WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Autor | Paweł Dębek |
Tytuł | Wszyscy zabójcy księcia |
Opis | Paweł Dębek, student socjologii, publikował już w „Fantazji” (nr 7/92), „Fenixie” (nr 6/98), „Science Fiction” (nr 4/2001) i „Esensji” (nr 5/2001). Opowiadanie „Wszyscy zabójcy księcia” jest luźną kontynuacją tekstu „Poezja władzy”, pochodzącego z „Fenixa”. |
Gatunek | fantasy, humor / satyra |
Wszyscy zabójcy księciaPaweł DębekWszyscy zabójcy księciaLandar wziął go i rozpakował. Przyglądał się przez chwilę, a im dłużej to robił, tym bardziej jego twarz wykrzywiał grymas, który w końcu osiągnął stadium wręcz masochistycznego obrzydzenia. – To nasz szef – rzekł Horner. – I kurtyzana Emma – dodał Vorner. – To perwersja – przyznał Sam. – To absolutnie bezwartościowe – stwierdził Landar. – Co??? – spytali wszyscy. – To obrazomontaż – Landar wzruszył ramionami. – Trzeba być chorym, żeby się na to gapić. – No, no! – pokiwał mieczem Vorner. – No właśnie – poparł go Horner. – Tak czy inaczej powinno się dobrze sprzedać – rzekł Sam. – Nic z tego. Zabieramy to. – Jakim prawem? – Landar bawił się sygnetem. – To zostało skradzione, prawnie należy do naszego pana – poskarżył się Horner. – Przykro mi. Z racji zajmowanego przez siebie stanowiska na dworze książęcym, ja tutaj jestem jedynym reprezentantem prawa i nie uznaję waszej skargi – Landar podrzucał sygnet. – W taki razie olewamy prawo – rzekł Vorner i uniósł w górę ostrze miecza. – A to już inna para obuwia – stwierdził filozoficznie Landar i z krzaków wyłoniły się cztery postacie. – Ale jeżeli przyjmiemy, że prawo ma ten, kogo jest więcej, to w takim wypadku znowu musicie się pogodzić z porażką. Vorner, w przeciwieństwie do Hornera wiedział, kiedy należy powiedzieć do widzenia. – Do widzenia – powiedział, ciągnąc za sobą Hornera, – ale ostrzegamy, że będziemy składać apelację. – Co będziemy robić? – Horner pozwolił się odciągnąć. – Wrócimy w większej kupie – wytłumaczył koledze Vorner i obydwaj szybciutko zniknęli za rogiem. – Jestem pod wrażeniem – odezwał się Sam. – Ładną gadkę im wcisnąłeś. – Ależ skąd – zaprzeczył Landar. – Jestem nadwornym wizjonerem, szefem lokalnego gangu dla nieletnich i jestem również na jak najlepszej drodze, żeby stać się następcą tronu przez wżenienie się. To wszystko prawda. – Jeżeli mógłbym coś dla ciebie zrobić – w ciemności błysnął rząd białych zębów Sama, – a właściwie dla was… – Och… my po prostu czasami pomagamy zbłąkanym turystom. Ale… możesz chyba postawić nam po kuflu piwa. Szczególnie, że tuż obok jest taka milutka knajpka, nazywa się… • • • Różowy smok imieniem Alduś przebiegł radośnie przez ścieżkę i zatrzymał się na jej skraju, wąchając wysokie storczyki. – Jest uroczy, prawda? – spytała księżniczka. – Tak, on też wygląda ślicznie… – potwierdził Landar. – Dziękuję. – …na tle tych jasnoniebieskich cudownych storczyków. – Hm. Alduś zamerdał ogonkiem i ruszył truchtem za nimi. – To najmilszy prezent, jaki otrzymałam w życiu. – Pomyślałem po prostu, że skoro i tak już trafił do rzeźni, będzie mu wszystko jedno – mruknął Landar. Usiedli na ławce i księżniczka zerwała koniczynę szesnastolistną: – Kocha, jest bogaty, jest bogatym księciem, jest bogatym księciem z perspektywami, jest bogatym księciem z perspektywami, który kocha, zginie w wypadku zanim mnie pozna… – Co ty wyprawiasz?! – Landar uświadomił sobie, że wróżba dotyczy go w bardzo małym stopniu. – Wróżę sobie. A co, nie wolno mi? – To bzdury. Jeśli chcesz ja ci powróżę. Jestem w końcu wizjonerem. – Tak, ale powiedziałeś mojemu ojcu, że dzisiaj będzie padać. – Eeee… dzień się jeszcze nie skończył. – No i mówiłeś, że wygra wojnę z piratami w tym tygodniu. – Tydzień też się jeszcze… – A wczoraj piraci zatopili całą naszą flotę. – Chcesz żebym ci powróżył, czy nie?! – Dobra. Landar wziął ją za rękę, zamknął oczy i wtedy z tyłu dobiegł go znajomy głos: – Najcięższe