Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Elizabeth Moon
‹Być bohaterem›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułByć bohaterem
Tytuł oryginalnyOnce a Hero
Data wydania15 kwietnia 2005
Autor
PrzekładMarek Pawelec
Wydawca ISA
CyklEsmay Suiza
ISBN83-88916-69-6
Format428s. 135×205mm, obwoluta
Cena29,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Być bohaterem

Esensja.pl
Esensja.pl
Elizabeth Moon
« 1 18 19 20

Elizabeth Moon

Być bohaterem

– W ostatnich wiadomościach przekazanych do domu twój ojciec podał, że znajduje się w Koszarach Buhollow, i właśnie tam jechał pociąg. Ale wkrótce potem buntownicy zdobyli wschodnią część okręgu, rzucając wszystko co mieli do szturmu na duże magazyny broni w Bute Bagin. Oddziały w Koszarach Buhollow były zbyt nieliczne, żeby ich powstrzymać, więc twój ojciec postanowił przejść na tyły buntowników i odciąć ich, podczas gdy Dziesiąta Kawaleryjska miała nadejść z Cavender, by uderzyć na nich z flanki.
– To pamiętam – powiedziała Esmay. Pamiętała to z historii, a nie z własnych wspomnień. Znając reputację jej ojca, buntownicy liczyli na to, że nie zostawi Buhollow bez obrony. Zaplanowali, że część armii unieruchomi jego oddziały, podczas gdy reszta zaatakuje Bute Bagin i zdobędzie zgromadzoną tam broń. Później jego decyzja porzucenia Buhollow i schwytania wrogiej armii w pułapkę została uznana za przykład taktycznego geniuszu. Zrobił dla miasta wszystko, co mógł. Cywile mieszkający w Buhollow uciekli przed rebeliantami; większość z nich przeżyła.
Esmay, wciśnięta między uciekinierów, pojechała pociągiem o dwie stacje za daleko. Obie strony zaminowały tory; choć oficjalne raporty głosiły, że to mina buntowników wysadziła w powietrze niski most nad kanałem Sinets dokładnie pod przejeżdżającą lokomotywą, Esmay nigdy nie była tego pewna. No bo czy jakikolwiek rząd przyzna się do tego, że jego miny wysadziły własny pociąg?
Pamiętała potężny wstrząs, który rzucił wagonem. Jechali wolno; była wciśnięta między grubą kobietę z płaczącym niemowlakiem i chudego chłopaka, który ciągle macał ją po żebrach. Uderzenie wstrząsnęło wagonem, ale nie wywróciło go. Inni nie mieli tyle szczęścia. Pamiętała, że wyskoczyła z wagonu na nasyp – ze sporej wysokości jak na jej wiek – i ruszyła za grubą kobietą, chyba tylko dlatego, że była matką. Chudy chłopak pomacał ją jeszcze raz i odszedł za kimś innym. Tłumy przestraszonych ludzi oddalały się od pociągu, kłębów dymu i krzyków dobiegających z przednich wagonów.
Straciła poczucie kierunku, nie wiedziała, w którą stronę powinna iść. Szła za kobietą z dzieckiem… a ona szła za innymi… a potem była już zbyt zmęczona i zatrzymała się.
– Niecały kilometr od torów kolejowych, w pobliżu kanału, była mała wioska nazywana przez miejscowych Greer’s Crossing – kontynuował Coron. – Musiałaś tam dojść razem z innymi ludźmi z pociągu.
– I właśnie tam pojawili się rebelianci – powiedziała Esmay.
– Wtedy właśnie dotarła tam wojna. – Coron przerwał na chwilę; usłyszała delikatne siorbnięcie herbaty. Zerknęła, by na moment spojrzeć w jego oczy. – Jak wiesz, to nie byli tylko rebelianci.
Wiem?, pomyślała.
