WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Nocarz |
Data wydania | 24 lutego 2006 |
Autor | Magdalena Kozak |
Wydawca | Fabryka Słów |
Cykl | Nocarz |
ISBN | 83-89011-83-2 |
Format | 400s. 125×195mm |
Cena | 27,99 |
WWW | Polska strona |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
NocarzMagdalena KozakNocarz• • • Cela renegata nie różniła się niczym od pozostałych. Trzy surowe betonowe ściany wyznaczały granice prostokątnego pomieszczenia. Czwarty bok był całkowicie przezierny, tylko dwie grube metalowe kraty, ustawione jedna za drugą w odległości kilkunastu centymetrów, odgradzały celę od korytarza. Pomiędzy nimi zwieszała się niebieska, świetlista siateczka. Vesper popatrzył na Nidora pytająco. – Laser ultrafioletowy – mruknął tamten. – Nawet jakby drań ruszył kratę, nie przeszedłby dalej. Spaliłoby go na popiół. Jak każdego z nas zresztą. Więzień, skulony dotychczas w kącie, poruszył się. Podniósł głowę. Wiedziony nieomylnym instynktem wpatrzył się w słabszego przybysza. Vesperowi zakręciło się nagle w głowie, poczuł, że słabnie. Lustro, pomyślał z przerażeniem. Zaczął naprędce tworzyć naokoło siebie odbijającą taflę… Po to tylko, by zobaczyć, jak pęka i rozpada się na kawałki, niemal słyszał dźwięk trzaskającego szkła. Ręce i nogi zaciążyły mu niczym ołowiem. Powoli, miękko, zaczął się osuwać przygniatany miażdżącą siłą. Nie mógł złapać tchu. – Dość! – rzucił Nidor w kierunku więźnia. – Chyba że chcesz się zapoznać z naszym salonem odnowy biologicznej… – zawiesił głos w nieskrywanej groźbie. Nacisk zelżał natychmiast. Vesper zaczerpnął łapczywie powietrza, prostując się czym prędzej. Lustro, pomyślał i zaczął je składać z mozołem. – Kogo mi tu przyprowadziłeś, nocarzu? – zasyczał renegat wzgardliwie. – Szczeniaczka do zabawy? Chodź, malutki, pomiziam cię po brzuszku. – Zaśmiał się, patrząc na Vespera szyderczo. – Bo do niczego innego się nie nadajesz. – Spoważniał nagle. – Dostałeś Dar Krwi i gówno z tym robisz, chłopcze. Ultor już z ciebie zrobił posłusznego pieska, co? Vesper szarpnął głową w gorącym zaprzeczeniu. Nabrał powietrza w płuca, chcąc odpowiedzieć wampirowi… – Lepiej być pieskiem Ultora niż Atroksa – oznajmił Nidor spokojnie. – Jak tam Lord Renegat? Trzeźwieje czasem? Więzień wstał. Powolnym, chwiejnym krokiem podszedł do kraty. Wpatrzył się Nidorowi w oczy, potem przebiegł wzrokiem po jego naszywkach kapitana. – A więc nareszcie przysłali kogoś na poziomie, z kim można porozmawiać. – Zamilkł na chwilę, po czym wyskandował: – Lord Renegat Aranea przesyła czułe pozdrowienia Lordowi Ultorowi. – Uśmiechnął się z nieskrywaną satysfakcją. – Macie, kurwy, przesrane. Zamilkł, patrząc uważnie na Nidora. Potem roześmiał się głośno, szyderczo. – Zostań tu, Vesper – powiedział kapitan nieswoim głosem. – Pilnuj gnoja. Pamiętaj o lustrze. A ty… – zwrócił się do więźnia – nie próbuj dręczyć młodego, bo cię położę na solarium. Na piętnaście minut co najmniej. Odwrócił się i poszedł w kierunku centrum bardzo śpiesznym krokiem. Vesper nie miał cienia wątpliwości: Nidor był bardzo zdenerwowany. Renegat przestał się śmiać. Podwinął pod siebie nogi, siadając