Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Anna Dominiczak
‹Zamknięta szuflada›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAnna Dominiczak
TytułZamknięta szuflada
OpisAnna Dominiczak, ur. 1983 w Szczecinie. Absolwentka socjologii na Uniwersytecie Szczecińskim. Występuje w Teatrze Ognia Inko Gni To. Inspirują ją opowiadania George’a R.R. Martina i Cortazara. Uwielbia czytać, oglądać i snuć niepokojące historie. W 2010 roku jej opowiadanie „Zwierzę” zajęło II miejsce w ogólnopolskim konkursie fantastyczno-kryminalnym Horyzonty Wyobraźni. W 2011 roku za opowiadanie „Korale” zajęła III miejsce w konkursie „Władcy Słów” zorganizowanym przez Nową Fantastykę. Jej opowiadanie „Malarz” znalazło się w antologii wydawnictwa JanKa „Zemsta jest kobietą”.
Gatunekgroza / horror, obyczajowa

Zamknięta szuflada

« 1 2 3 4 »

Anna Dominiczak

Zamknięta szuflada

Nie tak.
– W nocy zobaczyłam cień, który był tobą i wyszedł z lustra…
Jeszcze gorzej.
Czy to w ogóle dało się opowiedzieć?
Nie mogąc pracować, Natalia postanowiła wyjść z domu. Nałożyła płaszcz i próbowała otworzyć szafkę na buty – bez skutku. Szafka została odcięta. Natalia wyszła w znoszonych adidasach do biegania.
Mieszkanie darzyło ją coraz większą antypatią. Niechęć wobec niej demonstrowały ściany i przedmioty. Sprzęty, które grzecznie poddawały się Marcinowi, przed nią stawiały opór. Fakt, że jej chłopak niczego nie dostrzega, czynił wszystko jeszcze trudniejszym. Sama nie była w stanie sobie z tym poradzić.
Wróciła późną nocą. Marcin przywitał ją bez słowa, zły, że nie poinformowała go, dokąd idzie. Zatopił się w świecie wirtualnym i spędził tak wiele godzin.
• • •
Na początku października ojciec Natalii spadł ze schodów, rozbił głowę na jednym ze stopni i dostał wylewu. Mama wydawała się przerażona i bezradna. Natalia postanowiła wrócić na trochę do rodzinnego domu i zaopiekować się rodzicami. Bała się o ojca.
Marcin od paru tygodni większość czasu spędzał przed komputerem albo na siłowni. On też uciekał. Nie mógł słuchać o zamkniętych szufladach i postaciach w lustrze. Dla niego wszystkie szafki stały otworem, znał jedno swoje odbicie i to mu wystarczyło.
– Nie poznaję cię – powiedział Natalii. – Gdzie podziała się dziewczyna, którą spotkałem dwa lata temu?
Chodziło mu o to, że tamta dziewczyna nie widywała nocami cieni i nie dopatrywała się w lustrach czegoś, czego tam nie było. Nie kazała mu szukać kluczy do zamkniętych szuflad.
Natalia została u rodziców przez miesiąc. Z Marcinem kontaktowała się często przez telefon, ale rozmowy, które prowadzili, przypominały raczej kontrolne pogawędki niż dyskusje zakochanych.
Ilustracja: <a href='mailto:c.hoffman@onet.eu'>Czarek Hoffman</a>
Ilustracja: Czarek Hoffman
Marcin nie wiedział, jak odnaleźć się w sytuacji, gdy ojciec jego dziewczyny jest bliski śmierci. Kiedy Natalia płakała w słuchawkę, pocieszał ją, ale nie umiał i nie chciał udźwignąć ciężaru jej smutku. Dostrzegła jego metamorfozę. Z każdym dniem stawał się bardziej obcy i zdystansowany, inny niż na początku wspólnego mieszkania.
Tak naprawdę wciąż o nim myślała. Będąc przy tacie, wykonując przy nim podstawowe zabiegi pielęgnacyjne, wyobrażała sobie Marcina wracającego z pracy do mieszkania, w którym nikt na niego nie czeka, jedzącego samotnie kolację i zasypiającego w wielkim łóżku. Kołysał się nad nim cień. Długie ręce, zakończone szponami, wyciągały się po niego.
Ojciec był w tym czasie bezradny jak dziecko. Obie z matką miłością i opieką próbowały przywrócić mu zdrowie.
W połowie października kuracja zaczęła wreszcie przynosić efekty. Tata Natalii zaczął wstawać z łóżka, mówić pełnymi zdaniami, kojarzyć fakty i twarze. Wciąż był słaby, ale wracały do niego wspomnienia. Potrafił już sam się umyć i ubrać. Natalia odetchnęła z ulgą, ale niepokój nie zniknął z jej duszy.
Po powrocie do Marcina stwierdziła, że mieszkanie uległo zmianie. Było sterylnie czyste. Bez niej Marcinowi lepiej udawało się dbać o porządek. Ustalił dla siebie nowy plan tygodnia, bogatszy o dodatkowe treningi na siłowni, kurs projektowania stron internetowych i gotowanie wymyślnych potraw. Natalia zobaczyła, jak pedantycznie poukładane są w mieszkaniu rzeczy, każda na swoim miejscu, i poczuła się jak intruz.
Wszystkie pomieszczenia, nawet pracownia, zamruczały gniewnie na jej widok. Zajrzała do lustra. Ten Drugi już na nią czekał. Siedział na kanapie w salonie z kieliszkiem wina w dłoni i nogą założoną na nogę.
