Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wiatr ze Wschodu (9)

Paweł Laudański
1 2 »
edycja 9 – wrzesień 2001

Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (9)

edycja 9 – wrzesień 2001
Fantastika 2001
Fantastika 2001
1. Kilka miesięcy temu nakładem wydawnictwa AST ukazała się antologia „Fantastika 2001”, druga już - po zeszłorocznym tomie „Fantastika 2000” - prezentacja najnowszych (przynajmniej z założenia; założenie to, o czym niżej, nie do końca w tym przypadku udało się zrealizować) mikropowieści i opowiadań czołowych autorów rosyjskojęzycznego rynku sf&f, uzupełniona o kilka tekstów krytycznych o rosyjskiej i - w tym przypadku - ukraińskiej fantastyce.
Książkę otwiera nowela Siergieja Łukianienki „Prozracznyje witrażi”, luźno nawiązująca do cyberpunkowej dylogii, w skład której wchodzą powieści „Łabirynt otrażienij” oraz „Fałsziwyje zierkała”. Obawiam się, że bez znajomości owych powieści czytelnik pierwszego z wymienionych utworów nie będzie w stanie go docenić, ba, może mieć problemy ze zrozumieniem, o co tak naprawdę w nim chodzi. Nie będę w tym miejscu wprowadzał Was w świat Głębiny, pozostawię sobie tę przyjemność do dłuższego referatu na temat twórczości Łukianienki w jednym z najbliższych WzW (który niniejszym zapowiadam), ograniczę się tylko do stwierdzenia, iż „Prozracznyje witrażi” nie absorbują już uwagi tak jak dwa wcześniejsze utwory cyklu, pomysł, na którym rzecz jest oparta, jest niekoniecznie wciągający, zakończenia zaś, bo można wybrać spomiędzy dwiema ich wersjami, jeśli nawet zaskakują, to in minus. Pomimo tego, że mamy do czynienia z naprawdę sprawnie napisanym tekstem, zewsząd wychodzi niebywały talent Łukianienki, to jednak po lekturze pozostawia pewien niedosyt.
Jeszcze tylko ciekawostka związana z tekstem Łukianienki: początkowo „Prozracznyje witrażi” ukazywały się we fragmentach w internecie. Po każdym odcinku autor wysłuchiwał (wyczytywał?) opinii czytelników, uwzględniając je w pracy nad ciągiem dalszym. Niestety, nie jestem w stanie powiedzieć, na ile owe opinie wpłynęły na ostateczny kształt utworu.
Akcja postkatastroficznej mikropowieści „Zwier’ w okieanie” Andrieja Daszkowa toczy się na Ziemi, kilkadziesiąt (kilkaset?) lat po upadku wielkiego meteorytu, który spowodował zalanie przez wody oceanu niemalże całej powierzchni naszej planety. Życie na niej przetrwało tylko wtedy, gdy było w stanie przystosować się do bytowania w wodnych głębinach lub na powierzchni owego wszechoceanu. Z potęgi ludzkiej cywilizacji niewiele zostało - czasem przedryfuje tylko jakiś statek lub okręt, na którym wegetują zdziczali potomkowie dawnej załogi. Pod wodą też żyją ludzie, ale tylko ci, którzy są w stanie telepatycznie wpływać na zachowanie stad delfinów czy rekinów. Mamy do czynienia z przykładną symbiozą: zwierzęta korzystają z inteligencji człowieka, człowiek zaś dzięki swym nosicielom jest w stanie przemieszczać się i unikać większości niebezpieczeństw związanych z życiem pod wodą. Świat to okrutny, ponury, bardzo łatwo w nim stracić życie. I tylko legenda o Wyspie, kawałku suchego lądu, który gdzieś tam ponoć wciąż istnieje, pozwala przeżyć i nadać sens życiu ludzkości zepchniętej w oceaniczne głębiny.
„Zwier’ w okieanie”, choć nie łatwy w odbiorze, jest bez wątpienia jednym z bardziej interesujących tekstów zebranych w "Fantastice-2001”, przegrywa jednak, moim skromnym zdaniem, ze znakomitym utworem Siergieja Siniakina, zatytułowanym „Szpion boż’iej miłost’ju, ili Jewangielije ot FSB. Powiest c malien’kimi prieuwieliczienijami.” Owe „prieuwieliczienija” wcale nie są jednak tak niewielkie! Cóż my tu mamy: Niebo, cholernie nudne miejsce, przypominające jako żywo Związek Radziecki za rządów Stalina, z kartkami na niemalże wszystkie produkty, permanentną, sprawowaną przez anioły kontrolą wszystkich aspektów życia i, co chyba oczywiste, boskim kultem jednostki (dyktatura!). Za najmniejsze przewinienie trafić można do Czyśćca, miejsca już trochę przyjemniejszego, ale w którym radości życia po śmierci też się nie użyje (z nieco irracjonalnej obawy przed dalszym upadkiem chociażby), albo do Piekła, w którym co prawda trochę trzeba się pomęczyć (kotły z wrząca smołą są jak najbardziej prawdziwe!), ale za to wszelkie zakazane w Niebie przyjemności są jak najbardziej do dyspozycji. Układ ten - choć z pewnymi zgrzytami -jakoś tam funkcjonuje, aż do czasu, w którym Syn Boży, Duch Święty oraz nieco tajemniczy Gołąbek przy pomocy wysłanego z Piekła Judasza zawiązują spisek skierowany przeciwko Bogu Ojcu. Czas obalić tyranię, panie, i wprowadzić światłą demokrację. Gdzieś w tle pojawia się cień patrona całej akcji, czyli samego Szatana. Bóg jednak coś zaczyna podejrzewać, i, chcąc sprawdzić swoje podejrzenia, wysyła na przeszpiegi do Piekła dopiero co zmarłego funkcjonariusza FSB (czyli dawnego KGB).
