie zniknęły tłumaczenia rosyjskiej fantastyki, najbardziej brakowało mi tekstów Kira Bułyczowa. Leonid Panasienko, Andriej Łazarczuk, Swiatosław Łoginow, Witalij Babienko, Borys Sztern… O, tych żałowałem; Bułyczowa - nie za bardzo. Owszem, była świetna nowela „Przełęcz”, ale jej rozwinięcie w powieść („Osada”) było już dużo słabsze. Były znakomite utwory z cyklu guslarskiego, ale znane mi opowiadania powstałe w drugiej połowie lat osiemdziesiątych nie wzbudzały już we mnie takiego zachwytu jak te pochodzące chociażby z tomu „Ludzie jak bogowie"; można było odnieść wrażenie, że konwencja guslarska Bułyczowowi się wyczerpała. Było jeszcze dłuższe opowiadanie „Żuraw w garści” - pamiętam, że swojego czasu wywarło na mnie duże wrażenie, była jeszcze sympatyczna powieść „Miasto na Górze” - solidna sf, ale bez rewelacji. Jeśli się zważy, że Bułyczow był najczęściej tłumaczonym autorem sf zza naszej wschodniej granicy (w sumie doliczyłem się przeszło sześćdziesięciu opowiadań i pięciu powieści), to nie było to zbyt wielkim osiągnięciem. Gdy więc we wspomnianym 1991 roku nakładem Wydawnictwa Prawniczego (też mi edytor fantastyki!) ukazała się mikropowieść „Podziemie wiedźm”, uznałem po jej lekturze, że można z czystym sumieniem, a co najważniejsze - bez większego żalu rzucić się na zaczynające zalewać nasz rynek księgarski stosy fantastyki anglosaskiej.
Dziś wiem, że jednak było czego żałować.
Po raz pierwszy miałem okazję przekonać się o tym już w roku 1994, kiedy to na warszawskich targach książki dokonałem zakupu zbioru opowiadań Bułyczowa, noszącego tytuł Wstriecza tiranow oraz powieści Zapowiednik dlia akademikow (wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to tylko fragment zakrojonego na wielką skalę projektu Rieka Chronos). Możno poprosit’ Ninu?, Smiert’ etażom niżie, „Spasitie Galiu”, Starien’kij Iwanow czy wreszcie sam Zapowiednik… - to był kawał naprawdę wspaniałego pisarstwa. Byłem zaskoczony także i z innego powodu - to był Bułyczow, jakiego dotąd nie znałem. Potrzebowałem jednak jeszcze kilka kolejnych lat, by móc ostatecznie utwierdzić się w mych podejrzeniach i zakrzyknąć bez cienia wątpliwości: Bułyczow jest wielki!
Poniżej spróbuję pokrótce uzasadnić powyższe - dla niektórych być może nieco ryzykowne - twierdzenie. Zrobię to na przykładzie czterech cykli, które stanowią zasadniczy zrąb najnowszej twórczości Bułyczowa. Nie oznacza to, oczywiście, że nic innego w tym czasie nie pisał, bo pisał, i to sporo. Kilkadziesiąt nowych opowieści o Wielkim Guslarze, kolejne przygody Alisy, pojedyncze powieści i opowiadania (tłumaczenie powieści Liubimiec ukazało się kilka miesięcy temu w wydawnictwie Prószyński i, z tego co wiem, powieść ta została ciepło przyjęta przez polskich czytelników). Ale właśnie owe cztery cykle, poza fragmentami jednego z nich zupełnie u nas nie znane, pozwoliły mi wysunąć tak śmiałą tezę. A zatem…
Korałłowyj zamok
Korałłowyj zamok
2. …czas wstąpić do Rieki Chronos. To zakrojona na szeroką skalę próba wykreowania alternatywnej historii dwudziestowiecznej Rosji, Związku Radzieckiego i całej ludzkiej cywilizacji. Do tej pory powstało osiem elementów tego wielkiego przedsięwzięcia: powieści Nasliednik, Szturm Diul’bera oraz Wozwraszczienije iz Trapiezunda, tworzące w zasadzie trzytomowe dzieło, opublikowane po raz pierwszy w 1992 roku pod tytułem takim samym jak całość cyklu (więcej na ich temat napisałem w pierwszym numerze Esensji, teraz zatem wspomnę jedynie, że obejmują one lata 1914-1917, i opisują wydarzenia bezpośrednio poprzedzające wybuch I wojny światowej oraz mające miejsce w jej trakcie, aż do wybuchu rewolucji październikowej w 1917 roku; Bułyczow próbuje - niejako na marginesie wspaniałej opowieści o miłości pomiędzy dwojgiem młodych ludzi - znaleźć odpowiedź na kilka pytań: jak właściwie doszło do tego, że rewolucja bolszewicka miała szansę zaistnieć, dlaczego odniosła zwycięstwo i czy można było jakoś zapobiec temu nieszczęściu), Zapowiednik dla akadiemikow (Stalin w ramach czystki likwiduje także genialnego fizyka, który miał szansę - takie założenie przyjął Bułyczow - odkryć