– Właśnie tam buntownicy zdali sobie sprawę, że zostali zagnani w pułapkę. Możesz mówić co chcesz o Chia Valantosie, ale on miał zmysł taktyczny.
Esmay wydała odgłos, który miał oznaczać potwierdzenie.
– A może miał dobrych zwiadowców, nie wiem. W każdym razie ponieważ buntownicy mieli trochę ciężkich pojazdów, musieli przejechać przez wioskę, żeby przedostać się mostem na drugą stronę kanału. Nie potraktowali wioski zbyt łagodnie, bo tamtejsi ludzie nigdy ich nie popierali. Przypuszczam, że myśleli, iż ludzie z pociągu mają coś wspólnego z lojalistami.
Stare wspomnienia wypłynęły na wierzch; Esmay czuła, jak jej twarz zmienia się, i z trudem próbowała z tym walczyć
Po całych godzinach jazdy pociągiem, po katastrofie i upadku zaczęły ją boleć nogi. Kobieta z dzieckiem robiła większe kroki, więc po jakimś czasie Esmay została z tyłu, a gdy dotarła do wioski, tamta już zniknęła. Dachy wioskowych domów zawaliły się; zostały tylko poszarpane i krzywe resztki ścian. Przez ulice zawalone kamieniami, śmieciami, gałęziami i stertami ubrań przewalały się kłęby dymu. Było głośno; nie potrafiła rozpoznać źródła hałasów, ale przerażały ją. Brzmiały gniewnie i mieszały się z głosem karcącego ją ojca. Nie powinna być tak blisko czegoś, co wydaje takie odgłosy.
Oślepiona przez dym przewróciła się na stertę ubrań i dopiero wtedy zauważyła, że to człowiek. Teraz wiedziała, że to był trup, ale wtedy jako dziecko uznała, że ten dorosły człowiek wybrał nieodpowiednie miejsce do spania, więc zaczęła potrząsać jego bezwładnym ramieniem, usiłując go obudzić, żeby pomógł jej odnaleźć drogę. Nigdy jeszcze nie zetknęła się ze śmiercią człowieka – z powodu gorączki nie pozwolono jej zobaczyć matki – i dużo czasu zajęło jej uświadomienie sobie, że kobieta bez twarzy już się nie podniesie i nie ukoi obietnicą, że wszystko będzie dobrze.
Rozejrzała się wokół, ocierając łzy, które pojawiły się nie tylko z powodu dymu, i zobaczyła inne kupki ubrań, innych martwych i umierających ludzi, których krzyki potrafiła teraz rozpoznać. Nawet teraz, po latach, pamięta, że pierwszą jej myślą była chęć przeproszenia ich za to wszystko. A przecież to nie była jej wina – to nie ona wywołała wojnę – ale była tam, żywa i nie tknięta, i za to właśnie chciała przeprosić.
Płacząc i co chwila przewracając się, ruszyła dalej zniszczoną drogą, aż wreszcie jej nogi odmówiły posłuszeństwa i skuliła się pod jakąś ścianą, w miejscu, gdzie kiedyś był czyjś ogród pełen kwiatów. Hałas przybrał na sile i w kłębach dymu zaczęły pojawiać się niewyraźne sylwetki; część z nich nosiła barwy jednej strony, część drugiej. Jak zrozumiała później, musieli to być przerażeni pasażerowie pociągu oraz buntownicy. Później… wszyscy ubrani byli w mundury, te same mundury, które znała i które nosili tata i wujowie.
A potem już niczego nie pamiętała. Nie mogła pamiętać. A może pamiętała, a oni mówili, że to tylko sny.
– Zawsze uważałem, że byłoby lepiej, gdyby ci powiedzieli – stwierdził Sebastian. – Przynajmniej kiedy dostatecznie podrosłaś. Tym bardziej, że tamten człowiek już nie żył i nie mógł nikogo więcej skrzywdzić, a przede wszystkim ciebie.
