Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Elizabeth Moon
‹Prawo odwetu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPrawo odwetu
Tytuł oryginalnyMarque and Reprisal
Data wydania26 sierpnia 2006
Autor
Wydawca ISA
CyklWojny Vattów
ISBN83-7418-095-1
Format384s. 135×205mm
Cena29,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Prawo odwetu

Esensja.pl
Esensja.pl
Elizabeth Moon
« 1 2 3 4 19 »

Elizabeth Moon

Prawo odwetu

Komunikat ucichł. Piętnaście minut później krata uniosła się z cichym skrzypieniem.
Prosimy o powrót do swoich zadań – nastąpiło obwieszczenie. – Cały personel proszony jest o powrót do swoich zadań.
Żadnego wyjaśnienia, co spowodowało zamknięcie. Ky pospieszyła do doków. Nie zauważyła nic szczególnego, z wyjątkiem oficera Ochrony Stacji, stojącego w pobliżu otwartego luku ładowni Gary’ego Tobai i pogrążonego w rozmowie z Quincy.
– Co się stało? – zapytała, podchodząc do nich.
– Nic, co mogłoby panią obchodzić – odparł oficer. – Proszę odejść.
– To jest nasz kapitan – pospieszyła z wyjaśnieniem Quincy, prawie zagłuszając Ky, mówiącą:
– To mój statek, który bardzo mnie obchodzi.
– Och. – Mężczyzna zrobił zakłopotaną minę. – Nie ma pani munduru.
– Wymagał oczyszczenia – wyjaśniła. – Oto mój identyfikator. – Wyciągnęła plakietkę do przeskanowania. – Co się stało?
– Uważamy, że doszło do próby okradzenia pani statku – odrzekł oficer. – Pewne podejrzane, znane nam osoby zostały wynajęte w charakterze ładowaczy, a ta osoba – wskazał na Quincy – powzięła pewne podejrzenia w stosunku do jednego z kontenerów i zapytała o to osobnika, który go przenosił, przypuszczając, iż doszło do podmiany. Dwaj osobnicy uciekli; ta osoba wszczęła alarm.
Ky doskonale wiedziała, że kradzieże dokonywane przez okazjonalnie wynajmowaną siłę roboczą były ciągłym zagrożeniem dla kupców.
– Schwytaliście ich?
– Nie zostali jeszcze zatrzymani – odparł. – Uciekli w niezagospodarowane rejony stacji. Konfiskujemy kontener, który starali się wnieść na pokład i szukamy właściwego pojemnika, którego zaginięcie zgłosił członek pani załogi.
– Jestem pewna, że zajmie się pan tą sprawą we właściwy sposób – stwierdziła Ky.
– Czy będzie można zastać panią tutaj później? – zapytał mężczyzna.
– Nie – odrzekła Ky. – Muszę polecieć na dół, aby dostarczyć raporty waszemu rządowi. Mój prom odlatuje… – sprawdziła czas. – Przepraszam, ale muszę się pospieszyć. Quincy zastąpi mnie na czas mojego pobytu na planecie. W porządku, Quincy?
Starsza kobieta skinęła głową.
– Poradzę sobie. Będziesz kupować cargo?
– Całkiem możliwe. Zakładam, że spędzę tam kilka dni. Będziemy w kontakcie. – Ky pospieszyła do statku. Założyła ostatni pozostały jej mundur z oficjalnym kapitańskim płaszczem i wykonała dwa szybkie telefony, by zarezerwować pokój w Gildii Kapitańskiej oraz obstawę, mającą oczekiwać na nią w porcie promowym na planecie. Zawahała się, po czym wsadziła do kieszeni kilka diamentów. Nie spodziewała się odcięcia od zasobów finansowych Vattów, lecz na wszelki wypadek nie zawadzi mieć ze sobą paru kosztowności.
Zdążyła na prom i poleciała na dół wraz z grupą pracowników stacji, udających się na planetę na weekend. Zaklasyfikowała ich odruchowo – urzędnik, urzędnik, operator urządzeń, serwisant – zastanawiając się, co ją niepokoi. Taką samą nudną mieszankę mogła spotkać gdziekolwiek w galaktyce. Dojrzała ochroniarza przy wyjściu dla pasażerów. Wymienili hasła i sprawdzili nawzajem swoją tożsamość – kolejne doskonale jej znane, rutynowe czynności. Droga do miasta biegła wśród pól zieleńszych od zwyczajowych strojów mieszkańców Belinty. W jednej z pracujących na polach maszyn rozpoznała sprzęt przywieziony przez nią z Sabine i poczuła przypływ satysfakcji. Gdyby tylko nauczyła się doceniać dobro, płynące z przewiezionych przez nią towarów, patrzeć na rzeczy pod tym kątem, to może…
• • •
Gerard Avondetta Vatta obserwował pilota, ładującego jego teczkę na pokład lekkiego samolociku. Wrócą do miasta przed zmierzchem; zje ze Stavrosem służbową kolację, a nazajutrz zajmie się delikatnymi problemami natury politycznej, wywołanymi gwałtownym opuszczeniem Akademii przez jego córkę. Teraz, kiedy nie groziło jej niebezpieczeństwo, a on widział jej twarz i rozmawiał z nią, powrócił do motywów skrytych za oczywistymi przyczynami.
Czemu Miznarii skarżyli się na religijną dyskryminację w Akademii? Pewnie, Miznarii byli trudną sektą, ale przez ostatnich trzydzieści lat służyli w Siłach Kosmicznych Slotter Key, nie stwarzając żadnych problemów, o których by słyszał. I dlaczego wybrali sobie Ky na narzędzie? Oczywiście, jej zwyczaj pomagania zbłąkanym owieczkom czynił ją podatną na manipulacje, ale taka przyczyna nie do końca go zadowalała. Tak, od urodzenia była uczynną osobą, niemniej dostrzegł w niej rys twardego charakteru, dzięki któremu mogła przetrwać w dżungli międzygwiezdnych przewozów. Kiedy wróci, być może nadejdzie pora, by wyjawić jej parę rzeczy, których nie zawierała podstawowa baza danych Vattów w jej implancie.
Miznarii… czyżby byli częścią odradzających się nastrojów skierowanych przeciwko człomodelom, o których meldowali niektórzy kapitanowie Vattów? Bez wątpienia byli fundamentalistycznymi purystami, wyrzekającymi się nawet najpowszechniejszych modyfikacji i ulepszeń, na przykład implantów czaszkowych, nie słyszał jednak, żeby mieszali się do polityki pozaplanetarnej. Poza tym, Ky nie miała zbyt częstego kontaktu z człomodelami; raczej nie powinna zostać celem napaści wymierzonej przeciwko nim.
Było jeszcze InterStellar Communications. Vattowie zawsze wspierali ISC, a on w pełni doceniał, co ISC zrobiło dla Ky na Sabine, zastanawiał się jednak, czy ich osąd odpowiadał ich sile. Próbował powiedzieć coś takiego Lewisowi Parminie podczas jego ostatniej wizyty na Slotter Key, lecz ten zbył jego troskę wzruszeniem ramion.
– Płacimy naszym badaczom wystarczająco dużo, żeby siedzieli cicho – odparł. – Wiesz, najedzone woły nie włażą w szkodę.
A jednak… w galaktyce istniały jeszcze inne źródła bogactwa. Byli tacy, którzy z ochotą zapłaciliby niemal każde pieniądze za sekrety laboratoriów ISC. Był pewien, że część z nich sama opłacała badania, mające na celu skopiowanie technologicznych rozwiązań ISC, bądź rozwinięcie ich. Atak na ansible Sabine był mało subtelny, lecz zdaniem Gerarda najprawdopodobniej była to swego rodzaju próba. Jak silne jest ISC, jak szybko potrafi zareagować?
Piraci… wiadomości z Sabine były niepokojące. Sojusz piratów? Ich agenci w legalnie działających firmach? Jak to funkcjonowało? Vattowie zatrudniali tysiące pracowników na tuzinach statków i w dziesiątkach biur. Czy któryś z nich był zdrajcą, przekazującym informacje piratom? Jak dotąd, piraci skupiali się na mniejszych przewoźnikach, eliminując kilku z nich z rynku. Według danych Gildii Kapitańskiej – o ile były wiarygodne – najwięksi przewoźnicy nie padali ich ofiarą. Lecz był pewny, że taka sytuacja nie potrwa długo. Skończą się im łatwe łupy i zasadzą się na grubszego zwierza. Potężne kompanie kupieckie – wśród nich Vattowie – nigdy nie przekonały rządów planetarnych, że prowadzony przez nich handel służył utworzeniu prawdziwych sił kosmicznych, zdolnych zapewnić bezpieczeństwo na gwiezdnych szlakach. ISC dysponowało odpowiednimi zasobami, odmawiało jednak wykorzystywania ich do akcji wykraczających poza utrzymywanie własnego stanu posiadania.
Gerard zaprogramował implant, by przypomniał mu o telefonie do Gracie Lane podczas podróży do miasta. Siatka szpiegowska Vattów – jak nazywał ją Stavros, choć jej oficjalny tytuł brzmiał: specjalna asystentka prezesa.
– Spodziewa się pan towarzystwa? – zapytał nagle pilot.
– Słucham? – Gerard obejrzał się. Pilot przepatrywał czysty, popołudniowy nieboskłon.
– Mój implant utrzymuje, że naziemne skanery wykryły dwie niezidentyfikowane jednostki. Nadlatują ze wschodu.
Znad oceanu? To nie miało sensu. Krążący po archipelagu rejsowiec już odleciał, a poza tym, nigdy nie latał nad tą częścią wyspy. Najbliższy zamieszkany łańcuch wysp na wschód od Corleigh to Archipelag Merrill, którego linie powietrzne raczej omijały lukę o szerokości półtora tysiąca kilometrów, latając na południe, do Rafy Obrzeża, a potem wzdłuż niej z powrotem na zachód. Pomiędzy Merrill a Corleigh znajdowały się jedynie niezamieszkane, pojedyncze skały, będące wierzchołkami podmorskich wulkanów.
Jego implant nie był podłączony do skanerów prywatnego lądowiska i musiał przedrzeć się przez zabezpieczenia systemu. Zanim dotarł do skanerów naziemnych, Gerard gołym okiem mógł dostrzec dwa błyskawicznie powiększające się punkciki. Usłyszał też ich przenikliwe wycie.
– Gaspard, masz choćby blade pojęcie… – zaczął, gdy wtem jego implant zapiszczał ostrzeżeniem przekazanym przez naziemne skanery. Broń. Te niewielkie, latające obiekty były uzbrojone… okręcił się na pięcie i ruszył w stronę wznoszącego się przy lotnisku biurowca.
– Nie! na ziemię, sir! – Gerard nie zwracał na niego uwagi, lecz pilot, młodszy i szybszy, szarpnął go za ramię na samym skraju trawy. Uderzył o ziemię ciężko, ze złością… szydercze wycie nad głową było coraz głośniejsze, zbliżało się. Poczuł w ustach kwaśny smak strachu. Zakrył głowę dłońmi, uświadamiając sobie, jaki był bezradny.
« 1 2 3 4 19 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Marzec-kwiecień 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Ten Obcy
— Eryk Remiezowicz

Ku pokrzepieniu serc
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.