Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 14 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

R. Scott Bakker
‹Wojownik-Prorok›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWojownik-Prorok
Tytuł oryginalnyThe Warrior-Prophet
Data wydania7 kwietnia 2006
Autor
PrzekładWojciech Szypuła
Wydawca MAG
CyklKsiążę Nicości
ISBN83-7480-010-0
Format500s. 135×205mm
Cena35,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Wojownik-Prorok

Esensja.pl
Esensja.pl
R. Scott Bakker
« 1 2 3 4

R. Scott Bakker

Wojownik-Prorok

Niektórzy – wśród nich Galgota, palatyn Eshganax – poganiali konie i uciekali w dół zboczy, zostawiając spieszonych rodaków i lenników na pastwę losu. Inni – tak jak okrutny Zursodda – wykrwawiali swoich ludzi w nierozważnych kontratakach, aż zabrakło im jeźdźców. Jeszcze inni – waleczny Uranyanka, albo piękny Chinjosa, hrabia-palatyn Antanamery – spokojnie odpierali kolejne natarcia pogan. Zagrzewali podwładnych do boju i walczyli o każdą piędź ziemi. A Kianowie szarżowali raz za razem. Konie kwiczały. Lance pękały z trzaskiem. Ludzie krzyczeli i płakali. Sejmitary i miecze dźwięczały jak plac boju długi i szeroki. I za każdym razem fanimowie odbijali się od pancernej ściany, nie mogąc się nadziwić, że pokonani jakoś nie dają się pokonać.
Na północnym zachodzie Khirgwi napierali na inrithich z uporem i obłąkańczą furią. Wielu zeskakiwało z wysokich wielbłądów i rzucało się na oszołomionych jeźdźców, aby rękami ściągnąć ich z koni. W ten sposób zginęli Kushigas, conriyański palatyn Annandu, i Inskarra, thunyeryjski hrabia Skagwy. Proyas został otoczony, podobnie jak tysiące schowanych za pawężami Thunyerów. Khirgwi rozlali się także wokół Anwuratu, uderzyli na oblegających twierdzę Conriyan i zmusili ich do odwrotu. Ruszyli również na pagórek, na którym Wielki Wódz zatknął swoją chorągiew, swazondowy sztandar.
Tymczasem wojska grandów Eumarny przewalały się jak burza przez wąskie i kręte zaułki inrithijskiego obozu, paląc namioty, mordując kapłanów, łapiąc i gwałcąc kobiety. Na widok buchającego znad obozowiska słupa dymu ludzie Skaurasa padali na kolana i płakali, dziękując Jedynemu Bogu. Oddawali też cześć sapatiszachowi, całując ziemię u jego stóp.
Nagle niebo na wschodzie rozbłysło światłem. Wspaniali jeźdźcy Cinganjehoia spotkali Szkarłatne Wieżyce… I śmierć.
Ci, którzy przeżyli pierwszy atak czarnoksiężników, uciekali całymi tysiącami – głównie na szerokie plaże nad Meneanorem, gdzie czekali już na nich wielki mistrz Gotian, hrabia Cerjulla i hrabia Athjeäri na czele odwodów świętej wojny. Dziewięć tysięcy inrithijskich rycerzy spadło na nich znienacka, siekąc bez litości, wdeptując w piach i spychając do wody. Bardzo niewielu grandów Eumarny uszło z rzezi cało.
Cesarscy kidruhilowie przełamali zjeżony ostrzami wał okalający Ainończyków i zepchnęli w tył dowodzącego grandami Enathpaneah Imbeyana. Pierwszy raz w bitwie, którą przyszłe pokolenia miały nazywać Bitwą o Stoki, nastała chwila wytchnienia. Kurzawa zaczęła się przerzedzać…
Kiedy łąki odsłoniły się na dobre, rozwleczeni w długi, poszarpany szyk Ainończycy wydali okrzyk radości i razem z kidruhilami przypuścili szturm w górę zboczy.
Na północy pierwszy impet szarży Khirgwich został najpierw wyhamowany graniczącą z cudem obroną swazondowego sztandaru, jaką wsławił się Kellhus, książę Atrithau, a potem kompletnie rozbity, kiedy atak z jednej i drugiej flanki przypuścili augliscy i ingrauliscy jeźdźcy pod dowództwem hrabiów Gokena i Ganbroty.
Bębny umilkły. Daleko na północnym zachodzie książę Saubon i hrabia Gothyelk przełamali wreszcie opór grandów Shigeku i Gedei, których ścigali wzdłuż brzegów Sempis. Hrabia Finaöl na czele canutyjskich rycerzy zaatakował mających znaczną przewagę liczebną strażników padyradży, sprawujących pieczę nad świętymi bębnami. Sam hrabia odniósł poważną ranę, pchnięty włócznią pod ramię, ale jego kawaleria zwyciężyła i wycięła w pień uciekających w panice doboszów. Niedługo potem zdyszani Galeoci i żołnierze tydońskiej piechoty zaczęli polować na kobiety w rozległym kianeńskim obozie.
Wielka fanimska armia przestała istnieć. Książę Fanayal i coyauri uciekli prosto na południe, ścigani przez kidruhilów po ciągnących się bez końca plażach. Imbeyan oddał pole rozproszonym Ainończykom i próbował wycofać się przez wzgórza, ale Ikurei Conphas przewidział ten manewr i zmusił go do ucieczki pod eskortą garstki najbliższych rycerzy, podczas gdy grandowie wykrwawiali się w szturmach na zaprawioną w bojach kolumnę selialską. Generał Bogras zginął wprawdzie, trafiony zbłąkaną kianeńską strzałą, ale Nansurczycy wytrwali na stanowiskach i wycięli w pień żołnierzy z Enathpaneah. Khirgwi czmychnęli na południowy zachód; zakuci w stal rycerze pognali ich w głąb bezkresnej pustyni. Setki inrithich, zapuściwszy się w pościgu za daleko, nie wróciły do swoich.

