Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 17 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Qualis
‹aI›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorQualis
TytułaI
OpisQualis to pseudonim 27-letniego autora, absolwenta wydziału filozofii UMK w Toruniu. Wierny czytelnik SF od kiedy pamięta, ze szczególnym upodobaniem traktuje cyberpunk. Wielbiciel Stanisława Lema oraz Andrzeja Sapkowskiego. Z autorów zagranicznych w pierwszej kolejności wymienia N. Stephensona, W. Gibsona i D. Simmonsa. Lubi mangę i pizzę. Autor recenzji i felietonów dla portalu internetowego o grach komputerowych "Strefa Gier". O swoich zainteresowaniach pisze tak: Interesuję się szeroko pojętą ontologią kulturową, czyli sposobem, w jakim kultura, słowa, tworzą światy uznane za "twarde opisy rzeczywistości" przez ich użytkowników. Tak na marginesie, działka ta wyjątkowo dobrze pasuje (opisuje) do definicji "cyberpunku", jako gatunku, w którym nie zakłada się ostrej granicy między "rzeczywistością" a słowem, znakiem, przekazem. A poniższym utworze: Opowiadanko "aI" to zaledwie czubek góry lodowej tego, co można na tym poletku metafor zbudować, przekazać.
Gatunekcyberpunk, SF

aI

1 2 3 4 »
W Sieci było wszystko - banki, rządy, biblioteki, archiwa - wszystko i jeszcze raz wszystko. Góra złota. Na pozór niczym nie chroniona. A to kusi. W żaden sposób nie można było obejść kombinacji neuronalno-semantycznej, która była podstawą Sieci. Jednak, tym co łączyło dwa światy, była końcówka neuronalna. To ona właśnie, poprzez odpowiednie sprzężenie z mózgiem, plus właściwe neurotransmitery, umożliwiała połączenie, to ona tworzyła zręby semantycznej ontologii Sieci.

Qualis

aI

W Sieci było wszystko - banki, rządy, biblioteki, archiwa - wszystko i jeszcze raz wszystko. Góra złota. Na pozór niczym nie chroniona. A to kusi. W żaden sposób nie można było obejść kombinacji neuronalno-semantycznej, która była podstawą Sieci. Jednak, tym co łączyło dwa światy, była końcówka neuronalna. To ona właśnie, poprzez odpowiednie sprzężenie z mózgiem, plus właściwe neurotransmitery, umożliwiała połączenie, to ona tworzyła zręby semantycznej ontologii Sieci.

