Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 17 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Magdalena Lewańska-Kuypers
‹Dziewanna›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMagdalena Lewańska-Kuypers
TytułDziewanna
OpisAutorka opowiadania jest Polką mieszkającą na stałe od blisko 30 lat w Niemczech, gdzie studiowała biologię. Pisanie jest jej ulubionym hobby. Wydała dotychczas jedną powieść - "Wszystkie moje kaczuszki" (Prószyński i S-ka 1999).
Gatunekfantasy

Dziewanna

Magdalena Lewańska-Kuypers
- Jestem książę Andrzej - powiedział książę. - Przejechałem siedem gór i siedem lasów, korzystałem z siedmiu autostrad i przeciąłem siedem linii kolejowych. W siedmiu stacjach benzynowych pobierałem paliwo, w siedmiu zajazdach wypoczywałem, w siedmiu kioskach kupowałem gazety i z siedmiu kranów piłem wodę. Wiem, że znajdę tu królewnę, z którą będę mógł się ożenić. Jest najpiękniejsza na świecie, a na imię jej Dziewanna.

Magdalena Lewańska-Kuypers

Dziewanna

- Jestem książę Andrzej - powiedział książę. - Przejechałem siedem gór i siedem lasów, korzystałem z siedmiu autostrad i przeciąłem siedem linii kolejowych. W siedmiu stacjach benzynowych pobierałem paliwo, w siedmiu zajazdach wypoczywałem, w siedmiu kioskach kupowałem gazety i z siedmiu kranów piłem wodę. Wiem, że znajdę tu królewnę, z którą będę mógł się ożenić. Jest najpiękniejsza na świecie, a na imię jej Dziewanna.