Historia to zabawna, napisana z humorem, choć, jak rozumiem, niektórzy mogą czuć się urażeni w swych uczuciach religijnych. Lojalnie o tym uprzedza na samym początki Siniakin, podkreślając, że nie było jego zamiarem godzenie w takie uczucia, za opisanymi zaś powyżej postaciami kryją się znane osobistości ze świata rosyjskiej polityki. Sporo tu aluzji do niedawnych wydarzeń z rosyjskiej historii, odczytać wszystkie może chyba tylko Rosjanin. Fakt ten jednak zupełnie nie przeszkadza w odbiorze dzieła, można je zupełnie spokojnie czytać jako satyryczną opowieść, o ile, oczywiście, wspomniane już uczucia religijne tego nie uniemożliwią.
Interesująca jest również - choć z innych zgoła powodów - mikropowieść Władimira Wasiliewa „Wopros cieny”, kolejny utwór z cyklu o Wiedźminie z Wielkiego Kijowa. Oto Geralt zdobywa kolejne zlecenie - tym razem przyjdzie mu stoczyć bój z gigantycznym transformersem. Historia napisana lekko, z humorem, a otwarte zakończenie każe domniemywać, iż wkrótce poznamy ciąg dalszy przygód Wiedźmina ery posttechnologicznej.
Obraz całości dopełniają: opowiadania Aleksandra Gromowa („Glina Gospoda Boga”), Dmitrija Gromowa, czyli połowy duetu H. L. Oldi („Toczka opory”), Swiatosława Łoginowa („Ziemliepasziec”), Jewgienija Łukina („Za żieleznoj dwieriu”) i Siergieja Łukianienki („Pieregoworszcziki”) oraz eseje Andrieja Szmalki o fantastycznym getcie, Kiriłła Jeskowa o wzajemnym przenikaniu fantastyki i rzeczywistości, Igora Cziernyja o współczesnej fantastyce ukraińskiej (według autora, aż 90 % ukraińskiej sf&f pisane jest w języku rosyjskim i wydawane w Rosji; przypomnieć trzeba - a niektórym uświadomić - że Borys Sztern, Andriej Daszkow, H. L. Oldi, Andriej Walentinow, Władimir Wasiliew czy wreszcie Marina i Siergiej Diaczenko to właśnie Ukraińcy piszący po rosyjsku) i duetu Andriej Sinicyn & Dmitrij Bajkałow o sytuacji na rynku rosyjskiej fantastyki w ubiegłym roku (rok ów, zdaniem autorów, zaliczyć należy do bardziej udanych). Z opowiadań interesujący jest tylko tekst Łukina, w którym autor z charakterystycznym dlań poczuciem humoru wyjaśnia zagadkę pancernych drzwi w mieszkaniu zajmowanym przez pewne małżeństwo.
Podsumowując - zbiór wyszedł dość interesujący, choć - może poza utworem Siniakina - bez rewelacji. Solidna, wyrównana proza, spora dawka udanych tekstów krytycznych. Z ciekawością czekam już na kolejny tom tej serii, zatytułowany -  najprawdopodobniej - "Fantastyka 2002”.
Ach, zapomniałbym - nie wszystkie opisane powyżej fragmenty prozy są pierwszej świeżości. Nowela Daszkowa powstawała w okresie od listopada 1997 roku do sierpnia 1999 roku, mikropowieść Siniakina została zakończona w 1993 roku, opowiadanie Dmitrija Gromowa zaś - w 1995 roku. Ale czy fakt ten ma w tym przypadku jakiekolwiek znaczenie?
Diaczenko „Rituał”
Diaczenko „Rituał”
2. Kilkakrotnie już w tym miejscu miałem okazję wspomnieć o powieści Mariny i Siergieja Diaczenków „Rytuał”, chronologicznie drugiej w kolejności powstania. Pod koniec ubiegłego roku światło dzienne ujrzał nowy zbiór tekstów Diaczenków, któremu powieść ta użyczyła tytułu i zajęła połowę jego objętości. O "Rytuale” pisałem już przy okazji omawiania twórczości ukraińskiego duetu (WzW 3), bardzo krótko jednak, wręcz zdawkowo. A że utwór ten z całą pewnością zasługuje na nieco dłuższe omówienie, to, korzystając z okazji wznowienia, niniejszym doń powracam.
Tytuł bardzo dobrze oddaje treść powieści; rytuały, którymi spętane są losy bohaterów dzieła Diaczenków, stanowią oś opowiadanej przez nich historii. Smok musi porwać i pożreć dziewicę, aby przejść proces inicjacji. Dzielny rycerz, który wyzwoli porwaną z łap potwora, musi pojąć ją za żonę. Tak naprawdę zarówno smok, jak i ów rycerz (jednocześnie następca tronu jednego z królestw świata, w którym toczy się akcja powieści) nie mają większej ochoty - odpowiednio - ani na pożeranie, ani na wyzwalanie i ożenek, odwieczna tradycja jednak nie przewiduje w tej mierze jakichkolwiek wyjątków, a każde odstępstwo od niej pociąga za sobą trudne nieraz do przewidzenia, zawsze jednak brzemienne w skutki konsekwencje.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Wiatr ze Wschodu (74)
Paweł Laudański

