Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Haley Tanner
‹Vaclav i Lena›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułVaclav i Lena
Tytuł oryginalnyVaclav and Lena
Data wydania23 lutego 2011
Autor
PrzekładAgnieszka Walulik
Wydawca W.A.B.
ISBN978-83-7414-916-7
Format288s. 123×195mm; oprawa twarda, obwoluta
Cena44,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Vaclav i Lena

Esensja.pl
Esensja.pl
Haley Tanner
« 1 3 4 5 6 7 9 »

Haley Tanner

Vaclav i Lena

Rasia nie daje się nabrać
Rasia widzi, jak Lena pospiesznie odsuwa się od lodówki. Czasami bycie matką przypomina ten moment, kiedy człowiek włącza światło i wszystkie karaluchy pędzą się schować – jeśli patrzysz uważnie na podłogę i spodziewasz się zobaczyć, jak pierzchają, to zobaczysz, ale jeśli myślisz o tym, co przekąsić, albo patrzysz na wentylator na suficie i zastanawiasz się, kiedy go ostatnio czyściłaś, to nie zobaczysz nic. Kiedy Rasia wchodzi do domu, zawsze najpierw spogląda na drugą stronę, w kierunku kuchni, i podobnie jak z karaluchami – nawet jeśli nie widać, co robiły, zanim się rozpierzchły, to wiadomo, gdzie były, skąd i dokąd pierzchały, i można się jakoś domyślić, o co w tym wszystkim chodzi.
Rasia widzi też, jak Lena udaje zainteresowanie zadaniami, które odrabia Vaclav, więc podchodzi prosto do kuchennego stołu i zauważa, że Vaclav pisze na arkuszu z ćwiczeniami, który na górze podpisany jest nazwiskiem Leny. Potem otwiera lodówkę i widzi masło orzechowe z przechylonym wieczkiem, zagląda do środka i dostrzega wszystkie ślady po wybieraniu łyżką, a nie zawijasy jak po nożu, kiedy rozsmarowujesz masło na kanapce.
Dzisiaj Rasia jest wyjątkowo czujna z powodu wszystkich tych dziwnych rzeczy, które dzieją się od kilku dni. Podsumowuje sobie wszystko w głowie, jak detektyw. Najpierw Lena wymiotowała. Potem powrót do domu i widok Vaclava, który nadal tkwi w kuchni, nadal pracuje, podczas gdy Lena siedzi zgarbiona obok. To dowód, że dzieje się coś złego, bo wszystko to nie jest normalne. Normalnie Rasia wraca do domu i zastaje dzieci na ćwiczeniu magicznych sztuczek w pokoju chłopca, tyle że światła są zapalone, drzwi otwarte, a nogi na ziemi, bo dom Rasi to dom przyzwoity.
Poprzedniego wieczoru przy kolacji zauważyła, że Vaclav był w okropnym nastroju, takim, jaki mógłby mieć ktoś, kto przegrał bardzo długą i trudną partię jakiejś gry. A teraz nagle mała Lena wyjada ukradkiem z lodówki i udaje, że pomaga Vaclavowi przy pracy domowej, kiedy wcale tak nie jest.
Rasia chce dokładnie wiedzieć, co tu się dzieje i dlaczego.
 
[…]
 
