Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Michał Brzozowski
‹Dziś będziesz z nią w raju›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMichał Brzozowski
TytułDziś będziesz z nią w raju
OpisRocznik 1991. Z wykształcenia matematyk, obecnie na studiach doktoranckich. A w czasie wolnym piszę opowiadania. Tak się jakoś złożyło, że najczęściej wychodzą mi z tego historyjki z pogranicza matematyki, filozofii i obłędu. Dotychczas publikowałem w Szortalu, Silmarisie, Białym Kruku i na portalu NF. Uwielbiam spacery i introspekcje.
GatunekSF

Dziś będziesz z nią w raju

Michał Brzozowski
« 1 2 3 4

Michał Brzozowski

Dziś będziesz z nią w raju

– Nie, to tylko zabawa. Jesteśmy ochotnikami testującymi jakąś grę. Czego tu się doszukiwać?
– Okłamałem cię – przyznał Filip i wbił wzrok w jakąś szufelkę. – Jestem szpiegiem.
– Epicko – krzyknęła zakonnica i zaklaskała z entuzjazmem. – Przepraszam, zapomniałam, że się ukrywamy. Epicko – dodała szeptem.
– Wiem, że coś ukrywają.
– Skąd?
– Od Darii. Mówiłem ci o mojej żonie, która… Po tym, jak nie wróciła z protestu, znalazłem w jej notatkach informację o firmie Santota. Ogłoszenie o naborze do eksperymentu. Chciała to zbadać, ale nie zdążyła. I teraz ja muszę to zrobić, wykazać, że coś mnie obchodzi.
– Po co mi to mówisz?
– Bo potrzebuję twojej pomocy.
– Niech zgadnę. Chcesz ponieść mój krzyż?
• • •
Maszyneria stęskniła się za jaźnią Filipa.
I znowu tunel. I znowu nic. I znowu twarz. A potem ponownie tunel.
Otworzył oczy i rozejrzał się jak otępiały. Został sam w pokoju. Nie pamiętał dlaczego. Memopakiet wskoczył na swoje miejsce i Filip już wiedział. Powierzył Klementynie dokonanie dywersji. Nie wnikał w szczegóły, dał jej wolną rękę. Zakonnicy najwidoczniej się powiodło. Lucjan i Natalia gdzieś wyszli.
Podszedł do laptopa, ostrożnie, uważając, by niczego nie strącić uprzężą od maszynerii. Przewód rozciągnął się na całą długość i Filip ledwo dosięgnął komputera. Obrócił ekran i włożył do portu USB przemycony krucyfiks.
Szybko kopiował wybrane na chybił trafił foldery o nic nie mówiących nazwach.
Serce zabiło mu mocniej. Znalazł plik z prezentacją „Faza 1.pptx”. A tuż obok niepozorny pliczek „Faza 2.pptx”. Otworzył pierwszy z nich i zobaczył znajome slajdy z konferencji. W tle kopiował się akurat jeden z większych folderów. Podczas ściągania krzyż świecił się niebieskawo jak tandetne dewocjonalia.
„No dalej” – ponaglał w myślach Filip.
Kliknął w plik z drugą prezentacją.
„Faza 2. Przedśmiertne nawrócenie, czyli światopogląd w pigułce”
Kolejny slajd przedstawiał ikonę z człowiekiem w aureoli i dźwigającym krzyż. Z podpisu Filip wyczytał, że delikwent nazywa się święty Dyzma. Nic więcej, żadnego dodatkowego komentarza, pewnie i ta prezentacja miała być tylko dodatkiem do wykładu Lucjana.
Filip przewinął na następny obrazek.
– Co? – Mężczyzna nachylił się w stronę ekranu, mocno szarpiąc pępowinę maszynerii.
Zamarł.
Rysunek był znajomy, nie identyczny, ale bardzo podobny do widzianych wcześniej schematów. Srebrna kopuła połączona z zestawem nieproporcjonalnie wielkich okularów. Przyjrzał się bliżej. To nie był rysunek, tylko zdjęcie. Zdjęcie hełmu propagandy.
Zszokowany mężczyzna wpatrywał się w ekran, nawet nie usłyszał otwieranych drzwi.
– Cześć, Filipie – przywitał się Lucjan. – Co robisz?
– Co to jest?! – ryknął Filip. Chciał rzucić się w stronę szefa, ale smycz krępowała ruchy.
– Spokojnie, weź głęboki oddech i usiądź na swoim miejscu.
Pacjent nadal wierzgał w mechanicznej uprzęży.
– Usiądź – poprosił Lucjan. – To wszystko ci wytłumaczę.
Filip, nie mając innych opcji, wrócił na fotel.
– No nie! – krzyknął Lucjan wesołym tonem. – Co ty tu podłączasz? Jeszcze mi zawirusujesz.
– Widziałem, co tam macie!
– Ale to tylko niewinne zdjęcie – przyznał Lucjan. Podszedł do jakiejś szafki i wyjął lśniący, metalowy kask. – Za to tutaj trzymamy prawdziwy hełm propagandy!
– Puśćcie mnie! – krzyknął Filip.
– W porządku – odparł szef i odłączył mocowanie maszynerii.
Filip patrzył zupełnie zdezorientowany.
– Ale…
Za to Lucjan wybuchnął głośnym rechotem.
