Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Tamara Bińczak
‹To się wytnie›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorTamara Bińczak
TytułTo się wytnie
OpisAutorka pisze o sobie:
Rocznik ’85, absolwentka ekonomii (SGH), pracownik korporacyjny z wyboru i powołania. Miłośniczka gier planszowych, terenowych i fabularnych. Finansistka z głową w chmurach, uzależniona od pisania i innych form twórczej ekspresji.
Gatunekkryminał, urban fantasy

To się wytnie

« 1 2 3 4 8 »

Tamara Bińczak

To się wytnie

– Dziękuję za uroczy wstęp, moja droga. – Mieszaniec mówił z delikatnym wschodnim akcentem. – Malcolm i ja zdecydowaliśmy, że Limey zasługuje na ochroniarza z prawdziwego zdarzenia. Po dogłębnej analizie przedstawionych aplikacji wybraliśmy waszą piątkę. Poszukiwany kandydat winien posiadać zarówno odpowiednie walory fizyczne, jak i potwierdzone, praktyczne umiejętności…
W takim razie co ja tu robię? – Hal ukradkiem zerknął na najemników. Każdy z nich był od niego większy. Każdy wyglądał groźniej. Każdy był… cholernie przystojny. Czyżby to było prawdziwe kryterium wyboru?
– … dlatego – ciągnął menadżer – niezbędny będzie dodatkowy test.
– Podpiszcie to. – Sara rozdała każdemu po dokumencie. – Jeżeli któryś z was chce się wycofać, to jest właściwy moment.
Najemnicy bez wahania złożyli swoje podpisy. Hal jednak zbyt długo pracował w finansach, by choćby parafować cokolwiek bez dokładnego przeczytania.
– W przypadku mojej śmierci lub trwałego uszkodzenia ciała, zrzekam się możliwości dochodzenia praw moich oraz moich spadkobierców za pośrednictwem Agencji lub jakichkolwiek innych organów… – przeczytał na głos. – Co to ma być?
– Standardowa klauzula. – Sara wzruszyła ramionami. – To na wypadek, gdyby w czasie testu stało się coś nieprzewidzianego.
Przynajmniej grają w otwarte karty.
– Jest ryzyko, jest zabawa – westchnął Svart i podpisał oświadczenie. Spragniony adrenaliny organizm nagrodził go delikatnym dreszczem podniecenia.
Panna Ville zebrała dokumenty i podeszła do brzegu najgłębszego basenu.
– Zasady są proste – powiedziała. – Za chwilę wszyscy zejdziecie na dół. Wyjdzie tylko jeden z was. Nie interesuje nas, który. Nie mamy zamiaru interweniować. Gdy będzie po wszystkim, ranni otrzymają pomoc medyczną. – Zerknęła na zegarek. – Sanitariusze z Med-Service zaraz powinni tu być. Jakieś pytania?
Hal podniósł rękę.
– Tak?
– Czy mogę tutaj zapalić?
– Nie.
– Szkoda.
W tym samym momencie do hali weszła nobliwa lekarka w towarzystwie dwójki pielęgniarzy.
– Możemy zaczynać? – spytała Sara.
– Jasne, szefowo – powiedział ciemnoskóry najemnik o długich, błyszczących włosach i jako pierwszy zeskoczył na dno.
Pozostali poszli w jego ślady. Hal zrobił krok w kierunku krawędzi, gdy nagle poczuł dłoń na ramieniu.
– Powodzenia – szepnęła Sara. Gdy się uśmiechnęła, na piegowatych policzkach pojawiły się urocze dołeczki.
– Bo będzie mi potrzebne? – dopowiedział z sarkazmem.
– Nie to miałam na myśli. – Znów błysnęła białymi zębami. – Jeżeli w aplikacji napisałeś prawdę, nie muszę się o ciebie martwić. Poradzisz sobie.
– Tak uważasz?
– Ja to wiem. Mój narzeczony też jest magiem.
– W takim razie, to ja tobie powinienem życzyć powodzenia. – Mrugnął do niej porozumiewawczo. Skoczył.
Gdy tylko jego stopy dotknęły podłoża, stanął oko w oko z elegantem w sztruksie oraz wysokim, brodatym szatynem. Kawałek dalej ciemnoskóry prowodyr i potężny blondyn mierzyli się wzrokiem, całkowicie ignorując pozostałych.
Ilustracja: <a href='mailto:c.hoffman@onet.eu'>Czarek Hoffman</a>
Ilustracja: Czarek Hoffman
Tymczasem fircyk i wysoki wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Oni się znają – zdążył pomyśleć Hal, nim brodacz zaatakował. Góra mięśni runęła na wątłe ciało elfa niczym rozpędzona lawina. Jednak najemnik nie wiedział, że nie tylko z ciałem przyszło mu się mierzyć. Umysł Svarta dotknął Splotu, nim napastnik wykonał zamach. Magia rozgrzała synapsy, zmieniając czas w rzadką galaretę. Elf z łatwością uchylił się przed ciosem. Wykonał półobrót i kopnął draba w szczękę. Chrzęst pękającej kości sprawił, że Svart aż się wzdrygnął. Odskoczył w tył i przyjął pozycję obronną.