po turecku w powietrzu. Twarz nadal miał na wysokości oczu Vespera. – No proszę, co to się porobiło – wysyczał z nieskrywaną przyjemnością. – Powiedziałem raptem parę słów… I już pan nocarz zapierdala nagle z meldunkiem, jakby go goniła rakieta z głowicą z drewna osikowego. A drugi stoi pobladły, jak przerażona panienka. Zostałem sam na sam z prawdziwym wampirem, o mamusiu, co się teraz ze mną stanie? Zły renegat zje mnie w kanapce i nawet nie obetrze ust! Vesper sięgnął odruchowo ręką do kabury, namacał uspokajający chłód pistoletu. – Spokojnie, piesku – wycedził tamten. – Nie będziesz przecież strzelał tak bez wyroku, bez rozkazu. Na tyle już cię chyba wytresowali, co? – Nie jestem niczyim pieskiem – odparł Vesper zdecydowanie. – Jestem oficerem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w służbie Rzeczypospolitej Polskiej. Jestem członkiem Oddziału do Zadań Specjalnych… – Uważasz się za tygrysa, a jesteś tylko psem Pawłowa – przerwał mu tamten brutalnie. – Żyjesz, jesz, śpisz i zabijasz na znak, na hasło, które ci wymyślają twoi panowie. Jakie to ma znaczenie, których haseł używają przy tej okazji? Czym sobie wycierają gęby, Bogiem, Honorem czy Ojczyzną? I tak nie zadajesz zbędnych pytań, kiedy wskazują ci cel. Rozkaz, ruszaj, już! Pchnął go nagle z daleka, samą siłą swojej woli. Vesper poleciał na ścianę, odbił się od niej, upadł bezwładnie. Uderzenie go oszołomiło, wstrząsnął więc szybko głową, przywołując zawirowany świat na swoje miejsce. Nie spodziewał się takiej mocy, która nagle wychynęła znikąd i miotnęła nim niczym bezwolną kukłą. Zakłuło go w prawym boku, chyba złamane żebro, nic to, sprawdzi się później. Podniósł się czym prędzej, wrócił na swoje miejsce przed kratą. Wierzchem dłoni otarł krew, powoli sączącą się z rozbitej brwi. Renegat wciąż patrzył na niego szyderczo, Vesper odpowiedział więc pełnym wyzwania spojrzeniem. – Mów, co chcesz – zawarczał mu prosto w twarz. – Ja wiem swoje. Mocny jesteś… siłą swoich złudzeń. W rzeczywistości jesteś zniewolony przez żądzę krwi, której nie potrafisz się oprzeć. Jedyne, co ci zostało, to dorobić sobie do tego ideologię. Jakbyś to ty był wolny i nie miał pana, doprawdy. Lord Atroks też potrafi mieć nielekką rękę, jak słyszałem. Więzień zamilkł na chwilę, uśmiechając się nonszalancko. – Lord Atroks nie żyje – oznajmił wreszcie z satysfakcją. – Nie słyszałeś, co powiedziałem twojemu kapitanowi? Lord Renegat Aranea przejęła władzę. Generał Nex pomógł zorganizować przewrót, a teraz stoi u jej boku. Żadne z nich nie spocznie, póki prawdziwe Dzieci Nocy nie odzyskają należnego im miejsca na tym świecie – mówił coraz szybciej, oczy płonęły mu niekłamanym podnieceniem. – A tacy zdrajcy jak wy, psy w służbie ludzi, będziecie gryźć ziemię, z odrąbanymi głowami ułożonymi u stóp. – Taa, stara historia. – Vesper ziewnął ostentacyjnie. – Nareszcie wolni, pozbędziecie się nocarzy i będziecie sobie mogli swobodnie polować. Aż przyjdą wkurwieni ludzie i was podziabią kołkami osikowymi, a potem spalą zwłoki. W zamieszaniu ucieknie dwóch czy trzech i znowu założą kolejny Ród. I tak w kółko od tysięcy lat. Ile