Qualis
‹aI›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorQualis
TytułaI
OpisQualis to pseudonim 27-letniego autora, absolwenta wydziału filozofii UMK w Toruniu. Wierny czytelnik SF od kiedy pamięta, ze szczególnym upodobaniem traktuje cyberpunk. Wielbiciel Stanisława Lema oraz Andrzeja Sapkowskiego. Z autorów zagranicznych w pierwszej kolejności wymienia N. Stephensona, W. Gibsona i D. Simmonsa. Lubi mangę i pizzę. Autor recenzji i felietonów dla portalu internetowego o grach komputerowych "Strefa Gier". O swoich zainteresowaniach pisze tak: Interesuję się szeroko pojętą ontologią kulturową, czyli sposobem, w jakim kultura, słowa, tworzą światy uznane za "twarde opisy rzeczywistości" przez ich użytkowników. Tak na marginesie, działka ta wyjątkowo dobrze pasuje (opisuje) do definicji "cyberpunku", jako gatunku, w którym nie zakłada się ostrej granicy między "rzeczywistością" a słowem, znakiem, przekazem. A poniższym utworze: Opowiadanko "aI" to zaledwie czubek góry lodowej tego, co można na tym poletku metafor zbudować, przekazać.
Gatunekcyberpunk, SF
Pustka to ból, niezapomnienie. Czemu? Czemu... Zacznijmy, zagrajmy, zaśmiejmy się raz jeszcze...
Pewien głupi Grek, o wspaniałym imieniu Arystoteles, ułatwił mi pewną sprawę. "Ułatwił", znaczy poinformował o niej. Jego przyjaciel miał znajomego (który miał znajomego i tak dalej... każdy się pilnuje, prawda?), który był pielęgniarzem w prywatnej klinice. Standardowo podawane neurotransmitery są legalne i nie szkodzą zdrowiu. Wszystkie inne są nielegalne, szkodliwe i hackerskie. Są, o czym wszyscy wiedzą, "bezsensowne". Nie pływasz już w Sieci. Ty idziesz gdzieś indziej. Wprawdzie wcześniej czy później wracasz, aby nie stracić siebie, lecz co Twoje, to Twoje. Otóż w tej "klinice" wykorkowało dwóch łepków. Zarzygali się na śmierć, lub coś w tym stylu. Kolejne syntetyczne neuro, które prowadziło donikąd. Oczywiście znajomy (i tak dalej) mojego znajomego Greka, zdołał przemycić troszkę tego środka. Cena nie była wygórowana.
Sieć. Ontologia jednego postrzegania. Zbudowana tak, aby nie było w niej anomalii. Hackerów. Piratów. Zła. Jak? Prosto. Przez wiedzę. Widząc ścianę, nie próbujesz przez nią przejść - jeśli wiesz, co to jest ściana. Wiedząc co to grawitacja, nie rozkładasz rąk to lotu - wiesz, że i tak nie polecisz. Widząc kamień, nie wkładasz go do ust, bo wiesz, że go nie zjesz. Wiedza, znaczy władza. Zbuduj odpowiedni opis świata, spraw, aby został uznany za "twarde fakty" i uśmiechnij się - wygrałeś. Niegdysiejsze obawy o bezpieczeństwo Sieci, okazały się zupełnie bezsensowne. Jeżeli przez ostatnie 2000 lat nikt, prawie nikt z ludzi nie wątpił w to, co nazywał "realnym światem", nie wątpił też w swoją wtórną rolę przy jego poznaniu. On tylko "odkrywał" to, co było w "naturze". Tedy, za nic nie mógł stworzyć czegoś zupełnie niezależnego. Potem, stało się inaczej. Wystarczyło pokazać jak własne założenia, przekonania, kultura, religia, polityka, władza, jak to wszystko tworzy pewne opisy, które z czasem stają się faktem. Rzeczywistością. Bo czyż można przejść przez ścianę? Można, bo zarówno ściana, jak i przejście przez nią są "tylko" opisem. Konstruktem. Tworem sztucznym. Wszystko jest tekstem. Zatem, wiedząc to, wiedząc, jakie procesy chemiczne są podstawą pamiętania i kojarzenia w mózgu, wiedząc, jak działa skomplikowana aparatura neuronalna, można było zaprojektować Sieć. Dano taki jej opis, taką ontologię, która uniemożliwiała to co nie było zaplanowane. Nie można przejść przez ścianę. Nie można zostać hakerem, nie można oszukać rzeczywistości. Nie można latać. Oczywiście owe "nie" kryło w sobie starannie zaplanowane "tak".
Opracowywałem małe reklamy dla światów sieciowych. Nic nie tworzyłem. Reklama nie jest twórcza, nic nie narzuca, jest kurewsko wtórna. Dostaje od szefa zamówienie na reklamę wycieczki do Chin. Świat koncernu podróżniczego "Dotknij Świat". Klient życzy sobie takie coś - historyczno-rozrywkowo-turystyczne - dla osób w średnim wieku, z kręgu kultury europejskiej, z przeciętnym wykształceniem i dochodami, lekkie aspiracje poznawcze, duży snobizm. Zlecam mojemu aIagentowi, który wygląda jak piękna i młoda panienka, odszukanie raportu speców od psychosocjologii na temat tej grupy ludzi. Za chwilkę mam wszystko. Co lubią, czego oczekują, ile jedzą, śpią, jak uprawiają seks, w co wierzą, czego się boją, o czym marzą, co robią, a czego nie robią. Wiem, jaki świat widzą i jaki chcą widzieć. Z tego wykręcam reklamę mającą zachęcić do podróży. Chiny stają się mieszanką ich wyobrażeń, lektur albumów, wizji z innych reklam i seriali holo, bajek dla dzieci i światów porno. Mówię im to, co sami już wiedzą o "Chinach". Pomagam im zrozumieć, że chcą tam jechać, że spotkają tam to wszystko, co chcą spotkać. I tak się dzieje. Jadą do "Chin". Nie wiem, czy kogoś obchodzą jakieś "realne" Chiny. Mnie nie.
