Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 9 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Tomasz Jarząb
‹Kształt duszy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorTomasz Jarząb
TytułKształt duszy
OpisUrodzony w 1985 roku w Katowicach, absolwent historii na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, zamieszkały obecnie w Jaworznie. Od najmłodszych lat fan literatury fantastyczno–naukowej ze szczególnym uwzględnieniem cyberpunku, który postrzega jako najwdzięczniejszy sposób mierzenia się z problematyką współczesnego świata i człowieka. Do tej pory publikował krótkie formy w „Szortalu Na Wynos” oraz „Szortalu Wydanie Specjalne”.
Gatunekcyberpunk

Kształt duszy

« 1 2 3

Tomasz Jarząb

Kształt duszy

– Spokojnie, mistrzu. Zaraz pobawisz się z mamusią.
Zastanawiam się, czy to może przez matkę Bob był taki?
Chyba wiem to lepiej niż bym chciał.
Dzwonię do Biedroneczki, aby tym razem to ona odpracowała starą przysługę.
• • •
Biedroneczka z pomocą znajomego w Urzędzie Kontroli Przepływu Informacji uzyskała dostęp do konta chłopaka – zapisu aktywności z trzech ostatnich lat. Teraz jego szczeniackie życie stoi przede mną otworem. Wiem wszystko, a przynajmniej tyle, ile zdołała wyłapać technika przy niezliczonych połączeniach.
Już na pierwszy rzut oka mogę powiedzieć, kim był. Zakompleksione dziecko naszych czasów. Dzielił się wszystkim ze wszystkimi. Niezliczone fora, gdzie obnażał swoje pokrzywione oblicze zagubionego desperata, który nie radzi sobie z samym sobą. Bezwartościowy mięczak.
– Tylko po co? Słyszysz, Wiktorku? Nie odpowiadaj. Wiem. Dla uwagi. Pewnie matka cię nie kochała. – Przytulam niedopitą butelkę do piersi.
W jego skrzynce została już tylko jedna wiadomość do automatycznej wysyłki. Data utworzenia wskazuje na dzień zgonu chłopaka. Wrzucam wszystko na ekran. Anonimizator został wyłączony. Wytrzeszczone szkliste oczy patrzą wprost na mnie. Twarz ze zmiażdżonego samochodu.
Wierci się niespokojnie. Czasem spogląda za obiektyw, jakby ktoś tam stał. Tym razem milczy. Zamiast bluzgów tylko cisza, równie niepokojąca, równie przerażająca.
Nagle z ust chłopaka wydobywa się skrzek.
– Bob chce, abyś o nim pamiętał.
Obraz znika.
Boba już nie ma. Bob nie żyje.
• • •
Wyładowania elektryczne i procesy chemiczne w synapsach. Tym jest człowiek. To tam jest ludzka dusza. W tej burzy. Gdy umieramy, nie ma już nic, nastaje cisza. Błyski się kończą i kończy się życie. To, czym byliśmy, przepada w stygnącej masie szarej tkanki, która zaczyna się rozpadać. Ściany komórek pękają. Wszystko zamienia się w szlam. Tyle. Nie ma nic więcej, żadnego nieba, żadnego piekła. Prawda, mamusiu? Tak mówili w szkole.
Ledwo udało mi się dojść na czworakach do kibla. Niesamowite, jak dobrze matka radziła sobie z codziennym upijaniem się do nieprzytomności.
Próbuję sobie to jakoś poukładać. Martwy smarkacz chce mi wmówić, że miał przyjemność spotkać moje alter ego – gnoja, którego pozbyłem się raz na zawsze. To jakiś kurewski dowcip!
Muszla klozetowa chłodzi policzek.
„Bob tu był”. Miał taki zwyczaj – zostawiać ślad po sobie.