• • •
Jak to się stało: pierwsze spotkanie Vaclava i Leny
Ciotka Leny, Ekaterina, ciągle narzekała, że musi pilnować małej i że zawsze przegapia dobre zmiany, te, na których dostaje się największe napiwki, bo musi Lenę skądś odebrać albo położyć do łóżka, albo podać jej kolację. Jednym z ludzi, którym się skarżyła, był jej chłopak, który pracował, podnosząc pudła i stojąc na dworze w T-shircie i z papierosem, a pracę tę wykonywał dla firmy dostarczającej wyposażenie medyczne na King’s Highway, gdzie Rasia była recepcjonistką. Znał mamę Vaclava i wiedział, że ma ona synka w wieku około pięciu lat, tym samym co Lena.
Miał dość narzekań Ciotki i tego, że Ciotka nic nie zarabiała, a także tego, że Lena ciągle kręciła się po mieszkaniu i właziła pod nogi z tym swoim milczeniem – zatem porozmawiał z Rasią i umówili się, że Rasia zabierze gdzieś dzieci, żeby się poznały.
Jak to było dla Vaclava
Rasia cieszyła się, że jej syn będzie miał towarzystwo do zabawy, i to kogoś z własnej szkoły, bo był tam nowy, a ponieważ dopiero co przyjechali z Rosji, nie miał jeszcze wielu znajomych. W gruncie rzeczy od czasu przeprowadzki ani jeden kolega nie przyszedł do niego się pobawić. Rasia tak bardzo się cieszyła, że jak najszybciej poszła do domu, aby przekazać mu nowiny.
– Vaclav. Wyłącz telewizor, muszę ci o czymś powiedzieć. – Wtedy jeszcze nie była przyzwyczajona, żeby zwracać się do syna w obcym języku. Decyzja, żeby się na to przestawić, żeby mówić w domu tylko po angielsku, była łatwa, ale zwracanie się do niego w języku, który był dla niej obcy – to było trudne. Nie zawsze miała słowa, aby wyrazić to, co chciała powiedzieć. Szczególnie trudne było to wtedy, kiedy starała się przeprowadzić rozmowę o czymś, czego nie potrafiłaby ująć nawet po rosyjsku, albo gdyby mówiła po arabsku lub w tym dziwnym języku, którym posługiwali się Afrykanie na National Geographic. Nawet gdyby doskonale znała wszystkie języki świata, może nie potrafiłaby wytłumaczyć synowi, co czuła. A tym, co czuła, było mniej więcej to:
tak strasznie mi przykro że jesteś samotny i nie masz żadnych przyjaciół i inne dzieci myślą że jesteś dziwny boli mnie to tak jakby ktoś zdzierał ze mnie skórę i oblewał mnie kwasem, ale zrobiliśmy dla ciebie coś co ostatecznie wyjdzie na dobre, i nawet jeśli ty nigdy przenigdy się tego nie dowiesz to my będziemy wiedzieli, a kiedy popatrzysz na nas i będziesz miał do nas żal za to że wybraliśmy dla ciebie coś tak trudnego, my będziemy wiedzieli, a kiedy popatrzysz na nas i będziesz miał do nas żal, że jesteśmy twoimi rodzicami, też będziemy o tym wiedzieli.
– To wideo. Mogę zatrzymać – powiedział Vaclav, przewracając oczami, celując pilotem w ekran dużego telewizora i zatrzymując Davida Copperfielda w powietrzu dokładnie w momencie, kiedy opuszczano go z sufitu ogromnej sali widowiskowej.
Rasia wsunęła się na dużą kanapę. Potem poklepała siedzenie obok siebie i Vaclav podniósł się z podłogi, na której oglądał telewizję. Siedział o jakiś metr od ekranu, żeby widzieć z bliska i móc się domyślić sekretów stojących za sztuczkami Davida Copperfielda.
– Spotkałam dziś kobietę, która ma dziewczynkę w tym samym wieku, co ty. – Rasia przerwała i spojrzała na Vaclava, który podniósł brew. Sceptycznie. W porządku, pomyślała Rasia, przynajmniej się nie złości. Jest zaciekawiony.
