Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Marta Tarasiuk
‹Łowy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMarta Tarasiuk
TytułŁowy
OpisAutorka pisze o sobie:
Prawdopodobnie istota ludzka, rocznik 1991. Najczęstsze miejsca występowania: białostockie księgarnie i antykwariaty. Uzależniona od książek oraz czekolady. Potwornie leniwa, średnio rozgarnięta. Dość często myli lewą rękę z prawą nogą. Jedyna mapa, którą potrafi przeczytać, to ta w galerii handlowej – i to jedynie pod warunkiem, iż jest na niej wielki napis „TU JESTEŚ”. Ma irytujący zwyczaj nieodbierania telefonów, odpowiadanie na maile zajmuje jej całe milenia, a czas wolny (zajęty zresztą też) spędza na robieniu nie tego, co trzeba. Z niewiadomych powodów posiada własną stronę internetową: maerafey.bnx.pl, a przyjaciele zmusili ją do założenia konta na Facebooku.
Gatunekfantasy

Łowy

« 1 2 3
Widzę, jak Grosvenor rusza do ataku. Walczy dosyć długim sztyletem. Jego łuk leży kilka kroków dalej. Cięciwa pękła identycznie jak u mnie oraz Nimroda.
Widzę, jak młody łowca usiłuje ciąć, jednak tam, gdzie sekundę wcześniej znajdował się brzuch zwierzęcia, teraz jest zad. Bestia kopie zupełnie jak koń.
Chrupot.
Widzę, jak Grosvenor pada zgięty pod dziwnym kątem.
Mlaszczący dźwięk. Z przeciwnej strony. Kolejny jednorożec. Jaeger leci do tyłu. Dziwne. Ludzka czaszka wygląda na taką twardą, a jego wgięła się jak skorupka jajka. Wilder rusza na pomoc bratu. Wybałuszone oczy. Piana na ustach. Nie wie, co robi. Lada moment sam się nadzieje na róg.
– Przestań wreszcie kontemplować widok i biegnij – cedzi Nimrod przez zaciśnięte zęby.
Biec.
Bardzo chciałbym, ale nie mogę. Noga pali żywym ogniem. Skóra wokół rany przybiera ohydny zielonkawy odcień. Marzę o tym, aby się położyć i zasnąć.
Zasnąć. Och, jakże łatwo byłoby zasnąć! Tym bardziej że krzyk wreszcie ucichł.
Krzyk ucichł.
– Alu… Alu! ALUDRA!
– Nie drzyj się, tylko biegnij!
– Moja siostra!
– Nic jej nie zrobią, jest dzie… Cholera!
Znikąd wyrasta przed nami jednoróg. Chyba ten sam, który mnie ranił, ponieważ ma tylko trochę krwi na rogu. Osuwam się na ziemię. Początkowo myślę, że Nimrod pozbył się zbędnego bagażu, po czym po prostu uciekł. Jednak wkrótce staje się jasne, jak bardzo się myliłem. Jak bardzo wszyscy się myliliśmy.
Nimrod, pyszałkowaty chłopak, z którego wszyscy drwiliśmy, któremu Wilder parę lat temu wybił kilka zębów, na którego widok dziś rano zrobiłem kwaśną minę. Ten Nimrod rzucił w jednorożca szyszką, a następnie zaczął uciekać, wściekle machając rękami.
Odciąga uwagę. Ode mnie.
Nie dobiega daleko. Dosłownie w ostatniej chwili wspina się na drzewo. Wykręcam się, jak mogę, aby dokładnie widzieć, co dzieje się z Nimrodem. Wreszcie udaje mi się usiąść. Dlatego widzę, jak wokół rogu oprawcy pojawia się migotliwa poświata. Nagle chłopakiem zaczyna targać niewidzialna siła. Niedoszły uczeń myśliwego z całej siły wczepia się palcami w korę, jednak nierówna walka nie trwa zbyt długo. Siła wreszcie odrywa Nimroda od pnia i unosi wysoko w powietrze. Jest taki zdumiony, kiedy na jego ciele pojawiają się nacięcia. Nie powinien się dziwić, przecież rano sam mówił: „Zwierzę dobrze oskórowane to zwierzę oskórowane na żywca”.
• • •
Siedzę sobie spokojnie i się wykrwawiam.
Skóra Nimroda kołysze się na wietrze, a jej były właściciel w niewyobrażalnych mękach zdycha na trawie. Nad krwawym strzępem stoją dwa jednorogi. Wyglądają na bardzo zadowolone z siebie. Zastanawiam się, czy to samo spotkało moją małą Alu.
Nagle pojawia się kolejny jednorożec. Tego jeszcze nie widziałem. W przeciwieństwie do innych nie jest pokryty krwią. Przystawia pysk do mojej twarzy. Czuję ciepłe powietrze bijące z jego nozdrzy. Nim jestem w stanie się przestraszyć, pochłania mnie kojąca ciemność.
• • •
– Leia, coś ty najlepszego zrobiła! – rży Kartazona. – Przecież wiesz, że najlepiej ściągać skórę, gdy zwierzak jest ciepły, a krew krąży mu w żyłach.
– Wiem – odpowiada niesplamiona krwią jednorogini. – Dlatego, w przeciwieństwie do ciebie, nikogo nie zabiłam.
– Ale… – Kartazona znacząco spogląda w stronę nieruchomego człowieka.
– Śpi tylko. Bardzo głęboko, ale jedynie śpi. Teraz nic go nie boli.
