Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 17 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Piotr Jedliński
‹Lethargica XXI, albo kronika obserwabli mesjanistycznych›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorPiotr Jedliński
TytułLethargica XXI, albo kronika obserwabli mesjanistycznych
OpisRocznik 1991. Mieszkam w okolicach Szczecina, skończyłem filologię angielską, w pracy „klikam w Excela” w skandynawskim korpo. Z fantastyką jestem za pan brat od wielu lat, ale nie ograniczam się do niej i czytam również sporo pozycji spoza beletrystyki. Pisałem od zawsze i mam na koncie kilka publikacji – są to opowiadania z antologii konkursowych wydanych przez Craiis („Małe problemy wielkich bohaterów”, „Dawno temu w kosmosie”) czy też przez Insignis (Uniwersum Metro 2033 – „Echo zgasłego świata”, „W ruinie”, „Szepty zgładzonych”), oraz teksty opublikowane w Nowej Fantastyce: „Opowieść cyberszwankowa” w FWS 04/16, „Kres cudów” w NF 12/16 (zwycięzca w konkursie wiedźmińskim), „ETer” w FWS 04/18 albo „Delfi” w NF 02/22. Dla Storytel Original napisałem „Biel”, opublikowaną w 2018 historię kryminalną osadzoną w zasypanych śniegiem Tatrach. W 2022 ukazał się mój zbiór opowiadań pt. „Wiedźmy z Dechowic” (Initium), a na 2023 zaplanowana jest publikacja powieściowego sequelu.
Gatunekobyczajowa, SF

Lethargica XXI, albo kronika obserwabli mesjanistycznych

Piotr Jedliński
« 1 2 3 4 5 6 »

