Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

David Weber, Eric Flint
‹1633›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Tytuł1633
Tytuł oryginalny1633
Data wydania28 lutego 2007
Autorzy
Wydawca ISA
CyklOdłamki Assiti
ISBN978-83-7418-139-6
Format608s. 135×205mm
Cena35,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

1633

Esensja.pl
Esensja.pl
Eric Flint, David Weber
« 1 12 13 14 15 16 »

Eric Flint, David Weber

1633

Głównie jednak irytowało go to, że złota farba była naprawdę droga.
Konsekwencje całej tej sytuacji nie dawały Oxenstiernie spokoju. W królestwach zdarzało się, że wśród części populacji pojawiały się niepokoje i radykalne poglądy. Nie było w tym nic niezwykłego. Od dwóch wieków Europę trawiły okresowe wybuchy masowego niezadowolenia – a nawet rebelie. Ruch comuneros zatrząsł nawet posadami hiszpańskiego królestwa Karola V, Holendrzy całkowicie pozbyli się Habsburgów, zaś w poprzednim stuleciu Cesarstwem Niemieckim wstrząsnęły Wojna Chłopska i zajęcie Münster przez anabaptystów. Nawet Szwedzi miewali własne niepokoje społeczne, takie jak powstanie chłopskie pod wodzą Nilsa Dacke, które miało miejsce sto lat wcześniej.
Większość tych rebelii była jednak łatwa do stłumienia. Powstańcy z zasady stanowili jedną wielką zbieraninę ubogich wieśniaków i mieszczan – niejednokrotnie zwyczajnych włóczęgów – „dowodzonych” (jeśli w ogóle można użyć takiego sformułowania) przez garstkę najniżej urodzonej szlachty. Niedouczonych, i to zarówno w kwestii realiów politycznych, jak i wszystkiego innego, pozbawionych na dobrą sprawę jakichkolwiek przewodnich zasad, poza fanatyczną religijnością i nienawiścią do uciskających ich możnych. Niezależnie od tego, jak wielkie były „armie” powstańców – chłopi ze środkowych i południowych Niemiec wysłali kiedyś do boju przeszło sto pięćdziesiąt tysięcy mężczyzn – prawdziwe wojsko, odpowiednio dowodzone i zorganizowane, miażdżyło ich najpóźniej po dwóch latach. Z wyjątkiem Holendrów, którzy cieszyli się specjalną przewagą, żadne z europejskich powstań nie trwało długo.
Tymczasem to… było coś innego. Sam fakt, że komitety korespondencyjne zawsze potrafiły zebrać od swych zwolenników fundusze na kupno złotej farby, był niewielką, lecz wyraźną tego oznaką.
– Szlag by trafił tę przeklętą kobietę – mruknął Axel. – Czasem myślę…
– Nie waż się tego mówić – przerwał mu król. – Nie waż się, Axelu. Ani w mojej obecności, ani w obecności kogokolwiek innego. – Gustaw obrócił głowę, kierując swój drapieżnie zakrzywiony nos na kanclerza. – Nie jestem tym angielskim królem – Henrykiem II, prawda? – który ponoć rzekł: „Dalibóg! Czy ktoś oswobodzi mnie od tego klechy?”.
Znów powrócił do lustrowania złotych łuków.
– Poza tym przesadnie się zamartwiasz. To, co ciebie najbardziej przeraża w Gretchen Richter i jej malkontentach, mnie akurat uspokaja. Niech ci się nie wydaje, Axelu, że masz do czynienia z ciemnymi wieśniakami. Czytałem ich broszury i gazety. Podobnie jak i ty. Są wielce przemyślane i uczone, pomimo ich ostrej wymowy. Czy kiedykolwiek wymieniali mnie jako swego wroga?
Oxenstierna zacisnął szczęki.