– Myślisz, że cię teraz zabiję? Może, ale nie dosłownie i tylko za twoją zgodą. Czy ty naprawdę bawisz się w szpiega? Naprawdę myślisz, że jesteśmy jakąś nikczemną firmą, posiadającą sieć fabryk produkujących zło w gustownych opakowaniach? My po prostu robimy gry. Wyjaśnijmy sobie to i owo. Ty nie jesteś bohaterem. My nie jesteśmy tymi złymi. A twoja żona nie była męczennicą.
– Ale… – powtórzył Filip.
– Oczywiście, że o tym wiemy, sprawdzaliśmy wszystkich uczestników. Nie wiem, co sobie ubzdurałeś, ale to był nieszczęśliwy wypadek. Przykra sprawa. Kobieta weszła na barierkę, żeby zrobić zdjęcie garstce protestujących. Potknęła się i uderzyła w głowę.
Filip wbił wzrok w podłogę. Wiedział, że Lucjan ma rację. Tak bardzo chciał pokazać, że jego też coś może obchodzić. A poza tym po prostu za nią tęsknił. Realizował zmyślony testament, by uciszyć żal.
– Nie ma żadnego wielkiego spisku – kontynuował Lucjan. – Oczywiście badania nad hełmem były prawdziwe i moralnie wątpliwe. Ale to nie nasza robota. Santota zainteresowała się później. Urządzenie i tak nie działało idealnie, mogło zmienić czyjś światopogląd na sekundę. Za krótko, by mógł zagłosować. Ale w sam raz, by kogoś zabić. Zrozumiałbyś wszystko, gdybyś dokończył prezentację. Nic straconego.
Lucjan odchrząknął i na ekranie laptopa pojawił się kolejny slajd. Tunel z żółtym światłem.
– Dzięki analogowi śmierci klinicznej możemy pokazać człowiekowi światełko. Ale co, jeśli chcielibyśmy zmienić jego kolor?
Następna seria obrazków przedstawiała tunel oświetlony na czerwono, niebiesko i turkusowo.
– Albo kształt?
Tym razem tunel udekorowano choinkowymi światełkami. Gotowy na wizytę Świętego Mikołaja.
– Analog pozwala nam zobaczyć to, w co wierzymy. Ale nie zawsze chcemy tego, w co wierzymy. I nie zawsze wierzymy w to, co chcemy.
Na ekranie pojawiła jedna z przerażających wizji piekła Hieronima Boscha.
– Tak więc możemy ujrzeć to, w co wierzymy.
I znowu zdjęcie maszynerii.
– Oraz sprawić, byśmy uwierzyli w to, co chcemy.
Zdjęcie hełmu propagandy.
– A potem dodać dwa do dwóch i otrzymać…
Na ostatnim slajdzie oba wynalazki sklejały się idealnie w jedno dziwaczne urządzenie. Jak kałamarnica w czapce pilotce.
– Zestaw Death Reality! Oczywiście, to tylko jeden z projektów. Gdybyś wiedział, ile trwało renderowanie hologramowego Jezusa, nie dziwiłbyś się, że szukamy alternatywnych rozwiązań. Jak już mówiłem, my po prostu produkujemy gry. Powiedzmy, że ktoś marzy o zobaczeniu Szalonego Kapelusznika. Najpierw hełm sprawi, że przez moment uwierzy w raj jako spotkanie z bohaterem ulubionej książki, a potem maszyneria zrobi resztę i zaprowadzi na obłąkaną herbatkę w zaświatach!
– Jestem zmęczony, muszę to wszystko sobie uporządkować – stwierdził Filip. – Mogę już iść?
– Rozumiem, że za nią tęskniłeś. I domyślałem się, że nie mówiłeś całej prawdy o swoich wizjach. Większość badanych widziała po tamtej stronie zmarłych bliskich. A ty nie. Nie tęsknisz za nią?
– Nie chcę o tym mówić.
– Zmierzam do tego, że mamy wspólne interesy.
– Nie rozumiem.
– Dziś będziesz z nią w raju. Uszytym na miarę.
• • •
Daria smarowała chleb masłem.
– O co chodzi? – spytała i uśmiechnęła się. Dołeczki w policzkach trochę zmieniły układ piegów na twarzy dziewczyny.
– Po prostu jesteś piękna – odparł Filip.
– Nawet, gdy przeżuwam kanapkę?
– Zwłaszcza wtedy.
Zauważył na kuchennym blacie kilka prześwitów nicości. Natychmiast je zatkał.
– Co robisz? – spytała Daria.
– Myję blat.
– Znowu te dziury, prawda? Boję się ich. Przypominają mi, że nie żyję.
– Ja też nie żyję. Więc pasujemy do siebie.
Z dziury w lodówce wyzierała pustka. Wątpliwości. Ale przecież to logiczne, że po śmierci spotyka się utraconą osobę i mieszka z nią. I żyje. Tak po prostu. Po codziennemu.
Lodówka znów była cała.
Filip spojrzał na zegarek i zaklął.
– Muszę już lecieć, kochanie!
– Ale wrócisz, prawda?
– Tak, obiecuję!
W pośpiechu założył płaszcz i otworzył drzwi.
Tunel wessał go jak olbrzymi odkurzacz.
koniec
« 1 2 3 4
19 stycznia 2019

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.