Bezrobocie zmienia punkt widzeniaRobert Adler, Tobiasz Piątkowski Dla większości ludzi w Polsce komiks jest jakimś „bękartem”, jak to ktoś delikatnie ujął, bo łączy literaturę z obrazem. A to tylko jeszcze jedna forma, przedstawienia jakiejś ciekawej historii.
Robert Adler, Tobiasz PiątkowskiBezrobocie zmienia punkt widzeniaDla większości ludzi w Polsce komiks jest jakimś „bękartem”, jak to ktoś delikatnie ujął, bo łączy literaturę z obrazem. A to tylko jeszcze jedna forma, przedstawienia jakiejś ciekawej historii. Esensja: Pierwszy komiks, który przeczytaliście…? Robert H. Adler Tobiasz Piątkowski: Tak… Mnie najbardziej podobał się odcinek na Alasce. Miał w sobie coś z atmosfery wielkiej przygody. Człowiek podświadomie zaczął zbierać suszone mięso w lodówce, zima zaczęła się podobać. A ja z komiskem zetknąłem się w "Świecie Młodych”, kupowałem go regularnie i uwielbiałem komiksy tam zamieszczane. W szczególności faceta od Tajfuna - Raczkiewicza. Swoją drogą teraz porównują nas do niego w "Produkcie”. Potem był Binio Bill. Był zjawiskiem - był fajnie rysowany, a ta kwadratowa szczęka mówiła wszystko. A potem faktycznie babcia kupiła mi edycję albumową Funky Kovala. Pamiętam, że wtedy to był cholernie drogi komiks. Esensja: A jaki pierwszy komiks razem narysowaliście? RA: Taki, który naprawdę razem narysowaliśmy to był Rezydent. Dawno temu ukazał się w "Resecie”. To nie był nasz pierwszy komiks, bo nasz pierwszy zrobiony komiks, który razem stworzyliśmy był „Gołota versus Predator” (można go obejrzeć tutaj - Esensja). Dostaliśmy za niego wiele pochwał i o mało nam nie dali medalu za ofiarność i odwagę. TP: „Gołota versus Predator” to jeden z moich ulubionych komiksów. To był zlew intelektualny. Kiedy spytali nas, co zrobimy, powiedziałem - "Gołota versus Predator”, a oni wszyscy o tak, dobra róbcie, nikt jeszcze nie wiedział, o co chodzi. Do tej pory cholernie nam się to podoba. To był taki esensjonalny komiks o niczym. To był jeszcze okres zanim Robert dostał komputer, więc to była całkowicie ręczna robota. Nakładanie akwarelek na ksero. Totalna partyzantka. Czule wspominam ten komiks. RA: Miałem komputer, ale nie umiałem się jeszcze posługiwać Photoshopem. A potem komputer się zepsuł. Następny komiks robiłem kolorując akwarelami na oryginałach robionych tuszem. I to jest właśnie totalna partyzantka. Takich rzeczy się już dziś nie robi. Esensja: Jakie macie plany na przyszłość? Kiedy pierwszy album? Tobiasz Piątkowski RA: Ale kto uwierzy, że komiksy przynoszą takie zyski TP: Właśnie może przyniosą straty i o to chodzi, żeby wpisać sobie wszystko w straty a wydać album 100 tys. w kolorze i twardej okładce. Co do planów to możemy potwierdzić informację, że na wydanie albumu przez wydawnictwo wydające „Reset” nie ma co liczyć. Umarli nie publikują albumów. Ale będziemy się bardzo starać, aby następny odcinek Górskiego i Butcha jakoś dotarł do fanów, ale jeszcze nie wiadomo, gdzie będzie się ukazywał. A najbliższy nasz komiks nie mający nic wspólnego z Górskim i Butchem ukaże się najprawdopodobniej w magazynie „BLAM!”