Magdalena Lewańska-Kuypers
‹Dziewanna›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMagdalena Lewańska-Kuypers
TytułDziewanna
OpisAutorka opowiadania jest Polką mieszkającą na stałe od blisko 30 lat w Niemczech, gdzie studiowała biologię. Pisanie jest jej ulubionym hobby. Wydała dotychczas jedną powieść - "Wszystkie moje kaczuszki" (Prószyński i S-ka 1999).
Gatunekfantasy
W pewnym dalekim kraju żył sobie młody i piękny królewicz. Na imię było mu Andrzej, a jego przyjaciółka nazywała się Kasia. Kasia nie była królewną, nie mieszkała w pałacu, a jej rodzice pracą własnych rąk zarabiali na życie. Andrzej jednak bardzo Kasię kochał. Już w przedszkolu bawili się ze sobą często, a i później spędzali wiele czasu w swoim towarzystwie.
Pewnego razu, latem, w czasie wakacji siedział książę Andrzej w gałęziach olbrzymiego dębu rosnącego w królewskim parku i nudził się okropnie. Był sam. Kasia już od dwóch tygodni przebywała wraz z rodzicami na wczasach na Wyspach Kanaryjskich. Andrzej zaś, nudząc się, myślał o tym, jak by to było pięknie, móc jak rycerz z dawnych bajek walczyć ze smokami, uwalniać uwięzione królewny oraz zdobywać zasłużone nagrody. Zamiast tego siedział samotnie na tym tu starym drzewie, czytał głupie komiksy, obżerał się czekoladą i w ogóle nie miał nic do roboty!
Lecz w tej właśnie chwili, gdy z rozżalonej piersi wyrwało mu się najcięższe tego dnia westchnienie, ujrzał płynącą nad trawnikiem niewielką różową chmurkę. Usłyszał ciche puff, chmurka znikła, a na trawę klapnęła drobna kobiecinka odziana w obszerną suknię. Andrzej bez trudu domyślił się, że ma przed sobą wróżkę, poznał ją po czarodziejskiej różdżce. Wróżka nazywała się Durna Baba, ale Andrzej nie wiedział o tym, gdyż nigdy jeszcze o niej nie słyszał.
- Dzień dobry - powiedział książę Andrzej.
- Dzień dobry - odpowiedziała Durna Baba.
- Kim jesteś? - spytał.
- ...nna ...aba... - odpowiedziała Durna Baba niewyraźnie.- Jestem wróżką.
Książę Andrzej znał już wszystkie bajki świata, toteż ucieszył się bardzo.
- Czy masz dla mnie jakąś wiadomość, Naaba?
- Mam! - odpowiedziała Durna Baba. - Dobry z ciebie chłopak! - powiedziała, bo imię Naaba bardzo jej się spodobało, dużo bardziej, niż jej prawdziwe imię. - Posłuchaj mnie teraz uważnie. Dziś jeszcze wyruszysz w drogę. Musisz przejechać siedem gór i siedem lasów, korzystać z siedmiu autostrad i przeciąć siedem linii kolejowych. W siedmiu stacjach benzynowych musisz pobierać paliwo, w siedmiu zajazdach wypoczywać, w siemiu kioskach kupować gazety i z siedmiu kranów pić wodę. Zapamiętasz?
- Bez problemu! - zawołał ochoczo Andrzej. - Mów dalej!
- Znajdziesz wtedy królewnę, którą pojmiesz za żonę. Królewna nazywa się Dziewanna i na całym świecie nie ma piękniejszej.
- Hej! Fajnie! Już jestem w drodze! - zawołał książę Andrzej i zeskoczył z drzewa, a ponieważ znał się na bajkach, więc spytał jeszcze - Przyniosłaś mi podarunek?
Durna Baba odznaczała się szalonym skąpstwem. Dużo chętniej dawała dobre rady niż prezenty, ale Andrzejowi była przychylna, gdyż nazywał ją Naaba. Dlatego też zaczęła zaraz grzebać po kieszeniach w poszukiwaniu odpowiedniego daru. Wreszcie wyciągnęła starą i spłowiałą niebieską myckę ozdobioną poszarpanym haftem. Podała ją Andrzejowi.
- Masz - powiedziała. - To czapka-niewidka. Możesz ją sobie wziąć. Daję ci.
Durna Baba znała zaklęcie na znikanie, mogła więc sama obejść się bez czapki-niewidki.
- Dziękuję! - powiedział Andrzej i sięgnął po czapkę. Dla wypróbowania nasadził ją na głowę i znikł. Durna Baba zamruczała zaklęcie, zamachała różdżką i znikła rownież.
W cichym zamkowym parku pozostał samotnie stary dąb. Zaszumiało smutnie w jego liściach, zajęczało wśród gałęzi. Mądre drzewo zamyśliło się nad czymś o czym młody królewicz zdawał się był zapomnieć. Myślał o dobrej, małej Kasi, która na swoje nieszczęście nie była piękną królewną i zamiast w pałacu za siedmioma autostradami, mieszkała w bloku na pobliskim osiedlu.
***
Podczas gdy książę Andrzej w swym czerwonym kabriolecie szaleje po siedmiu autostradach, często przekraczając dozwoloną prędkość, chcę wam, dzieci, opowiedzieć o obu królewnach Dziewannach.
- O obu? - spytacie zdziwione.
Ilustracja: Anchel
Ilustracja: Anchel
Tak, dobrze słyszycie. O o b u. Istniały bowiem dwie królewny noszące to piękne i rzadkie imię. Były bliźniaczkami, mieszkały w eleganckim pałacu swych królewskich rodziców i bardzo się nawzajem kochały. Gdy urodziły się kilkanaście lat temu, rodzice nazwali jedną Alicja, a drugą Dorota, aby istniało coś, co ich córki od siebie odróżnia. Poza tym bowiem dziewczynki były identyczne. Obie miały złote, jedwabiste loki, rozmarzone oczy koloru niezapominajek i usteczka słodkie jak malinki. Obie umiały w tańcu dorównywać elfom, a w śpiewie słowikom. Były dobre dla zwierząt, uprzejme dla swych nauczycielek i posłuszne rodzicom. A ponieważ kochały się i rozumiały nawzajem tak bardzo jak nikt inny na świecie, zapragnęły również nosić to samo imię. Zaledwie nauczyły się mową wyrażać swoje pragnienia, przyszły do rodziców i powiedziały:
- Od dziś każda z nas nazywa się Dziewanna. Imion Alicja i Dorota możecie przestać używać, bo już i tak nie będziemy na nie reagowały.
***
Pewnego dnia elektryzująca wiadomość dotarła do królewskiego pałacu. Wszędzie szeptało się o tym, że pewien książę jeździ po autostradach kraju. Przemierza on podobno góry i lasy, kupuje gazety po kioskach, pije z kranów, a w benzynę zaopatrza się w różnych stacjach. A w zajazdach, gdzie wypoczywa, rozpytuje on podobno o piękną królewnę Dziewannę, z którą zamierza się ożenić.
- Czy jest piękny? I bogaty? - spytały królewny jednogłośnie.
- Jest najpiękniejszym i najdzielniejszym księciem w całej Europie - odpowiedziano. - Prowadzi czerwony, luksusowy kabriolet o srebrnych kołpakach i złotej kierownicy, a w każdej klamce samochodu błyszczy diament wielki jak śliwka. Książę ów przybędzie tu jutro i jedną z was pojmie za żonę.
- Co?!!! Dlaczego miałby tylko jedną z nas pojąć za żonę? - wykrzyknęły królewny jednogłośnie.
- Bo bigamia jest zabroniona - odpowiedziano.
Powiem wam, drogie dzieci, zawczasu, że był to ostatni raz, gdy królewny przemawiały jednogłośnie, gdyż od tej chwili przestały być przyjaciółkami. Teraz każda z nich zapragnęła mieć księcia wyłącznie dla siebie. Tymczasem jednak trudno było zdecydować, która z nich jest tą właściwą księżniczką Dziewanną. I oto nie minęło czasu wiele, a dziewczęta wzięły się do rękoczynów. Garściami wyrywały sobie złote loki, drobnymi piąstkami rozkwaszały swoje klasyczne noski, rozdrapywały porcelanowe buzie i szarpały w strzępy jedwabne sukienki z koronkami. A przez cały ten czas nie przestawały wywrzaskiwać do siebie najgorszych obelg, aż ochrypły zupełnie i piękne niegdyś głosiki stały się podobne głosom, jakie wydaje osioł.
Nikt nie potrafił pogodzić zwaśnionych, czy choćby nawet rozdzielić.
Dzika walka nie była jeszcze ani rozstrzygnięta, ani zakończona, gdy wtem dały się słyszeć fanfary, rozwinięto czerwony dywan, a król z królową pośpieszyli ku bramom witać księcia.
- Jestem książę Andrzej - powiedział książę. - Przejechałem siedem gór i siedem lasów, korzystałem z siedmiu autostrad i przeciąłem siedem linii kolejowych. W siedmiu stacjach benzynowych pobierałem paliwo, w siedmiu zajazdach wypoczywałem, w siedmiu kioskach kupowałem gazety i z siedmiu kranów piłem wodę. Wiem, że znajdę tu królewnę, z którą będę mógł się ożenić. Jest najpiękniejsza na świecie, a na imię jej Dziewanna.
- Jestem szczęśliwy - rzekł stary król - mogąc oddać ci moją córkę za żonę. Niestety widzę w tym pewien problemik. Mam bowiem dwie córki, które obie nazywają się Dziewanna, a i poza tym nie różnią się między sobą najmniejszym szczegółem. Sam musisz wybrać narzeczoną.
- Bez problemu! - zawołał książę pełen zapału. - Dawać mi tu dziewczyny! Nie mogę doczekać się chwili, gdy pochwycę mą miłą w ramiona!
Więc przyprowadzono mu królewny. Księcia zatkało na ich widok. Gdy odzyskał mowę, powiedział:
- Widzę teraz, że ta durna baba, ta niby wróżka, nabrała mnie strasznie. To, czego widok obraża właśnie moje książęce oczy, to nie piękne i szlachetne królewskie córy. To dwie obszarpane dzikuski, brzydkie i odpychające! Brzydzę się ich pokrwawionymi i zasmarkanymi nosami, nie podobają mi się wściekłe spojrzenia, którymi się nawzajem obrzucają, ani głosy, które przed chwilą słyszałem. Podejrzewam, że charakter tych panien nie jest łagodny i słodki, jak by przystało królewnom. Teraz dopiero z całą jasnością widzę, jak bardzo cenię sobie moją miłą i dobrą Kasię, choć nie jest ona królewną. Ją tylko, i żadną inną, chcę pojąć za żonę, gdyż ją właśnie kocham już od dawna.
Królewska rodzina poczuła się głęboko dotknięta tą przemową, choć nikt nie przeczył, że książę mówi prawdę. Nie wolno jednak przykrą prawdą obrażać koronowanych głów, dlatego też postanowiono surowo i bezzwłocznie ukarać ksiącia Andrzeja.
- Straże! - zakrzyknął król. - Złapać mi tego łobuza, co ośmielił się obrazić nasze królewskie córki! Rzucić go lwom na pożarcie!
Okrutny ten rozkaz nie został na szczęście wykonany, choć rośli gwardziści rzucili się zaraz na księcia. Lecz książę Andrzej przypomniał sobie w porę o darze durnej wróżki, nasadził czapkę-niewidkę na głowę i znikł. Następnie wskoczył do swego niedoścignionego kabrioletu i najprostszą drogą pognał do domu. Gdy przybył do swej stolicy, z ulgą przyjął wiadomość, że Kasia nie powróciła jeszcze z wakacji.
Postanowił więc sobie, że będzie milczeć na temat całego zdarzenia.
koniec
1 marca 2001

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Stara plebania
— Magdalena Lewańska-Kuypers

Samotność
— Magdalena Lewańska-Kuypers

W duńskim porcie
— Magdalena Lewańska-Kuypers

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.