Piotr Jedliński

Lethargica XXI, albo kronika obserwabli mesjanistycznych

Sny, o których Saszka opowiada i o których doświadczanie posądza również nas, stają się zarzewiem ożywionych dyskusji. Czyżby istniała szansa na wypełnienie pustki, jaka charakteryzuje nasze mentalne nieobecności? Czyżby w okresie nieświadomości mogła się wykształcić jakaś inna świadomość, nawet jeśli zwrócona do wnętrza umysłu? Czy w śpiączce można było cokolwiek przeżywać? Jaka piękna wizja! Nieważne, że byłoby to wyobrażenie, odbijające się w mózgu jak w gabinecie luster – to wciąż byłoby COŚ, cokolwiek, zamiast jałowych, zmarnowanych dni…
Doktor Naczelny, pierwszy raz zniecierpliwiony, znów staje przed żądającą odpowiedzi publicznością. Wśród Kuracjuszy zasiada także Saszka, akurat pogrążona w śpiączce, usadowiona na wózku niby na tronie, otoczona wianuszkiem Kuracjuszy najbardziej zainteresowanych ideą cudownego śnienia. Doktor sprostowuje:
– Pomiary aktywności mózgu Saszki jasno pokazują, iż pod jej platynową fryzurą nie ma miejsca na sny, nie ma miejsca na wybujałe wewnętrzne doświadczenia, nie ma miejsca na sztormy fal mózgowych, proszę zaprzestać głoszenia nonsensów, proszę nie przywłaszczać sobie pacjentki, ehm, Kuracjuszki, podczas jej okresowej śpiączki, i proszę skorzystać z tej cząstki Sieci, do jakiej macie państwo dostęp, aby zweryfikować owe przeczące biologii twierdzenia.
Kiedy Doktor odchodzi, żegna go szmer zaaferowanych głosów.
• • •
Nie potrafię powiedzieć, kto pierwszy rzucił „kwantem” i podpalił przy tym sekciarski lont. Zakładam, że winą trzeba obarczyć Daniela. Przed śpiączką zapaśnik i hulaka, po doświadczeniu lethargiki zwrócił się w kierunku kościoła, z tym, że wielce wybiórczo, a wręcz wielowyznaniowo, bo dobierał sobie opiekuńczych świętych oraz demony odpowiedzialne za chorobę wedle nieprzewidywalnego widzimisię…
Tak czy siak – rosnąca gromada spragnionych nadziei Kuracjuszy znalazła wspaniałe wytłumaczenie dla fenomenu domniemanych Saszkowych snów. Słyszałem kiedyś prognostów, którzy twierdzili, że rozwikłanie trudnego problemu świadomości wymaga zastosowania silnej sztucznej inteligencji. Najwyraźniej w roku 2040 nadal nie osiągnięto ani zenitu SI, ani nie zrozumiano istoty świadomości. Nikt na świecie nie rozumie jej w pełni… i nikt nie pojmuje też paradoksów mechaniki kwantowej. Cóż za zrządzenie losu! Cóż za okazja, aby objaśnić jedną zagadkę poprzez drugą tajemnicę, żeniąc Enigmę ze Sfinksem.
„Kwantowa Świadomość”: oto hasło robiące furorę na salonach Kurortu.
„Kwantowa Teoria Snu”: oto wytłumaczenie wizji, jakich Saszka, w przeciwieństwie do nas, maluczkich, doświadcza w trakcie śpiączek.
Umysł działający na wyższym poziomie. Umysł wyrywający się z okowów. Świadomość będąca nie tylko wypadkową tego, co wytworzyły odpalające się neurony, ale będąca czymś Więcej – czymś Nienamacalnym, czymś Nadnaturalnym, a więc właśnie (bo dlaczego nie?) Kwantowym. Doktor Naczelny nie reaguje na takowe szumne stwierdzenia. Jego milczenie Kuracjusze traktują jako potwierdzenie swoich wymysłów. Rolę Doktora próbuje wypełnić niejaka Magdalena, także Kuracjuszka, a przy tym znawczyni tematu, której jednak ze względu na nieśmiałość brakuje siły przebicia. Formujący się Kościół Kwantowej Saszki puszcza argumenty Magdaleny mimo uszu.
Nie mija wiele czasu (nawet uwzględniwszy kolejne jałowe drzemki zsyłane przez lethargicę), a w gronie słuchaczy Magdaleny pozostajemy wyłącznie Stefan i ja… oraz, o ironio!, Jerzy, który ma własne wytłumaczenie na otaczający nas pangalaktyczny spisek i najwyraźniej nie przypadła mu do gustu konkurencja ze strony akolitów Saszki.
Stefan odzywa się:
– Z kwantową świadomością kojarzy mi się tylko kot w pudełku z trucizną. Kot martwy i żywy zarazem, dopóki nie zajrzysz do środka. To ma jakiś związek z rolą świadomej obserwacji, prawda?
– Nie sądzę, żeby do tego nawiązywali nasi drodzy koledzy i koleżanki – odpowiada Magdalena. – Sprawczy udział ludzkiej świadomości w kolapsie funkcji falowej to grząski teren, omijany z daleka w poważnych dyskusjach. W gadaniu o kwantowej świadomości chodzi o coś innego. Świadomość może nie mieć decydującej roli w działaniu mechaniki kwantowej, lecz być może opiera się na niej w większym stopniu, niźlibyśmy się spodziewali.