9 X 2019

Fantasy (choć nietypowe), science fiction (utrzymane w najlepszych tradycjach gatunku), horror (z rosyjską duszą). O tym wszystkim słów kilka w kolejnym raporcie o aktualnym stanie rosyjskojęzycznej fantastyki.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (73)
Paweł Laudański

19 VI 2019

Trochę prozy najświeższej (Salnikow, Iwanow, seria „Зеркало”), i trochę prozy klasycznej (Warszawski, zbiór „Фантастика 1963”, czyli kolejna, już 73 edycja WzW.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (72)
Paweł Laudański

5 IV 2019

„Wyspa Sachalin”, „Zapomnienia”, „Uśmiech chimery”, „Oddział”… - czyli krótki, subiektywny przegląd najciekawszych książek rosyjskojęzycznej fantastyki roku 2018.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiatr ze Wschodu (74)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (73)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (72)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (71)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (70)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (69)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (68)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (67)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (66)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (65)
— Paweł Laudański

Tegoż autora

Ballada o poświęceniu
— Paweł Laudański

Wspomnienie o Maćku
— Paweł Laudański

Esensja czyta: Styczeń 2010
— Anna Kańtoch, Paweł Laudański, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Rok 2007 w muzyce
— Sebastian Chosiński, Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Paweł Laudański

Kir Bułyczow – polska bibliografia
— Paweł Laudański

Kroki w Nieznane: Sześciu wspaniałych
— Paweł Laudański

W sieci: Rodem zza wschodniej granicy
— Paweł Laudański

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.