Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Elizabeth Moon
‹Być bohaterem›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułByć bohaterem
Tytuł oryginalnyOnce a Hero
Data wydania15 kwietnia 2005
Autor
PrzekładMarek Pawelec
Wydawca ISA
CyklEsmay Suiza
ISBN83-88916-69-6
Format428s. 135×205mm, obwoluta
Cena29,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Być bohaterem

Esensja.pl
Esensja.pl
Elizabeth Moon
« 1 2 3 4 5 20 »

Elizabeth Moon

Być bohaterem

Dopiero kiedy zmuszono ją do opowiedzenia tego wszystkiego jeszcze raz, przypomniała sobie, że ktoś przesłał jej wiadomość, żeby przyszła parafować raport inspekcji blokad głowic bojowych. Sprawdzanie automatycznych skanów należało do jej codziennych obowiązków. Kto do niej zadzwonił? Nie pamięta. I co znalazła, kiedy już tam dotarła?
– Popełniłam błąd, wprowadzając kod skanu – wyjaśniła Esmay. – A przynajmniej… przypuszczam, że tak właśnie było.
– Co to oznacza? – Śledczy miał najbardziej obojętny głos, jaki Esmay kiedykolwiek słyszała, ale z nie do końca jasnych dla niej powodów wywoływał w niej podenerwowanie.
– Cóż… Numer się nie zgadzał. Czasem tak się dzieje. Ale wtedy zazwyczaj kod nie daje się wprowadzić i sygnalizuje konflikt.
– Proszę to wyjaśnić.
Esmay przez chwilę biła się z myślami, czując obawę przed zanudzeniem słuchacza, a zarazem chęć dokładnego wyjaśnienia, czemu nie jest winna. W trakcie swojej służby wprowadziła tysiące kodów skanów. Czasami popełniała błędy; wszystkim to się zdarzało. Nie powiedziała jednak na głos, że jej zdaniem głupotą było zmuszanie oficerów do ręcznego wprowadzania kodów w sytuacji, kiedy istniały bardzo przyzwoite i niedrogie czytniki kodów, które umożliwiały bezbłędne ich wprowadzanie. W przypadku popełnienia błędu urządzenie zazwyczaj blokowało się, odmawiając przyjęcia cyfr. Jednak czasami mogło przyjąć błędny kod, ale potem zawieszało się, gdy następna zmiana porównywała cyfry.
– W takiej sytuacji wzywali mnie, a ja musiałam przyjść, zresetować kod i zainicjalizować zmianę. To właśnie musiało wtedy nastąpić.
– Rozumiem. – Esmay poczuła zbierający się na jej karku pot. – W takim razie z którego stanowiska zdała pani raport o 18:30?
Nie miała pojęcia. Pewnie w drodze do swojej kabiny; miała przed oczami trasę, ale nie pamiętała samego momentu zgłaszania się. A z kolei gdyby tego nie zrobiła, ktoś by to zarejestrował… Tylko że wtedy właśnie buntownicy zaatakowali na mostku kapitan Hearne. W każdym razie mniej więcej wtedy.
– Nie wiem, czy to zrobiłam – odpowiedziała. – I nie pamiętam, żebym tego nie robiła. Doszłam do stanowiska bojowego, zresetowałam kody broni, zainicjalizowałam je i wróciłam do kabiny, a potem… – A potem bunt rozszerzył się poza mostek i buntownicy wysłali kogoś na dół, żeby w miarę możliwości trzymał od tego z dala młodszych oficerów. Nie udało się; zbyt wielu było zdrajców.
Śledczy krótko kiwnął głową i przeszedł do kolejnej sprawy. A właściwie do całej serii kolejnych spraw. W końcu po wielu sesjach doszli do momentu, gdy Esmay objęła władzę na statku.
Czy mogłaby wyjaśnić swoją decyzję powrotu do systemu Xaviera i próbę podjęcia walki mimo nikłych szans, śmierci wszystkich starszych oficerów i znacznych strat?
Tylko przez chwilę pozwoliła sobie myśleć o swojej decyzji jako heroicznej. Rzeczywistość była taka, że nie wiedziała, co robi; jej brak doświadczenia spowodował zbyt wiele śmiertelnych ofiar. I choć w końcu jej decyzja okazała się słuszna, nie mogliby tego powiedzieć ci, którzy zginęli.
Jeśli to nie był heroizm, to w takim razie co? W tej chwili wyglądało to na głupotę lub lekkomyślność. A jednak… jej załoga, mimo jej braku doświadczenia, zniszczyła okręt flagowy przeciwnika.
– Ja… pamiętałam o komandor Serrano – odpowiedziała. – Musiałam wrócić. Po wysłaniu wiadomości, by w razie…
– Chwalebne, ale raczej nierozsądne – stwierdził przesłuchujący, którego nosowy głos był charakterystyczny dla pewnych planet Familii. – Jest pani protegowaną komandor Serrano?
– Nie. – Tylko raz służyły na tym samym statku i nie były przyjaciółkami. Wyjaśniła komuś, kto z pewnością wiedział o tym lepiej niż ona, jak wielki jest dystans między świeżym chorążym o prowincjonalnym pochodzeniu a major wspinającą się w górę dzięki własnym zdolnościom i rodzinie.
– A może jej… hmmm… szczególnego rodzaju przyjaciółką? – Tym razem pytaniu towarzyszył znaczący uśmieszek.
Esmay ledwie powstrzymała się od prychnięcia. Za kogo on ją bierze, za jakąś świętoszkę z zacofanej planety, która nie potrafi odróżnić różnych rodzajów seksu? Która nie potrafi nazywać rzeczy po imieniu? Odegnała z umysłu obraz swojej ciotki, która z pewnością nigdy nie wypowiedziałaby słów powszechnie używanych we Flocie.
– Nie, nie byłyśmy kochankami. I nie byłyśmy przyjaciółkami. Ona była majorem ze specjalizacją w dowodzeniu, ja chorążym ze specjalizacją techniczną. Po prostu była dla mnie uprzejma…
– A inni nie?
– Nie zawsze – odpowiedziała Esmay, zanim zdążyła pomyśleć. Już za późno; równie dobrze mogłaby pozować do obrazu prowincjonalnego głupka. – Nie pochodzę z rodziny Floty. Jestem pierwszą od wielu lat osobą z Altiplano, która uczęszczała do Akademii. Niektórzy uważali, że jestem trąba. – Znów za późno przypomniała sobie znaczenie tego słowa we Flocie. – Osobą, nad którą można poryczeć się ze śmiechu – dodała na widok podniesionych brwi. – W naszym slangu. – Nie był on dziwniejszy od slangu Floty, po prostu był inny. Heris Serrano nigdy się z tego nie śmiała. Ale raczej nie miała zamiaru mówić tego śledczemu o uniesionych wysoko brwiach, na których widok zaczęła się zastanawiać, którą z wielkich rodzin Floty właśnie obraziła.
– Altiplano. Tak. – Brwi opadły, ale protekcjonalny ton nie zmienił się. – To planeta, na której ruch Aegistów jest szczególnie silny, prawda?
– Aegistów? – Esmay próbowała przypomnieć sobie wszystko, co wiedziała o polityce, gdy była w domu – opuściła go, gdy ukończyła szesnaście lat – ale nic nie przychodziło jej do głowy. – Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek na Altiplano nienawidził starych ludzi.
– Nie, nie. Aegiści. Na pewno pani wie. Przeciwstawiają się odmładzaniu.
Esmay wbiła w niego zdziwione spojrzenie.
– Przeciwstawiają się odmładzaniu? Czemu? – Na pewno nie chodzi o jej krewnych, którzy byliby najszczęśliwsi, gdyby Papa Stefan żył wiecznie; był jedyną osobą potrafiącą powstrzymać Sanni i Berthola przed rzuceniem się sobie do gardeł, a oni byli bardzo potrzebni.
– Jak uważnie śledzi pani wydarzenia na Altiplano?
– W ogóle nie śledzę – odpowiedziała Esmay. Z radością zostawiła to wszystko za sobą; przysyłane przez jej rodzinę kostki z wiadomościami wyrzucała bez oglądania ich. Którejś nocy, po przebudzeniu się z koszmarnego snu, w którym nie tylko została wyrzucona z Floty, ale także skazana na ciężkie roboty, zdecydowała, że niezależnie od wszystkiego nigdy nie wróci na Altiplano. Mogą ją wyrzucić z Floty, ale nie mogą zmusić do powrotu do domu. Sprawdziła to: nie można nakazać komuś wyrokiem sądowym, żeby za przestępstwa popełnione gdzie indziej wrócił na planetę urodzenia. – Ale nie potrafię uwierzyć, żeby sprzeciwiali się odmładzaniu… Przynajmniej jeśli chodzi o którąkolwiek ze znanych mi osób.
– Naprawdę?
Ponieważ był pierwszą od lat osobą, która wykazała jakiekolwiek zainteresowanie, Esmay opowiedziała mu o Papie Stefanie, Sanni, Bertholu i całej reszcie, przynajmniej tyle, na ile mogło to mieć związek z ich prawdopodobnym nastawieniem do kwestii odmładzania.
– A pani rodzina jest… hmmm… znacząca na Altiplano?
To musiało być w jej kartotece.
– Mój ojciec jest regionalnym komendantem milicji – wyjaśniła. – Stopnie nie są dokładnie takie same jak u was, ale na całej planecie jest tylko czterech komendantów. – Powiedzenie czegoś więcej byłoby szczytem złego wychowania; jeśli nie jest ignorantem, powinien z jej słów wydedukować, gdzie było jej miejsce w hierarchii społecznej Altiplano.
– I postanowiła pani wstąpić do Floty? Czemu?
Znowu. Spotkała się z tym pytaniem najpierw przy składaniu podania i w trakcie rozmów kwalifikacyjnych, a później na lekcjach psychologii wojskowej. Przypomniała sobie wyjaśnienie, które zawsze było najlepiej przyjmowane, i przedstawiła je oficerowi o nieruchomym spojrzeniu.
– To wszystko?
– No cóż… Tak. – Inteligentny młody oficer nie opowiada o swoich marzeniach, godzinach spędzanych w przydomowym sadzie na wpatrywaniu się w gwiazdy i obiecywaniu sobie, że kiedyś tam poleci. Lepiej być praktyczną, rozsądną i konkretną. Nikt nie chce marzycieli i fanatyków, zwłaszcza ze światów, które skolonizowano zaledwie kilka stuleci temu.
Jednak jego milczenie sprowokowało ją do dodania jeszcze jednego zdania.
– Marzyłam o locie w przestrzeń – powiedziała i poczuła, jak się czerwieni. Nienawidziła swojej bladej skóry, która zawsze zdradzała jej emocje.
– Aha – powiedział, dotykając stylusa tabletu. – Cóż, poruczniku, to by było wszystko. – Na razie, mówiło jego spojrzenie, to nie może być koniec przesłuchań. Esmay wypowiedziała formułkę grzecznościową i wróciła do swojej tymczasowej kwatery.
« 1 2 3 4 5 20 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Marzec-kwiecień 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Ten Obcy
— Eryk Remiezowicz

Ku pokrzepieniu serc
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.