Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Krystyna Kuhn
‹Gra›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGra
Tytuł oryginalnyDas Spiel
Data wydania22 marca 2011
Autor
PrzekładRobert Rzepecki
Wydawca TELBIT
CyklDolina
ISBN978-83-62252-27-5
Format296s. 144×208mm
Cena34,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Gra

Esensja.pl
Esensja.pl
Krystyna Kuhn
« 1 2 3 4 »

Krystyna Kuhn

Gra

Alex przetarł ręką twarz. – Jak już mówiłem – sprawa wymknęła się spod kontroli. Tego wszystkiego nie było w planie.
Julię ogarnęło uczucie kompletnego wyczerpania. Najchętniej położyłaby się na jednym z tych łóżek i zamknęła oczy.
Isabel zdjęła perukę z głowy. – Naprawdę bardzo nam przykro. To był durny pomysł.
– A co z Angelą? – spytał David. – Ukrywa się teraz gdzieś w lesie? Żebyście mogli dalej uprawiać swoją perfidną gierkę? Czy znowu wytypowaliście sobie Roberta, żeby znalazł bransoletkę?
– Nie! Szczerze, Angela nie miała nic wspólnego z imprezą. Jej tam nawet nie było. Ona takie rzeczy uważa za dziecinadę. – przekonywała seniorka. – Powiedz, co o tym właściwie myślisz? – spojrzała na Davida pytającym wzrokiem. – Jaką bransoletkę?
Rose wyjęła błyskotkę z wisiorkami. – Robert znalazł ją nad jeziorem. Widzieliście ją wcześniej?
Alex zbladł, Isabel nabrała powietrza. – Oczywiście – potwierdziła. – Należy do Angeli! Od ostatniego lata nigdy jej nie zdejmowała. Jestem tego pewna.
David pierwszy pojął. – Robert, musisz natychmiast nam pokazać, gdzie dokładnie znalazłeś tę bransoletkę.
(…)
– Kompletnie ci odwaliło! – Julia odwróciła się. Tuż za nią stała Katie. – O Boże, ale mnie wystraszyłaś!
– Nie miałam zamiaru.
– To co tu robisz?
– O to samo chciałam ciebie spytać. Szłam za tobą.
Julia na sekundę wstrzymała oddech.
Katie skrzywiła głowę. – Daj spokój, nie przerażaj się tak. Jestem czasem wścibska i tyle.
Julia zrobiła wielkie oczy. – Ty i wścibska?
– A co? To, że nie trąbię zaraz jak Debbie, nie znaczy wcale, że ludzie mnie nie obchodzą.
Teraz przymknęła oczy. – Co chcesz przez to powiedzieć?
Na twarzy Katie pojawił się uśmiech sfinksa. – Dobra, nic takiego – rzuciła w przelocie.
Świetna odpowiedź!
Sfrustrowana o mało co nie zaczęła krzyczeć. Czy nikt z tych typów nie miał własnego życia? Czemu wszyscy tak się nią interesowali? Najpierw Chris, zadający wciąż nowe zagadki, a teraz Katie! I to właśnie ta jedyna, która dotychczas jej nie denerwowała!
Katie rozejrzała się. – A tak w ogóle, to gdzie my jesteśmy?
– Nie mam pojęcia – odparła ponuro Julia. Zastanawiała się nawet, czy nie zostawić tu swojej współlokatorki. To nieziemskie uczucie sprzed chwili ulotniło się bezpowrotnie.
– Dziwne miejsce, nie? – Katie zrobiła kilka kroków do przodu. – Wykarczowana polanka w środku odludzia. I ten tam kamień. Nie znalazł się tu przypadkowo. Może to nagrobek. – Wpatrywała się w głaz obrośnięty bluszczem. Podeszła do niego, chwyciła za jasnozielone liście i szarpnąwszy je jednym ruchem, rzuciła na ziemię.
Spod bluszczu wyłoniła się kamienna płyta. Pośrodku ukazało się wyżłobienie przypominające kapliczkę. Taką jak czasami wznosi się w kościołach, na cmentarzach, na skrzyżowaniach dróg albo – jak tu – w lesie. Brakowało tylko Madonny. Część płyty była wygładzona, prawdopodobnie wyryto na niej nazwisko.
– Wow – mruknęła Katie. – To naprawdę jest nagrobek. W środku lasu!
Julia podeszła bliżej. Przyjrzała się uważnie inskrypcji. Na końcu cyfry oznaczające rok. Nie, jakaś data! 10.09.1974.
Wypatrywała nazwisk, jednak napis zatarł się z czasem. Możliwe było odczytanie tylko pojedynczych liter albo ich fragmentów.
Zatrzymała się na końcu rzędu. Widniała tam pełna nazwa. Imię Mark.
No i dalej?
Nie ma szans!
Kamień był zabrudzony i przez trzydzieści lat wystawiony na śnieg, deszcz i wichury. Gładka płyta pokryła się patyną.
– Ciekawe, co to za nazwiska? – usłyszała własne pytanie.
– Może studentów, którzy wtedy zaginęli.
Julia wlepiła oczy w Katie. – Jacy studenci?
– Nie znasz tej historii?
Potrząsnęła głową.