– Aha – mruczy Stefan i kładzie się na sofie. – No jasne.
– Czy dałoby się to jakoś sprawdzić? – pytam Magdalenę. – Czy fizyczne oznaki niesamowitej „kwantowej świadomości” mogłyby uciec miernikom?
Magdalena kręci przecząco głową.
– Przecież wszyscy słyszeliście Doktora Naczelnego! W mózgu śpiącej Saszki nie zarejestrowano żadnej aktywności, która wskazywałaby na chociaż namiastkę śnienia. Aczkolwiek… (To „aczkolwiek” Magdalena akcentuje przygryzieniem wargi). Według pomysłodawców kwantowej istoty świadomości, właściwe kwantowe machinacje w umyśle eksportuje się do tak zwanych mikrotubul. Tę możliwość niby także obalono, problemy z dekoherencją… Zresztą, to nieważne, bo takiemu Penrose’owi wcale nie szło o podróżowanie myślą po obcych płaszczyznach ani o kompletną odrębność fizycznego mózgu i magicznej świadomości.
– Więc po kiego tłumaczyć sny Saszki w taki sposób? – wzdycham. – Czemu nie sięgnąć po zwykłe objawienie?
– Objawienia są passé – stwierdza Stefan. – A, niestety, kwantowością można objaśnić wszystko, co się komu żywnie podoba.
Jerzy prycha z niesmakiem. Następnie dowodzi żywej znajomości tematu, komentując:
– Te oszołomy uważają, że świadomość składa się z kwantów pomyślunku! Że w łepetynach interferują im jakieś nieokreślone cząsteczki, cogity albo neurina! Słyszałem tego typu bajki! Wszyscy kwantowcy to, za przeproszeniem, chuja warta banda mistyków, szarlatanów i nawiedzeńców!
Stefan, dotąd wylegujący się na sofie, odmyka jedno oko, i odpowiada Jerzemu:
– Kto jak kto, ale pan się na pewno znasz na mistykach, szarlatanach i nawiedzeńcach!
Sarkazm nie ma do Jerzego dostępu. Jerzy zaczyna opowiastkę o homeopatii, jego wielkiej miłości, której dobre imię szargają palanty tłumaczące koncept „pamięci wody” poprzez jakoweś kwantowe właściwości, tym samym narażając się na łatwe wyszydzenie, bowiem od plakietki „kwantów” należy trzymać się z daleka; wedle Jerzego każda postać mechaniki kwantowej, także akademicka, już z daleka zawiewa pseudonauką.
Pseudonaukowe wyjaśnienia owocują narodzinami pseudokultu. Saszka nie odwiedza ponownie mojej kwatery. Chciałbym się z nią skonfrontować na uboczu, ale kobietę cięgiem otaczają Kuracjusze. Kiedy Saszka akurat zasypia – to znaczy gdy siedzi jak zamurowana, pustooka i bez życia – jej tłumne otoczenie snuje kolorowe marzenia o wstąpieniu myślą do „Tamtej Krainy”. Kiedy Saszka wraca do przytomności, zbiorowisko spija słowa z jej ust, mimo że w owych słowach nie ma zbyt wiele egzotyki; sny, jakie Saszka rzekomo miewa, są nadzwyczaj normalne, rutyna życia codziennego, tyle że wyśnionego, alternatywnego, niespełnionego. Saszka widzi siebie jako kobietę, która nigdy nie zachorowała – jest żoną, matką, tancerką, podróżniczką… Chciałbym spytać, czy nie zaczęła uważać Tamtego Świata za prawdziwszy niż obecny – nie zdążam, bo identyczne pytanie pada z ust Krystiana – lecz jednoznaczna odpowiedź nie zostaje udzielona, gdyż Saszka nie mówi „nie” i nie mówi „tak”, tylko kręci głową i zapowiada:
– Niedługo sami się przekonacie!
Rzecz jasna, Kuracjusze biorą to za obietnicę nauki, zwiastun oświecenia, zapowiedź dostąpienia wielkiej łaski. Zbawicielska retoryka pomału zjednuje Saszce (albo Danielowi, jak zauważa zgryźliwie Stefan) następnych współpacjentów.
Makro-wizja świata – Big Bang albo rozszerzający się w nieskończoność kosmos – dawno wpisały się w popkulturę, nikogo nie dziwią, nikogo nie zaskakują, jednak kwantowość nadal charakteryzuje się powabem Nieznanego, stanowi ostatni bastion Niezrozumiałego. Żyzne poletko dla samozwańczych proroków. Przykrywka zaawansowanej fizyki wykorzystana w służbie wiary!
Bo czy którykolwiek z Kuracjuszy wnika w ogóle w elaboraty Daniela?
• • •
– Kult może, póki co, jest nieszkodliwy – stwierdza Stefan. – Ale kto wie, co im strzeli do łbów? Fanatycy nie mają za kwant intelektu.
– Lepiej nie powtarzaj tego głośno w ich pobliżu – odpowiadam. – Poczucie humoru także mają w deficycie.
– Jesteśmy teraz w układzie kwantowym – kwituje sponurzała Magdalena. – Nie sposób przewidzieć, jak to się potoczy. Na dwoje Saszka wróżyła…
« 1 2 3 4 5 6 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.