– Ta dziewczynka przyjechała z Rosji jako maleństwo, nie ma tu ani mamy, ani taty, i jest bardzo nieśmiała. – Vaclav nie przerywał, zatem mówiła dalej: – Nie ma wielu przyjaciół i nie mówi za dobrze po angielsku, więc mam nadzieję, że będziecie się mogli razem bawić, może pomógłbyś jej w angielskim, może nawet byście się zaprzyjaźnili.
Vaclav przewrócił oczami z niesmakiem, znudzeniem i irytacją, wszystko na raz, a potem spytał:
– Jak ona się nazywa?
– Yelena. Nazywają ją Lena – odrzekła Rasia.
– W porządku – stwierdził Vaclav.
– Przyjdzie w sobotę, żeby się pobawić – powiedziała Rasia. – Może urządzimy sobie wyjście na Coney Island.
Jak to było dla Leny
Lena obudziła się w sobotę rano i poszła do kuchni. Ekaterina, jej Ciotka, siedziała w szlafroku, pijąc kawę, paląc papierosa i czytając gazetę. Choć było wcześnie rano, Ciotka dopiero co wróciła z pracy i jeszcze nie położyła się spać. Spojrzała na Lenę, ale nic nie powiedziała. Lena też się nie odezwała, bo przypomniała sobie, że ma siedzieć cicho. Rano Ciotka zawsze miała zły humor; głowa ją bolała i nie znosiła, kiedy Lena robiła jakikolwiek hałas.
Lena poszukała czegoś na śniadanie, ale niewiele tam było, żadnych płatków śniadaniowych ani placków w proszku ani nic podobnego, a w lodówce żadnego mleka, soku pomarańczowego, jajek ani sera w pasemkach. Jedyną rzeczą w lodówce był slim fast, w zamrażarce – wódka, a w szafce – puszki z rzeczami, które w sumie nie nadają się do jedzenia, zwłaszcza jeśli ktoś niezbyt dobrze radzi sobie z otwieraczem.
Lena delikatnie zamknęła szafkę, żeby nie wydała żadnego odgłosu. Zamierzała zrezygnować, wrócić do swojego pokoju, może położyć się do łóżka i pospać jeszcze, żeby czas jakoś minął. Czekała, aż Ciotka pójdzie spać, żeby mogła wziąć dolarowy banknot z jej portfela i kupić sobie coś do jedzenia w barku na rogu albo wypić któregoś slim fasta z lodówki, jeśli było ich dość, żeby Ciotka nie zauważyła braku i nie krzyczała na nią.
– Ubieraj się. Idziesz do kolegi – powiedziała Ciotka. Lena nic nie rozumiała – przecież nie miała żadnych kolegów.
Czuła jednak, że nie ma żadnego wyboru, bo Ciotka oświadczyła to tonem nieznoszącym sprzeciwu, czyli takim, jakim mówiła prawie wszystko. Zatem Lena poszła do pokoju, ubrała się, zawiązała sobie sznurówki i upewniła się, że jest gotowa iść do kolegi.
Sobotni poranek
Vaclav obudził się bardzo wcześnie. Mama już nie spała i czuł środek do czyszczenia mebli, cytrynę oraz krochmal, a cały dom pachniał jak w dni, kiedy mieli przyjść goście albo kiedy po raz pierwszy w roku jest wystarczająco ciepło, żeby otworzyć okna, i wszystko się elektryzuje.
Razem ułożyli plan. Rasia miała zabrać Vaclava i Lenę metrem na Coney Island. Pojeżdżą na karuzelach, a potem wrócą do domu i zjedzą kanapki na drugie śniadanie. Vaclavowi i jego mamie bardzo się ten plan podobał. Oboje wiedzieli, że Vaclav będzie miał nową przyjaciółkę i że robią coś miłego dla Leny. Nie mogli natomiast wiedzieć, że w rezultacie tego dnia wydarzy się wiele złych rzeczy. Podobnie jak nie wiedzieli, że wydarzą się również dobre rzeczy i wejdą w reakcje ze złymi, jak chemikalia, i wszystko jeszcze bardziej się pogmatwa. Nie wiedzieli, że Vaclav i Lena przejdą obok Światowej Sławy Teatrzyku Ulicznego na Coney Island i po raz pierwszy zobaczą magiczne sztuczki, Heather Holliday oraz jej złote bikini z frędzlami. Nie wiedzieli, że będzie to początek wszystkiego.
« 1 3 4 5 6 7 9 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.