– Debbie kiedyś opowiadała. Ciebie i Roberta chyba jeszcze tu nie było. To się zdarzyło w latach siedemdziesiątych. Ośmiu studentów college’u wyruszyło na szlak, by wspiąć się na Ghosta, no i zaginęli bez śladu. Straszne.
– Co się stało?
– Nigdy tego nie wyjaśniono. W końcu przestano ich szukać. Niedługo potem zamknięto uczelnię.Wiedziałaś, że wtedy szkoła nazywała się Salomon College?
Znowu potrząsnęła głową. – Do niedawna wcale nie wiedziałam, że istnieje Grace College.
– No tak, w każdym razie nie udało się utrzymać tajemnicy, chociaż próbowano za wszelką cenę. Mimo to w gazetach pojawiły się nagłówki, relacje i oczywiście nekrologi.
– Ale co ci studenci robili na Ghoście?
Katie spojrzała na nią zdziwiona. – Chcieli wejść na górę, cóż innego? – powiedziała. – Podczas wspinaczki sama droga jest celem. Po prostu wyruszyli. Podziwiam ich za to.
Julię przeszedł dreszcz. Zaczął jej doskwierać ból głowy. Miała wrażenie, że bluszcz wije się wokół jej czoła coraz ciaśniej, niczym wieniec. Czuła, że jej mózgoczaszka zaraz się rozleci.
I znowu zaskrzeczało. To krakanie – już raz je słyszała. Otworzyła oczy. Krążył tam w górze, pośrodku laserowych promieni słońca. Ptak. Zamknęła oczy. Gdy je otworzyła, ponownie stała sama na polanie.
Katie zniknęła.
Jakby rozpłynęła się w powietrzu – a może jej tu w ogóle nie było.
(…)
Julia patrzyła wciąż w dół, na Lake Mirror. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało normalnie. Alex przykucnął na brzegu, dokładnie jak filmujący Benjamin, David telefonował z komórki. Robert siedział na kamieniu, patrząc tępo na innych. Zbladł jak zjawa.
Julia potknęła się, schodząc ze skarpy. Zbiegła dalej, żeby nie stracić równowagi. Chris niemal deptał jej po piętach.
Nagle na ich drodze stanęła Debbie. – Leży tam na dole w wodzie! – darła się histerycznie. – Okropne! Nie mogę na to patrzeć!
Benjamin zawołał do nich: – Tam! Widzicie? Tam w dole! Jej wózek! Sądzę, że to koła! Kręcą się! Obłęd! Tam w głębi!
Julia ruszyła naprzód. Chris spróbował chwycić ją za ramię.
– Chcesz rzeczywiście na to patrzeć? Dlaczego? – spytał.
– Nie wiem – odszepnęła.
Woda w jeziorze połyskiwała w ostatnich promieniach słońca, gładkiej powierzchni Lake Mirror nie marszczył najmniejszy nawet podmuch wiatru. Brzeg stromo tu opadał, prawie jak skalny uskok. I choć jezioro było głębokie co najmniej na osiem metrów, spokojnie dało się dojrzeć, co leżało na dnie – tak czysta była woda.
Benjamin miał rację. Julia widziała wyraźnie, jak srebrne koło powoli obracało się na dnie lustrzanego jeziora. Jakkolwiek mogło wydawać się to dziwne czy absurdalne, dostrzegła delikatny ruch.
Łodygi moczarki poruszały się tu i tam, jakby tańczyły.
Nie, to nie były łodygi, lecz włosy.
Długie włosy, jak włókna, jak niezliczone włókna rozproszone w wodzie.
– O Boże – szepnęła. – Widzicie to? Włosy Angeli. – Gdzieś w najdalszym zakątku mózgu uświadomiła sobie, że ściskała kurczowo ramię Chrisa, a Alex wymiotował na klęczkach. Jakiś kamień oderwał się i wpadł do wody. Ciało dziewczyny leżące pod nimi na dnie jeziora zamazywało się i w końcu nie można już go było dostrzec.
– David! Kiedy w końcu zjawi się ta pomoc? – Debbie patrzyła histerycznie na kolegę składającego właśnie komórkę.
– Pomoc? – Chris puścił Julię i włożył ręce w kieszenie jeansów. – Na nic tu już pomoc.
To dziwne, ale Julia nie odebrała słów Chrisa jako pozbawionych uczuć. Sposób, w jaki je artykułował, mieszanina rzeczowości, dystansu i odrobiny sarkazmu, uspokoiły ją. Jakby dawał do zrozumienia, że ta śmierć jej nie dotyczyła. Ledwo znała tę dziewczynę. A to, co teraz nastąpi, nie wpłynie na jej życie.
– Sądzisz, że ona naprawdę nie żyje? – Debbie sprawiała wrażenie, jakby niczego nie pojmowała. Czy można być aż tak głupim?
– A co ty myślisz, że ona tam sobie nurkuje? – Julia nie mogła się opanować.
Chris skomentował: – Bardziej nieżywa być nie może. A ja nie chcę być przy wyciąganiu jej zwłok. Nienawidzę widoku topielicy.
(…)
« 1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.