Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ian Irvine
‹Cień na szkle, tom 1›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCień na szkle, tom 1
Tytuł oryginalnyA Shadow on the Glass
Data wydania1 grudnia 2004
Autor
PrzekładAnna Studniarek
Wydawca ISA
CyklWidok w Zwierciadle
ISBN83-7418-004-8
Format304s. 115×175mm
Cena18,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Cień na szkle

Esensja.pl
Esensja.pl
Ian Irvine
1 2 3 18 »
Zapraszamy do lektury pierwszych pięciu rozdziałów powieści Iana Irvine „Cień na szkle”. Jest to pierwszy tom tetralogii fantasy zatytułowanej „Widok w Zwierciadle”. Powieść ukaże się nakładem wydawnictwa ISA w dwóch tomach: tom pierwszy 1 grudnia, tom drugi 7 grudnia.

Ian Irvine

Cień na szkle

Zapraszamy do lektury pierwszych pięciu rozdziałów powieści Iana Irvine „Cień na szkle”. Jest to pierwszy tom tetralogii fantasy zatytułowanej „Widok w Zwierciadle”. Powieść ukaże się nakładem wydawnictwa ISA w dwóch tomach: tom pierwszy 1 grudnia, tom drugi 7 grudnia.

Ian Irvine
‹Cień na szkle, tom 1›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCień na szkle, tom 1
Tytuł oryginalnyA Shadow on the Glass
Data wydania1 grudnia 2004
Autor
PrzekładAnna Studniarek
Wydawca ISA
CyklWidok w Zwierciadle
ISBN83-7418-004-8
Format304s. 115×175mm
Cena18,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Część pierwsza
1
„Opowieść o Zakazie”
Była to ostatnia noc Opowieści Dyplomowych, gdy mistrzowie i studenci Kolegium Historii w Chanthedzie przedstawiali Wielkie Opowieści – esencję ludzkiego życia na Santhenarze. Llianowi przypadł zaszczyt i niebezpieczeństwo zaprezentowania najważniejszej z nich, „Opowieści o Zakazie”, historii Shuthdara, geniusza, który stworzył zloty flet, ale nie mógł znieść myśli o oddaniu go. Historii człowieka, który na zawsze odmienił Trzy Światy.
Opowiadanie wiązało się z niebezpieczeństwem, ponieważ Llian był wyrzutkiem, Zainem. Pochodził z narodu uczonych, których w dawnych czasach ciekawość skłoniła do zawarcia niebezpiecznego sojuszu. Choć zdziesiątkowanie i wygnanie Zainów, które nastąpiło później, miało miejsce dawno temu, wciąż nie myślano o nich dobrze. Przez ostatnie pięćset lat żaden Zain nie został uhonorowany Opowieścią Dyplomową, a przez ostatnie sto lat żaden, poza Llianem, nie został nawet przyjęty do kolegium.
Dlatego też jego opowieść musiała być najlepsza ze wszystkich przedstawianych przez studentów czy mistrzów. Jeśli odniesie sukces, zostanie mistrzem kronikarzem, a to rzadko spotykany zaszczyt. Nikt nie pracował ciężej od niego, aby przygotować swoją opowieść. Ale nawet doskonała narracja prócz wielbicieli przysporzy mu wielu wrogów. Llian wyczuwał ich obecność i oczekiwanie na jego upadek. Niech czekają. Nikt nie wie tego, co on. Nikt jeszcze nie przedstawił tej opowieści w taki sposób.
Niegdyś istniały trzy światy: Aachan, Tallallame i Santhenar, a na nich trzy rasy ludzkie: Aachimowie, Faellemowie i my, starzy ludzie. Wówczas z pustki przybyła czwarta rasa, Charonidzi. Była ich tylko garstka. Byli w rozpaczliwej sytuacji, na krawędzi zagłady. Odkryli słabość Aachimów, odebrali im ich świat i na zawsze zaburzyli równowagę pomiędzy światami.
Wszystkie Wielkie Opowieści zaczynały się od tego wprowadzenia, ponieważ jest ono kluczem do Historii. Llian odetchnął głęboko i zaczął swoją opowieść.
