Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wiatr ze Wschodu (33)

Paweł Laudański
Nie da się ukryć – każda nowa powieść Siergieja Łukianienki skazana jest na sukces. Tak z pewnością będzie i z czwartym tomem cyklu o „Dozorach”. Gorących zwolenników znaleźć powinien również kolejny tom opowiadań Jewgienija Łukina o czarowniku Jefriemie Niechorosziewie oraz jego uczniu, Glebie Portniaginie. Antologii sf&f z roku na rok coraz więcej na rosyjskim rynku; niestety, ilości nie udaje się przekuć w jakość. Tak – w telegraficznym skrócie – wygląda spis treści kolejnego odcinka Wiatru ze Wschodu.

Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (33)

Nie da się ukryć – każda nowa powieść Siergieja Łukianienki skazana jest na sukces. Tak z pewnością będzie i z czwartym tomem cyklu o „Dozorach”. Gorących zwolenników znaleźć powinien również kolejny tom opowiadań Jewgienija Łukina o czarowniku Jefriemie Niechorosziewie oraz jego uczniu, Glebie Portniaginie. Antologii sf&f z roku na rok coraz więcej na rosyjskim rynku; niestety, ilości nie udaje się przekuć w jakość. Tak – w telegraficznym skrócie – wygląda spis treści kolejnego odcinka Wiatru ze Wschodu.
1. Po dłuższym okresie posuchy Siergiej Łukianienko uraczył nas w ostatnich czterech miesiącach minionego roku dwoma nowymi powieściami. O pierwszej z nich - Czernowiku - pisałem poprzednim razem, teraz nadszedł czas na drugą.
Czas na Posliednij dozor, czyli Ostatni Patrol.
Po ogromnym – przede wszystkim w Rosji – sukcesie filmu Straż nocna (zostańmy przy polskiej wersji tego tytułu) tylko kwestią czasu pozostawało wydanie kolejnego tomu przygód Antona Gorodeckiego.
Oto w Edynburgu zostaje zamordowany młody Rosjanin; stan ciała ofiary – ukąszenie na szyi, zupełna bezkrwistość zwłok – nie pozostawiają najmniejszych wątpliwości co do tego, że sprawcą śmiertelnego zejścia był wampir. Geser wysyła na miejsce zdarzenia Gorodeckiego. Dlaczego do sprawy zabójstwa w Szkocji miesza się moskiewski Nocny Patrol? To proste: jego szef zna prywatnie swego odpowiednika z Patrolu edynburskiego, poza tym zamordowany pochodził z Moskwy, był synem nieinicjowanego Innego, który od czasu do czasu nieoficjalnie współpracował z Geserem.
Anton odkrywa, że nie ma do czynienia ze zwykłym zabójstwem (o ile, rzecz jasna, „zwykłym” można by nazwać zabójstwo dokonane przez wampira), że kryje się za nim spisek, i to spisek sił, których wspólnego, zgodnego działania jeszcze niedawno nie mógł sobie wyobrazić: jasnego maga, maga ciemnego i inkwizytora.
Akcja szybko się rozkręca: wraz z Antonem trafiamy do Uzbekistanu, na szósty poziom mroku, ponownie do Edynburga, znów do mroku... Wydarzenie goni wydarzenie, poziom emocji rośnie błyskawicznie, czytelnik ani się obejrzy, a nadchodzi chwila przewrócenia ostatniej stronicy...
Czyli kolejne arcydzieło mistrza Łukianienki?
Niestety. Choć lektura to znakomita, nie sposób się od niej oderwać, to jednak odczuwałem w czasie czytania – i nadal odczuwam – pewien niedosyt. Czegoś mi brakowało. Świeżości pomysłu? A może problem polega na mniejszym – mimo starań autora – poziomie dramatyzmu od zaserwowanego we wcześniejszych tomach cyklu (nie licząc Dziennego Patrolu ; ale to zupełnie inna historia)? Bo i zagadka, z którą przyszło się zmierzyć Antonowi, wydała mi się być nazbyt prozaiczną, i jej rozwiązanie przyszło mu jakoś tak bez większego bólu, nadspodziewanie łatwo...
A może po prostu nieparzyste tomy serii są lepsze od parzystych?
Czuć, że Łukianienko świetnie się podczas pisania bawił; dzięki temu bawi się również i czytelnik. O, proszę, taki fragment: Semen wiezie Antona na lotnisko, rozmawiają:
„- Ech, jakiż niesamowity sen śnił mi się dzisiaj! - powiedział Semen, skręcając na parking. - Jeżdżę ci ja po Moskwie, nie wiedzieć czemu poobijanym furgonem, obok mnie jeszcze ktoś z naszych... I nagle patrzę – na drodze stoi Zawulon. Nie wiedzieć czemu ubrany jak menel. Daję gazu i próbuję go przejechać! A on – ni cholery! I barierę stawia! Podrzuca nas w powietrze, robimy salto i przeskakujemy przez Zawulona. Jedziemy dalej.
- Dlaczego nie zawróciłeś? – spytałem zjadliwie.
- Spieszyliśmy się gdzieś – westchnął Semen.
- Pić trzeba mniej, wtedy takie sny nie będą niepokoić.
- A one wcale mnie nie niepokoją – obraził się Semen. – Wręcz przeciwnie, spodobały mi się. Jakby scena z jakiejś równoległej rzeczywistości...”
W ogóle Zawulon pojawiający się na kartach Posliednowo... nazbyt chyba upodobnił się do swej filmowej wersji; samo w sobie nie jest to może złe, tego filmowego Zawulona po prostu nie da się nie lubić, nawet pomimo całego draństwa, które sobą utożsamia (a może właśnie dzięki temu?), jednak czy to na pewno dobrze, gdy literacki materiał na ekranizację zaczyna dryfować w stronę swej wcześniejszej filmowej mutacji?
Muszę uspokoić fanów cyklu – na ostatniej stronie okładki wydawca pyta: „Czyżbyście sądzili, że to naprawdę Ostatni Patrol?”. No właśnie – czyżbyście tego właśnie się obawiali?
2. Z prozą Jewgienija Łukina, wtedy jeszcze tworzoną wspólnie ze zmarłą już, niestety, żoną Ljubow, miałem okazję zapoznać się już w drugiej połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. To zdecydowanie jeden z najciekawszych autorów tzw. czwartej fali rosyjskiej fantastyki, obok Wiaczesława Rybakowa, Andrieja Stolarowa czy Andrieja Łazarczuka. Jego Strefa sprawiedliwości, Szkarłatna aura Arcysekretarza czy Katali my waszie słonce weszły już do kanonu tamtejszej literatury spod znaku sf&f.
