Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Melissa de La Cruz
‹Dziedzictwo›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDziedzictwo
Tytuł oryginalnyThe Van Alen Legacy
Data wydania22 września 2010
Autor
PrzekładMałgorzata Kaczarowska
Wydawca Jaguar
CyklBłękitnokrwiści
ISBN978-83-7686-027-5
Format350s.
Cena35,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Dziedzictwo

Esensja.pl
Esensja.pl
Melissa de La Cruz
« 1 2 3

Melissa de La Cruz

Dziedzictwo

Jack Force wszedł do środka. W odróżnieniu od pozostałych gości był ubrany skromnie, w czerń. Strój venatora. Krótkie, po wojskowemu ścięte, platynowe włosy dodatkowo podkreślały jego arystokratyczne rysy. Poruszał się z naturalnym wdziękiem, jak drapieżnik okrążający swoją ofiarę. Zapomniała już, jaki jest przystojny. A może tylko wmawiała sobie, że zapomniała.
Nie widzieli się od ostatniego spotkania w apartamencie przy Perry Street. Od wieczoru, kiedy powiedziała mu, że kocha innego. Jakiż ból sprawiał jej teraz widok jego przystojnej twarzy, tak surowej i poważnej, jakby przez ten rok postarzał się o całe życie!
Ból był niemal fizyczny, stłumiona tęsknota uderzyła ją z nową siłą, nagle rozpalając się znów do czerwoności. Niemożliwe pragnienie, dziura w jej sercu, błagająca o wypełnienie.
Nie. Przestań. Nie wracaj do tego. Była wściekła na siebie za to uczucie. Nie chciała go, nie chciała być nielojalna wobec życia, jakie wiodła przez rok i zdradzać tego, co ona i Oliver razem zbudowali.
Gdyby tylko mogła zrobić coś ze swoim sercem. Bijącym gwałtownie, zdradzieckim sercem. Ponieważ jedno czego w tej chwili pragnęła to rzucić się w ramiona Jacka.
– Jack – powiedziała, tracąc oddech. Nawet wypowiedzenie jego imienia sprawiało jej trudność. Czyżby aż tak bardzo pragnęła zobaczyć go znowu? Bóg świadkiem, że próbowała przestać o nim myśleć, zepchnęła wszystkie wspomnienia do najciemniejszego zakamarka swojej pamięci.
Ale Jack pozostał: w snach wracała zawsze do apartamentu nad miastem, do miejsca przy kominku. Nie można walczyć ze snami, prawda? To nie była jej wina. To tylko irytujące przyzwyczajenie. Niezależnie od tego, czego chciała, podświadomie ciągnęło ją do niego.
Zobaczyć go żywego, oddychającego, tuż przed sobą, odebrała jak bezpośredni cios we wszystko, czego starała się trzymać przez ten ponad rok na wygnaniu. Wmawiała sobie, że jej miłość do niego jest martwa i została pogrzebana, zamknięta we wrzuconej na dno oceanu skrzyni, która nie miała już nigdy zostać otwarta. Kochała Olivera. Byli tak szczęśliwi, jak tylko można w ich sytuacji. To nie ona powinna kochać Jacka, ani teraz, ani nigdy. Cokolwiek znaczyli dla siebie, przestało istnieć. Stał się dla niej kimś obcym.
Poza tym był już połączony więzią ze swoją wampirzą bliźniaczką, ze swoją siostrą, Mimi. Nie miało znaczenia, czy Schuyler nadal – niestety – czuje coś do niego. To się już nie liczyło.
Związał się z inną. Ona była dla niego nikim, podobnie jak on dla niej.
– Co tu robisz? – zapytała, ponieważ patrzył w milczeniu, nawet gdy wypowiedziała jego imię.
– Przyjechałem po ciebie – odparł, zaciskając ponuro usta. W tym momencie Schuyler zrozumiała. Jack został przysłany przez Radę. Był tutaj, żeby zabrać ją z powrotem do Nowego Jorku. Do aresztu. Miał ją doprowadzić przed oblicze inkwizytora, żeby wysłuchała wyroku. Winna czy niewinna, to nie miało znaczenia, wiedziała, jaki będzie wyrok – zwrócili się przeciwko niej. Jack był teraz jednym z nich. Członkiem Rady. Wrogiem.
Schuyler wycofała się pod przeciwległą ścianę, do drugich drzwi, chociaż wiedziała, że to nic nie da. Zabezpieczenia tego miejsca oznaczały, że jedyna droga ucieczki biegła w górę. Będzie musiała spróbować – odbić się od ściany i skoczyć dostatecznie wysoko, aby przebić się przez szkło.
Jack zauważył, że rzuciła okiem na sklepienie.
– Zniszczysz ten pokój, jeśli tego spróbujesz.
– A co on mnie obchodzi?
– Myślę, że cię obchodzi. Myślę, że kochasz Hôtel Lambert tak samo, jak ja. Nie ty jedna bawiłaś się kiedyś w tych ogrodach.
Jasne, Jack na pewno był tu wcześniej. Jego ojciec był przecież Regisem. Force’owie prawdopodobnie zatrzymywali się w tych samych komnatach gościnnych, co ona i Cordelia. Ale co z tego?
– Zrobię to, jeśli nie będę miała wyjścia. Przekonasz się.
Jack zrobił krok w jej stronę.
– Nie jestem twoim wrogiem, Schuyler, niezależnie od tego, co myślisz. Mylisz się. Tędy się nie wydostaniesz. Jest tam zabezpieczenie, którego nie wyczuwasz, Lawrence ci o nim nie mówił. Rozbijesz się o szybę. A ja nie chcę, żeby ci się stała krzywda.
– Nie?
– Nie masz wyboru. Chodź ze mną, Schuyler, proszę. – Jack wyciągnął rękę. Jego lśniące, zielone jak szkło oczy stały się nagle łagodne, proszące. Nieprzystępny wyraz jego twarzy zniknął całkowicie. Wyglądał na wrażliwego i zagubionego. Tak samo patrzył na nią tamtego wieczora. Kiedy poprosił ją, żeby została.
Odpowiedziała to samo, co wtedy.
– Nie.
Zanim jeszcze zaczerpnęła oddechu, zerwała się do biegu, rozmywając w różową smugę na złotej ścianie, a potem rzuciła się górę, przebijając szklany dach i zasypując marmurową posadzkę deszczem kryształowych odłamków. W jednej chwili było po wszystkim.
Mylił się. Znała zaklęcie otaczające to miejsce i znała odpowiednie przeciwzaklęcie. Contineo i Frango. Lawrence był starannym nauczycielem. Przynajmniej pod tym względem go nie zawiodła.
Wybacz, Jack, ale nie mogę wrócić do tego, co było.
Nigdy.
A potem rozpłynęła się w nocy
koniec
« 1 2 3
7 września 2010

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Nie taki wampir straszny…
— Anna Kańtoch

Tegoż twórcy

Nie taki wampir straszny…
— Anna Kańtoch

Sezon wampirów trwa
— Piotr Pieńkosz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.