Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ewa Kajtoch
‹O tacie, który miał dwie twarze›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorEwa Kajtoch
TytułO tacie, który miał dwie twarze
OpisEwa Kajtoch urodziła się w Krakowie, gdzie nadal mieszka i pracuje. W wolnych chwilach lubi pisać i czytać. Pisze najczęściej opowiadania i wiersze, a czytać lubi wszystkie książki, z wyjątkiem nudnych.
Gatunekobyczajowa

O tacie, który miał dwie twarze

« 1 2 3 »

Ewa Kajtoch

O tacie, który miał dwie twarze

6.
Tak naprawdę to chyba coś więcej niż katar. Przynajmniej mama ma tak myśleć.
Zamiast wstać, kiedy mama go zawołała, Kuba kuli się pod kołdrą z nieszczęśliwą miną. Później nie daje konkretnej odpowiedzi na pytania o samopoczucie, tylko zwija się w kłębek, trzyma się za głowę i powtarza żałosnym głosem: „Boli mnie.”. Widział kiedyś coś podobnego w jednym serialu.
Później – dużo później – dociera do niego, że mama nie miała prawa się na to nabrać, że normalnie nie byłoby takiej możliwości. W normalnej sytuacji doszłaby prawdy zanim Kuba zdążyłby pomyśleć, że nie ma ochoty pójść do szkoły. Tym razem nie dość, że szybko przynosi termometr, to jeszcze zostawia go samego na czas mierzenia temperatury. Idzie telefonować! Kuba korzysta z okazji i wsadza termometr do szklanki z herbatą.
Herbata jest ciepła i Kuba pamięta, że termometr trzeba szybko wyjąć, zanim pokaże czterdzieści stopni gorączki. Coś takiego źle się skończyło dla chłopca z serialu.
Mama wraca, odczytuje temperaturę i kładzie rękę na czole Kuby. Przez chwilę patrzy z powątpiewaniem i strachem (Kuba zaczyna się faktycznie źle czuć) i znowu idzie telefonować.
Kuba układa się wygodniej i czuje się o wiele lepiej. Wygląda na to, że się uda, żadna ciocia nie ma czasu… Ciekawe, czy tata jeszcze śpi?
– Musisz zostać sam.
Kuba przez chwilę jest tak zły, że mógłby zerwać się z łóżka i porządnie na nią nakrzyczeć, choć wie, że wtedy już na pewno dzisiejszy dzień spędzi w szkole. Przecież jest tato, chce zawołać, siedzi w pokoju na górze, a może zapomniałaś? Chciałby wrzeszczeć jej prosto w twarz.
Zamiast tego udaje mu się całkiem przekonująco zakaszleć. Mama marszczy brwi i wraca do telefonu. Dzwoni do pracy.
Niedługo potem Kuba faktycznie zostaje sam. Mama wychodzi, zapewniwszy go, że wkrótce będzie z powrotem. Załatwi coś szybko w pracy i na resztę dnia weźmie wolne.
Waha się przez moment przed wyjściem. Uśmiecha się.
– Bądź spokojny, tata śpi.
Oczywiście, była na górze, nie wyszłaby z domu bez tego. Trochę jak ci strażnicy z pistoletami z filmów dla dorosłych.
Kuba przytula twarz do poduszki. Wcale nie chciał tego pomyśleć.
Ben rozpłaszczył się na podłodze pod łóżkiem. Kuba opuszcza rękę i głaszcze go po głowie. Gdy mama zamyka za sobą drzwi, Ben wybiega spod łóżka, i Kuba wie, że pies puściłby do niego oko, gdyby tylko umiał.
Nie ubiera się, bo szkoda czasu. Wkłada tylko szlafrok.
7.
Ben i Kuba powoli wchodzą na schody.
Jest bardzo cicho, jakby wspólnie przekroczyli niewidzialną granicę. Mama, jak co rano, włączyła w kuchni radio, ale tu nie słychać nawet muzyki.
Kuba przywołuje Bena. Pies lekko kiwa ogonem.
– To nie jest tak, że już nie lubię… że nie wierzę mamie! Po prostu chcę sam zobaczyć. Przecież tata to zawsze będzie tata, prawda?
Ben łypie okiem. Kuba kładzie mu rękę na głowie, wsuwa palce w sierść, lekko zaciska i nie puszcza.
Idą dalej. Zbliżają się do zakrętu, gdzie mama ustawiła rowerek z wikliny.
– Ben, tylko żebyś znowu tu nie nasikał! A pamiętasz, jak tata śmiał się z tego rowerka? Mówił, że mu przypomina psa na kółkach, rysował go… narysował dużo obrazków.
Kuba milknie. Jego głos zabrzmiał bardzo donośnie. Bardzo dziwnie.
Kuba i Ben mijają zakręt. W ciszy korytarza słychać tylko miękkie stąpanie psich łap. Chłopiec cały czas opiera dłoń na psim łbie.
Kuba milczy. Lubi rozmawiać z Benem (dopiero całkiem niedawno przestał to robić tam, gdzie mogą go usłyszeć inne dzieciaki), ale czuje, że teraz nie czas na rozmowy. Zamiast tego myśli, właściwie nie myśli, bo obraz taty w pokoju na górze, ten co od zawsze tkwił tuż po drugiej stronie powiek chłopca, nie daje mu myśleć. Zamiast tego Kuba przestawia nogę za nogą i przywołuje inne obrazy. Tata i on na rowerach, z Benem na spacerze, z mamą na zakupach, latem na wakacjach wracają wieczorem ze stołówki, słońce zachodzi, cień taty robi się długi…