kasztany spadły mi wczoraj na głowę. – Obserwowałem to z plaży, po drugiej stronie mostu – odparł drugi głos i dodał – Co za bałwan wymyśla te hasła? – Pewnie ten sam, który pisze to opowiadanie – stwierdził ten pierwszy i w tym samym momencie Tassa, bogini śmierci wyznaczyła datę pogrzebu dla obydwu na najbliższą sobotę. Księżniczka poruszyła się nerwowo: – No? – Co? – Landar starał się myśleć, tymczasem z tyłu dobiegała go rozmowa: – Więc u pana wszystko jest dopięte na ostatni guzik. – Prawie. – Co to znaczy, prawie? – Mój rozporek ostatnio… znaczy, kiedy ostatnio… – Ja się pytam o pański wycinek planu. – A, tu w porządku. Ale jeżeli chodzi o ten świstek, gdzie wszystko było zapisane, to właśnie chciałem powiedzieć, że ostatnio w czasie śniadania… – Pan na pewno odpowiada za policję w tym mieście…? Landar o mały włos nie spadł z ławki. – Widzisz tego faceta na ławce za nami? – spytał. – Czy to on…? – księżniczka wychyliła się w kierunku sąsiedniej ławki. – Ależ Landar, to jest jakiś facet pod trzydziestkę. I do tego jest szefem naszej policji. – A ten, z którym rozmawia? – Och, daj spokój. Ten jest jeszcze starszy od niego. W dodatku kogoś mi przypomina… kogoś bliskiego… Jeżeli naprawdę chcesz mi wmówić, że któryś z nich jest moim księciem, to musisz być żałośnie zazdrosnym… – Cicho! Muszę posłuchać o czym mówią. – No tak. Idziesz ze mną na spacer, a kiedy chcę pomyśleć o miłości mojego życia, podsłuchujesz rozmowy jakichś dziadków. W takim razie zostań tu sobie, a ja idę na poszukiwanie mojego jedynego. On mnie zrozumie i będzie… Landar trenował kiedyś magię. Ale pierwsza zasada mówi: wszelkie zaklęcia paraliżujące, uspokajające i tym podobne tracą o połowę swoją skuteczność, kiedy ich obiektem staje się kobieta. Wobec tego zastosował znacznie skuteczniejszy sposób. – Siadaj i zamknij się – warknął. – Poskarżę się… – zaczęła księżniczka, ale wzrok Landara upewnił ją, że jeśli się nie zastosuje do jego prośby może nie mieć okazji do skarżenia się komukolwiek. – Więc wszystko jest już przygotowane? – pytał nieznajomy. – Owszem. – A znalazł pan kogoś do tej roboty? – Mam go u siebie. – Zgodził się? – Jeszcze nie, ale jesteśmy na jak najlepszej drodze. – Proszę się pospieszyć, turniej zaczyna się za trzy dni. – Powtórzmy to jeszcze raz. Pan wygrywa ten turniej, wtedy ten ktoś załatwia tego, o kim wiemy i pan, jako zwycięzca okryty chwałą zajmuje jego miejsce na tronie Tor – Lin. – Tak właśnie wyglądają szczegóły. – A wtedy ja dostaję swoją gubernię. – Słucham? – Moją gubernię! – A tak, tak, porozmawiamy jeszcze o tym. To do widzenia. Tylko, żeby ten ktoś był fachowcem. Robota musi być na medal. – To jeden z najlepszych ludzi w swojej branży w całej Kalambrii. Aha, miał mi pan coś pokazać… To było… – Tak, pamiętam, mam to u siebie w hotelu. – Tylko że kurtyzana Emma nie pamiętała pana, kiedy ostatnio… – Kobiety mają słabą pamięć. Jak się spotkamy następnym razem, to pokażę to panu. Do widzenia. Landar usłyszał, jak ktoś wstaje z sąsiedniej ławki i rusza aleją w ich kierunku. Chwycił księżniczkę i zaczął ją namiętnie całować. Gomez minął ich i poszedł dalej, pogwizdując walczyka. – Nie wiem, co to miało znaczyć, Landar, ale jeżeli chciałeś mnie w ten sposób przeprosić, to jesteś gburem. Gruboskórnym gburem. Gruboskórnym głupim gburem! – Co mówiłaś, rybko – Landar oderwał zamyślony wzrok od oddalającego się rycerza. – Później odprowadzę cię do domu, bo teraz się strasznie spieszę. Cześć! • • • |
Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.
więcej »Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.
więcej »— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.
więcej »...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak
Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak
Terroryzm, czyli jak torliński skarbiec rabowano
— Paweł Dębek
Alternatywy biblijne
— Paweł Dębek
Ostatnie Archiwum X
— Paweł Dębek