– Widzisz, poradziliśmy sobie bez ciebie – odezwał się po raz pierwszy.
Przypominał jej chłopaka tylko zarysem ciała, kształtem głowy. Nosił czarne, prążkowane spodnie, świecące lakierki i elegancką białą koszulę. Miał zimne, rybie oczy i skrzywione w wyrazie niesmaku usta.
– Odejdź stąd – powiedział. Jego ciało zaczęło tracić konsystencję i przechodzić w mgłę, czarny opar, który wysunął się z lustra i prześlizgnął obok niej jak wąż, znikając pod szafką na buty.
• • •
Podczas jej nieobecności mieszkanie zostało niemal całkowicie opanowane. Straciła dostęp do wszystkich kuchennych sprzętów. Telewizor nie reagował, gdy próbowała go włączyć, a któregoś razu, kiedy kończyła brać prysznic, została uwięziona w kabinie i dopiero Marcin pomógł jej otworzyć szklane drzwi.
Ten Drugi, którego nazwała Cieniem, pozamykał też przed nią jakieś obszary w Marcinie. Dlatego nie mogli rozmawiać o tym, co się działo. Kiedy próbowała, jej chłopak natychmiast stawał się niespokojny, zmieniał temat lub przypominał sobie o jakimś niedokończonym zadaniu.
Wypowiedziała Cieniowi wojnę. Niezajęte terytoria oznaczała swoimi rzeczami. W salonie rozkładała bluzki, w przedpokoju zostawiała kosmetyki. Kupiła niewielki regalik i w nim trzymała najpotrzebniejsze rzeczy, biorąc pod uwagę fakt, że Cień zawłaszczał tylko te przedmioty i sprzęty, które należały bezpośrednio do Marcina. Nauczyła się sypiać czujnie niczym stróż. Podrywał ją najlżejszy szmer. Cień nocami panoszył się w domu, ale nie atakował. Nie śpiąc, patrzyła, jak porusza liśćmi paprotek.
Wrogość Cienia narastała. Jego działania przeciwko niej najwyraźniej przestawały być zabawą. Pragnął Marcina dla siebie.
– Chcesz wiedzieć, co stało się z moją byłą dziewczyną? – zapytał pewnego dnia, wychylając się z lustra i kiwając na nią długim, szponiastym palcem.
Spojrzała, wcale nie mając na to ochoty. Wielokrotnie zadawała sobie pytanie, gdzie zniknęła jego ciemnowłosa partnerka, ale bała się poznać odpowiedź.
Podeszła do lustra. W rogu salonu coś leżało. Wyglądało jak kupka rzuconych bezładnie ubrań. Widziała rękaw zielonej bluzki, nogawkę dżinsów, wystającą ze stosu rzeczy apaszkę. A pomiędzy ubraniami leżały rozrzucone fragmenty ciała – dłoń, stopa, ramię. Czyste, równo ucięte kawałki, jak części manekina. Cień rozczłonkował Drugą Natalię z pedantyczną precyzją. Na szczycie tej kupki spoczywała głowa dziewczyny, mrugająca żałośnie oczami.
– Trudno ukryć, że nie pozbierała się po tym rozstaniu – zachichotał Cień, wyłaniając się spomiędzy makabrycznego stosu. Trzymał w ręku zmiotkę i szufelkę. Kilkoma szybkimi ruchami zgarnął poszatkowane ciało do plastikowego worka, rozejrzał się wokół, otworzył drzwi prowadzące na balkon i wyrzucił worek na zewnątrz.
– A chcesz wiedzieć, gdzie jest reszta moich byłych? – zapytał radośnie Natalię, formując swoją twarz w maskę Jokera. Jego głowa kołysała się teraz na długiej, wężowej szyi.
Natalia postanowiła, że nie pokaże strachu.
– Ja nie jestem twoją dziewczyną – powiedziała, udając obojętność.
Cień zachichotał i pomknął w głąb lustrzanego mieszkania, poza ramę.
– Zzzzapytaj go… – usłyszała głos, brzmiący jak syczenie.
W nocy, zamiast spać, czuwała nad Marcinem. Do jej serca zakradły się wątpliwości. Nie umiała sformułować konkretnych zarzutów wobec Marcina, ale nie mogła zapomnieć tego, co powiedział jej Cień.
– Chce nas skłócić – szepnęła, pochylając się nad swoim chłopakiem. Zauważyła, że wyglądał ostatnio inaczej. Miał ostrzejsze rysy i zmarszczkę między brwiami, której nie niwelował nawet sen. – Tak bym chciała, żebyś był taki jak wcześniej. Żebyś ze mną rozmawiał, a nie mówił do mnie. Żebyś więcej był w domu i nie ślęczał tyle godzin przed komputerem. Żebyś wypędził z mieszkania tego drugiego…
Marcin, mrucząc coś, nieprzytomnie strząsnął z siebie rękę Natalii i obrócił się do niej plecami.
A przecież nie spał.
• • •
Następnego dnia zrobił jej awanturę za rozrzucanie rzeczy po całym mieszkaniu.
– Mam dosyć! – powtórzył kilka razy. – To mnie doprowadza do białej gorączki. Z tobą nie da się mieszkać!
Na koniec wręczył jej listę ze spisem zachowań, których w niej nie znosił.
– To początek – syknął w jej stronę Cień, gdy Marcin wyszedł z mieszkania, dokładnie zamykając za sobą drzwi. – Popatrz.
Zobaczyła, jak litery przestawiają się na kartce i układają w nowe zdania.
Nowa lista nosiła tytuł:
CO MUSI ZMIENIĆ NATALIA, ŻEBYŚMY JĄ LUBILI:
1. Kolor włosów.
2. Styl ubioru.
3. Wagę
4. Wzrost
« 1 2 3 4 »

Komentarze

14 I 2012   19:11:16

Ojojoj! ale źli ci mężczyźni, naprawdę!
(niezły paszkwil)

20 I 2012   01:31:44

Lol. Koncepcja związku rodem z "Twojego Stylu" podszyta realizmem magicznym. Nawet słownictwo jest identyczne jak w tamtej gazecie! Brakuje tylko zdań typu "Natalia zrozumiała, że dalsze trwanie w związku, w którym brak pozytywnej energii, mogłoby jej przeszkodzić w samorealizacji" itd. Niezłe przedstawienie mentalności dzisiejszych ambitnych kobiet z aspiracjami do "wielkiego świata". Nawet to projektowanie torebek oraz wzorcowa seksowna randka u niego w domu, gdzie on zaskakuje ją kulinarnymi pomysłami, a ona przychodzi w erotycznej wersji biurowego uniformu, a na koniec te sformalizowane, obopólne zwierzenia i seks z obowiązkowym "odważeniem się na więcej"! Wszystko jak należy ;p Nie wiem, na ile było to celowym zabiegiem, ale wyszło bardzo przyjemnie przez swoją genialną i jednocześnie zgrabną sztampowość. Taki literacki dokument epoki :)

20 I 2012   14:04:16

Tak, sposób opisywania relacji miał się kojarzyć z poradnikowym przedstawianiem pomysłów na randki ("zrób jej dobrą kolację", "zaskocz go.." itp) Pisząc, przypominałam sobie wszystkie te mdlące historie "z życia wzięte".
Dzięki za fajny, trafny komentarz!

23 II 2012   22:14:10

Powtórzę tutaj mój wpis z Forum SFFiH - bo jest tu bardziej na miejscu

Szukając, znalazłem - "Zamkniętą Szufladę" - no i aż przyklękłem z ukontentowania !

Weird fiction (nie przepadam za słowem "horror" - brzmi prostacko i banalizuje gatunek) to moja ukochana gałaź literatury fantastycznej.
Ale wbrew pozorom nie jest łatwo pisać weird fiction - każdy może spróbować, rzadko komu się udaje. Nadto polscy Autorzy zbyt często chorują na Kingizm/Mastertonizm - taki rodzaj choroby literackiej, starający się upodobnić Ich utwory do tesktów wymienioych przeze mnie pisarzy (za żadnym nie przepadam).
Kończąc powyższe wyrzekania - "Zamknięta Szuflada" mnie po prostu zauroczyła. Lekka, subtelna, trochę parodiująca współczesne opisy "udanych związków" (ktoś to już celnie wyłapał przede mną), delikatnie, zdanie za zdaniem potęgująca elementy niesamowitości.
W efekcie, językiem weird fiction otrzymałem znakomite opowiadanie o rozpadającym się związku, o obcości, samotności człowieka w związku, o narastającej Tajemnicy

Naprawdę, bardzo, bardzo mi się spodobało !

Może rozwiązanie historii było, jak na mój gust, zbyt "fizyczne" , może "tajemnica" Marcina zbyt delikatna (jak znam swą wyobraźnię, to aż strach pomyśleć, po mogłaby u mnie znaleźć Natalia ) - ale to w sumie detale.
Ogólne wrażenie - piorunujące !

Serdecznie gratulacje - i czekam na więcej !

PS.
Osobne gratulecje za świetny styl - przejrzysty, schludny, "reader friendly". Jak pisała już cranberry, rzadko zdarza się Autorowi na początku w sumie drogi twórczej tak świadomy i wyrobiony styl.

PPS.
Dodatkowy, "prywatny" plus - za zbieżność koncepcji. Pomysł "zamkniętej szuflady" bardzo przypomina mi mą własną ideę - tylko u mnie to były "zardzewiałe drzwi"
_________________

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.