Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

David Drake
‹Jak błyskawice›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJak błyskawice
Tytuł oryginalnyWith the Lightnings
Data wydania8 sierpnia 2006
Autor
Wydawca ISA
CyklPorucznik Leary
ISBN83-7418-121-4
Format384s. 115×175mm
Cena29,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Jak błyskawice

Esensja.pl
Esensja.pl
David Drake
1 2 3 10 »
Prezentujemy obszerny fragment powieści Davida Drake’a „Jak błyskawice”. Książka, będąca pierwszym tomem cyklu „FRC”, ukaże się nakładem wydawnictwa ISA.

David Drake

Jak błyskawice

Prezentujemy obszerny fragment powieści Davida Drake’a „Jak błyskawice”. Książka, będąca pierwszym tomem cyklu „FRC”, ukaże się nakładem wydawnictwa ISA.

David Drake
‹Jak błyskawice›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJak błyskawice
Tytuł oryginalnyWith the Lightnings
Data wydania8 sierpnia 2006
Autor
Wydawca ISA
CyklPorucznik Leary
ISBN83-7418-121-4
Format384s. 115×175mm
Cena29,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Ja, który z handlem podążyłem
Tam, gdzie wykuwają Błyskawice…
— Kipling
Księga pierwsza
Porucznik Daniel Leary, odziany w czarno-szary mundur Drugiej Klasy Floty Republiki Cinnabaru, przechadzał się ulicami Kostromy. Udawał się do Pałacu Elektora, ale nie spieszyło mu się zbytnio. Naprawdę nie widział powodów, przez które nie miałby napawać się urzeczywistnieniem jednego z dziecięcych marzeń: o spacerowaniu po odległym świecie i oglądaniu na własne oczy jego cudów.
Inne marzenie – dowodzenie kosmicznym statkiem – ziści się (jeżeli w ogóle) w odległej przyszłości; zdaniem Daniela było to tak dalekie, jak dzieciństwo od jego obecnego wieku 22 ziemskich lat.
Teraz miał Kostromę i było to wystarczająco cudowne. Zagwizdał fragment melodii granej przez kapelę w klubie, który odwiedził poprzedniej nocy.
Uśmiechnął się tak ciepło, że mijani na ulicy nieznajomi odwzajemniali się uśmiechami. Poznana w klubie dama z Kostromy miała na imię Silena. Honor – zarówno Leary’ego z Bantry, jak i FRC – wymagał, aby Daniel zaofiarował pomoc, gdy jej młody kompan spił się tak, że stracił przytomność. Silena była bardzo wdzięczna i już po kilku minutach spędzonych w jej pokoju przestała przejmować się urazą do poprzedniego towarzysza.
Wzrost Leary’ego tylko nieznacznie przekraczał średni, a lekka skłonność do tycia zaznaczała się zwłaszcza na jego rumianej twarzy. To zaokrąglenie i szczerość oblicza czasami sprawiały na nieznających go ludziach wrażenie miękkości. Nic bardziej błędnego.
Środkiem szerokiej ulicy biegł kanał. Za dnia pływały nim jedynie małe łodzie, wodne taksówki i lekkie pojazdy dostawcze. Nocą zaś przestrzeń pomiędzy kamiennymi nabrzeżami wypełniały barki załadowane budulcem, głośno domagające się ustąpienia im drogi. Chodnikami, po obu stronach, przewalały się tłumy pieszych i trójkołowych pojazdów; cięższe pojazdy pojawiały się dopiero po zmroku – podobnie jak na kanałach.
Gospodarka Kostromy kwitła dzięki międzygwiezdnemu handlowi, a większość tego bogactwa inwestowano tutaj, w stolicy. Zamożni kupcy wznosili domy, a stara arystokracja rozbudowywała rodowe pałace, nie chcąc zostać w tyle.
Ludzie pozostający na niższym szczeblu drabiny społecznej – urzędnicy z domów kupieckich, kosmonauci z floty handlowej Kostromy i robotnicy pracujący w zaopatrujących statki kosmiczne fabrykach i przetwórniach ryb – również coś niecoś zyskiwali. Oni także chcieli lepszych mieszkań i gotowi byli za nie zapłacić.
Daniel szedł, pogwizdując i zachwycając się widokami. Ludzie nosili kolorowe stroje o nieznanym mu kroju. Wielu z nich rozmawiało w lokalnych dialektach: Kostroma była wodnym światem, którego wyspy wydały setkę różnych języków podczas długiej Przerwy w międzygwiezdnych podróżach. Nawet osoby władające uniwersalnym – powszechną mową planety, a zarazem wspólną dla całego kosmicznego handlu – mówili z akcentem obcym dla cinnabarskich uszu.
Cywilizacja nie znikła z Kostromy, jak miało to miejsce na tylu innych światach skolonizowanych podczas pierwszego okresu kosmicznych podróży człowieka, lecz pozbawione jednoczącego powabu gwiazd społeczeństwo podzieliło się. Stulecia, jakie minęły od powrotu tego świata do międzygwiezdnej wspólnoty, nie w pełni zaleczyły społeczną tkankę: obecny elektor, Walter III, z rodu Hajasów, objął rządy w wyniku przewrotu niespełna sześć miesięcy temu.
Nikt nie wątpił, że Walter zamierza podtrzymać tradycyjną przyjaźń z Republiką Cinnabaru, ale nowy elektor potrzebował pieniędzy. W obliczu toczącej się wojny pomiędzy Cinnabarem a Sojuszem Wolnych Gwiazd samo napomknienie Waltera, iż może nie odnowić wygasającego za trzy miesiące Paktu Wzajemnego, wystarczyło do ściągnięcia wysokiej rangą delegacji Republiki.
Młody oficer westchnął. Wysoka rangą delegacja z jednym młodszym porucznikiem, dorzuconym dla dodania wagi. Niemal na pewno wysłano go, ponieważ był synem potężnego polityka – Cordera Leary’ego, byłego przewodniczącego Senatu Cinnabaru. Złe stosunki młodzieńca z ojcem nie stanowiły dla FRC tajemnicy, ale tajniki i zawiłości cinnabarskich układów rodzinnych nie były raczej powszechnie znane na Kostromie.
Z bramy wyszedł jakiś człowiek i wcisnął się w tłum, wykrzykując ostatnie instrukcje do kogoś w budynku. Daniel ominąłby go, gdyby miał miejsce. Niestety, nie miał i potrącił obcego ramieniem. Większy Kostromanin zatoczył się do tyłu ze zdziwionym chrząknięciem.
Nikt nie zauważył tego incydentu – typowego dla życia w mieście. Porucznik poszedł dalej, z zainteresowaniem przypatrując się rzeźbionym lampom i wolutom, upiększającym bezpretensjonalną, czteropiętrową kamienicę.
Kostromanie nie pojedynkowali się tak, jak niekiedy czynili to członkowie bogatych rodów Cinnabaru. Z drugiej strony – zatargi i zamachy stanowiły akceptowane części składowe stylu życia na tej planecie. Daniel przypuszczał, że można się do tego przyzwyczaić.
W Xenos, stolicy Cinnabaru, prawdziwi magnaci, jak Corder Leary, poruszali się po ulicach w otoczeniu co najmniej 50 klientów, z których część mogła być nawet senatorami. Schodziłeś im z drogi, inaczej drągale w liberiach odpychali cię na bok. Wolni obywatele najdumniejszej republiki w galaktyce akceptowali – wręcz oczekiwali – że ich przywódcy będą zachowywać się w taki sposób. Kto słuchałby człowieka, któremu brakowało poczucia własnej wartości?
Ptaki świergotały, ciasnymi skrętami przenosząc się z jednego dachu na drugi. Były istotami powietrznymi – tak samo jak łuskowate „ptaki” na Cinnabarze, skrzydlate amfibie Sadastoru czy latające stworzenia z tysięcy innych światów odwiedzonych i skatalogowanych przez ludzi. Szczegóły pozostawiano naukowcom do opisania i bystrookim amatorom, takim jak Daniel Leary, do zachwycania się.
Podczas ostatniej sprzeczki Daniel zapowiedział, że nie przyjmie niczego od ojca, ale to nazwisko „Leary” sprowadziło go na Kostromę. Cóż, nazwisko należało mu się z mocy prawa; nie był to dar tatusia. Nie wyznaczono mu żadnych obowiązków pokładowych, oficjalnie nie należał nawet do delegacji admirał Martiny Lasowskiej, niemniej dotarł do gwiazd.
W porównaniu z flotami Cinnabaru i Sojuszu flotylla Kostromy była mała, choć i tak zbyt duża, by pozostać sprawną. Kostromańscy kapitanowie i marynarze doskonale znali swój fach, lecz flota kupiecka przyciągała większą – i lepszą – część personelu. Większość marynarzy stanowili cudzoziemcy; oficerami zostawali przeważnie ludzie, którzy przedkładali uroki życia w stolicy nad trudy podróżowania. Statki spędzały większość czasu z zapieczętowanymi lukami i inwentarzem złożonym w magazynie, unosząc się w lagunie zwanej Jeziorem Floty, na południe od miasta.
Na Pływającej Przystani lądował statek kosmiczny. Porucznik obrócił się, by go sobie dokładnie obejrzeć, zsuwając z czapki gogle dla ochrony przed blaskiem.
Jednostki kosmiczne startowały i lądowały na wodzie zarówno ze względu na spustoszenia, jakie ich plazmowe silniki poczyniłyby na ziemi, jak i dlatego, iż woda idealnie nadawała się do przemiany w plazmę. Po opuszczeniu atmosfery planety statki używały znacznie wydajniejszego Szybkiego Napędu, wykorzystującego proces konwersji materii w antymaterię, jednak zbyt wczesne przejście na Szybki Napęd równało się katastrofie.
Kiedyś Port Kostromy obsługiwał cały ruch, lecz od pokolenia z miejskich przystani korzystały wyłącznie jednostki naziemne. Zbudowana z pustych, betonowych pływaków Pływająca Przystań przyjmowała statki kosmiczne pół mili od brzegu.
Pływaki połączono w sześciokąty tłumiące fale, wywoływane startami i lądowaniami, oraz izolujące poszczególne statki niczym larwy w komórkach ula. Morskie okręty cumowały na zewnątrz, gotowe do dostarczania i odbierania ładunku.
Lądująca jednostka była mała – miała nie więcej niż trzysta ton wyporności – jacht lub, co bardziej prawdopodobne, rządowy statek kurierski. Złożone wzdłuż kadłuba maszty wskazywały, że statek napędzało promieniowanie Cassiniego.
Kształt kadłuba oraz to, w jaki sposób zamontowano dwie z czterech dysz Szybkiego Napędu na odsadniach, zdradzały produkt systemu Pleasaunce, stolicy związku o zwodniczej nazwie Sojusz Wolnych Gwiazd. Co doskonale pasowało, gdyż statek był nieuzbrojony. Kostroma zachowywała neutralność, handlując z obydwiema stronami konfliktu.
Prawdziwa wartość Kostromy dla walczących stron kryła się nie w jej flocie bojowej, tylko kupieckiej, a także w rozległych kontaktach handlowych, szczególnie z tymi regionami ludzkiej diaspory, z którymi ani Cinnabar, ani Sojusz nie utrzymywał znaczących stosunków bezpośrednich. Z formalnego punktu widzenia Pakt Wzajemny jedynie gwarantował prawo do lądowania na Kostromie dla okrętów wojennych Cinnabaru. Inne nacje miały obowiązek zatrzymywania się w odległości dziesięciu minut świetlnych.
Jednak dzięki nieoficjalnym układom neutralne statki Kostromy przewoziły ładunki na Cinnabar, lecz nie na światy Sojuszu. To była przewaga, za którą generał Porra, gwarant Sojuszu, oddałby swoje lewe jądro.
1 2 3 10 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Cudzego nie znacie: Średniowieczna SF
— Ewa Pawelec

Inna wojna
— Janusz A. Urbanowicz

Krótko o książkach: Wrzesień 2001
— Artur Długosz, Janusz A. Urbanowicz, Grzegorz Wiśniewski

Pierwsza krew
— Janusz A. Urbanowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.