. Dorobiliśmy trzy brakujące strony do „Rezydent: W cieniu płomieni”. Dodaliśmy trochę więcej mięsa i akcji. Komiks, który ukazał się w "Świecie Komiksu” był trochę przegadany, ale po prostu mieliśmy bardzo mało czasu i miejsca. Teraz rozwijamy, siłą rozpędu i bezwładności, Rezydenta. Pracujemy nad następnym odcinkiem, który będzie nieco większy. Tylko chcemy go zrobić pod siebie, bez gniecenia się na dwunastu stronach. Odcinek ma bardzo twórczy tytuł - "Rezydent: Rezydent”. Będzie trochę bardziej definiujący postać, bo „jedynka” była takim wejściem prosto w działanie i o postaci mówił głównie tekst redakcyjny, mało precyzyjny zresztą. Teraz trochę więcej o nim powiemy, pokażemy jego znajomych, troszeczkę więcej tego świata, w którym działa. RA: I coś więcej o zasadach, na których funkcjonuje w świecie i o jego cielesnym nosicielu. TP: Jest jeszcze taki mroczny plan - bo Robert nie wyrabia się z rysowaniem i jednocześnie robieniem researchu - żeby wciągnąć jeszcze jakiegoś rysownika. I jest to swego rodzaju apel: gdyby ktoś był zainteresowany tworzeniem świata Rezydenta to zapraszamy. W każdym razie chcemy puścić kilka historyjek z czasów, kiedy Kastor jeszcze żył jako Kastor, czyli z okresu wiktoriańskiego i wcześniejszego. Jest też kilka innych scenariuszy, które są zaczęte i wymagają dopracowania. RA: Przemek Truściński jest skłonny pomóc, ale jesteśmy otwarci też na inne propozycje. Chcemy stworzyć coś w rodzaju Marvelowskiego uniwersum, ale na wyższym poziomie, powiedzmy intelektualnym. Esensja: Skąd czerpiecie inspiracje, filmy, książki, może inne komiksy? TP: Mamy listę teledysków, które nam się cholernie podobają. Kino, poza tym Robert kupuje dużo komiksów, a ja od niego pożyczam. RA: Ale korzystamy nie tylko z komiksów. Także filmy, seriale, książki. Jakiś czas temu uznaliśmy, że należy przeczytać Lovecrafta, bo stwierdziliśmy nagle, że siedzimy w tym klimacie i wypadałoby przeczytać klasyka. TP: No i przede wszystkim Stefan Grabiński. Nie wiem czy on jest znany, ale pisał takie cholernie zakręcone opowiadania1). RA: Tworzył na początku wieku, po Edgarze Alanie Poe i w czasach Lovecrafta, wtedy na świecie były popularne takie klimaty (m.in. Demon ruchu - przyp. red.). I Grabińskiemu całkiem nieźle wychodziło pisanie takich rzeczy w rodzaju demoniczni kolejarze… TP: Trzeba przyznać, że facet pisał to bardzo dobrze i są to opowiadania z epoki. To nie są jakieś wymysły czy stylizacja. RA: Wracając do filmów. Mój ulubiony film to „Blade Runner"… TP: Ja Ci go opowiedziałem. RA: Tak, to było dawno. TP: Pięknie go wtedy podsumowałem: Deckard wisiał na dachu a Roy uratował go, bo skończyła mu się gwarancja. Takie spłycenie totalne. RA: Poza tym „Siedem” i inne filmy kryminalne: „Brudny Harry”, „Bullit”, „Tajemnice Los Angeles”, „Podejrzani”. TP: A mój ulubiony to „Odyseja kosmiczna 2001”. Owszem lubię „Blade Runnera”, ale wolę ten chłodny intelektualizm Kubricka. RA: Ale obaj jesteśmy także fanami Obcego. Tzw. trylogii, bo czwarta cześć oczywiście nie istnieje. Była zbiorową halucynacją ludzkości, to był koszmarny sen. TP: Moim ulubionym pisarzem jest Philip K. Dick, chociaż facet był mocno nakręcony, ale może właśnie dlatego. Wolę go nawet bardziej niż Lema. Lem jest wyprany z emocji. To głównie konceptualizm. Ja wolę Dicka, który jest po prostu szalony. Facet nie wierzył, że Lem istnieje. RA: Philip K Dick podobno twierdził, że Stanisław Lem to jest komisja