Bierzesz kota. Zrzucasz go z wysokiego budynku razem z kartką papieru formatu A4. Kot traci orientację. Skupia się na kartce. Błąd. Nie spada na cztery łapy. Bob jest zadowolony. Pod abstrakcyjnym dziełem sztuki chodnikowej zostawia uśmiechniętą buźkę, pisaną krwią zwierzęcia.
Tak, krojący się anorektyk byłby w jego guście. Oczami wyobraźni widzę, jak Bob nachylony nad Wiktorem szepce mu do ucha, gdzie i jak mocno dociskać nóż. Co zrobić, abym zrozumiał przesłanie.
Fala mdłości rzuca mnie w dziurę odpływu – w krótką chwilę upragnionego spokoju.
• • •
Przeżywać śmierć przez stulecia, będąc świadomym upływającego czasu. Człowiek pęka niczym sucha gałązka. Mało kto wróciłby z takiej podróży nieodmieniony. Czy Wiktor był tak obłąkany że nagrywał samookaleczenia i przesyłał filmy swojemu urojonemu oprawcy? Bardzo chciałbym, żeby tak było – on oszalał, a imię „Bob” to jedynie przypadkowy zlepek nieudolnie wybulgotanych zgłosek. Ale tak nie jest. Odczuwanie czasu ustalono w skali „jedna minuta to jedna godzina” i nie uległo zmianie do samego końca procedury. Nie nastąpiło nic, co nie byłoby zgodne z założeniami umierania. Wszystko widać na wskaźnikach.
Śledzę rozbłyski na rejestratorze. Kora przedczołowa. Układ limbiczny. Sekunda po sekundzie trwania zabiegu. Biedroneczka obserwuje mnie z założonymi rękami.
– Niczego tu nie ma – mówi. – Może łatwiej byłoby, gdybyś powiedział mi, czego szukamy?
Boba! Chociaż Bob umarł i już go nie ma…
– Nie pytaj. To skomplikowane.
– Sam zobacz, procedurę przeprowadzono jak należy. Stymulacja przedniego płata. Wzorcowa. Sygnały zwrotne. Wzorcowe. Zapis pracy mózgu. Wzorc…
Zamiera. Zatrzymuje podgląd w odpowiednim kadrze i milczy. Palcem wskazuje na osi czasu dwudziestą piątą minutę.
– Co jest?
Wlepiam oczy i nic. Pustka. Niczego nie widzę. Na szarym obrysie mózgu nie pojawia się nawet jedna iskierka. Pień wyłączony. Przez jedną minutę zerowy odczyt zionie nicością. Wpadam w nią wessany siłą czarnej dziury.
– Chłopak był martwy przez minutę.
• • •
– No i jak się z tym czujesz? – słyszę głos matki, zupełnie jak wtedy, gdy sprowadzała kolejnego wujka do domu. Nie była fanką wirtualnych rozkoszy. Soja nigdy nie będzie mięsem.
Zamykam się w domu na głucho z kilkoma butelkami wódki.
– Proste rozwiązanie skomplikowanych sytuacji, co, synuś?
– Chciałabyś, matko. Takie to łatwe? Naprawdę?!
– Tak.
– Pierdol się! Ciebie już nie ma. Zapiłaś się na śmierć. Pamiętasz?
Cisza. Kupiony wczoraj algorytm milknie.
– Chłopak umarł i wrócił do żywych, tak szybko, że sprzęt nawet się nie zająknął. Atestowane chińskie badziewie… – Wgramoliłem się na fotel. Skrzynka mailowa pęka w szwach. Różnorodne zwierzaczki kicają, spacerują lub toczą się w rozkosznych podrygach. Każde żądne uwagi, chce mi coś powiedzieć. Za każdym stoi śmierć.
Nie oszalałem. Tyle wiem. Nie bardziej niż wszyscy. Jeżeli mam zaakceptować istnienie piekła, do którego trafiają nastolatki z zaburzeniami odżywiania, niech tak będzie. Ale dlaczego ja? Przecież wyliczanka musi na kogoś wskazać. A ta wskazuje na mnie.
Siała baba mak,
nie wiedziała jak,
a dziad wiedział,
nie powiedział…
• • •
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI
Ilustracja: Tatsu, wygenerowane przy pomocy AI
