Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
‹Wróg publiczny›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAnna ‘Cranberry’ Nieznaj
TytułWróg publiczny
OpisAnna „Cranberry” Nieznaj (ur. 1979 r.), absolwentka matematyki, programistka. Mężatka, ma dwoje dzieci, mieszka w Lublinie. Pod panieńskim nazwiskiem Borówko – debiut w 1996 r., a następnie opowiadanie „Telemach” w „Science Fiction” (7/28/2003). Pod obecnym – „Kredyt” (II miejsce w konkursie Pigmalion Fantastyki 2010) i „Czarne Koty” („SFFiH” 4/66/2011). Finalistka konkursu Horyzonty Wyobraźni 2011.
Gatunekspace opera

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 4

« 1 7 8 9 10 11 17 »
Boba pomyślał o poszarpanym, nieregularnym śladzie na jednej z łydek Beyre. Zgrabne łydki, szczupłe uda… Rozproszyło go to nieco i nie zdążył wymyślić żadnego dyplomatycznego zapewnienia, że odniesienie rany w walce – bo na pewno odniosła ją w walce – nie czyni człowieka żałosnym. Beyre mówiła dalej.
– Co dokładnie stało się na pokładzie „Niewidzialnej ręki”… Okręt flagowy Grievousa nazywał się „Niewidzialna ręka”… Co się tam stało, dowiedziałam się dopiero później, od naszego pana. Vader usunął zdrajcę. I niecały rok później to Vader dostał rozkaz wykonania misji na Mustafarze… Drogo zapłacił za bycie ulubionym uczniem Lorda Sidiousa. No, nieważne – otrząsnęła się ze wspomnień.
– Ty też byłaś jego uczennicą, rozmawiałaś z nim tak twarzą w twarz, prawda?…
– No… Tak, jasne. Jeżeli pozwolił mi wstać z kolan. Czasem pozwalał i rozmawiał jak równy z równym. Nigdy nie zapomnę, jak kiedyś poczęstował mnie winem i żartował. Bogowie, jak ja się wtedy bałam, co on znowu wymyślił…
– I?…
– Nic. Po prostu rozmowa, na jakieś błahe tematy. Jakbym tańczyła na polu minowym z psychopatą. W końcu mnie odesłał, nie spałam potem trzy doby. Nie mogłam przestać się zastanawiać, gdzie tkwił haczyk, co się teraz stanie. A wiesz, co było najgorsze? To była bardzo ciekawa rozmowa. Nasz pan miał olbrzymią wiedzę, z różnych dziedzin. Kiedy chciał mnie czegoś nauczyć, chłonęłam każde jego słowo. Ale czasem zadawał pytania w taki sposób… Nie umiałam nie odpowiadać.
Bezpieczniej było nie mieć zbyt wielu tajemnic, pomyślała.
Fett chciał o coś jeszcze spytać, ale w tym momencie mechanicy zamachali w jego stronę. Łowca mruknął przepraszająco i poszedł do nich. Beyre nie wstawała, wiedziała, że to chwilę potrwa, zanim pogadają. Słyszała z daleka, jak tłumaczą Fettowi, że przegląd pancerza już skończyli, ale że szef zaraz idzie na obiad i zajmie się hipernapędem dopiero, jak wróci. Boba skomentował niezbyt pochlebnie, ale bez przekonania, i wdali się w rozmowę na temat jakości zatankowanego przed chwilą paliwa.
Beyre podparła dłonią czoło. Przypomniało jej się nagle, jak już po śmierci Tarkina, w czasie wojny, przyśniło jej się wspomnienie tego jedynego razu, kiedy postąpiła nierozsądnie i zaryzykowała, że Lord Sidious zabawi się kiedyś paskudnie jej kosztem.
Reminiscencja tej okropnej nocy, kiedy ścigały ją po niszczycielu… upiory przeszłości? Wytwór chorej wyobraźni? A może bardzo realna, choć napawająca lodowatą grozą, czyjaś obecność?
Rozpaczliwie nie chciała zostać potem sama, pewna, że wtedy to wróci. Zabawne, że odpowiednim towarzystwem okazał się akurat Tarkin, zimny sukinsyn, po którym przebłysków czułości i ciepła można się było spodziewać w tym samym stopniu, co po niej samej. Choć zafascynowani sobą od lat, w razie rozbieżności politycznych interesów bez mgnienia okiem wydaliby na siebie nawzajem wyroki śmierci.
A jednak to Tarkin ją wtedy ochronił przed napływającymi wizjami. Został z nią długo po tym, jak się kochali, gładził po włosach, całował po twarzy i pozwolił, żeby wykończona kilkudniowym treningiem prawie zasnęła wtulona w jego rozpiętą mundurową koszulę.
Taki właśnie przyśnił jej się później. Teraz przypomniał jej się i sen, i to, jak cholernie smutno było jej po przebudzeniu.
– Co jest? – usłyszała nad sobą głos Fetta.