– Nie – przyznał niechętnie. – Przynajmniej jeszcze nie. Ale poznałem tę kobietę – podobnie jak i ty – i jeśli ciągle myślisz, że ona przy pierwszej nadarzającej…
– Możesz ją za to winić? – warknął Gustaw. – Powiedz mi, arystokrato, czy gdybyś przeszedł przez to, co ona, też byłbyś pełen szacunku i podziwu dla tych „znaczniejszych” od siebie?
Spojrzał na niego.
– Nie sądzę! To, że skarga pochodzi od człowieka niskiego urodzenia, nie oznacza, że owa skarga jest bezzasadna – dobrze ci radzę, kanclerzu, byś o tym nie zapominał. Ani o tym…
Gniew powrócił na jego twarz.
– Ani o tym, że Bóg nie stosuje takich podziałów. Z pewnością nie w niebiosach, niezależnie od tego, co ustanowi na tym świecie.
Oxenstierna stłumił westchnienie. Jego władca był człowiekiem pobożnym, oddanym swej własnej, nieco specyficznej interpretacji luteranizmu. A może była to po prostu spuścizna jego rodowych tradycji. Dynastia Wazów doszła do władzy w Szwecji między innymi dlatego, że wielki założyciel rodu – Gustaw Waza, dziadek mężczyzny stojącego obok – zawsze skłonny był stanąć po stronie pospólstwa w sporze z arystokracją. Od czasu do czasu Gustaw Adolf uważał za stosowne przypominać o tym wszystkim swym szlachetnie urodzonym podwładnym.
– Dość! – wykrzyknął Gustaw. W słowie tym zadźwięczała nutka wesołości. – Chcę złożyć im wizytę, Axelu, i tak właśnie zrobimy. Dziś.
Odwrócił się od okna i ruszył ciężko w stronę drzwi.
– Tym bardziej że od twoich szpiegów wiemy, że ten cały Spartakus przebywa obecnie w mieście. Równie dobrze mogę teraz wyrobić sobie o nim zdanie. Według pozyskanych informacji to właśnie on, bardziej niż Gretchen Richter, jest przywódcą całej bandy.
– Oni nie mają prawdziwego przywódcy – zagrzmiał Axel, idąc w ślad za swym władcą. – Richter jest najbardziej znana, ale przynajmniej pół tuzina innych odgrywa równie ważną rolę jak ona. Nawet jeśli…
Gorycz powróciła do jego głosu, i to z pełną mocą. Kolejne słowa wypowiedział raczej z żalem niż potępieniem.
– Gdzie, na litość boską, córka drukarza nauczyła się tak przemawiać publicznie?
Znajdowali się już na korytarzu. Człapanie Gustawa trudno było nazwać „marszem” z uwagi na to, że stawiał kroki z delikatnością wołu. Przemieszczał się jednak bardzo szybko.
– Powiedz mi coś więcej o tym Spartakusie – zażądał przez ramię.
– Po pierwsze, to nie jest jego imię. To zwyczajna głupia poza, którą przyjmuje w swoich broszurach. Naprawdę nazywa się Joachim Thierbach – a może von Thierbach – i wydaje się pochodzić z mniej znaczącego rodu saskiej szlachty.
– Jeśli to „von” Thierbach, to może wcale nie pomniejszej.
Axel potrząsnął głową z rozdrażnieniem.
– Sasi! A właściwie wszyscy Niemcy! Kto może pojąć tę ich skomplikowaną hierarchię? Przypuszczam, że nawet oni sami nie mogą.
Dotarli już do bramy pałacowej; król niemal sadził w dół po schodach, aż w końcu znalazł się na ulicy. O ile ten błotnisty teren można było określić mianem „ulicy”. Nawet tutaj, w dzielnicy królewskiej, robotnicy kładący nowy bruk lub naprawiający stary nie nadążali za gwałtownie odradzającym się miastem.
Pilnujący bramy oddział szkockich najemników natychmiast zaczął formować szyk wokół monarchy. Gustaw Adolf gestem nakazał im wrócić na posterunek.
– Myślę, że to byłby błąd dyplomatyczny. – Wizja okazania prawdziwego męstwa jak zawsze uradowała króla Szwecji. – Chyba rozsądniej będzie wkroczyć jako kapitan generał Gars.
Przystanął i uśmiechnął się szeroko do Oxenstierny.
– A czy tak nieustraszony żołnierz potrzebuje ochrony?
Axel w końcu uznał, że trzeba poddać się temu, co nieuchronne i odwzajemnił uśmiech.
– Z całą pewnością nie. – Spojrzał na miecz u boku Gustawa i położył dłoń na rękojeści swojego. – W końcu można z tego zrobić dobry użytek, a my wiemy, jak tego dokonać. Zadrżycie przed nami, studenci, rzemieślnicy i ulicznicy!
Gustaw wybuchnął śmiechem.
– Raczej nie. Ale myślę, że będą uprzejmi.
• • •
Okazało się, że Spartakus był więcej niż uprzejmy. Był wprost dworski. A swymi niewymuszonymi manierami i swobodnym, aczkolwiek pełnym szacunku zachowaniem udowodnił, że podejrzenia Oxenstierny nie były bezpodstawne. Prawie na pewno „von” Thierbach.
Gustaw nie miał nic przeciwko temu, żeby się dowiedzieć. Gdy więc on i Axel spoczęli już przy stole w rogu magdeburskich „Łuków Wolności” (obydwaj mieli spore trudności z zachowaniem powagi na widok gromady ludzi wlepiających w nich oczy z każdego zakamarka przestronnej „izby jadalnej”), król od razu przeszedł do rzeczy.
– Jak to z tobą jest, młodzieńcze? Joachim Thierbach? A może von Thierbach?
Joachim uśmiechnął się. Mężczyzna siedzący na wprost króla i kanclerza nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia pięć lat. Był szczupłej budowy i raczej wysoki. Okulary tkwiące na nosie w połączeniu z przedwcześnie łysiejącymi skrońmi nadawały mu wygląd uczonego.
– Von Thierbach, Wasza Wysokość. Mój ród pochodzi z miasteczka nieopodal Lipska.
– Niecodzienne pochodzenie, tak mi się wydaje, jak na kogoś o twoich, że się tak wyrażę, „skrajnych poglądach”.
Thierbach wzruszył ramionami.
– Czemuż to, Wasza Wysokość? Czemuż miałbym się ograniczać do horyzontów umysłowych małostkowego szlachetnie urodzonego Sasa? – Uśmiech niepostrzeżenie przeszedł w gorzki, ironiczny grymas. – „Małostkowy” jest tu właściwym słowem. Okupować niezbyt wielką posiadłość, władać niezbyt wielką gromadą brudnych i ledwo piśmiennych chłopów. Tacy właśnie są „szlachetnie urodzeni”.
Axel patrzył z wściekłością. Gustaw się uśmiechał.
– Owszem, najczęściej tak jest – zgodził się król.
« 1 12 13 14 15 16 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Angielscy łucznicy kontra obcy
— Beatrycze Nowicka

Cudzego nie znacie: My już są Amerykany
— Miłosz Cybowski

Kosmiczne nudy
— Michał Foerster

Cudzego nie znacie: Średniowieczna SF
— Ewa Pawelec

Idzie ku lepszemu
— Grzegorz Wiśniewski

Krótko o książkach: Marzec 2002
— Magda Fabrykowska, Wojciech Gołąbowski, Jarosław Loretz, Eryk Remiezowicz

Odpowiedź jest oczywista
— Magda Fabrykowska

Krótko o książkach: Listopad 2001
— Wojciech Gołąbowski, Jarosław Loretz, Joanna Słupek

Obszernie o niczym
— Jarosław Loretz

Bóg, Honor i Ojczyzna
— Magda Fabrykowska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.