Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

David Mitchell
‹Czasomierze›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzasomierze
Tytuł oryginalnyThe Bone Clocks
Data wydania22 stycznia 2016
Autor
PrzekładJustyna Gardzińska
Wydawca MAG
SeriaUczta Wyobraźni
ISBN978-83-7480-631-2
Format688s. 130×210mm; oprawa twarda
Cena55,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Czasomierze

Esensja.pl
Esensja.pl
David Mitchell
« 1 3 4 5

David Mitchell

Czasomierze

Tamiza jest dziś pomarszczona i mętna, a ja idę, idę i idę jak najdalej od Gravesend, w stronę bagien Kentu, i zanim się zdążyłam zorientować, robi się wpół do dwunastej, a Gravesend jest już tylko maleńką makietą, którą zostawiam za sobą. Wiatr wydobywa chmury z kominów zakładów Blue Circle, jak magik, który wyciąga z rękawa białe chusteczki. Po mojej prawej stronie nad bagnami huczy A2. Pan Sharkey, który jest już starszym człowiekiem, mówi, że autostrada biegnie po starożytnym trakcie, zbudowanym jeszcze przez Rzymian, i że nawet po tylu stuleciach właśnie tą drogą trzeba pojechać, żeby w Dover dostać się na prom do Europy, tak samo jak w czasach rzymskich. Pylony autostrady odmaszerowują w dwuszeregu. W pubie tata pewnie odkurza bar, chyba że robi to Sharon, żeby zarobić moje trzy funty. Ranek już minął, parny i dłużący się jak trzy matmy z rzędu, a od słońca bolą mnie oczy. Swoje okulary słoneczne zostawiłam w kuchni u Vinny’ego, przy zlewie. Kosztowały czternaście dziewięćdziesiąt dziewięć. Kupiłam je ze Stellą, która zarzekała się, że identyczne widziała na Carnaby Street, tyle że trzy razy droższe, więc myślałam, że trafiam okazję. Potem wyobrażam sobie, że duszę Stellę, i ręce całe napinają mi się i tężeją, jakbym ją rzeczywiście dusiła.
Chce mi się pić. Mama pewnie już powiedziała ojcu, jak to Holly wyprowadziła się z domu, bo przechodzi nastoletni okres buntu, ale założę się o milion, że wszystko przekręciła. Tata będzie pokpiwał, że „baby się pokłóciły”, a PJ, Nipper i Big Dex będą kiwać głowami i śmiać się jak debile. Bo są debilami. PJ będzie udawał, że czyta z „The Sun”: „Astronomowie z uniwersytetu w Fuckingshire odkryli nowe dowody na to, że nastolatki jednak są pępkiem świata”. Wszyscy będą się pokładać ze śmiechu, a poczciwy Dave Sykes, najfajniejszy ze wszystkich właścicieli pubów, też będzie rżał, co będzie miało znaczyć: „jak ty już powiesz dowcip, to można się polać”. Zobaczymy, czy będą się dalej śmiać w środę, kiedy mnie ciągle nie będzie.
Daleko przede mną jacyś ludzie łowią ryby.
Cuda i dziwy, akt ostatni. Już kiedy niesiono mnie do szkolnej pielęgniarki, słyszałam w głowie, że wrócili Ludzie z Radia. Setki Ludzi z Radia i wszyscy szeptali jeden przez drugiego. Przeraziło mnie to, ale nie aż tak bardzo, jak myśl, że zabiłam Susan Hillage. Więc powiedziałam pielęgniarce o Ludziach z Radia i o Miss Constantin. Biedna, myślała, że w najlepszym razie mam wstrząs mózgu, a w najgorszym – że zwariowałam, więc zadzwoniła do mamy, która zatelefonowała do naszego lekarza rodzinnego i jeszcze tego samego dnia zaprowadzono mnie do laryngologa w naszym miejskim szpitalu. Nie znalazł niczego niepokojącego, ale zasugerował, że byłoby dobrze, gdyby obejrzał mnie jego kolega, psychiatra dziecięcy ze szpitala przy Great Ormond Street w Londynie, który specjalizował się w takich przypadkach jak mój. Mama uniosła się: „Córka nie jest psychicznie chora!”. Ale laryngolog postraszył ją słowem „guz”. Po najgorszej nocy w moim życiu – modliłam się do Boga, żeby trzymał Miss Constantin z dala ode mnie, i leżałam z Biblią pod poduszką, ale Ludzie z Radia zadbali o to, żebym nie zmrużyła oka – zadzwonił do nas laryngolog z informacją, że jego kolega psychiatra będzie w Gravesend za godzinę, i spytał, czy mama może mnie zaraz przywieźć?
Doktor Marinus był pierwszym Chińczykiem, jakiego w życiu widziałam, oprócz tych z restauracji Thousand Autumns, dokąd chodziliśmy czasem z Brendanem po jedzenie na wynos, kiedy mama była za bardzo zmęczona, żeby gotować. Doktor Marinus mówił z nienagannym akcentem z wyższych sfer i bardzo cicho, tak że trzeba było się wsłuchiwać, żeby wszystko usłyszeć. Był niski, chudy, ale jakoś dziwnie dominował w całym gabinecie. Najpierw zapytał o szkołę, o naszą rodzinę, a potem przeszedł do głosów w mojej głowie. Mama zdenerwowała się: „Córka nie jest wariatką, jeśli to pan sugeruje. To tylko wstrząśnienie mózgu”. Doktor Marinus zgodził się z mamą, że nie jestem w najmniejszym stopniu wariatką, ale powiedział, że mózg potrafi czasem działać bardzo nielogicznie. Aby pomóc mu wykluczyć guz, mama miała mi pozwolić samej odpowiadać na jego pytania. Więc opowiedziałam mu o Ludziach z Radia, o Susan Hillage i o Miss Constantin. Mama znowu się zdenerwowała, ale doktor Marinus uspokoił ją, że halucynacje słuchowe – „głosy” – nie były wcale rzadkie u dziewczyn w moim wieku. Zapewnił mnie, że wypadek Susan Hillage był po prostu wielkim zbiegiem okoliczności, i że zbiegi okoliczności, nawet takie niezwykłe, zdarzają się codziennie ludziom na całym świecie – po prostu przyszła moja kolej i tyle. Mama zapytała, czy na te „głosy” jest jakieś lekarstwo, i pamiętam, że doktor Marinus odparł, że zanim sięgniemy po lekarstwa, chciałby spróbować prostszej metody, ze „Starego Kraju”. Kazał mamie uciskać jeden punkt na moim środkowym palcu – zaznaczył go długopisem – a potem sam dotknął palcem mojego czoła, pośrodku, jakby malarz stawiał kropkę z farby. Oczy zamknęły mi się…
…i Ludzie z Radia zniknęli. Nie tylko ucichli, ale zniknęli na dobre. Mama poznała po mojej minie, co się stało. Była cała w szoku i też bardzo jej ulżyło, tak samo jak mnie. Nie mogła się nadziwić: „I to już? Żadnych prądów, żadnych lekarstw?”. Doktor Marinus potwierdził, że to powinno wystarczyć.
Zapytałam, czy Miss Constantin też zniknęła na dobre.
Doktor odparł, że nie przewiduje, by się pojawiła.
Koniec. Wyszłyśmy, minęło kilka lat, urosłam, i ani Ludzie z Radia, ani Miss Constantin więcej już nie wrócili. Widziałam kilka filmów dokumentalnych o różnych sztuczkach umysłu i teraz już wiem, że Miss Constantin była po prostu moją wymyśloną przyjaciółką – tak jak Sharon miała króliczka Kicu-Kicu – tyle że moja wyobraźnia pojechała po bandzie. Wypadek Susan Hillage był zwyczajnie wielkim zbiegiem okoliczności, jak powiedział doktor Marinus. Susan nie umarła, ale przeniosła się do Ramsgate, chociaż niektórzy mówili, że to na jedno wychodzi. Doktor Marinus zaaplikował mi jakąś hipnozę, jak na tych kasetach, które mają pomóc w rzucaniu palenia. Od tamtej pory mama przestała mówić „Chinole” i nawet dzisiaj dostaje piany, kiedy ktoś tak mówi. „»Chińczycy«, nie »Chinole«”, poprawia wszystkich, „i to najlepsi lekarze w całej państwowej służbie zdrowia”.
• • •
Na moim zegarku jest pierwsza. Daleko w tyle ludziki z patyczków łowią ryby w płytkiej wodzie przy forcie Shornemead. Przed sobą widzę szyb żwirowni z wielkim kamiennym lejem, a pas taśmowy ładuje żwir na barkę. Widzę też fort Cliffe, z otworami okiennymi jak puste oczodoły. Pan Sharkey mówi, że w czasie wojny w forcie stacjonowały baterie dział przeciwlotniczych i kiedy mieszkańcy Gravesend słyszeli huk artylerii, wiedzieli, że mają góra minutę, żeby schować się pod schodami albo w schronie w ogródku. Szkoda, że żadna bomba nie spadnie teraz na dom przy Peacock Street. Na pewno właśnie jedzą pizzę – Vinny odżywia się tylko pizzą, bo mówi, że nie będzie sobie zawracał głowy gotowaniem. Na pewno śmieją się ze mnie. Ciekawe, czy Stella była dziś u niego przez całą noc. Ludzie zakochują się w sobie, myślę, i żadna z tego wielka filozofia. Głupia! Głupia! Kopię kamyk, ale to nie kamyk, tylko kawałek wrośniętej w ziemię skały, który masakruje mi palec u nogi. Ból strzela zygzakiem aż do mózgu. I teraz oczy zaczynają mnie piec i łzawią – kurde, skąd nagle tyle płynu? Jedyne, co dziś wypiłam, to łyk wody, kiedy myłam zęby, i mleko z płatkami. Język wysechł mi na kołek, mógłby służyć za element w ikebanach. Sportowa torba zdążyła mi już boleśnie otrzeć ramię. A moje serce jest jak mała foczka, którą ktoś okłada bejsbolem po łbie. W żołądku mam pusto, tylko że jest mi tak źle i smutno, że nawet nie czuję jeszcze ssania. Ale nie zawrócę do domu. Mowy nie ma.
koniec
« 1 3 4 5
23 stycznia 2016

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Rok ostrokrzewu
— Beatrycze Nowicka

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Styczeń 2018
— Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Konrad Wągrowski

Znak firmowy
— Dawid Kantor

Esensja czyta: Grudzień 2012
— Kamil Armacki, Jacek Jaciubek, Anna Kańtoch, Jarosław Loretz, Daniel Markiewicz, Beatrycze Nowicka, Konrad Wągrowski

Pod nieboskłonem siadłem i na kres cywilizacji czekałem
— Daniel Markiewicz

Opowieść o wszystkim
— Tomasz Kujawski

Dorastanie w Japonii
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.