radzieckich pisarzy i naukowców, którzy mieli stworzyć „lepszego” pisarza od amerykańskich. Na zlecenie radzieckiego rządu i chciał doprowadzić do wykluczenia Lema ze związku pisarzy science-fiction. TP: Dick jest genialny, bo on w każdym opowiadaniu ma 50 pomysłów, zupełnie zwariowanych. Każdy pojedynczy jest genialny, razem się tak różnie składają do kupy. Jest jednak absolutnie niesamowity i porusza dziwne wątki. RA: Wracając do pisarzy jeszcze Lem jest trochę zbliżony do Verna, tylko bardziej racjonalny. Może dlatego, że o sto lat później pisze… Jak byłem mały zaczytywałem się Vernem: o tych szalonych naukowcach, którzy mieli np. własną wyspę gdzieś na Pacyfiku. TP: Pulpa lat pięćdziesiątych jest super. Te wszystkie opowiadania, okładki, magazyny, w których było pięć opowiadań plus jakaś chora okładka, na której potwór zjada kobietę. Teraz często pokazują to w programach popularnonaukowych o ufokach. To jest taka stara siermiężna technika, gdzie wszystko było odlewane, pojazdy kosmiczne spawane albo robione nitami. I wszystko młotkiem dało się naprawić. Z gier komputerowych: lato niezmiennie mi się kojarzy z tym, że zawsze graliśmy u kumpla w "UFO Enemy Unknown”, albo „Terror From The Deep”. Taka paranoja, że wszystkim rządzą ufoki. Bardzo mi się podoba idea mrocznej, morskiej rasy, która gdzieś tak żyje obok nas. Hasło reklamowe jednego z amerykańskich wydawnictw komiksowych: „Świat jest dziwnym miejscem i niech tak zostanie.” To się przewija w naszych komiksach. Strach przed tym, co jest poza obrębem ogniska. Mroczne zakątki ziemi, jak u Lovecrafta. Staramy się wierzyć w to, że świat nie jest taki paskudny jak wygląda. |
O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch
więcej »O pracy nad serią „Najwybitniejsi naukowcy” z Jordim Bayarrim rozmawia Marcin Osuch.
więcej »Rozmowa o komiksach i nie tylko, przeprowadzona przez Marcina Osucha i Konrada Wągrowskiego ze Zbigniewem Kasprzakiem. Spotkanie z artystą odbyło się na jesieni zeszłego roku dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.
więcej »Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński
Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński
Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński
Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński
Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński
„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński
Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński
Nowe status quo
— Marcin Knyszyński
Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński
Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński
Moja wizja Sin City
— Marek Turek, Robert Adler, Hubert Ronek, Daniel Gizicki, Maciej Pałka, Robert Łada
Desert_Eagle_kropka_50
— Robert Adler
Od początku do końca z bronią w ręku, z nogą na gazie
— Robert Adler, Tobiasz Piątkowski
Pictorial
— Robert Adler
Jaki komiks Adlera i Piątkowskiego chcielibyście przeczytać/zobaczyć w Esensji?
— Robert Adler, Tobiasz Piątkowski
Gołota versus Predator
— Robert Adler, Tobiasz Piątkowski
Grabiński zapomniany? Bookrage wypuścił chyba całą jego twórczość w ebookach za "co łaska", w kilku pakietach był.
Fajny wywiad, dobrze poznać twórców Górskyego i Butcha, pierwsze co czytałem w "Reset" po zakupie.