– Ach, ty i ten twój equinitaryzm. Kompletnie nie znasz się na sporcie. Dobra, idę teraz oskórować tamtego z uszkodzoną głową. A o tego drugiego mnie nie obwiniaj, sam się wpakował na róg, głupi robak. Taka skóra, takie ładne trofeum, całkiem zniszczone.
Odchodzi, nieustannie gderając sama do siebie. Tymczasem Leia zwraca się do trzeciej jednorogini.
– Monokero…
– Tak, wiem. Zabiłam tego człowieka z nożem. Trzeba będzie ściągać skórę na zimno. Strasznie mi przykro.
– Nie o to mi chodzi. – Ze smutkiem patrzy na krwawy ochłap, który niegdyś był dzielnym, młodym samcem. – Mogłaś go chociaż znieczulić.
– Po co? Przecież to tylko durny zwierzak.
Niespodziewanie zza drzewa wybiega niespełna roczny źrebak.
– Leia! Leia!
– Tak, braciszku?
Mały jednorożec w jednej chwili traci całą pewność siebie. Nerwowo przestępuje z kopytka na kopytko.
– Bo widzisz, umm…
Jest tak uroczy, że jednorogini nie może się powstrzymać. Czule szczypie młodszego brata w nasadę szyi.
– Doskonale się dzisiaj spisałeś, Re’em. I nie martw się, bardzo dobrze pamiętam, co obiecałam. Chodź, pójdziemy po twoją nagrodę.
• • •
W zbiorach muzeum The Cloisters znajdziesz setki, jeśli nie tysiące unikalnych dzieł z okresu średniowiecza, jednakże wszystkie przyćmiewa wspaniały cykl siedmiu późnogotyckich gobelinów. Stanowią one coś w rodzaju komiksu. Każdy przedstawia inną scenę z pewnego wyjątkowego polowania. Zobaczysz pięciu myśliwych wkraczających do lasu wraz z psami, niczego nieświadomego jednorożca spokojnie nurzającego róg w fontannie, powoli zacieśniający się krąg prześladowców, zaszczute zwierzę przesadzające rzekę, następnie zagonione w ślepy zaułek, rogiem walczące o wolność, psa z rozprutym brzuchem, wreszcie okrutnie poranionego, pokonanego jednoroga wiedzionego do zamku. Ostatni, a zarazem najbardziej znany spośród arrasów przedstawia jednorożca w niewoli. Za okrągłym ogrodzeniem, pośród morza kwiatów, leży przykuty do drzewa przypominającego granatowiec. Wokół fruwają niezliczone motyle oraz ważki. Chociaż cel stworzenia oraz wymowa owych siedmiu gobelinów do dziś pozostają niejasne, istnieje jeszcze Ósma Tapiseria, jeszcze bardziej tajemnicza.
Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę z jej istnienia. Możesz spędzić godziny w Sali Tapiserii Jednorożca. Możesz uważnie przeszukać wszystkie inne: Romanesque, Notre-Dame-de-Ponaut, gotycką, Dziewięciu Herosów, Boppard, Campin, a także późnogotycką. Możesz cały obszar muzeum dokładnie zbadać przy pomocy lupy oraz satelity, a po zamknięciu włamać się do skarbca. Ósmej Tapiserii nie znajdziesz.
Możesz poszukać wejścia do rzekomo nieistniejących podziemi The Cloisters. Możesz nawet je znaleźć. Możesz natrafić w nich na dziwaczny sarkofag ozdobiony symbolem przywodzącym na myśl krzyż templariuszy. Możesz unieść kamienne wieko, o ile jesteś wystarczająco silny, oczywiście. Możesz z niejakim zdumieniem stwierdzić, iż w środku znajdują się prowadzące w dół schody. Możesz z nich skorzystać. Możesz znaleźć się w wiernej kopii labiryntu Minotaura. Możesz ominąć wszystkie starożytne pułapki oraz bardziej nowoczesne zabezpieczenia nieprzyjemnie przypominające te stosowane przez panów z Pentagonu. Możesz wreszcie dotrzeć do środka labiryntu. Możesz stanąć przed ogromnymi drzwiami pancernego sejfu. Możesz przypadkowo wpisać właściwą kombinację. Możesz do końca życia stać, gapiąc się na zgromadzone w środku skarby – cuda, które nie przyśniłyby się człowiekowi nawet po końskiej dawce narkotyków. Jednak wszystko na nic. Tam też nie ma Ósmej Tapiserii.
Ósma Tapiseria znajduje się w niewielkim, ciemnym pomieszczeniu wraz z innymi eksponatami czekającymi na renowację, lecz w przeciwieństwie do nich nigdy nie jest ani nie będzie wystawiona. Tylko leży i zbiera kurz. Pośród dziesiątków innych gobelinów oraz arrasów. Na wierzchu. Równie niewidoczna, jak skradziony list na taniej półce na kartki, testament leżący na biurku, biały kruk wciśnięty między zwykłe książki.
Na pierwszy rzut oka wydaje się być identyczną kopią ostatniej sceny Polowania na jednorożca. To samo ogrodzenie, kwiaty, drzewo, a także motyle i ważki. Jednakże już po chwili dostrzeżesz istotną różnicę.
Stworzeniem przykutym do pnia granatowca jest mała dziewczynka.
koniec
« 1 2 3
31 lipca 2012

