Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 lipca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Anna Łagan
‹Niszczyciel›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAnna Łagan
TytułNiszczyciel
OpisAutorka pisze o sobie:
Urodzona w Krakowie, w roku 1983. Po długich i burzliwych poszukiwaniach zrozumiałam, że w życiu mam trzy pasje: literaturę, religioznawstwo i gry fabularne. To opowiadanie właściwie pierwszy mój opublikowany tekst, chyba, że liczyć te rozrzucone po portalach, forach i blogach.
Gatunekfantasy

Niszczyciel

« 1 7 8 9 10 11 »

Anna Łagan

Niszczyciel

— Już mi to ktoś ostatnio powiedział — westchnęła.
— Wiem. I kiedy na ciebie patrzę, myślę, że miał świętą rację. To bardzo mądry człowiek, Dinah.
A ty jesteś hipokrytą, pomyślała. Gdybyś rzeczywiście uważał Eamona za mądrego, zaufałbyś mu i nie domagał się niemożliwego. Szanujesz jego wiedzę i jesteś świadomy potencjalnej mocy, ale równocześnie chcesz mu siłą wyrwać wspomnienia.
— Dinah — kontynuował Kairen. — sądzę, że zagubiłaś się gdzieś po drodze. Nie poznaję cię. Nie masz pojęcia, co się wokół ciebie dzieje. Czy wiesz na przykład, że książę Callian wyznaczył nagrodę dla tego, komu uda się ciebie uwieść?
Dinah zakrztusiła się powietrzem.
— Co?!
— To, co słyszałaś. Mieszkasz tu, a nie wiesz takich rzeczy? Ja przyjechałem dwa dni temu i już mnie pytano, czy zamierzam wygrać zakład.
— Sukinsyn. — Kobieta zacisnęła pięści. To właśnie o tym mówił Elsser, a ona zignorowała ostrzeżenie, uznawszy, że nie ma sensu traktować Calliana poważnie. Tymczasem najstarszy książę wydawał się korzystać z zamieszania i doskonale bawić kosztem innych — także jej kosztem.
— Co planujesz z tym zrobić?
— Zrobię przysługę królestwu. Wypatroszę Calliana.
Kairen roześmiał się głośno.
— Oto urażona kobieca duma. Biedna, biedna Dinah. Lepiej zrób coś z samą sobą, bo zjedzą cię wszyscy ci politycy i arystokraci. Wpadłaś w bagno, Dinah. Cieszę się, że to nie ja zostałem nadwornym magiem, ale szkoda, że padło na ciebie .
Jak to się stało, zastanawiała się Dinah. Do niedawna miała pełną kontrolę. Szanowano ją i liczono się z jej zdaniem. Teraz stopniowo traciła wszystko. Coraz częściej rzucano oskarżenia o zwodzenie mieszkańców miasta. Maczał w tym palce Nawar Derel, może też najwyższy kapłan. Nietypowy sojusz, do którego w perwersyjny sposób dołączył Callian wraz z wyznaczoną przez siebie nagrodą. Kompromitacja Dinah miała zakończyć jej karierę, złamać życie i podkopać autorytet — co bez wątpienia przechyliłoby szalę zwycięstwa na stronę Elssera. Jego ewentualne panowanie stawiało stabilność państwa pod znakiem zapytania.
Przyłapała się na tym, że czasem podczas obrad przestaje słuchać, co mówią inni, i pogrąża się w rozmyślaniach. Myślała o dziedzictwie cesarstwa — wiedzy, której służyła. O zniszczeniu — pustym, jałowym, pełnym widm i wyładowań energii wzgórzu Starego Turanu. Magii tak silnej, że potrafiła w ciągu jednej nocy zabić setki tysięcy ludzi i pozostawić po sobie zgliszcza i popioły. Ilu władców chciałoby ją posiąść… Żaden jednak nie powinien. Kairen w swojej hipokryzji i dążeniu do wiedzy nie zważał na to, kto i w jakim celu mógłby ową wiedzę wykorzystać. Mimo iż daleko od Eamona, Dinah rozumiała go coraz lepiej. Na jego miejscu także nie chciałaby pamiętać. Budziła się z rozmyślań, a Turan nadal pozostawał pogrążony w politycznym bagnie, zaś Callian, zaszyty gdzieś w głębi miasta, musiał śmiać się szyderczo z całej sytuacji.