można? – Pokręcił głową. – Nie sądzisz, że najwyższy czas na zmiany? – Zmiany? Ta wasza pokojowa koegzystencja to bzdura! – prychnął renegat wzgardliwie. –Wymyśliliście sobie raj, w którym spocznie jagnię obok lwa. A ten będzie ze smakiem zajadał marchewkę. Nie zamierzam być takim kastrowanym lwem, hodowanym na marchewkowej, sztucznej krwi. – Poczekaj jeszcze parę dni – odparował Vesper perfidnie. – Kiedy twój głód urośnie na tyle, że zrozumiesz, kto tak naprawdę jest twoim panem. Twoja własna słabość, tylko to. I nawet sztuczna krew nie nasyci twojego szaleństwa. Nie przyniesie ci ulgi, nie zaspokoi żądzy zabijania. Zrozumiesz wtedy, w co się wpakowałeś swoją pychą i brakiem ostrożności. Wampir popatrzył na niego bystro. – Dużo wiesz o głodzie – powiedział nagle. – Zastanawiająco dużo jak na szczeniaka. – Pomyślał przez chwilę, po czym strzelił: – Czyżby spieprzyli twoją edukację i za wcześnie dopuścili cię blisko prawdziwej krwi? Nocarz pobladł, wpatrując się w renegata. Chciał zaprzeczyć, krzyknąć, że to nieprawda, że wcale nie czuje głodu, że nigdy go nie czuł i że tylko tak powtarza to, co usłyszał na zajęciach. Nie mógł jednak wykrztusić ani słowa. Odezwało się znajome świerzbienie górnych dziąseł, rozpaczliwym wysiłkiem starał się zatrzymać wysuwające się kły. Milczał, podczas gdy w duchu narastało mu głuche przerażenie. – Czujesz to, Vesper – wyszeptał tamten, wpatrując mu się w oczy z napięciem. – Czujesz głód. Jest przy tobie wciąż, niczym twój własny cień waruje ci tuż za plecami. Czasem jest silniejszy, czasem słabszy, ale nie znika nigdy. A ty wciąż masz wrażenie, że jesteś taki nie do końca rzeczywisty, wyblakły, nie całkiem pełny. Jakbyś z boku obserwował życie i nie mógł się w nim całkiem zanurzyć. – Przerwał na chwilę, zmarszczył brwi w zamyśleniu, po czym pociągnął dalej: – I wiesz doskonale, że ożyjesz dopiero, kiedy spróbujesz prawdziwej krwi, kiedy zaspokoisz ten głód. A kiedy już to zrobisz, nigdy nie będziesz chciał powrócić do tej szarej, mdłej, bezsensownej wegetacji. Niczym echo, pomyślał Vesper z drżeniem. Tak przecież wygladało życie Jerzego Arleckiego, zanim nastapiła ta doskonała przemiana… Czyżby czekał go kolejny jej etap? Czy kolejna zmiana byłaby porównywalnie dojmująca? Nagle owładnęło nim dziwne poczucie, jakby został wypełniony niespotykaną wszechmocą. Sycił się władzą nad życiem i śmiercią, pozostawał poza dobrem i złem, poza jakąkolwiek oceną… Był drapieżnikiem doskonałym. |
Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.
więcej »Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Esensja czyta: Sierpień 2016
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Anna Nieznaj, Marcin Osuch, Joanna Słupek
Krwiopijcy znad Wisły
— Cyryl Twardoch
Wampiry w służbach specjalnych
— Małgorzata Klimowicz
Krótko o książkach: Lektura w splotach
— Jarosław Loretz
Esensja czyta: Sierpień 2016
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Anna Nieznaj, Marcin Osuch, Joanna Słupek
Telenowela transylwańska
— Michał Foerster
Krwiopijcy znad Wisły
— Cyryl Twardoch
Świeczka
— Magdalena Kozak
Strój
— Magdalena Kozak
Pędziwiatr
— Magdalena Kozak