Nie chciała tego słuchać. Nie chciała tego pamiętać… Nie, nie mogła. To zwidy spowodowane gorączką, myślała. Tylko gorączkowe majaki.
– Niedobrze, że w ogóle to się stało, niezależnie od tego, kto to zrobił. Zgwałcić dziecko – to obrzydliwość. Ale żeby zrobił to jeden z naszych…
Skupiła się na jedynej rzeczy, którą mogła teraz znieść.
– Ja… nie wiedziałam, że on nie żyje.
– Cóż, twój ojciec nie mógł ci tego powiedzieć bez opowiedzenia całej reszty, prawda? Miał nadzieję, że o wszystkim zapomnisz… albo będziesz myślała, że to tylko skutki gorączki.
Powiedział jej, że to tylko gorączkowe majaki; powiedział, że już po wszystkim, że odtąd zawsze będzie bezpieczna… Powiedział, że wcale się na nią nie gniewa. A jednak jego gniew unosił się wokół niej niczym gęsta chmura, niebezpieczny, oślepiając jej umysł jak dym oślepiający oczy.
– Jesteś… pewien?
– Że ten drań zginął? O tak, nie mam najmniejszych wątpliwości.
– Zabiłeś go?
– W grę wchodziła kariera twojego ojca. Oficerowie nie zabijają swoich ludzi, nawet bydlaków, którzy gwałcą dzieci. A czekać, oskarżać go… To wyciągnęłoby sprawę na światło dzienne, a nikt z nas tego nie chciał. Lepiej było, żebym ja to zrobił i został ukarany. Zresztą otrzymałem tylko ostrą reprymendę. Były okoliczności łagodzące.
Albo całkowicie uniewinniające… Jej umysł aż nazbyt chętnie skorzystał z tego chwilowego odwrócenia uwagi, przypominając jej, że choć złagodzenie wyroku i uniewinnienie są podobne, odnoszą się do różnych etapów procedur sądowych.
– Miło mi to słyszeć – odezwała się, żeby cokolwiek powiedzieć.
– Zawsze mówiłem, że powinnaś o tym wiedzieć. – Spojrzał na nią zakłopotany. – Nie żebym z kimś o tym rozmawiał, rozumiesz. Mówiłem to sam do siebie. Nie było sensu spierać się z twoim ojcem. W końcu byłaś jego córką.
– Nie martw się tym – uspokoiła go Esmay. Trudno jej było skupić uwagę; czuła, jak pokój wolno oddala się od niej, osuwając się po spirali w lewo.
– Jesteś pewna, że poradziłaś sobie z tym wszystkim, ze wszystkim oprócz tego, że on nie żyje? Pomogli ci w ZSK?
Esmay spróbowała zmusić umysł do powrotu do tematu, od którego pragnęła uciec.
– Nic mi nie jest – zapewniła. – Nie martw się o mnie.
– Wiesz, byłem naprawdę zaskoczony, kiedy powiedziałaś, że chcesz opuścić planetę i do nich dołączyć. Myślałem, że masz dość walki na całe życie… ale pewnie odzywa się w tobie wojskowe dziedzictwo, co?
Nie wiedziała, jak mogłaby uprzejmie pozbyć się go. Nie mogła mu teraz powiedzieć, żeby sobie poszedł, bo boli ją głowa. Suizowie nie traktują w ten sposób swoich gości. Ale potrzebowała – rozpaczliwie – paru godzin samotności.
– Esmaya? – Podniosła głowę i ujrzała nieśmiało uśmiechającego się do niej przyrodniego brata Germonda. – Tata prosił, żebyś przyszła do oranżerii. – Odwrócił się do Corona. – Zechce nam pan wybaczyć, sir?
– Oczywiście, teraz kolej na twoją rodzinę. Esmaya, dziękuję za poświęcony mi czas. – Wstał, ukłonił się, znów bardzo oficjalnie, i wyszedł.
koniec
« 1 18 19 20
19 marca 2005

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Marzec-kwiecień 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Ten Obcy
— Eryk Remiezowicz

Ku pokrzepieniu serc
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.