tajemnicę bomby atomowej już w drugiej połowie lat trzydziestych ubiegłego stulecia; Bułyczow opowiada, co mogłoby się stać, gdyby represje stalinowskie owego fizyka ominęły; jak Związek Radziecki wykorzystałby potężną broń?) oraz Kupidon, Mładieniec Friej, Takich nie ubiwajutUsni, krasawica. Akcja ostatnich z wymienionych powieści toczy się w czasach nam współczesnych, bliżej im do kryminału niż do fantastyki. Poszczególne powieści łączą postaci Lidy i Andrieja, którzy dzięki pewnym urządzeniom mogą opuścić rzeczywistość, w której żyją, i przenieść się w przyszłość, bez możliwości powrotu. To właśnie stąd wzięła się nazwa cyklu; główni bohaterowie nurzają się w nurtach Rzeki Czasu, od czasu do czasu tylko wychodząc na suchy ląd.
Sam Bułyczow określa Riekę… swym ukochanym, choć jeszcze nie donoszonym dzieckiem. Liczy, że znajdzie dosyć sił, by doprowadzić to dzieło do szczęśliwego końca. Jak na razie tworzy poszczególne fragmenty układanki, mając nadzieję połączyć je kiedyś w całość, wypełnić treścią przerwy między nimi. Nasliednik, Szturm Diul’beraWozwraszczienije iz Trapiezunda to - jak powiedział z lekkim chyba przymrużeniem oka - pierwsze trzy części, Zapowiednik dla akadiemikow - część szósta, siódma, a może nawet dziesiąta, Mładieniec Friej zaś - być może część czternasta lub piętnasta. Jak widać - wiele jest jeszcze do zrobienia!
Lisznyj blizniec
Lisznyj blizniec
3. Innym cyklem, w odróżnieniu od Rieki… znanym już u nas - opowiadanie Kotieł, opublikowane po raz pierwszy w roku 2000 w kwietniowym numerze Nowej Fantastyki - są fantasticzieskije istorii, imiewszyje miesto w gorodie Wierewkinie Tul’skoj obłasti i jego okriestnostiach, czyli fantastyczne opowieści, mające miejsce w mieście Wierewkino Rejonu Tulskiego i jego okolicach. Bułyczow, wykorzystując fantastykę „bliskiego zasięgu”, opisuje rzeczywistość dzisiejszej Rosji, widzianą oczyma człowieka bezsprzecznie wrażliwego, czułego na to, co w jego ojczyźnie się dzieje. A że dzieje się nie najlepiej, ba - że dzieje się źle, nikt, kto zagłębi się w lekturę opowieści cyklu wierewkinoskiego, zebranych przede wszystkim w tomie Lisznyj blizniec (1999), nie będzie miał najmniejszych wątpliwości.
Niewiele - poza samym miastem oraz wspomnianą rosyjską rzeczywistością - łączy te historie ze sobą. Co my tu mamy? Dla przykładu, w noweli Lisznyj blizniec w pewnej rodzinie rodzą się bliźnięta, pomimo tego, że ciąża była pojedyncza. To - jak podejrzewa (zresztą słusznie) czujny emerytowany nauczyciel, sąsiad szczęśliwych rodziców - wstęp do inwazji Obcych na naszą planetę. Jeden z braci jest kosmicznym podrzutkiem, drugi zaś - zwykłym ziemskim dzieckiem; jak ich jednak rozpoznać? Czy kosmitą jest ten, który zrobił karierę w nowej rosyjskiej rzeczywistości, gdzie sukces może osiągnąć tylko osoba bezwględna, wyzuta z wszelkich ludzkich odruchów i z sumienia, czy też ten, który od najmłodszych lat był buntownikiem i nonkonformistą, a który jako jedyny (prócz wzmiankowanego nauczyciela) miał odwagę przeciwstawić się swemu bratu i siłom, które za nim stały?
W innym opowiadaniu - W kogtiach strasti - pewien noworosyjski dorobkiewicz przypomina sobie, że w młodości przeżył nieszczęśliwą, nieodwzajemnioną miłość. Teraz, dzięki możliwościom, jakie stwarza klonowanie, chce wyhodować sobie dziewczynę (a nawet kilka), do której wzdychał prawie pół wieku wcześniej. Z kolei w Killerie pewien fantasta najmuje obdarzonego zdolnością do podróżowania w czasie płatnego zabójcę, by pozbyć się „podkradającego” mu pomysły konkurenta…
Poza wymienionymi powyżej w skład cyklu wchodzą jeszcze następujące utwory: Buduszczieje naczinajetsia siegodnia, Gienij i złodiejstwo, Zołuszka na rynkie, Czuma na waszie polie oraz Pokazania Oli N.
Generalnie rzecz biorąc cykl ten uważam za najsłabszy z czterech tu prezentowanych. Co bynajmniej nie znaczy, że nie znajdzie się tu nic wartego przeczytania. W kogtiach strasti, Killier czy Pokazania Oli N. - oto utwory, które, moim zdaniem, warto byłoby przybliżyć polskiemu czytelnikowi.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Wiatr ze Wschodu (74)
Paweł Laudański

