Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Charlaine Harris
‹Definitywnie martwy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDefinitywnie martwy
Tytuł oryginalnyDefinitely Dead
Data wydania26 stycznia 2011
Autor
PrzekładEwa Wojtczak
Wydawca MAG
CyklSookie Stackhouse
ISBN978-83-7480-197-3
Format400s. 125×195mm
Cena35,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Definitywnie martwy

Esensja.pl
Esensja.pl
Charlaine Harris
1 2 3 4 »
Zamieszczamy fragment powieści Charlaine Harris „Definitywnie martwy”. Książka będaca szóstym tomem cyklu o Sookie Stackhouse ukazała się nakładem wydawnictwa MAG.

Charlaine Harris

Definitywnie martwy

Zamieszczamy fragment powieści Charlaine Harris „Definitywnie martwy”. Książka będaca szóstym tomem cyklu o Sookie Stackhouse ukazała się nakładem wydawnictwa MAG.

Charlaine Harris
‹Definitywnie martwy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDefinitywnie martwy
Tytuł oryginalnyDefinitely Dead
Data wydania26 stycznia 2011
Autor
PrzekładEwa Wojtczak
Wydawca MAG
CyklSookie Stackhouse
ISBN978-83-7480-197-3
Format400s. 125×195mm
Cena35,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Rozdział pierwszy
Uwiesiłam się na ramieniu jednego z najprzystojniejszych mężczyzn, jakich spotkałam w życiu, a on patrzył mi w oczy.
– Pomyśl o… – szepnęłam. – Pomyśl o Bradzie Pitcie.
Ciemne oczy wciąż wpatrywały się we mnie bez szczególnego zainteresowania.
No cóż, chyba wybrałam kiepski przykład.
Przypomniałam sobie najnowszego kochanka Claude’a, wykidajłę z klubu ze striptizem.
– Pomyśl o Charlesie Bronsonie – zasugerowałam. – Albo, hmm, o Edwardzie Jamesie Olmosie.
Za swoje wysiłki otrzymałam nagrodę w postaci błysku w oczach ocienionych długimi rzęsami.
Można by pomyśleć, że za chwilę Claude podciągnie moją długą, szeleszczącą spódnicę, zerwie ze mnie obcisłą wydekoltowaną bluzeczkę i zniewoli mnie tak gwałtownie, że aż zacznę błagać o litość. Niestety – dla mnie i dla wszystkich innych mieszkanek Luizjany – Claude nie gustował w przedstawicielkach naszej płci. Biuściasta blondynka nie nadawała się na jego ideał; jego podniecali faceci – twardzi, szorstcy, ponurzy, nieogoleni.
– Mario-Star, podejdź tam i odgarnij dziewczynie włosy – polecił zza aparatu Alfred Cumberland.
Fotograf był przysadzistym czarnoskórym mężczyzną o siwiejących włosach i wąsiku. Maria-Star Cooper szybko zbliżyła się do mnie i poprawiła zbłąkany splot moich długich jasnych włosów. Stałam odchylona do tyłu, wsparta na prawym ramieniu Claude’a, niewidoczną (przynajmniej dla obiektywu) lewą ręką rozpaczliwie ściskałam połę jego czarnego surduta, prawe ramię podniosłam i oparłam lekko na jego lewym ramieniu. On objął mnie lewą ręką w talii. Sądzę, że poza ta miała sugerować, że Claude właśnie delikatnie opuszcza mnie na ziemię i za moment zacznie pieścić.
Mój towarzysz miał na sobie czarny surdut i czarne pumpy do kolan, białe rajstopy i staroświecką białą koszulę. Ja byłam ubrana w długą niebieską, dwuczęściową sukienkę z falbaniastą spódnicą i halką. Jak wspomniałam, górę sukienki stanowiła skąpa bluzeczka z krótkimi rękawami. Cieszyłam się, że w atelier jest stosunkowo ciepło. A światło dużej lampy (która przypominała mi antenę satelitarną) nie było na szczęście tak ostre, jak się obawiałam.
