WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Autor | Monika Lech |
Tytuł | Wkręć Żarówkę, proszę |
Opis | Autorka pisze o sobie: Mieszkam w Krakowie, zawodowo siedzę w internecie, pracuję w jednym z portali internetowych, ksiażki czytam te „papierowe”… chyba dlatego, że kocham dotyk papieru i szelest kartek , no i dlatego, że trudno zasnąć z e-bookiem. Sporo podróżuję, odpoczywam albo w górach, albo obserwując rozrastające się grono siostrzenic i bratanic. Traktuję to jako ćwiczenie cierpliwości (no nie jest to moja najsilniejsza strona). Ulubiona książka to „Diuna”. Do ulubionego filmu nie przyznam się za skarby świata ;) |
Gatunek | humor / satyra, realizm magiczny |
Wkręć Żarówkę, proszęMonika LechWkręć Żarówkę, proszę– A ja jestem Żarówką, tak? – w jej głosie pojawiła się łatwa do wychwycenia nutka rozżalenia. – Ciesz się, że nie napędzasz młockarni jak są żniwa. Wtedy dopiero się dzieje. Albo pralki, jak trzeba wyprać koszulki chłopaków po meczu. – Ulka popatrzyła na Gosię, jakby ta nie mogła zrozumieć swojego szczęścia. – Ale … ale jak to tak? – dziewczynka była wyraźnie wstrząśnięta i Ulce zrobiło się jej żal. Przybrała uczoną minkę, starając się wyglądać jak pani Misia, wtedy gdy uczy ich jak ustawiać mosty energetyczne i obliczać koko… konkordaty połączeń… – No bo wiesz… my i wy żyjemy na innych poziomach energetycznych… – Na czym? Ulka zastanowiła się. – My jesteśmy zimni, a wy ciepli. Jak chcemy coś zrobić, do czego nam potrzebny prąd, energia… czerpiemy ją od was. – Jak wampiry – jęknęła zachwycona Gosia. Ulka popatrzyła na nią z oburzeniem. – Oj dałaby ci babka za takie brzydkie słowa, oj dała – z dezaprobatą potrząsała krótko ostrzyżoną czuprynką. – Ale, ale ja nic nie powiedziałam – Gosia wygięła buzię w podkówkę, niepewna, czy jej nowa koleżanka się nie obrazi i nie pójdzie sobie. – Ej, nie rycz, każdemu się zdarza. Posiedziały przez chwilę w milczeniu. – Sama jesteś? – zapytała po chwili zaciekawiona Ulka. – Mnie babka zawsze każe się bawić z dziećmi akurat jak chcę posiedzieć w spokoju. – Nieeeee – Gosia brodą wskazała na zamknięte drzwi pokoju, pod którymi leżała porzucona hulajnoga. – Janusz mnie pilnuje. – Janusz? – Mój starszy brat. Ulka pokiwała głową. – I nie będzie się złościł? – tym razem Ulka brodą pokazała na porozrzucane zabawki, plamy, rysy na podłodze, kredki, nie mówiąc o hulajnodze smętnie czekającej na zainteresowanie. – Januszek nie zauważa niczego, co nie ma przycisku enter – powiedziała poważnym tonem, w oryginale należącym do babci Janiny. – Co to znaczy? – zapytała Ulka. – Nie mam pojęcia. Ale wszyscy tak mówią, a my się nie mylimy. – To chyba wy jesteście spokrewnieni z moją babką. Ona też się nie myli – Ulka sapnęła. Wstała, otrzepała spódniczkę i odgarnęła włosy z policzka. – Miło mi było. Muszę iść, bo babka nie da mi placka z rabarbarem, a ja strasznie go lubię. Gosia pokiwała głową ze zrozumieniem. – Wolę ze śliwkami, ale wiem, co czujesz. – To samo mówiła jej mama cioci Józi, jak ta przyszła i powiedziała, że koleżanka kupiła sobie identyczną sukienkę jak ona i, co skandaliczne, odważyła się przyjść w niej do pracy. – Możesz… hmm – Ulka była wyraźnie speszona – możesz, uch… posiedzieć chwilę i się nie wiercić? Niech babka skończy cerowanie… Gosia wzruszyła ramionami. – Pewnie, że mogę… A jak to robicie… to wkręcanie? – Wkręca się tylko Żarówki, Pralki się podłącza… ― Ulka zastanowiła się. – Większość urządzeń się podłącza – powiedziała sama do siebie. – No dobrze, ale jak to robicie, że się nie wiercą… nie wiercimy… – poprawiła się natychmiast. Ulka popatrzyła na nią nierozumiejącym wzrokiem. – Wymyśliliśmy wam telewizję – powiedziała i wolniutko zaczęła niknąć. – Czekaj!!!!!!!! Rozdarła się Gosia – A skąd będę wiedzieć, że już mogę? – Będziesz, będziesz… • • • Gosia mruknęła coś niezrozumiale i zabrała się z energią za kolorowanie rysunków z jakimiś idiotycznymi kaczuszkami, żabkami, samochodzikami i innymi do niczego niepodobnymi labiryntami. Sama nie wiedziała jak i kiedy rysowanie ją wciągnęło… a kiedy po jakimś czasie drzwi do pokoju Janusza się otwarły i, potykając się o hulajnogę, jej brat wyszedł z nory zwanej jego pokojem, popatrzył na nią i na bałagan z dezaprobatą i powiedział: – Może byś już poszła spać? Gosia po prostu wstała i wyszła. Ulka miała rację. To się wie, po prostu. Się wie, kiedy babka kończy cerować skarpety. ![]() |
Eli przemknęła bezszelestnie i w przelocie chlasnęła młodego partyzanta. Hanys cofnął się, widząc jak pozbawiony futra stwór o wilczym pysku wyłonił się z ciemności i jednym szybkim uderzeniem szponiastej łapy zamienił szyję Maciusia w krwawą miazgę. Chłopak nie wydał najmniejszego dźwięku i z szeroko rozwartymi oczyma opadł na ściółkę.
więcej »Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.
więcej »Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.
więcej »...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak
Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak