Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

James Barclay
‹Złodziej Świtu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZłodziej Świtu
Tytuł oryginalnyDawnthief
Data wydania2001
Autor
PrzekładPaweł Pyrka
Wydawca ISA
CyklSaga o Krukach
ISBN83-87376-93-0
Format576s. 115×.175mm
Cena35,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Złodziej Świtu

Esensja.pl
Esensja.pl
James Barclay
« 1 16 17 18 19 »

James Barclay

Złodziej Świtu

– O czym ty mówisz? – zapytał Hirad.
– Cóż, mój drogi przyjacielu, w czasie naszego kilkugodzinnego rozstania nie tylko zrzuciłeś ten przepocony, skórzany strój, który zwykle zakładasz, by porozmawiać ze smokami, ale najwyraźniej wziąłeś też pachnącą kąpiel. Oto wiekopomna chwila. – Sirendor wskoczył na najbliższy stół i wykrzyknął – Panie, panowie, Talanie! Nasz cuchnący barbarzyńca się wykąpał!
Gruchnęły śmiechy i docinki. Hirad zobaczył nawet, że Denser lekko się uśmiechnął, ale zaraz powrócił do głaskania kota, wpatrzony w płomienie paleniska, przy którym ustawił swoje krzesło.
– Masz gadane, krzykaczu – powiedział Hirad, wymierzając oskarżycielsko palec w stronę Sirendora. – Ale spójrz tylko na siebie. Twoje ciuchy budzą wątpliwości co do tego, która płeć miałaby się bawić twoimi jajami. Przyszła żona będzie chyba niepocieszona.
– Nazywasz mnie ciotą?
– Zgadza się.
Sirendor smutnie wydął wargi i spojrzał na siebie. Ubrany był w zdobione, długie do kolan, sznurowane mokasyny i bufiaste, obszywane złotem spodnie, w które wpuszczoną miał luźną, fioletową, jedwabną koszulę z dużym dekoltem, z koronkowym wykończeniem. Przy pasie miał swój krótki miecz, a na owłosionym torsie spoczywał wisiorek z klejnotem.
– A może masz rację. – Sirendor zgrabnie zeskoczył na podłogę gospody, wypełnionej po brzegi ludźmi zwabionymi ucztą Kruków, i zgarnął ze stołu kufel z piwem.
Denser wstał, zostawiając kota wygrzewającego się przy ogniu, i przecisnął się przez tłum w stronę trójki najemników. Ilkar podniósł swój kielich, odwrócił się i odszedł.
– Coś mi się zdaje, że ci dwaj nie zostaną przyjaciółmi – pokręcił głową Sirendor.
– Bystra uwaga, co? – zakpił Hirad, spoglądając na podchodzącego Xeteskianina z szerokim uśmiechem.
– Denser. – Bezimienny przywitał Ciemnego Maga skinieniem głowy.
– Robi się tłoczno – zauważył Denser, zapalając fajkę.
– Może być czerwone? – zapytał Sirendor, podnosząc butelkę z winem.
– Niech będzie. – Denser patrzył, jak wojownik napełnia kielich. – Dziękuję.
Mag pociągnął łyk i podniósł brwi.
– Całkiem niezłe.
– Niezłe? – powtórzył za nim Bezimienny. – To czerwony Blackthorne, przyjacielu. Kosztowna specjalność Gniazda.
– Żaden ze mnie znawca. – Denser wzruszył ramionami.
– Jasne. W takim razie coś tańszego. – Bezimienny odwrócił się i spojrzał w lewo na stojak z trunkami. Wybrał butelkę i postawił ją na barze, grzebiąc w kieszeni w poszukiwaniu korkociągu.
Zatrzymał się na chwilę i rozejrzał po sali. Oto nareszcie stał po drugiej stronie kontuaru i czuł, że jest na miejscu. Naprawdę. Lecz pod całą tą radosną maską czaiła się otchłań, do której nie chciał zaglądać.
– To dopiero życie, co? – powiedział, wyciągając korek z butelki i raz jeszcze spoglądając na gęstniejące morze kufli, twarzy, kolorów i dymu. Wydobył czysty kubek.
– Ten cienkusz z winnicy barona Corin to wino dla ciebie, Denserze. Spróbuj tylko się nie zakrztusić.
– Mam dla was propozycję – powiedział Denser ni stąd ni zowąd.
– Aha. Więcej szans, by spłonąć żywcem, tak?
Denser popatrzył na Hirada.
– Niezupełnie. Wysłuchacie mnie?
– Tak, jeśli chcesz, ale tracisz czas – odpowiedział Bezimienny.
– Dlaczego?
– Ponieważ kilka godzin temu przeszliśmy na emeryturę. Teraz pracuję jako barman.
Hirad i Sirendor roześmiali się. Twarz Densera na chwilę zdradziła panikę i zaskoczenie, kiedy próbował zorientować się, czy żartują, czy mówią poważnie.
– Mimo to… – powiedział.
– A więc mów dalej. – Sirendor oparł się o bar, kładąc łokcie na blacie.
Hirad poszedł w jego ślady, zaś Bezimienny pochylił się do przodu, bawiąc się korkociągiem.
– Amulet, który zdobyliśmy, nie jest jedynym – zaczął Xeteskianin.
– A to dopiero niespodzianka. – Sirendor spojrzał na przyjaciół.
– Posłuchajcie, będę szczery. Pracujemy nad nowym zaklęciem ofensywnym, w razie kolejnego ataku Wesmenów. Potrzebujemy jeszcze trzech przedmiotów, by zakończyć badania, dlatego też ja, to znaczy Xetesk, potrzebujemy waszej pomocy w ich zdobyciu.