Ben ciężko oddycha.
Widać już drzwi do pokoju na piętrze.
Kuba zwalnia kroku, przystaje, idzie dalej. Tato na pewno jest po drugiej stronie – niezmieniony. Chłopiec prawie to widzi.
Chce wrócić na dół – ile czasu właściwie może zabrać mamie powrót z pracy? – ale nagle zmienia zdanie. Jego wzrok przyciąga promień bladego porannego słońca, odbitego w metalu. Drzwi do pokoju taty są zamknięte. Klucz tkwi w dziurce.
8.
Tego się nie spodziewał. Kuba wstrzymuje na chwilę oddech i tak mocno zaciska palce na sierści Bena, że pies wzdraga się i skuczy. To wyrywa chłopca z osłupienia, chce pogłaskać psa, ale ten odsuwa się z oburzeniem i zbiega po schodach. Przez chwilę Kuba chce mu towarzyszyć, ale nie może. Chciał zobaczyć tatę, ale nie zaplanował, jak to zrobi, czy będzie podglądał pod drzwiami, czy przez dziurkę od klucza, czy co? A tu dziurka jest zatkana i to kluczem właśnie! Może wejść i sam się przekonać! Sam zobaczyć, że tata jest taki, jak zawsze!
Czyli… jaki?
Kuba chciałby sam siebie skarcić za swoje wahanie i zadawanie pytań, ale nie wie, jak to zrobić. Dlatego robi dwa wielkie, dorosłe kroki i już jest przy drzwiach.
Klucz przekręca się lekko i cicho, jakby służył tylko do otwierania.
Pokój wypełnia słońce. Cienie framug przypominają zarys krat – na zaciągniętych zasłonach.
Kuba zatrzymuje się na progu, zdezorientowany. Przez chwilę ma wrażenie, że tata się przed nim schował – w szafie? stanął za drzwiami? – albo, że przed nim uciekł. Nie wie, czy mu przykro z tego powodu.
Potem już wie, że jest mu bardziej niż przykro i że na szczęście nie ma powodu. Tata leży na rozłożonej wersalce, odwrócony twarzą do ściany, zwinięty w kłębek. Kuba otwiera oczy ze zdziwieniem, bo tata nigdy tak nie spał… chyba nie.
Kuba nie pamięta.
W pierwszej chwili ręce same mu się wyciągają do taty, chce biec do niego i płakać, aż się usmarka, jak dzidziuś. Wtedy zauważa lekarstwa – srebrzyste opakowania na nocnym stoliku, jaskrawo błyszczące w słońcu. Może tata źle by się poczuł, gdyby Kuba nagle go obudził? Może… coś by zrobił?
Więc tylko stoi i patrzy. Tacie włosy zrobiły się rzadsze i jakby jaśniejsze, piżamę też ma jakąś inną, Kuba chyba jej wcześniej nie widział, ale tego też nie jest pewny.
Przecież tata nawet teraz nie chrapie.
Nagle oddech śpiącego wyrównuje się i przycicha. Dziwnie to brzmi i Kuba, mimo wszystko, już jest prawie przy wersalce, kiedy tata porusza się i odsuwa kołdrę. Już prawie ma wstawać, zaraz odwróci się do Kuby.
Ale to Kuba odwraca się pierwszy i wybiega z pokoju.
Dopiero na dole (Ben stoi przy drzwiach wyjściowych, na sztywno wyprostowanych łapach i ani pisku) uświadamia sobie, że nie przekręcił klucza w zamku.
9.
No dobra, Kuba… dobra, chłopie – powtarza sobie Kuba spacerując od ściany do ściany w swoim pokoju. Chodzi, jak tata kiedyś chodził, żałując że nie może wniknąć pomiędzy cegły.
Po prostu jest otwarte i tyle. Przystaje i powtarza na głos:
– Po prostu jest otwarte!
A potem:
– Tata może wyjść! I dobrze!
Chciałby jeszcze powiedzieć: nie boję się.
Chciałby powiedzieć: dobrze, że nie poszedłem do szkoły.
Zamiast tego wsuwa rękę do kieszeni i zaciska palce na chłodnym metalu. Klucz do pokoju na górze. Nawet nie zauważył, kiedy włożył go do kieszeni.
Kuba przysiada na brzegu krzesła, obejmując się ramionami. Nic już nie jest proste. Nie może szybko wbiec po schodach i przekręcić klucza w zamku, musi iść, wsunąć klucz w zamek, wszystko potrwa dłużej, tata… może go zawołać.
Gdzieś w głębi kołacze się jeszcze jedna myśl: jak mama wróci i dowie się o termometrze w herbacie…
Ben podchodzi – wreszcie zdecydował się odsunąć od drzwi – trąca Kubę nosem, wydając dźwięk pośredni między warknięciem a chrząknięciem. No tak, trzeba coś zrobić. Gdyby można było po prostu wrócić do łóżka, udawałby chorego bardziej konsekwentnie. Ugotowałby termometr w herbacie, ale z łóżka by się nie ruszył.
Na polu skrzypi furtka i Kuba zrywa się z miejsca, pewny że to mama wraca do domu. Kiedy mija chwila i nikt nie wchodzi do domu, decyduje się podejść do okna. Furtka trzaska ponownie, szarpnięta wiatrem, który zerwał się nie wiadomo kiedy.
« 1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Za górami, w tym samym lesie
— Ewa Kajtoch

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.