— Chcę usmażyć mu mózg — oznajmiła Eamonowi.
Znalazła trochę czasu, by się z nim spotkać, i na jego widok odczuła niewiarygodną wręcz ulgę. Mężczyzna czuł się znakomicie, twierdził, że w ciągu kilku dni będzie w stanie chodzić.
— Co takiego zrobił ci książę? Oczywiście poza tym, że jest łajdakiem.
— Zakład — skrzywiła się.
— Jaki zakład?
— Nie wiesz? — spytała zdziwiona.
— Nie.
Nie spodziewała się tego. Myślała, że Kairen, Alisa, a może ktoś inny powiedział mu o tym. Zaczerwieniła się.
— Callian wyznaczył nagrodę dla tego, któremu uda się…
— Au — podsumował mężczyzna. — Rzeczywiście musisz coś z tym zrobić. Ale sposobu na usmażenie mózgu ode mnie nie dostaniesz. Nie żebym go nie znał, ale nie chcę, żebyś pogrążyła się jeszcze bardziej.
— Więc co proponujesz?
— Daj się uwieść. A potem zgłoś się do księcia po nagrodę. Osobiście.
— Niby komu — spytała ostrożnie, zastanawiając się nad każdym słowem — mam dać się uwieść?
— Bo ja wiem? Na pewno jest wśród nich choć jeden, który przypadnie ci do gustu. Wiem, że może ci się to nie podobać, ale pomyśl o konsekwencjach.
Wstała i spojrzała na niego z góry, spod ściągniętych brwi.
— Poniosę je. W swoim czasie sama wybiorę sposób.
• • •
Wiatr<br/>Ilustracja: <a href='mailto:nakatoni@gmail.com'>Olga Dąbrowska</a>
Wiatr
Ilustracja: Olga Dąbrowska
Delikatny dotyk dłoni na ramieniu wyrwał Dinah z rozmyślań. Kobieta poderwała głowę. Ktoś przemawiał w Zgromadzeniu, ona jednak straciła wątek.
— Mistrzyni Dinah, chce panią widzieć profesor Derek Akraz — szepnął sługa. — Jak najszybciej.
Czarodziejka nieśpiesznie wstała i wymknęła się cicho z sali, posławszy przedtem królowi przepraszające skinienie głowy. Nikt nie zauważył jej zniknięcia, byli zbyt zaabsorbowani przemową.
Archeolog czekał przed budynkiem. Był brudny, miał przepocone ubranie, a jego oczy lśniły gorączkowo.
— Pani mer Kanede! — wykrzyknął widząc, że kobieta zbliża się w jego stronę. — Mistrzyni, sądzę, że mamy coś, co powinno cię zainteresować. Proszę ze mną…
W gruncie rzeczy była zadowolona, że choć na chwilę będzie mogła oderwać się od męczących obrad. Z radością pojechała po raz kolejny na jałowe wzgórza Starego Turanu i przekroczyła próg pałacu.
Prowadzona przed podekscytowanego Akraza, przebyła salę tronową, teraz już oczyszczoną z gruzów i oświetloną słońcem wpadającym przez kilka odkopanych okien. W jasnym blasku widziała kolory na mozaikach i każdy szczegół pokrywających kolumny rzeźb. Cesarski tron stał na swoim miejscu. Promień światła wpadał przez okno, prosto na jego puste siedzenie. W słonecznym blasku migotały resztki złotej farby, zdobiącej rzeźbienia. Nie było już ciał. Strażnicy, konkubina władcy, sam cesarz — wszyscy wyruszyli w podróż do miejsca, w którym mieli spocząć, nieistotne czy miała to być świątynia, czy też uniwersyteckie muzeum.