9 X 2019

Fantasy (choć nietypowe), science fiction (utrzymane w najlepszych tradycjach gatunku), horror (z rosyjską duszą). O tym wszystkim słów kilka w kolejnym raporcie o aktualnym stanie rosyjskojęzycznej fantastyki.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (73)
Paweł Laudański

19 VI 2019

Trochę prozy najświeższej (Salnikow, Iwanow, seria „Зеркало”), i trochę prozy klasycznej (Warszawski, zbiór „Фантастика 1963”, czyli kolejna, już 73 edycja WzW.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (72)
Paweł Laudański

5 IV 2019

„Wyspa Sachalin”, „Zapomnienia”, „Uśmiech chimery”, „Oddział”… - czyli krótki, subiektywny przegląd najciekawszych książek rosyjskojęzycznej fantastyki roku 2018.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiatr ze Wschodu (74)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (73)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (72)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (71)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (70)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (69)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (68)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (67)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (66)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (65)
— Paweł Laudański

Tegoż autora

Ballada o poświęceniu
— Paweł Laudański

Wspomnienie o Maćku
— Paweł Laudański

Esensja czyta: Styczeń 2010
— Anna Kańtoch, Paweł Laudański, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Rok 2007 w muzyce
— Sebastian Chosiński, Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Paweł Laudański

Kir Bułyczow – polska bibliografia
— Paweł Laudański

Kroki w Nieznane: Sześciu wspaniałych
— Paweł Laudański

W sieci: Rodem zza wschodniej granicy
— Paweł Laudański

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.