Do takiego kanonu wejdzie także – jestem o tym święcie przekonany – właśnie powstający cykl opowiadań o czarowniku Jefriemie Niechorosziewie, bezskutecznie walczącym z pociągiem do wysokoprocentowych napojów, oraz jego uczniu, Glebie Portniaginie. Do rąk czytelników trafił właśnie drugi, po opublikowanym w ubiegłym roku Portrietie kudesnika w junosti, tom owych opowiadań, zatytułowany Sztrichi k portrietu kudiesnika.
Wydawać by się mogło – o czym tu pisać? Uczeń czarownika? Mało było wcześniej tego towaru?
A jednak – w wykonaniu Łukina rzecz jest naprawdę oryginalna. Obok naszej rzeczywistości istnieje rzeczywistość astralna; tylko dzięki odpowiedniemu przeszkoleniu można nie tylko do niej przenikać, ale też czynnie wpływać na to, co się w owym „astralu” dzieje. Każdy z nas ma astralne odbicie – biegli w temacie mogą zostawić swe ciało i pójść się napić; wtedy nawet ściany nie stanowią żadnej przeszkody – często korzysta z tej możliwości Niechorosziew. A czy widział kto astralne wcielenie kota wylegujące się na monitorze komputera? Pod łóżkiem czarownika urzędują wredne astralne stwory, z którymi lepiej nie mieć bliższego kontaktu. Astral zamieszkują też inne istoty: takie barabaszki na przykład, mogące służyć za niewyczerpane źródło energii...
Stosunkowo krótkie, kilkunastostronicowe w najlepszym razie opowieści układają się w quasi-powieść o niespotykanych przejawach magii (nie-magii?), o ludzkich problemach, za rozwiązanie których biorą się – z reguły w dość niekonwencjonalny sposób – dwaj jej adepci. Wielu porównuje je do cyklu guslarskiego Kira Bułyczowa, i to nie tylko ze względu na ciepłe, inteligentne poczucie humoru, z jakim historie te są opowiedziane, ale również na ukazywanie – niejednokrotnie w krzywym zwierciadle – otaczającej nas rzeczywistości oraz nas samych, z dobrotliwym jednak przymrużeniem oka.
Są to wreszcie historie znakomicie opowiedziane; nieprzypadkowo Łukin określany jest jako jeden z najlepszych stylistów wśród rosyjskich fantastów. To wysmakowana, dojrzała proza – bez wątpienia stanie się znakomitym daniem dla wymagającego czytelnika.
3. W 2000 roku ukazał się pierwszy almanach Fantastika wydawnictwa AST. Wtedy stanowił ewenement na rynku opanowanym przez dłuższą formę – opowiadania drukował w zasadzie tylko miesięcznik „Jesli”, a i tak przedkładając przekłady nad prozę rodzimą. AST podjęło ryzyko jako pierwsze – z powodzeniem, o czym świadczą liczni naśladowcy oraz kilka kolejnych tomów w serii.
Czto tam, za dwier′ju? jest tomem dziesiątym; nadeszła zatem pora na mały jubileusz. Jest też pierwszym o tytule zapożyczonym od jednego z zamieszczonych między okładkami utworu – czas pokaże, czy to tylko jednorazowa zmiana.
Przez tych kilka lat wiele się w rosyjskiej fantastyce zmieniło. Mnogość możliwości publikacji sprawia, że coraz trudniej znaleźć dobre teksty, nawet takiemu potentatowi, jakim jest na tamtejszym rynku AST. I tym należy tłumaczyć to, że początkowy wysoki poziom almanachów ostatnio znacznie się obniżył; coraz trudniej znaleźć w nim naprawdę znakomity, nigdzie wcześniej nie publikowany utwór.
Tak jest, niestety, także i w tym przypadku. Zawodzą nawet takie tuzy jak Oleg Diwow, Paweł Amnuel czy Aleksander Tiurin. I gdyby nie przewrotne opowiadanko Siergieja Łukianienki Koniec liegendy (Mistrz jak zwykle nie zawodzi!), zjadliwa satyra na środowisko erpegowców, oraz Promietej prikopannyj Jewgienija Łukina, nowa historia z cyklu o Jefriemie Niechorosziewie i Glebie Portniaginie (znakomita, a jakże!), jak również bibliografia rosyjskojęzycznej fantastyki opublikowanej w 2004 roku, nie byłoby w zasadzie o czym wspominać.
Nie pozostaje zatem nic innego, jak podać – w oparciu o rzeczoną bibliografię – odrobiny statystyki: w roku 2004 opublikowano otóż w Rosji 363 nowe powieści sf&f rodzimych twórców, 1095 opowiadań i nowel oraz 55 utworów zaliczonych przez autorów bibliografii do fantastyki dziecięcej i młodzieżowej. Robi wrażenie?
4. I jeszcze jedna antologia; potwierdzenie tego, że obecnie ambicją każdego liczącego się na rynku rosyjskiego wydawnictwa parającego się publikacją fantastyki jest posiadanie własnej antologii (w domyśle – cyklicznego almanachu). Do AST i EKSMO dołączyła oto petersburska Azbuka ze swoim Zwiezdnym portalem.
Zestawienie nazwisk robi wrażenie: Marina i Siergiej Diaczenko, Leonid Kaganow, Oleg Owczinnikow, Władimir Arieniew, Siergiej Łukianienko... To nie wszyscy rzecz jasna – prócz mniej znanych twórców ze wschodu można jeszcze znaleźć w spisie treści Roberta Sheckleya, Erica Simona oraz Andrzeja Sapkowskiego z omszałym już nieco W leju po bombie. Ów spis treści wygląda jednak o wiele lepiej od właściwej zawartości. Nie, nie jest źle, choć bez rewelacji; najlepsze utwory zresztą znane są zresztą z wcześniejszych publikacji, przede wszystkim w kijowskiej „Real′nosti fantastiki” (chociażby niesamowite opowiadanie Mariny Makowieckoj i Grigorija Panczenki Fakultiet miertwych dusz). Tak jak w przypadku zbiorku AST brak tu jednak chociażby jednego nowego tekstu, który sprawiłby, że lektura Zwiezdnego portalu pozostałaby na dłuższej w pamięci. Szkoda...
Może następnym razem?
koniec
31 stycznia 2006