Al Cumberland robił zdjęcia, ale zapał Claude’a słabł. Ze wszystkich sił starałam się podsycić w nim ogień. Moje życie intymne od kilku tygodni to był, że tak powiem, „teren jałowy”, więc aż się paliłam do podsycania. Właściwie, byłam nawet gotowa zapłonąć.
Maria-Star, dziewczyna o pięknej, lekko opalonej karnacji i ciemnych lokach, czekała z walizeczką pełną produktów do makijażu oraz szczotkami i grzebieniami. W każdej chwili mogła dokonać ostatnich poprawek. Kiedy Claude i ja przybyliśmy do atelier, ze zdumieniem rozpoznałam młodą asystentkę fotografa. Nie widziałam Marii-Star od kilku tygodni, czyli od dnia, w którym Shreveport wybrało nowego przywódcę stada. Tamtego dnia nie miałam zresztą zbyt wielu okazji dobrze jej się przyjrzeć, ponieważ całą uwagę skupiałam na przerażającej i krwawej rywalizacji. Dziś jedynie „stałam i pachniałam”, toteż mogłam całkowicie skupić się na swoim otoczeniu i dostrzegłam, że Maria-Star zupełnie wydobrzała po wypadku samochodowym, który zdarzył się w styczniu. Tak, wilkołaki się prędko regenerują.
Dziewczyna również mnie rozpoznała, a gdy odwzajemniła uśmiech, poczułam ulgę. Moje stosunki ze stadem ze Shreveport są, można by rzec, niejasne. Nie do końca dobrowolnie i dość przypadkowo związałam bowiem swój los z pechowcem, który przegrał rywalizację o fotel przywódcy stada. Z kolei syn nieszczęsnego przegranego, Alcide Herveaux, którego uważałam wcześniej za więcej niż przyjaciela, uznał, że w trakcie wyborów straszliwie go zawiodłam. Nowy przywódca stada, Patrick Furnan, doskonale wiedział o moich powiązaniach z rodziną Herveaux. Maria-Star zaskoczyła mnie teraz, gdyż podczas zapinania mojego kostiumu i czesania mnie rozpoczęła miłą pogawędkę. Nałożyła mi przy okazji na twarz grubszą warstwę fluidu, niż miałam kiedykolwiek dotąd, ale kiedy spojrzałam w lustro, od razu jej podziękowałam. Wyglądałam świetnie, chociaż nie przypominałam Sookie Stackhouse.
Gdyby Claude nie był gejem, może i na nim zrobiłabym wrażenie. Claude to brat mojej przyjaciółki Claudine i czasem wykonuje striptiz na wieczorkach panieńskich w klubie „Hooligans”, który obecnie do niego należy. Jeśli chodzi o wygląd, Claude jest po prostu „apetyczny” – ponad metr osiemdziesiąt wzrostu, faliste czarne włosy, wielkie oczy, idealny nos i usta dokładnie tak pełne, jak być powinny. Nosi długie włosy, by zasłonić uszy. Wprawdzie, odkąd poddał się operacji plastycznej, przestały być spiczaste i wyglądają jak zwykłe, ludzkie, jednakże specjaliści od spraw nadnaturalnych, widząc ślady chirurgicznej interwencji, poznają właśnie po uszach, że mają do czynienia z wróżką. Nie określam tym terminem orientacji seksualnej Claude’a. Rozumiem to słowo dosłownie – tak, Claude jest wróżem.
– Teraz włącz wiatrownicę – poinstruował Al Marię-Star, a ona włączyła wielki wentylator.
Poczułam się tak, jak gdybyśmy stali na pokładzie statku podczas sztormu. Wiatr szarpał moje blond włosy, lecz kitka na plecach Claude’a pozostała nieruchoma. Po kilku kolejnych zdjęciach uwieczniających ten moment Maria-Star rozpuściła mojemu towarzyszowi włosy i sczesała na jedno ramię, dzięki czemu – obnażając drugie – można było utrwalić jego doskonały profil.
– Cudownie – ocenił Al i pstryknął kilka kolejnych fotek.
Maria-Star poruszyła parę razy wiatrownicą, żeby huragan wiał na nas z różnych stron. W końcu fotograf pozwolił mi się wyprostować. Przeciągnęłam się z wdzięcznością.
– Mam nadzieję, że nie stałam się zbyt dużym ciężarem dla twojego ramienia – szepnęłam Claude’owi, który znowu kompletnie zobojętniał.
– Nie, wszystko w porządku – odparł. – Macie tu jakiś sok owocowy? – spytał Marię-Star.
Claude nie widzi sensu w prowadzeniu rozmów towarzyskich.
Ładna wilkołaczyca wskazała na małą lodówkę w rogu atelier.
– Kubki stoją na lodówce – poinformowała Claude’a.
Kiedy przechodził, powiodła za nim spojrzeniem i westchnęła. Kobiety często tak reagują po daremnych próbach nawiązania z Claude’em jakiegokolwiek kontaktu. Westchnienia są wymowne i mówią: „Jaka szkoda!”.
Maria-Star zerknęła na swojego szefa, a gdy się upewniła, że Al nadal z przejęciem manipuluje przy sprzęcie, posłała mi promienny uśmiech. Chociaż jest wilkołaczycą, co oznacza, że z trudem przychodzi mi czytanie w jej myślach, na pewno pragnęła mi coś powiedzieć, tyle że… nie była pewna, jak to zniosę.
Telepatia to nic zabawnego. Wiedza, co inni o nas myślą, często sprawia ból. W dodatku takie umiejętności niemal całkowicie uniemożliwiają telepatce bliższe kontakty z „normalnymi” facetami. Zastanówcie się nad szczegółami, a zrozumiecie. (I pamiętajcie, że będę wiedziała, co pomyśleliście…).
– Alcide’owi jest ciężko, odkąd jego tatko został pokonany – powiedziała Maria-Star czułym tonem, starając się mówić cicho.
Claude pił sok, a równocześnie bacznie przyglądał się sobie w lustrze. Ktoś zadzwonił na komórkę Ala Cumberlanda i fotograf oddalił się do biura, by porozmawiać na osobności.
– Bez wątpienia – odparłam. Rywal Jacksona Herveaux zabił pokonanego, a Alcide na pewno bardzo przeżył śmierć ojca. – Wysłałam notkę kondolencyjną do ASPCA, a oni powiadomili jego i Janice – dodałam.
(Janice była młodszą siostrą Alcide’a i z tej racji nie urodziła się wilkołaczycą. Zastanawiałam się, jak brat wyjaśnił jej śmierć ojca).
Jako potwierdzenie otrzymałam drukowane podziękowanie, całkowicie bezosobowe, takie jakie wysyłają domy pogrzebowe.
– No cóż… – bąknęła Maria-Star.
Najwyraźniej nie mogła wydukać tego, co chciała mi powiedzieć, jak gdyby coś utkwiło jej w gardle i nie potrafiła tego wypluć. Skupiłam się na jej umyśle i już mniej więcej wiedziałam, w czym tkwi problem. Poczułam ukłucie bólu, lecz zapanowałam nad sobą. Duma nie pozwalała mi na żal. Miałam wprawę – przecież już jako małe dziecko musiałam się nauczyć panować nad emocjami.
Odruchowo wzięłam album z pracami Alfreda i zaczęłam go przeglądać, lecz niemal nie widziałam fotografii młodych par, uczestników bar micw, pierwszych komunii czy srebrnych wesel. Ostatecznie więc zamknęłam album i odłożyłam go. Usiłowałam przybrać niedbały wyraz twarzy, nie sądzę jednak, by mi się to udało.
– Wiesz, że Alcide i ja nigdy właściwie nie byliśmy parą – oznajmiłam w końcu z szerokim uśmiechem, prawie identycznym jak ten Marii-Star.
1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Mord w świetle reflektorów
— Magdalena Kubasiewicz

Nuda, nuda, więcej nudy
— Magdalena Kubasiewicz

A zombie zjadł jej mózg
— Magdalena Kubasiewicz

Bo we mnie jest seks
— Michał Foerster

Komu horror? Komu?
— Anna Kańtoch

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.