W dawnych czasach Shuthdar, genialny kowal, został wezwany z Santhenaru przez Rulkego, potężnego księcia Charonidów z Aachanu. Czemu Rulke zdecydował się na taki krok? Pragnął swobodnie wędrować pomiędzy światami, a do tego był mu potrzebny geniusz Shuthdara. Shuthdar ciężko pracował i w końcu wykonał zakazany przedmiot – złoty flet otwierający Drogę pomiędzy Światami. Jego piękno i doskonałość przerosły nawet marzenia jego twórcy – flet stał się dla niego cenniejszy niż wszystko, co kiedykolwiek stworzył. Ukradł więc instrument i uciekł z nim z powrotem na Santhenar. Lecz Shuthdar popełnił tragiczny błąd. Otworzył Drogę pomiędzy Światami…
Opowieść była znana wszystkim obecnym na sali, a mimo to tłum milczał i uważnie słuchał. Llian nie rozluźnił się ani na chwilę. Ta opowieść zajmie wiele godzin, a nim skończy ją opowiadać, będzie potrzebował całego swojego głosu, tej magicznej zdolności wielkich narratorów do wywoływania u słuchaczy dowolnych uczuć. Tej sztuki nie można nikogo nauczyć, choć mistrzowie bardzo się starali.
Mówiąc, Llian patrzył każdemu z zebranych w oczy. Wszyscy w sali czuli się tak, jakby mówił właśnie do nich.
Otwarcie Drogi wstrząsnęło do głębi Aachanem, zamarzniętym światem siarkowo-żółtych śniegów, oleistych jeziorek i błyszczących czarnych kwiatów. Charonidzi podążyli za Shuthdarem na Santhenar, zabierając ze sobą gromadę Aachimów, których wcześniej zniewolili. Wszyscy przybyli nadzy i z pustymi rękami, gdyż każdy przedmiot po przeniesieniu z jednego świata do drugiego zdradziecko zmienia swą naturę. Charonidzi musieli więc zrezygnować ze swoich konstruktów, potężnych maszyn przekształceń i zniszczenia, i polegać jedynie na dawnych mocach.
Tallallame, którego deszczowe lasy i wysokie góry są przeciwieństwem Aachanu, również był zagrożony przez otwarcie Drogi. Faellemowie, drobni, surowi ludzie, dla których wszechświat jest tylko stworzoną przez nich samych iluzją, wybrali najlepszych spośród siebie i Faelamor poprowadziła ich z dumą na Santhenar. Oni również nie przynieśli ze sobą broni. Ich moc umysłu była tak wielka, że w swoim świecie nie potrzebowali niczego więcej.
Shuthdar uciekał przez krainy i stulecia, a gdziekolwiek trafił, przynosił ze sobą wojnę. W końcu jednak został zapędzony w pułapkę…
Llian dotarł do punktu kulminacyjnego swojej długiej opowieści, do tej części, która przewróci Historie do góry nogami. Odetchnął głęboko i przyjrzał się twarzom widzów w poszukiwaniu znaku, że są po jego stronie. Tak bardzo pragnął zostać doceniony. To była jednak prawdziwa widownia z Chanthedu – opanowana i bardzo krytyczna. Nie dadzą żadnego znaku, póki nie ocenią całości.
W swoich najlepszych latach Shuthdar zdołałby uciec za pomocą złotego fletu przed każdym wrogiem. Żył już jednak bardzo długo, jego kości skurczyły się i poskręcały, a niegdyś zręczne dłonie stały się bezwładne. Teraz znalazł się w pułapce i wiedział, że to już koniec. Chory ze strachu i nienawiści do samego siebie, kulił się pod pniem drzewa w spłachetku lasu, szukając chrząszczy i robaków i pożerając je jak hiena, a nie jak człowiek.