Wysoki klęczał, plując zębami i krwią, ale jego towarzysz już był w ruchu. Płynny krok eleganta wodził, mamił, hipnotyzował. Nagle mężczyzna wyskoczył w powietrze. Hal rzucił się w bok, cudem unikając ciosu w skroń. Elf syknął, gdy miażdżąca fala bólu przeszyła prawy bark. Opadł na jedno kolano i z trudem utrzymał równowagę. Podniósł wzrok… tylko po to, by zobaczyć rozpędzoną pięść. Pociemniało mu w oczach. Poczuł chłód na policzku. Dopiero po chwili dotarło do niego, że leży na dnie basenu z twarzą przyklejoną do jasnych kafelków.
– Poddajesz się? – Gdzieś z góry dobiegał drwiący głos.
– A mogę się chwilę zastanowić? – spytał sarkastycznie elf.
W odpowiedzi lakierowany but przycisnął jego głowę do podłoża. Hal tylko na to czekał. Chwycił napastnika za kostkę.
– Jednak nie – powiedział, gdy jego dłoń roziskrzyła się światłem błękitnej elektryczności. Najemnik wrzasnął i padł jak długi. Jeszcze przez moment miotał się, targany impulsami magicznego paralizatora. Potem stracił przytomność.
Hal podniósł się w samą porę, by zobaczyć finał toczącego się obok pojedynku. Ciemnoskóry najemnik grzmotnął o brzeg basenu. Kędzierzawa głowa bezwładnie opadła na klatkę piersiową. Zwycięzca rozejrzał się w poszukiwaniu nowego przeciwnika.
– No proszę – powiedział, napotkawszy wzrok Hala.
Elf rozprostował palce i przygotował organizm na przyjęcie kolejnej porcji elektryczności. Jasnowłosy wykonał zapraszający gest. Hal odpowiedział. Magią. Zaskoczony przeciwnik ledwo uniknął wiązki błyskawic. Najemnik zaklął wściekle i pomknął w kierunku Svarta, który powitał go następnym wyładowaniem. Blondyn ryknął z bólu, ale pęd sprawił, że potężne ciało zwaliło się na elfa z siłą atakującego grizzly. Hal upadł, stracił kontakt ze Splotem. Palce najemnika zacisnęły się na chudej szyi.
Napastnik wzmocnił chwyt i uderzył głową Hala o dno zbiornika. Czaszkę elfa przeszył ostry ból, przed oczami eksplodowały barwne fajerwerki. W żyłach pulsowała adrenalina. Hal odwinął się i uderzył przeciwnika w lewy policzek. Równie dobrze mógłby tłuc betonową ścianę. Blondyn podniósł elfa w górę i grzmotnął w twarz zaciśniętą pięścią. Świat Hala zawirował, uszy wypełnił dźwięk anielskich dzwonów. Ale uścisk na szyi zelżał. Czarodziej niemal zachłysnął się świeżym powietrzem. Było tak słodkie, energetyczne. Pełne magii.
Teraz ja.
Hal przytrzymał nadgarstki przeciwnika i kopnął go w przeponę. Moc zwiększyła siłę ciosu. Blondyn stracił oddech i zatoczył się w tył. Elf miękko opadł na ziemię i natychmiast uchwycił osnowę. Rzeczywistość poddała się jego woli. Ostateczne zaklęcie zawisło w powietrzu niczym ostrze gilotyny. Przeciwnik chyba zobaczył to w oczach czarodzieja. Uśmiechnął się zimno i błyskawicznie wyciągnął broń, która do tej pory tkwiła bezczynnie w kaburze z wężowej skóry.
– Schowaj to – powiedział spokojnie Hal.
– Zostaliśmy tylko my dwaj. Przynajmniej teoretycznie. – Blondyn wycelował. – W praktyce jestem już tylko ja.
– Schowaj broń – powtórzył elf. – To tylko głupia robota. Nie warto.
– Zabijałem już z bardziej błahych powodów.
Hal bardzo nie lubił pistoletów. Umysł jest szybszy niż ciało – powtarzała mu matka. – Jednak rozpędzony pocisk mknie szybciej niż myśl. Dlatego nie próbuj zatrzymać kuli. Zatrzymaj broń. Lub strzelca. Nigdy nie zdradziła, która droga jest jej bliższa. Pokazała mu obie. Hal jednak wolał zepsuć mechanizm, niż dotknąć błękitu i zabić człowieka. Sięgnął w kierunku pistoletu i… uderzył o niewidzialną barierę. Zaklął w duchu. Dopiero teraz zauważył rząd run wyrytych w czarnej stali.
– Dobra, poddaję się.
– Za późno, czarodzieju – z wyższością parsknął blondyn. – Mam cię na muszce, a ta broń jest odporna na magię.
– Zauważyłem – mruknął Svart. – Może jednak zmienisz zdanie?
– Nie.
– Jak chcesz.
Najemnik pociągnął za spust. Seria przecięła miejsce, w którym jeszcze sekundę wcześniej znajdował się Hal.
Ociężałe kule drążyły powietrze niczym leniwe bąbelki uciekające z kieliszka szampana. Zbyt wolno, by dosięgnąć celu. Zbyt łagodnie, by wyrządzić krzywdę. Jednak mag nie miał zamiaru ryzykować. Szarpnął luźnymi włóknami Splotu. Rzeczywistość ugięła się pod falą kinetycznego przypływu. Potężne ciało przeciwnika pofrunęło przez basenową nieckę niczym szmaciana lalka. Kości chrupnęły głucho, gdy blondyn uderzył o brzeg. Osunął się na kafelkowe dno.
« 1 2 3 4 8 »

Komentarze

05 V 2012   21:05:17

Urokliwie sztampowe.

10 V 2012   00:52:57

Chciałem zamieścić taki komentarz, ale widzę, że ktoś mnie ubiegł :)
Niemniej urokliwe :)

18 V 2012   16:08:27

Czy Pani czytała "Sekrety mocy"? czuję się, jak po wycieczce do tamtego świata, ale dzięki znacznie lepiej napisanemu tekstowi. Podobało mi się.

08 VI 2012   09:05:43

Ojej, słooodkie :D
Nie, nie złośliwie się - naprawdę taki fajny, zgrabiutki tekst. Bardzo ładnie zrobione.

13 II 2013   00:06:49

Długi czas nie potrafiłem sensownie używać jakichś bardziej rozbudowanych metafor czy porównań. Zwyczajnie nie wychodziło mi "owijanie w bawełnę". Ale "prosto z mostu" niestety nie działa zbyt dobrze w literaturze.
W tym tekście natomiast, widzę pewien przesyt takich kwiecistych metafor. "Metodyczna precyzja wytrawnej kurtyzany" to - jak na mój gust - lekkie przegięcie :)
To tyle na razie jeśli chodzi o konstruktywną krytykę. Wracam do czytania.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Operacja „Wilczyca”
Jakub Wczasek

22 VI 2024

Eli przemknęła bezszelestnie i w przelocie chlasnęła młodego partyzanta. Hanys cofnął się, widząc jak pozbawiony futra stwór o wilczym pysku wyłonił się z ciemności i jednym szybkim uderzeniem szponiastej łapy zamienił szyję Maciusia w krwawą miazgę. Chłopak nie wydał najmniejszego dźwięku i z szeroko rozwartymi oczyma opadł na ściółkę.

więcej »
Ilustracja: Marcel Baron

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.