Pierwszy "lot" w Sieci stał się udziałem pewnego więźnia. Wbrew jego woli, skazańców nie pyta się o zdanie, a już szczególnie tych z cel śmierci.
W Sieci było wszystko - banki, rządy, biblioteki, archiwa - wszystko i jeszcze raz wszystko. Góra złota. Na pozór niczym nie chroniona. A to kusi. W żaden sposób nie można było obejść kombinacji neuronalno-semantycznej, która była podstawą Sieci. Jednak, tym co łączyło dwa światy, była końcówka neuronalna. To ona właśnie, poprzez odpowiednie sprzężenie z mózgiem, plus właściwe neurotransmitery, umożliwiała połączenie, to ona tworzyła zręby semantycznej ontologii Sieci. Jądro to mój mózg, odpowiednio wykastrowany chemicznie, wspomagany elektronicznymi sieciami neuronalnymi, przyjmujący za rzeczywistość przedstawione dane. Końcóweczka była tak zaprogramowana, aby pracować wyłącznie z legalnym neurotransmiterem. Tylko że to oprogramowanie było "normalne". Komputerowe. Absolutnie do złamania. Wystarczyło zmienić, czy wręcz wywalić sekwencję sprawdzającą i można było użyć np. herbaty zamiast neurotransmitera. Efekt? Informacyjnie żaden. Jeśli przeżyło się takie połączenie, wkraczało się w chaos, w świat obcy. Inny. Nie do poznania. Bez wiedzy, bez świadomości "co jest co", jest się ślepym, bezrozumnym. Nie ma rzeczywistości, bez uprzedniego jej opisu. Teoretycznie, gdyby pozostać w takim chaosie wystarczająco długo, powstałby może "gest Adama". Powstałyby opisy, a więc i "twardy" świat. Nie można jednak długo przebywać w zupełnym chaosie. Zazwyczaj kończyło to się katatonią ryzykującego. Próbowano tak dobrać neuro, aby nie naruszał rdzEnia ontologii Sieci, aby umożliwiał coś więcej, nie odcinając się jednocześnie od całości. Sieć była całością, jej części były zrozumiałe tylko wtedy, kiedy znało się całość. Wszystko albo nic. "Inne", zmiana powodowała na tyle duże zaburzenia w odbiorze, iż świat rozpadał się, ginął, sensowne zachowanie przestawało być osiągalne. Zatem i działanie stawało się niemożliwe. Owszem, wiedziano, że gdyby wszyscy użytkownicy sieci, wszystkie aI, zmienili swoją ontologię, swoje neuro, powstałby nowy świat. Nowa Sieć. Ale co to by zmieniło? Jak stary rysunek głowy kaczko-królika. Albo widzisz kaczkę, albo widzisz królika. Nigdy nie widzisz ich obu. To co osiągnięto, to co można było sobie zafundować, to jedynie wycieczki w lekko obce światy. Miało to wartość estetyczną. Jak narkotyk powodujący wizję. Przyjęto nazywać to "lotem", pewnie na wzór narkotycznych czy alkoholowych "odlotów". Nie miało to nic wspólnego z tym, co kiedyś zwało się hackerstwem. Słowo to było używane jako dekoracja, pewien snobizm, odwołanie do istniejącego kiedyś stereotypu.
Dla ludzi w Sieci, Ci "spoza" Sieci, nie byli zazwyczaj widoczni. Trudno odbierać coś czego nie ma. Czasami byli widziani jako drzewa, jakieś kształty. Zależnie kto jakie miał skojarzenie. Ale to rzadko. Nie ma lotników w świecie, gdzie nie można latać.
Ja robiłem to z nudów. Bo była taka możliwość. Bo to było inne. Troszkę inne, nigdy nie stosowałem środków, które były za ostre. Znaczy, takie które zawierałyby za mało rdzEnia Sieci. Lubiłem latać po zniekształconym, obrazie tego, co znałem, niż znaleźć się w obcej i niewyobrażalnej, niekształtnej pustce. Poza tym, nie chciałem się zabić. Wtedy nie. Inna rzecz, świadomość ryzyka. W końcu każde neuro, to ryzyko - jest pewien margines indywidualizmu w odbiorze świata. To co zobaczę, jest już we mnie. Ja widzę kwiatki, ktoś inny rozkładające się zwłoki. Jasne, tak jest tylko w przypadku neuro zupełnie różnego od Sieciowego, a jednocześnie nie na tyle różnego od własnego, aby nie skazywać na zupełny chaos. Z tego co wiem, mało kto ryzykował takie nurzanie się w sobie. Ludzie albo szli w ostre loty, albo w lekką zabawę. Z roku na rok było ich coraz mniej. Katatonie, paraliże, uduszenia własnymi rzygowinami, zaburzenia osobowości. Cena jaką każdy musiał wkalkulować w ryzyko innej Sieci. Założę się, że i to było przewidziane przez jej twórców. Przetestowane pewnie też, na długo przed tureckim skazańcem umierającym z rozdartym własnoręcznie brzuchem. Ludzie lubią ryzyko. To jest wiedza. Wiedza to władza.
Nadszedł czas pustki. To nie świat stał się niedobry. To tylko ja. Odczarowałem sobie go, a nie miałem już sił, aby zaczarować po swojemu.
Sens życia to jest papierek. Otrzymujesz go od innych, kiedy już przyjmiesz ich świat. Ktoś cię rodzi. Rośniesz. Dojrzewasz. Uczą cię, co jest, czego nie ma. Mówią, co jest przyjemne, dobre, a co złe, niewłaściwe. Jak jesteś pojętny, masz szanse stać się nimi, zdać egzamin, dostać w rękę papier, i rzucić się z okrzykiem naprzód. Co masz robić? Niewiele. Powielać. Świat, gatunek, słowa, prawa, idee. Nawet jak pozwalają tobie tworzyć, musisz być zrozumiały. Są tolerancyjni. Chcesz kontrKultury? KontrSztuki? KontrNauki?
1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.