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Wiatr ze Wschodu (74)
Paweł Laudański

9 X 2019

Fantasy (choć nietypowe), science fiction (utrzymane w najlepszych tradycjach gatunku), horror (z rosyjską duszą). O tym wszystkim słów kilka w kolejnym raporcie o aktualnym stanie rosyjskojęzycznej fantastyki.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (73)
Paweł Laudański

19 VI 2019

Trochę prozy najświeższej (Salnikow, Iwanow, seria „Зеркало”), i trochę prozy klasycznej (Warszawski, zbiór „Фантастика 1963”, czyli kolejna, już 73 edycja WzW.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (72)
Paweł Laudański

5 IV 2019

„Wyspa Sachalin”, „Zapomnienia”, „Uśmiech chimery”, „Oddział”… - czyli krótki, subiektywny przegląd najciekawszych książek rosyjskojęzycznej fantastyki roku 2018.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiatr ze Wschodu (74)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (73)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (72)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (71)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (70)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (69)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (68)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (67)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (66)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (65)
— Paweł Laudański

Tegoż autora

Ballada o poświęceniu
— Paweł Laudański

Wspomnienie o Maćku
— Paweł Laudański

Esensja czyta: Styczeń 2010
— Anna Kańtoch, Paweł Laudański, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Rok 2007 w muzyce
— Sebastian Chosiński, Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Paweł Laudański

Kir Bułyczow – polska bibliografia
— Paweł Laudański

Kroki w Nieznane: Sześciu wspaniałych
— Paweł Laudański

W sieci: Rodem zza wschodniej granicy
— Paweł Laudański

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.