Z dziwnym uczuciem Dinah minęła stopnie, na których znalazła Eamona, i przeszła przez kolejne drzwi, do miejsca, w którym dotąd nie była.
Mroczny korytarz prowadził do kolejnej sali. W jej ścianach widniały liczne drzwi. Czarodziejka zapaliła światło w kulce ze szkła i weszła w te, które wskazał jej archeolog.
Znajdowała się w niewielkim pokoju, pełnym sięgających pod sam sufit półek. Pośrodku stał masywny, drewniany stół o rzeźbionych nogach, z blatem nakrytym szklaną taflą. Znajdowały się na nim pergaminy, zwoje, księgi i luźne kartki. Półki wypełnione były księgami, między którymi stały przedmioty znane Dinah jako typowe narzędzia używane przez magów.
Przyglądała się pokojowi z zachwytem. Nie śmiała nawet oddychać, w obawie, że starożytne tomy rozpadną się w pył. A przecież pragnęła ich dotknąć, przesunąć palcami po pergaminie, poczuć ich zapach i zagłębić się w wiedzę, którą zawierały.
Pracownia nadwornego maga.
Kolejny bezcenny skarb przed jej oczyma, w zasięgu ręki.
— Bogowie… — szepnęła przejęta.
— Proszę mi wybaczyć, że wyciągnąłem panią z obrad…
— Nie, nic się nie stało, jestem panu wdzięczna. — Ostrożnie podeszła do księgi leżącej na stole. Tom był otwarty, jedna ze stron zapisana w połowie. Dotknęła jej ostrożnie, uniosła kartkę. Nie rozsypała się w pył. — Proszę, czy mógłby się pan postarać, żeby nikt tu nie wchodził? Co najwyżej adepci Risenius i Garran, może też mistrz Kairen.
— Dobrze. — Akraz skinął głową.
Wolałaby, żeby nikt nie znalazł tego pokoju. Wolałaby… dowiedzieć się sama. Sama się przekonać.
Sama ponieść konsekwencje.
Wieczorem, zmęczona obradami i towarzystwem polityków, wykręciła się od udziału w bankiecie. Gdy powóz dojeżdżał do rezydencji, w oddali widziała łunę nad miastem, gdzie odbywał się cały ten szaleńczy, polityczny karnawał. Cóż za paranoja, cóż za surrealistyczna sytuacja, w dzień ważą się losy królestwa, w nocy wszyscy ci mężowie stanu bawią się, jakby miała to być ostatnia noc ich życia…
Mogłaby być… Dinah pomyślała o gabinecie w pałacu, o księgach. I o innych rzeczach.
Alisa siedziała na schodach, z kolanami podciągniętymi pod brodę. Wstała, widząc, że nadworny mag idzie w jej kierunku wyłożoną białym kamieniem alejką.
— Pani mer Kanede, chcę się zwolnić — oznajmiła na powitanie.
— Czemu? — spytała, słowem ani gestem nie zdradzając, że cieszy ją perspektywa odejścia kurtyzany.
« 1 7 8 9 10 11 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Operacja „Wilczyca”
Jakub Wczasek

22 VI 2024

Eli przemknęła bezszelestnie i w przelocie chlasnęła młodego partyzanta. Hanys cofnął się, widząc jak pozbawiony futra stwór o wilczym pysku wyłonił się z ciemności i jednym szybkim uderzeniem szponiastej łapy zamienił szyję Maciusia w krwawą miazgę. Chłopak nie wydał najmniejszego dźwięku i z szeroko rozwartymi oczyma opadł na ściółkę.

więcej »
Ilustracja: Marcel Baron

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.