Cnaiür podniósł z maty osmolony nóż. Serwë, zaciskając kurczowo dłonie na zakrwawionym kocu, patrzyła w ślad za Kellhusem i darła się jak opętana. Kiedy ją chwycił, próbowała wydrapać mu oczy. Pchnął ją na ziemię.
– On mnie potrzebujeee! – wyła. – Jest ranny!
– To nie był on – mruknął.
– Zabiłeś go! Zabiłeś go!
– To nie był on!
– Jesteś chory! Jesteś obłąkany!
Dawny gniew jednak wziął w nim górę nad niedowierzaniem. Chwycił ją za rękę i wywlókł przed namiot.
– Zabieram cię! Jesteś moim łupem!
– Jesteś obłąkany! Wszystko mi o tobie powiedział, rozumiesz?! Wszystko!
Uderzył ją. Upadła.
– Wszystko? Czyli co?
Otarła krew z ust. Już nie wyglądała na przestraszoną.
– Powiedział, dlaczego mnie bijesz. Dlaczego cały czas o mnie myślisz, a kiedy do mnie wracasz, wpadasz w szał. Wszystko mi powiedział!
Zadygotał. Wzniósł dłoń do ciosu, ale nie był w stanie zacisnąć jej w pięść.
– Co ci powiedział?
– Że jestem tylko znakiem. Symbolem. Że kiedy mnie bijesz, bijesz siebie.
– Uduszę cię! Skręcę ci kark jak kociakowi! Wytłukę ci całą krew z łona!
– No to zrób to! – wrzasnęła. – Skończ ze mną raz na zawsze!
– Jesteś moim łupem! Moją nagrodą! Mogę z tobą robić, co zechcę!
– Nie! Wcale nie! Nie jestem łupem! Jestem twoją hańbą! Tak właśnie powiedział!
– Hańbą? Jaką hańbą?
– Bijesz mnie, bo się poddałam, tak samo jak ty się poddałeś! Bo rżnąłeś go tak samo, jak przedtem jego ojca!
Wciąż leżała na ziemi, z rozrzuconymi nogami. Była taka piękna. Poobijana, zapłakana, ale piękna. Jak człowiek mógł być taki piękny?
– Tak powiedział? – zapytał bezbarwnym głosem.
On tak powiedział. On. Dûnyain.
Rozszlochała się. Nie wiedzieć skąd w jej dłoni pojawił się nóż. Przystawiła go sobie do gardła; w ostrzu odbiła się perfekcyjna krzywizna jej szyi. Mignął mu swazond na jej przedramieniu.
Już raz zabiła!
– Jesteś obłąkany! – płakała. – Zabiję się! Zabiję! Nie jestem twoim łupem! Należę do niego! Do niego!
Serwë…
Przeciągnęła nożem po skórze. Ostrze zagłębiło się w ciało.
Jakimś cudem zdołał złapać ją za przegub. Wyrwał jej broń z ręki.
Zostawił ją zapłakaną przed pawilonem dûnyaina. Błąkając się między namiotami patrzył na bezkresny Meneanor, widoczny ponad głowami coraz liczniejszych, rozradowanych inrithich.
Jakie to nienaturalne, pomyślał. Morze…
koniec
« 1 2 3 4
31 marca 2006

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Święte rżnięcie
— Eryk Remiezowicz

Tegoż twórcy

Rozdzieranie jedwabiu
— Eryk Remiezowicz

Historie w historiach
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.