Komentarze

« 1 2
11 IX 2012   11:52:06

Początkowo usiłowałam prowadzić narrację w czasie przeszłym, ale akurat w tej historii bezustannie "przeskakiwałam" na teraźniejszy, więc w końcu się poddałam.
Dziękuję za pochwalenie moich postaci. Szczerze mówiąc, martwiłam się, czy aby nie są nazbyt dziecinne.
Rzeczywiście, nie rozpisywałam się na temat realiów i był to zabieg celowy. Porozrzucałam tam i tu trochę wskazówek oraz sugestii, ale to wszystko.
Uff, opisy walki zdecydowanie nie są moją mocną stroną. Właśnie dlatego ten tutaj jest taki krótki, chociaż można było to wszystko rozpisać znacznie bardziej szczegółowo. Po prostu chciałam jak najszybciej mieć to za sobą.
Cieszę się, że zakończenie się podobało i serdecznie dziękuję za komentarz.

« 1 2

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Operacja „Wilczyca”
Jakub Wczasek

22 VI 2024

Eli przemknęła bezszelestnie i w przelocie chlasnęła młodego partyzanta. Hanys cofnął się, widząc jak pozbawiony futra stwór o wilczym pysku wyłonił się z ciemności i jednym szybkim uderzeniem szponiastej łapy zamienił szyję Maciusia w krwawą miazgę. Chłopak nie wydał najmniejszego dźwięku i z szeroko rozwartymi oczyma opadł na ściółkę.

więcej »
Ilustracja: Marcel Baron

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Waga czasu
— Marta Tarasiuk

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.