– Nic – odpowiedziała, ale nie zadała sobie trudu, żeby zmienić wyraz twarzy, kiedy się podnosiła. Łowca spojrzał na nią uważniej, ale o nic nie spytał.
• • •
Rekken wstawał właśnie, żeby pójść do kantyny, kiedy zabrzęczał jego komunikator. Wyjął go z kieszeni kombinezonu i skrzywił się, jakby go coś zabolało, kiedy zobaczył, kto dzwoni.
– Słucham, starszy bracie – powiedział, włączając projektor.
Nad urządzeniem zamajaczył hologram potężnego Falleen. Obraz był blady i rwał się czasem, łącze nadprzestrzenne stacji, pod które byli podpięci, miało zakłócenia z powodu burzy słonecznej, a bateria komunikatora już dawno powinna zostać naładowana.
– Mam dla ciebie zadanie – rozległ się przez trzaski głos rozmówcy.
Rekken przesunął wolną ręką po widocznych w wycięciu kurtki wyrostkach kolczystych swoich kręgów szyjnych. Choć ludzkiemu obserwatorowi ten gest wydałby się całkowicie niedbały, w przypadku Falleen oznaczał duże zdenerwowanie.
– Dostaliśmy informację, że na waszej stacji znajduje się Boba Fett. Wiesz coś o tym?
– Tak, naprawiam mu statek.
– Jest sam?
– Nie. Z jakąś dziewczyną.
– Dobrze. Postaraj się, żeby naprawa się przedłużyła. Wysyłam do was oddział, powinni dotrzeć za dwie, góra trzy doby. Nie mam nikogo bliżej.
– Jak ja mam zatrzymać tutaj Fetta przez dwa dni?!
– Coś wymyślisz. No, nie panikuj tak od razu, młodszy bracie – zabrzmiało to odrobinę prześmiewczo. – Zagadaj go, pokaż mu jakiegoś ładnego robala w kodzie i potem przepisz mu cały system operacyjny hipernapędu od nowa, wierzę w ciebie!
– Tak jest – powiedział Rekken cicho i skłonił się.
Vigo rozłączył się bez słowa. Posiadanie wysoko postawionych krewnych miało mnóstwo zalet i kilka wad. Oto właśnie Rekken miał do czynienia z jedną z nich.
Usiadł ciężko z powrotem na antygrawitacyjnym fotelu, który posłuszny komendzie uniósł się lekko nad podłogę. W tym momencie do kantorka weszli młodzi mechanicy, śmiejąc się w najlepsze z dowcipu, którego puenta brzmiała „I Huttowie też”. Rekken wolał nie wiedzieć, na czym polegało sedno komizmu.
Podjął decyzję.
– Chłopcy, jest robota.
Spojrzeli na niego, jakby się urwał z asteroidy. No jest. Stoi za przeszkloną ścianą kantorka, nazywa się „Slave” i zarobią na niej prawie tysiąc, paliwa nie licząc. Jakiś problem?
– Jest robota – powtórzył znacząco Rekken. – Przed chwilą rozmawiałem z… Z centralą.
Młodzi aż westchnęli.
Rekken, co ty wyczyniasz. Co z tego, że walczyłeś w Wojnach Klonów? To było lata temu. Pójdziesz z dwoma gówniarzami na Bobę Fetta?
To wolisz, żeby vigo wyciągnął konsekwencje? Nie ma ludzkiej mocy, żeby Fett zgodził się zostać tu przez dwa dni. Chyba że mu rozwalisz hipernapęd granatem, tylko że wtedy i tak będziesz się musiał z nim strzelać.
A ta jego laska też ma broń.
Rekken tknięty nagłą myślą rozkazał Kalamarianinowi:
– Daj zdjęcia z kamery w hangarze.
– Jakie?
– Tej dziewczyny od Fetta. I wrzuć w wyszukiwarkę.
– O, niech to… – jęknął uczeń po chwili.
Wszyscy trzej wpatrywali się w zdjęcie kobiety w czarnym kapturze zsuniętym na ramiona. „Windu. Poszukiwana żywa lub martwa. Nagroda: 1 000 000 kr”.
– No tak – pierwszy odezwał się szef. – To wiele wyjaśnia. Jak się dobrze spiszemy, dostaniemy z tego może nawet trzysta kawałków.
– Bez przesady! – żachnął się młodszy Falleen. – A reszta dla kogo?!
– Dla centrali.
– A co vigo ma do naszego prywatnego polowania?
– Nic, co robisz, nie jest twoją prywatną sprawą – rugnął chłopaka Rekken. – Jesteś członkiem rodziny, a rodzina działa razem. A on jest twoim vigiem.
Starszy jaszczur poprawił kaburę miotacza, po raz kolejny przeklinając w myślach dzień, w którym vigo Xist postanowił poślubić wnuczkę jego ciotki ze strony matki.
« 1 7 8 9 10 11 17 »

Komentarze

06 VIII 2012   11:41:36

Świetna powieść z pełnowymiarowymi bohaterami. Czekam niecierpliwie na kolejne części!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

3 X 2012

Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 1
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Nocą wszystkie koty są czarne
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.