Dopiero teraz, spojrzawszy wstecz na swoje legendarne życie, Shuthdar pojął, co zrobił nie tak. Nie wystarczało mu, że był najdoskonalszym rzemieślnikiem swoich czasów, wszechczasów. Nie, musiał szczycić się bezcennym skarbem, który tylko on potrafił stworzyć, a który zmienił Trzy Światy. Kiedy nikt go nie mógł usłyszeć, chwalił się tym na głos. Ale takich tajemnic nie potrafi ukryć nawet nieożywiona ziemia, dlatego wrogowie zawsze go odnajdywali. Przez pół tysiąclecia podążali za nim po całym Santhenarze. Teraz otoczyli go, a on nie miał tyle sił, by ich pokonać.
Llian przyglądał się nieruchomym sylwetkom słuchaczy, szukając jakiejś rysy w ich opanowaniu, czegoś, co pomogłoby mu wspiąć się na wyżyny swojej sztuki. Był pewien, że zaakceptowali dotychczasową narrację, ale czy przyjmą nowe zakończenie? Wreszcie znalazł to, czego szukał. Jego uwagę zwróciła siedząca z tyłu młoda kobieta, która wpatrywała się w niego wzrokiem tak intensywnym, że aż palącym. A zatem poruszył przynajmniej jedną osobę. Llian wykorzystał całą magię swojego głosu i teraz mówił tylko do niej.
Shuthdar zmrużył oczy i popatrzył między drzewami. Przed nim, na cyplu wrzynającym się w taflę jeziora niczym wyciągnięty palec, wznosiła się oświetlona blaskiem wschodzącego słońca wieża z żółtego kamienia. Równie dobrze może to zakończyć tam.
Wpadł przez łukowate wejście, zaskakując tym jakąś rodzinę spożywającą posiłek. Shuthdar obnażył swe nierówne, zardzewiałe żelazne zęby, które jakby szydziły z jego niegdyś wyjątkowych umiejętności. Wargi plamiła mu rdza, przez co wyglądał, jakby żywił się krwią.
Dzieci zaczęły wrzeszczeć. Chudy mężczyzna przewrócił się do tyłu razem z krzesłem. Shuthdar spojrzał na nich z wściekłością i jego twarz wykrzywił grymas bólu. Minął ich, idąc niczym krab na skurczonych nogach. Krzesła, naczynia, dzieci, wszystko leciało na boki. Tłusta kobieta rzuciła w niego wazą z zupą, podniosła niemowlę z podłogi i wraz z całą rodziną uciekła, pozostawiając ukrytą na górze kaleką dziewczynę.
Shuthdar zlizał zupę z ręki, splunął czerwienią i wdrapał się na szczyt wieży.
Na jego widok kaleka dziewczyna podniosła dłonie do ust. Żółta skóra napięta na policzkach, wargi odsłaniające zardzewiałe zęby i splamione czerwienią dziąsła powodowały, że wyglądał na najstarszego, najbrzydszego i najbardziej odrażającego wampira na świecie.
Przez chwilę patrzyli na siebie, kaleka na kalekę. Czarne włosy otaczały śliczną buzię dziewczyny, ale jej nogi były tak chore, że z trudem mogła chodzić. W swoim czasie wykorzystałby ją bez litości, lecz ta część jego istoty dawno już wyschła. Kiedyś mógłby ją zrzucić z wieży, rozkoszując się swoją mocą i jej bólem, ale teraz nawet okrucieństwo nie sprawiało mu już przyjemności.
– Biedny człowiek – westchnęła. – Tak bardzo cierpisz. Kim jesteś? – Jej głos był łagodny, pełen troski.
– Jestem Shuthdar! – wydyszał.
Zbladła i mocno chwyciła za oparcie krzesła.
– Shuthdar! Czy przybyłeś po to, by mnie skrzywdzić?
– Nie, ale i tak razem ze mną zginiesz. – Wskazał na las i otaczające wieżę półkole ognia. – Nikt nie ma więcej wrogów niż ja. – Czuł, jak bardzo żałosna jest jego duma. – Widzisz, już nadchodzą, paląc wszystko przed sobą. Boisz się śmierci?
– Nie, ale mam jeszcze tyle marzeń do przeżycia.
Jego śmiech był szyderczym wyciem.
– Znam wszystkie marzenia, jakie może mieć kaleka… Żałość i rozpacz! Nawet własna rodzina cię zamknęła, żebyś nie wywoływała w nich wstydu i obrzydzenia.
1 2 3 18 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Cienie talentu
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.