Krucy milczeli. Denser badawczo obserwował ich twarze. W końcu Bezimienny wyprostował się.
– Zastanawialiśmy się, dlaczego zapłaciłeś nam tyle pieniędzy za podróż tutaj – powiedział. – Uzgodniliśmy też, że więcej nie pracujemy dla Xetesku. Użyjcie protektorów.
Denser pokręcił głową.
– Nie. Protektorzy to tylko siła bojowa. Do tego zadania potrzebuję kogoś, kto myśli.
– Krucy są… byli drużyną bojową. Nigdy nie zajmowaliśmy się zdobywaniem przedmiotów i nie zamierzmy teraz zaczynać – powiedział Sirendor.
– Ale to praca krótkoterminowa. A zapłatę otrzymacie na tych samych zasadach co dziś.
Bezimienny z powrotem oparł się o kontuar.
– Znowu po pięć procent za każdą robotę?
– Nie obiecuję, że będzie tak samo łatwo. – Denser prawie uśmiechnął się do Hirada.
– A niech mnie zaraza! Chciałbym w takim razie zobaczyć któreś z twoich trudniejszych zadań.
– Przepraszam, źle się wyraziłem. Chciałem powiedzieć, że eskorta była łatwa.
Sirendor wykrzywił twarz w szerokim uśmiechu. Wyprostował się i poprawił ubranie.
– Kilka lat temu, Denserze, pewnie odgryźlibyśmy ci rękę, byle dostać takie pieniądze. Ale teraz ja na przykład nie jestem już zainteresowany. Poza tym chyba nie wiedzielibyśmy, na co wydać tyle srebra. Przykro mi, stary, ale emerytura ma jedną zasadniczą zaletę. – Sirendor odwrócił się i klepnął Hirada w ramię. – Do zobaczenia później.
Ruszył w stronę drzwi, przez które właśnie weszła przepiękna kobieta wraz z dwoma towarzyszami. Miała na sobie lśniący, niebieski płaszcz, a kiedy zsunęła kaptur, fala gęstych, rudych loków opadła jej na ramiona.
Najpierw zobaczyła Hirada i pomachała do niego. Barbarzyńca i Bezimienny odwzajemnili powitanie. Potem podeszła do Sirendora. Objęli się i pocałowali. Wojownik poprowadził ją do stołu po prawej stronie sali niedaleko zaplecza.
Bezimienny postawił butelkę i dwa kryształowe kielichy na tacy.
– Robota czeka – powiedział.
– Taa. – Hirad spojrzał na Densera. Twarz Ciemnego Maga miała obojętny wyraz, ale oczy zdradzały jego rozczarowanie i niepokój. – Gdyby to zależało ode mnie, przyjąłbym twoje pieniądze. Takich drani jak ty powinniśmy ogołocić co do miedziaka.
– Schlebiasz mi. Sądzisz, że to już było ostatnie słowo w tej sprawie?
Hirad westchnął.
– No cóż, Bezimienny był zainteresowany, bez wątpienia, i jestem prawie pewien, że nudni bracia poszliby za nami. Twoje problemy to Sirendor, który jest zakochany, ale nie może się ożenić, póki nie przestanie walczyć, oraz Ilkar, który szczerze nienawidzi wszystkiego, co reprezentujesz.
– A poza tym żadnych innych problemów? – Denser zapalił fajkę.
– Coś ci powiem. Popracuj nad Sirendorem, opowiadając, ile pieniędzy może zarobić dla ukochanej, że praca nie potrwa długo i inne takie. Ja zajmę się Ilkarem. Może zainteresuje go zaklęcie, nad którym pracujecie. Ale będzie ciężko.
– Co, jeśli nie uda ci się go przekonać?
– Wtedy nici z planu. Krucy nie pracują osobno.
– Rozumiem.
– To dobrze. Ale gdzie on jest?
Denser wskazał środek sali. Ilkar rozmawiał z handlarzem suknem imieniem Brack i dwiema wyglądającymi przyzwoicie kobietami.
– Zawsze warto spróbować – powiedział Hirad, a potem krzyknął w stronę grupki – Hej, Ilk, chcesz jeszcze piwa?!
Ilkar pokiwał głową. Barbarzyńca podniósł dzban i przepchnął się przez tłum do przyjaciela.
– Miło cię widzieć, Hiradzie.
– Nigdy nie umiałeś kłamać, Brack. Piwa? – Kupiec podniósł swój kubek. Hirad napełnił go, a potem nalał Ilkarowi. – Muszę pożyczyć na chwilę Ilkara, miłe panie, ale obiecuję, że niedługo wrócimy.
Ilkar spojrzał podejrzliwie na wojownika, ale pozwolił się zaprowadzić w stronę baru. Hirad zobaczył, że Denser stoi przy stoliku Sirendora, a w chwilę potem, ku zdziwieniu barbarzyńcy, Larn wstał i podszedł za magiem do ognia. Xeteskianin musiał mieć naprawdę niezwykły dar przekonywania – Hirad wątpił, by sam miał takie szczęście, szczególnie, że dwoje kochanków dopiero co zasiadło przy stoliku.
« 1 16 17 18 19 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Złodziej czasu
— Eryk Remiezowicz

Tegoż twórcy

Krótko o książkach: Listopad 2004
— Tomasz Kujawski, Eryk Remiezowicz

Dzieci, do dzieła!
— Eryk Remiezowicz

Wyścigi z cieniem
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.