Wspomnienie dzieci bawiących się na tyłach miejskiego bidula znowu jest żywe. To już nie tylko ulotna melodia osnuta strzępkami wspomnień. Znowu tam jestem z Bobem. Przyglądamy się. Bob dokonuje wyboru.
…i to było tak!
Nim zamknęli Boba w zakładzie dostosowawczym za znęcanie się nad zwierzętami i przejawy socjopatyczne, zostawił po sobie nieujawniony projekt potwierdzający jego ostateczne przeobrażenie się w psychopatę. To, co spotkało sierotę, która nie bawiła się z innymi dziećmi. Smutny koniec małej dziewczynki, którą Bob porwał i zamknął w poniemieckim bunkrze na obrzeżach miasta dzień wcześniej, zanim kurator w asyście pielęgniarzy wywiózł go do ośrodka na przymusową terapię. Dziecko zostało przywiązane do starego fotela w otoczeniu grubych, wilgotnych, betonowych ścian. Po miesiącach terapii, zanim stałem się tym, kim jestem dzisiaj, tej istoty ludzkiej już nie było. Mojej małej tajemnicy, której nikomu nigdy nie zdradziłem. Której nikt nie odkrył. Nikt nie szukał. O której nikt nie pamięta. Poza mną.
– Empatia w stopniu podstawowym nie czyni świętym. Prawda, matko? Nie potrafiłaś zobaczyć we mnie swojego syna. To Bobby był twoim dzieckiem! Ja nie…
Otwieram skrypt i składam nowy scenariusz umierania. Tym razem dla siebie.
• • •
Wywaliłem wszystkie puste i niedopite butelki. Nie chcę na to patrzeć, za bardzo przypomina mi dzieciństwo. Siadam wygodnie w fotelu z urządzeniem na głowie. Jestem gotowy na spektakl.
Przede mną dziewczyna o nieznajomej twarzy nawija na palec długie, kasztanowe loki. Tylko kilka włosów na raz, nie za dużo, dość, aby jednym szarpnięciem wyrwać pasmo z głowy. Przekrwiona ścieżka idzie od czubka głowy w kierunku ucha. Krwawa, napuchnięta bruzda. Wiem, że nie zatrzyma się, dopóki nie wyrwie wszystkich, a wtedy zginie w jakimś wypadku…
– Bobby na ciebie czeka. Chce się bawić zwierzątkami – mówi spokojnie modulowanym głosem anonimizatora. To kolejna, jedna z wielu podobnych wiadomości, które zalały moją skrzynkę pocztową. Dziewczyna to zwierzak, zabawka, nad którą można się znęcać. – Jesteście jednym. Nic tego nie zmieni.
Wyłączam głos. Chcę lepiej słyszeć melodię wyliczanki i dobrze przyjrzeć się wspomnieniu samotnego dziecka.
Już wiem, że każda sztuczna zmiana, modyfikacja, ulepszenie pozostaną bez znaczenia. To, co będzie miało wartość, to jedynie prawda o nas… Kształt naszej duszy.
Ale Bob się myli. Skurwysyn, nie ma racji. Nie jesteśmy jednym i tym samym. Tak naprawdę, to on jest mną, bo mnie… No cóż. Mnie nigdy nie było.
Naciskam start. Ciche buczenie wypełnia świat. Magia wlewa się w skorupę mojego ciała.
Umieram z pragnienia i głodu w maszynie ustawionej na nieskończoność. Albo raczej przywiązany do starego fotela, gdzieś w zapomnianym, poniemieckim bunkrze. W ciemności betonowych ścian i smrodzie własnego ciała modlę się, aby ktoś mnie w końcu odnalazł… uratował.
Nagle za plecami słyszę ciężki oddech. Nie wiem kto to. Nie mam prawa wiedzieć. Chcę krzyczeć, ale zdarte struny głosowe pozwalają już tylko na szept.
– Kim jesteś? Kim?!
Głos wypełnia pustkę.
– Mów mi Adam.
koniec
« 1 2 3
16 grudnia 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Odbicie w lustrze
— Tomasz Jarząb

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.