WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Autor | Michał Brzozowski |
Tytuł | Dziś będziesz z nią w raju |
Opis | Rocznik 1991. Z wykształcenia matematyk, obecnie na studiach doktoranckich. A w czasie wolnym piszę opowiadania. Tak się jakoś złożyło, że najczęściej wychodzą mi z tego historyjki z pogranicza matematyki, filozofii i obłędu. Dotychczas publikowałem w Szortalu, Silmarisie, Białym Kruku i na portalu NF. Uwielbiam spacery i introspekcje. |
Gatunek | SF |
Dziś będziesz z nią w rajuMichał Brzozowski
Michał BrzozowskiDziś będziesz z nią w raju– Nie, to tylko zabawa. Jesteśmy ochotnikami testującymi jakąś grę. Czego tu się doszukiwać? – Okłamałem cię – przyznał Filip i wbił wzrok w jakąś szufelkę. – Jestem szpiegiem. – Epicko – krzyknęła zakonnica i zaklaskała z entuzjazmem. – Przepraszam, zapomniałam, że się ukrywamy. Epicko – dodała szeptem. – Wiem, że coś ukrywają. – Skąd? – Od Darii. Mówiłem ci o mojej żonie, która… Po tym, jak nie wróciła z protestu, znalazłem w jej notatkach informację o firmie Santota. Ogłoszenie o naborze do eksperymentu. Chciała to zbadać, ale nie zdążyła. I teraz ja muszę to zrobić, wykazać, że coś mnie obchodzi. – Po co mi to mówisz? – Bo potrzebuję twojej pomocy. – Niech zgadnę. Chcesz ponieść mój krzyż? • • • Maszyneria stęskniła się za jaźnią Filipa. I znowu tunel. I znowu nic. I znowu twarz. A potem ponownie tunel. Otworzył oczy i rozejrzał się jak otępiały. Został sam w pokoju. Nie pamiętał dlaczego. Memopakiet wskoczył na swoje miejsce i Filip już wiedział. Powierzył Klementynie dokonanie dywersji. Nie wnikał w szczegóły, dał jej wolną rękę. Zakonnicy najwidoczniej się powiodło. Lucjan i Natalia gdzieś wyszli. Podszedł do laptopa, ostrożnie, uważając, by niczego nie strącić uprzężą od maszynerii. Przewód rozciągnął się na całą długość i Filip ledwo dosięgnął komputera. Obrócił ekran i włożył do portu USB przemycony krucyfiks. Szybko kopiował wybrane na chybił trafił foldery o nic nie mówiących nazwach. Serce zabiło mu mocniej. Znalazł plik z prezentacją „Faza 1.pptx”. A tuż obok niepozorny pliczek „Faza 2.pptx”. Otworzył pierwszy z nich i zobaczył znajome slajdy z konferencji. W tle kopiował się akurat jeden z większych folderów. Podczas ściągania krzyż świecił się niebieskawo jak tandetne dewocjonalia. „No dalej” – ponaglał w myślach Filip. Kliknął w plik z drugą prezentacją. „Faza 2. Przedśmiertne nawrócenie, czyli światopogląd w pigułce” Kolejny slajd przedstawiał ikonę z człowiekiem w aureoli i dźwigającym krzyż. Z podpisu Filip wyczytał, że delikwent nazywa się święty Dyzma. Nic więcej, żadnego dodatkowego komentarza, pewnie i ta prezentacja miała być tylko dodatkiem do wykładu Lucjana. Filip przewinął na następny obrazek. – Co? – Mężczyzna nachylił się w stronę ekranu, mocno szarpiąc pępowinę maszynerii. Zamarł. Rysunek był znajomy, nie identyczny, ale bardzo podobny do widzianych wcześniej schematów. Srebrna kopuła połączona z zestawem nieproporcjonalnie wielkich okularów. Przyjrzał się bliżej. To nie był rysunek, tylko zdjęcie. Zdjęcie hełmu propagandy. Zszokowany mężczyzna wpatrywał się w ekran, nawet nie usłyszał otwieranych drzwi. – Cześć, Filipie – przywitał się Lucjan. – Co robisz? – Co to jest?! – ryknął Filip. Chciał rzucić się w stronę szefa, ale smycz krępowała ruchy. – Spokojnie, weź głęboki oddech i usiądź na swoim miejscu. Pacjent nadal wierzgał w mechanicznej uprzęży. – Usiądź – poprosił Lucjan. – To wszystko ci wytłumaczę. Filip, nie mając innych opcji, wrócił na fotel. – No nie! – krzyknął Lucjan wesołym tonem. – Co ty tu podłączasz? Jeszcze mi zawirusujesz. – Widziałem, co tam macie! – Ale to tylko niewinne zdjęcie – przyznał Lucjan. Podszedł do jakiejś szafki i wyjął lśniący, metalowy kask. – Za to tutaj trzymamy prawdziwy hełm propagandy! – Puśćcie mnie! – krzyknął Filip. – W porządku – odparł szef i odłączył mocowanie maszynerii. Filip patrzył zupełnie zdezorientowany. – Ale… Za to Lucjan wybuchnął głośnym rechotem. – Myślisz, że cię teraz zabiję? Może, ale nie dosłownie i tylko za twoją zgodą. Czy ty naprawdę bawisz się w szpiega? Naprawdę myślisz, że jesteśmy jakąś nikczemną firmą, posiadającą sieć fabryk produkujących zło w gustownych opakowaniach? My po prostu robimy gry. Wyjaśnijmy sobie to i owo. Ty nie jesteś bohaterem. My nie jesteśmy tymi złymi. A twoja żona nie była męczennicą. – Ale… – powtórzył Filip. – Oczywiście, że o tym wiemy, sprawdzaliśmy wszystkich uczestników. Nie wiem, co sobie ubzdurałeś, ale to był nieszczęśliwy wypadek. Przykra sprawa. Kobieta weszła na barierkę, żeby zrobić zdjęcie garstce protestujących. Potknęła się i uderzyła w głowę. Filip wbił wzrok w podłogę. Wiedział, że Lucjan ma rację. Tak bardzo chciał pokazać, że jego też coś może obchodzić. A poza tym po prostu za nią tęsknił. Realizował zmyślony testament, by uciszyć żal. – Nie ma żadnego wielkiego spisku – kontynuował Lucjan. – Oczywiście badania nad hełmem były prawdziwe i moralnie wątpliwe. Ale to nie nasza robota. Santota zainteresowała się później. Urządzenie i tak nie działało idealnie, mogło zmienić czyjś światopogląd na sekundę. Za krótko, by mógł zagłosować. Ale w sam raz, by kogoś zabić. Zrozumiałbyś wszystko, gdybyś dokończył prezentację. Nic straconego. Lucjan odchrząknął i na ekranie laptopa pojawił się kolejny slajd. Tunel z żółtym światłem. – Dzięki analogowi śmierci klinicznej możemy pokazać człowiekowi światełko. Ale co, jeśli chcielibyśmy zmienić jego kolor? Następna seria obrazków przedstawiała tunel oświetlony na czerwono, niebiesko i turkusowo. – Albo kształt? Tym razem tunel udekorowano choinkowymi światełkami. Gotowy na wizytę Świętego Mikołaja. – Analog pozwala nam zobaczyć to, w co wierzymy. Ale nie zawsze chcemy tego, w co wierzymy. I nie zawsze wierzymy w to, co chcemy. Na ekranie pojawiła jedna z przerażających wizji piekła Hieronima Boscha. – Tak więc możemy ujrzeć to, w co wierzymy. I znowu zdjęcie maszynerii. – Oraz sprawić, byśmy uwierzyli w to, co chcemy. Zdjęcie hełmu propagandy. – A potem dodać dwa do dwóch i otrzymać… Na ostatnim slajdzie oba wynalazki sklejały się idealnie w jedno dziwaczne urządzenie. Jak kałamarnica w czapce pilotce. – Zestaw Death Reality! Oczywiście, to tylko jeden z projektów. Gdybyś wiedział, ile trwało renderowanie hologramowego Jezusa, nie dziwiłbyś się, że szukamy alternatywnych rozwiązań. Jak już mówiłem, my po prostu produkujemy gry. Powiedzmy, że ktoś marzy o zobaczeniu Szalonego Kapelusznika. Najpierw hełm sprawi, że przez moment uwierzy w raj jako spotkanie z bohaterem ulubionej książki, a potem maszyneria zrobi resztę i zaprowadzi na obłąkaną herbatkę w zaświatach! – Jestem zmęczony, muszę to wszystko sobie uporządkować – stwierdził Filip. – Mogę już iść? – Rozumiem, że za nią tęskniłeś. I domyślałem się, że nie mówiłeś całej prawdy o swoich wizjach. Większość badanych widziała po tamtej stronie zmarłych bliskich. A ty nie. Nie tęsknisz za nią? – Nie chcę o tym mówić. – Zmierzam do tego, że mamy wspólne interesy. – Nie rozumiem. – Dziś będziesz z nią w raju. Uszytym na miarę. • • • Daria smarowała chleb masłem. – O co chodzi? – spytała i uśmiechnęła się. Dołeczki w policzkach trochę zmieniły układ piegów na twarzy dziewczyny. – Po prostu jesteś piękna – odparł Filip. – Nawet, gdy przeżuwam kanapkę? – Zwłaszcza wtedy. Zauważył na kuchennym blacie kilka prześwitów nicości. Natychmiast je zatkał. – Co robisz? – spytała Daria. – Myję blat. – Znowu te dziury, prawda? Boję się ich. Przypominają mi, że nie żyję. – Ja też nie żyję. Więc pasujemy do siebie. Z dziury w lodówce wyzierała pustka. Wątpliwości. Ale przecież to logiczne, że po śmierci spotyka się utraconą osobę i mieszka z nią. I żyje. Tak po prostu. Po codziennemu. Lodówka znów była cała. Filip spojrzał na zegarek i zaklął. – Muszę już lecieć, kochanie! – Ale wrócisz, prawda? – Tak, obiecuję! W pośpiechu założył płaszcz i otworzył drzwi. Tunel wessał go jak olbrzymi odkurzacz. |
Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.
więcej »— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.
więcej »...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak
Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak