Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Emma Bull
‹Wojna o dąb›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWojna o dąb
Tytuł oryginalnyWar for the Oaks
Data wydania2003
Autor
PrzekładAnna Reszka
Wydawca MAG
ISBN83-89004-48-8
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Wojna o dąb

Esensja.pl
Esensja.pl
Emma Bull
« 1 2 3 4 »

Emma Bull

Wojna o dąb

Niemal żałowała, kiedy perkusistka gładko przeszła do następnej piosenki. Sama ledwo zdążyła z pierwszym akordem. Kątem oka dostrzegła mars na twarzy Stuarta.
Chciała zakończyć występ czymś mocnym i porywającym, co spodoba się publiczności, tak żeby rano obie mogły się szanować. Carla wybrała „Cheap Sunglases” ZZ Top. W połowie utworu, pośród deszczu iskier i smrodu spalenizny, wysiadł stary wzmacniacz.
Głos Stuarta został zagłuszony przez gitary i perkusję. Kline, zwykle nie najlepiej radzący sobie z przeciwnościami, stracił panowanie nad sobą. Przerzucił pas nad głową i upuścił instrument na deski sceny. Z jego przedwzmacniacza wydobyło się bolesne wycie.
Bas zagrał całą serię fałszywych nut i umilkł. Eddi uznała, że Dale miał rację. Przez Stuarta nie dało się z wdziękiem dokończyć numeru. Mimo to z dumy zwieńczyła ostatnie takty ozdobnikiem. Carla wspomogła ją z idealnym wyczuciem. Eddi chętnie ucałowałaby jej za to stopy.
Tańczący opuścili parkiet, pozostali goście dopili drinki i zaczęli wkładać kurtki. Eddi wykonała sceniczny ukłon. Kątem oka dostrzegła, że mężczyzna w czarnym płaszczu zmierza do drzwi.
Stuart z posępną miną odłączył swoją gitarę od wzmacniacza i zwinął kable. Gdy Eddi zajęła się własnym sprzętem, zobaczyła, że w ich stronę zmierza kierownik klubu.
– Ty jesteś liderem? – zapytał.
– Tak – odparł Kline. – A o co chodzi?
Zaraz nas wyleje, Stu, pomyślała Eddi. Mógł jeszcze uratować im skórę, gdyby był miły i ugodowy. Wiedziała jednak, że się na to nie zdobędzie. Kierownik za chwilę mu powie, co robić z zespołem, a Stuart zamiast grzecznie podziękować za radę, każe mu zachować te mądrości dla siebie.
A gdyby mógł, całą winę zwaliłby na nią. Cóż, niech robi, co chce. Schowała gitarę do futerału i ruszyła za kablem do gniazdka.
– Jesteś pewna? – usłyszała za sobą głos Carli.
– Tak. Pomóc ci?
Przyjaciółka była blada i zmęczona.
– Możesz spakować elektronikę.
Eddi skinęła głową i zaczęła odłączać automat perkusyjny.
– Dobrze się spisałaś, dziecino. Nawet na końcu, kiedy wszystko się schrzaniło.
Carla się uśmiechnęła.
– Trzeba odejść efektownie.
Stuart i kierownik klubu zaczęli się przekrzykiwać przy barze.
– Zamówiłem pięć cholernych występów! – wrzeszczał menedżer. – Wy, do ciężkiej cholery, złamaliście umowę!
Carla spojrzała na Eddi.
– Czy to znaczy, że nie dostaniemy zapłaty?
Eddi rozejrzała się za Dale′em, ciekawa, jak przyjmie nowinę. Nigdzie go nie dostrzegła.
– Myślisz, że w twoim wozie zmieści się również mój sprzęt?
Carla się uśmiechnęła.
– W Titanicu? Nawet nie będę musiała składać siedzeń.
Musiały złożyć siedzenia, ale wszystko się zmieściło: bębny, automat perkusyjny, gitara Eddi i jej fender. Stuart i kierownik klubu nie zwracali na nie uwagi, choć trzy razy przechodziły obok nich obładowane instrumentami.
Gdy Carla ruszyła z parkingu, Eddi dostrzegła Dale′a. Opierał się o tył swojego zardzewiałego dodge′a i palił.
– Zaczekaj! – krzyknęła, wyskoczyła z samochodu i podbiegła do basisty. – Hej, Dale!
– Eddi? Stuart nadal robi swoje.
– Czyli co?
Dale wzruszył ramionami i zaciągnął się skrętem.
– No, wiesz, świruje – rzucił ochrypłym głosem, wydmuchał dym i podał jej papierosa.
Eddi pokręciła głową.
– Nie sądziłam, że zauważyłeś…
– W ostatnim miesiącu było źle. Trudno, żebym nie zauważył. – Uśmiechnął się ze smutkiem, patrząc na czubki swoich kowbojskich butów. – Więc jedziesz?
– Tak. To znaczy opuszczam zespół.
– Właśnie to miałem na myśli.
– Chciałam się pożegnać. Będę za tobą tęsknić. – To była prawda, co Eddi uświadomiła sobie ze zdziwieniem.
Dale uśmiechnął się do skręta.
– Może ja też dam sobie spokój z graniem. Mój przyjaciel ma farmę za Shakopee. Mówi, że mogę się u niego zatrzymać. Hoduje kozy i pszczoły… Cholerne dziwactwo. – Nagle spojrzał na nią całkiem przytomnie. Nawet z jego głosu zniknęła senność. – Wiesz, jesteś naprawdę dobra. Nie lubię takiej muzyki, ale ty jesteś dobra.
Eddi nie wiedziała, co odpowiedzieć, więc tylko go uściskała i szepnęła:
– Żegnaj, Dale.
I biegiem wróciła do samochodu.
Carla skręciła na szosę nr 35. Eddi odwróciła się i przez tylną szybę popatrzyła na sylwetę Minneapolis na tle nieba. Białe światło opasywało szczyt budynku IDS i odbijało się od pobliskiego wieżowca z niebieskiego szkła. Zegar na starym gmachu sądu wyróżniał się czerwienią wskazówek. Rzeka lśniła niczym czarna lakierowana skóra, wiadukty kolejowe biegnące nad szosą jaśniały jak na filmie.
– Uwielbiam ten widok – powiedziała Eddi z westchnieniem. – Nawet Metrodome wygląda stąd nieźle, jak na grzyb fosforyzujący w ciemności.
– O rany, ale jesteś sentymentalna – stwierdziła Carla.
– Tak. – Eddi odwróciła się do przedniej szyby. – Myślisz, że dobrze robię?
– Chodzi ci o rzucenie Wybitnej Osobowości?
Eddi spojrzała na nią zaskoczona.
– Hej, nie trzeba do tego wielkiej dedukcji. Nie mogłaś opuścić InKline Plain i pozostać w przyjaźni ze Stu. To niemożliwe. Tak więc odejście z grupy oznacza zerwanie z panem Ziemniaczanym Łbem.
– To naprawdę ładny ziemniak.
– Cóż, zespół pewnie się rozpadnie.
Eddi wzruszyła ramionami.
– Stu może mnie kimś zastąpić.
– A ciebie i mnie?
– Odchodzisz?
– Nie zamierzam słuchać, jak Stuart jęczy. – Ton Carli był zbyt nonszalancki. Eddie zerknęła na nią z ukosa. – No, dobrze. Wrzeszczałby coś o sukach i zdrajczyniach, ja bym mu na to odpowiedziała, że jest zerem i nie zasłużył na ciebie, a w końcu i tak bym odeszła. Dlaczego nie teraz?
Eddi trąciła ją lekko w ramię.
– Jesteś prawdziwą kumpelką.
– Jasne. W takim razie załóż zespół, w którym będę mogła bębnić na perkusji.
– Możesz grać z każdym.
– Nie chcę grać z byle kim. W rezultacie lądujesz z takimi łachmytami jak Stuart.
Z gwałtownym szarpnięciem i łoskotem bębnów zatrzymały się na podjeździe przed Chesterem. Nawet w ciemności jego pseudotudorowska architektura była nieprzekonująca. Jak we wszystkich całonocnych barach tu też panował tłok, tak że musiały czekać na stolik. Kiedy wreszcie go dostały, zamówiły kawę i herbatę.
– Więc założysz własną grupę?
Eddi zgarbiła się na siedzeniu.
– O, Boże, Carla, to taki beznadziejny sposób zarabiania na życie. Harujesz, harujesz i kończysz w Dew Drop Inn, gdzie faceci tańczą z rękami w tylnych kieszeniach spodni swoich dziewczyn.
– Więc nie zakładaj takiego zespołu.
– A jaki?
Carla z wielkim skupieniem zanurzyła torebkę herbaty we wrzątku.
– Oryginały, same nowe kawałki, najwyższej próby – powiedziała w końcu. – Występy tylko w dobrych klubach.
Eddi wytrzeszczyła oczy.
– Może powinnam od razu pójść do Control Data i złożyć podanie o stanowisko prezesa zarządu.
« 1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Przeczytaj to jeszcze raz: Bliżej nas bale naszej wyobraźni
— Beatrycze Nowicka

Lekka wojna
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.