WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Organizator | Druga Era |
Cykl | Pyrkon |
Miejsce | Poznań |
Od | 26 marca 2010 |
Do | 28 marca 2010 |
WWW | Strona |
Konwent w Poznaniu, lecz nie poznańskiPoznaniakom zarzuca się wiele rzeczy, od braku poczucia narodowości po skąpstwo. Jednak jednej rzeczy nie można im odmówić – braku organizacji, ponieważ tu wszystko musi być na miejscu, jak u naszych zachodnich sąsiadów. A jaki był Pyrkon?
Kamil SamborKonwent w Poznaniu, lecz nie poznańskiPoznaniakom zarzuca się wiele rzeczy, od braku poczucia narodowości po skąpstwo. Jednak jednej rzeczy nie można im odmówić – braku organizacji, ponieważ tu wszystko musi być na miejscu, jak u naszych zachodnich sąsiadów. A jaki był Pyrkon? ‹Pyrkon 2010›
Pyrkon zdecydowanie nie był konwentem, który można byłoby określić solidnie zorganizowanym. Co prawda odwiedziłem tylko 4 z 10 dotychczasowych edycji, ale tegoroczna była ewidentnie duuużo gorsza niż poprzednie. Zacznijmy od początku. Pyrkon w tym roku odbywał się w trzech budynkach. I to był już pierwszy z błędów logistycznych. Budynek oznaczony magiczną literką C znajdował się w sporej odległości od dwóch pozostałych. Gdy zapytaliśmy jednego z organizatorów, gdzie znajduje się ów budynek, skierował nas za hotel, dodając: „To niedaleko”. Jednak po paru krokach zauważyliśmy, że ten osobnik poruszał się na rolkach… To tylko nasiliło nasze obawy, że może to jednak spory kawałek… Co gorsze, większość programu, który nas interesował, odbywał się właśnie w tym budynku, a jedno z naszych ulubionych konwentowych miejsc, czyli Games Room, niestety był w budynku A. Dlatego dość ostrożnie dobieraliśmy atrakcje, na jakie mieliśmy się udać, i staraliśmy się wybrać kilka pod rząd. Ogólny rozgardiasz panujący na konwencie miał wiele przejawów. Poczynając od niezbyt sprawnie przesuwającej się kolejki do akredytacji, problemów z zaakredytowaniem niektórych osób, kończąc na dziwnych przesunięciach w programie i gafach logistycznych. Wszak autor danego punktu programu sam powinien wiedzieć, że zostaje on przesunięty na następny dzień. Dobrze by było również nie nakłaniać niektórych prowadzących do tego, by byli w dwóch miejscach jednocześnie, na dodatek w dwóch różnych budynkach. Jednak to nie koniec listy wad. Dziwne, pierwszy raz na konwencie nie miałem problemu z decyzjami, na jaką prelekcję pójść. Po prostu jeśli odbywała się już jakaś, która mnie interesowała, to się nie nakładała na inną. Co równie dziwne, nie było zbyt wiele tych punktów, które jakoś szczególnie przykuwały moją uwagę. Moje odczucie wynika zapewne z racji tego, że nie interesowały mnie spotkania z autorami fantastyki. Nie jestem miłośnikiem polskiej fantastyki, ot co. Z każdej pyry da się coś wysmażyć Cóż, Pyrkon mimo tych wad nadal był świetnym miejscem do spotkań ze znajomymi, do spędzania godzin przy planszach czy też chadzania po sesjach znanych MG. Tylko że to już nie jest zasługa samych organizatorów. Największe podziękowania i gratulacje należą się wielu twórcom programu, wydawcom, którzy z chęcią angażowali się w życie konwentu i dali mu niesamowitego kopa. Widać było zaangażowanie wydawnictw w zachęcanie do wypróbowania ich produktów. Wśród takich inicjatyw znajdowały się sesje Wolsungowe prowadzone przez autorów, nauka gry w Veto i Kingpina (to inicjatywy Kuźni Gier), prezentacja SWEPL i sesje towarzyszące (tu ukłony w stronę wydawnictwa GRAmel), prezentacja i nauka gry w Dragon’s Ordeal, która – co mnie zaskoczyło – wcale nie okazała się całkowitą kalką „Magii i Miecza/Talismana”. Jednak to temat na inny tekst. Oczywiście pojawiało się wiele innych podobnych inicjatyw związanych z wydawanymi w Polsce produktami. Do pełni szczęścia brak mi jedynie było większej obecności wydawnictwa Portal (przynajmniej ja jej nie zarejestrowałem). Jak widać, Pyrkon był rajem dla planszówkowców i RPG-owców. Odbył się też konkurs Złota Maska, obejmujący aż 16 LARP-ów, które cieszyły się ogromną popularnością. Wzbudził wiele emocji i zapewne, gdybym był fanem tego typu rozrywki, byłbym wręcz wniebowzięty, mogąc w nim uczestniczyć. Reasumując, spędziłem kilkadziesiąt godzin, bawiąc się przednio na kilku punktach programu i obcując ze znajomymi. Wielkie brawa należą się zarówno wydawnictwom, które dostarczały masy atrakcji, jak i twórcom programu. Jednak mimo że Pyrkon to największa impreza tego typu w Polsce, skupiająca tysiące fanów i gromadząca setki twórców programu, jego organizacja jest wyjątkowo amatorska. Impreza tej rangi powinna być zdecydowanie bardziej przemyślana. 7 maja 2010 |
Jak na miesiąc, w którym „White Dwarf” świętuje swój pięćsetny numer, kwiecień minął bez większych warhammerowych nowości.
więcej »Na trzeci numer „Magii i Miecza” trzeba było poczekać zdecydowanie dłużej, niż na drugi, ale warto było. Po raz pierwszy bowiem pojawił się w niej artykuł poświęcony systemowi Warhammer, a także opublikowano pierwszą przygodę z prawdziwego zdarzenia.
więcej »Marzec nie przyniósł zbyt wielu nowości ze świata Warhammera – do najważniejszych należy zaliczyć prezentacje kolejnych dwóch armii do The Old World.
więcej »See you Space Cowboy
— Miłosz Cybowski
Wyrzuty sumienia kanciarza
— Miłosz Cybowski
Więcej, ciekawiej i za darmo
— Miłosz Cybowski
Starzy Bogowie nie śpią
— Miłosz Cybowski
Typowe miasto
— Miłosz Cybowski
Gnijący las
— Miłosz Cybowski
Roninowie pod zaćmionym słońcem
— Miłosz Cybowski
Księga wiedźmich czarów
— Miłosz Cybowski
Pancerni bez psa
— Miłosz Cybowski
Słudzy Pana Rozkładu
— Miłosz Cybowski
W trzy lata do potęgi
— Kamil Sambor
Innowacyjny rozwój gry karcianej
— Kamil Sambor
Wojna z prawdziwym rozmachem
— Kamil Sambor
Zbuduj, zasiedl, wymrzyj
— Kamil Sambor
Fantastyczna menażeria
— Kamil Sambor
Noc w muzeum
— Kamil Sambor
Groooaaarrr… nom… nom…
— Kamil Sambor
Samotność poza planszą
— Kamil Sambor
Sese Seko Mobutu vs Moise Czombe
— Kamil Sambor
Uduchowiona logika
— Kamil Sambor