Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Elizabeth Moon
‹Polowanie›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPolowanie
Tytuł oryginalnyHunting Party
Data wydania7 maja 2007
Autor
PrzekładMarek Pawelec
Wydawca ISA
CyklHeris Serrano
ISBN978-83-7418-144-0
Format368s. 135×205mm
Cena29,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Polowanie

Esensja.pl
Esensja.pl
Elizabeth Moon
« 1 2 3 4 5 20 »

Elizabeth Moon

Polowanie

– Ależ to niesprawiedliwe – jęknął teraz. Spodziewał się, że ciotka pozwoli całej dwudziestce, czy ilu ich tam było, kolegów oficerów i ich ukochanych obojga płci podróżować razem z nią. Ignorując chłopaka, Cecelia uśmiechnęła się do nowej kapitan – tylko nie waż się ze mnie śmiać, jędzo – i zawołała Batesa, by zaprowadził ją do jej pomieszczeń. Heris odeszła więc, niemożliwie przytomna jak na tak wczesny poranek (jej snu nie zakłócały żadne zabawy młodzieży); jej szczupła sylwetka sprawiała, że dziewczęta obecne w pomieszczeniu zdawały się mizerne i nieatrakcyjne, choć wcale nie wyglądały aż tak źle. W dzisiejszych czasach dziewczyny potrafiły robić ze sobą straszne rzeczy, ale te były przyzwoite, z dość dobrych rodzin. Oczywiście nie aż tak dobrych jak jej czy Ronniego (z wyjątkiem Bubbles, tej chrapiącej na kanapie), ale dość przyzwoitych.
Rzuciwszy ostatnie spojrzenie za oddalającą się kapitan, odwróciła się z powrotem do Ronniego.
– Niesprawiedliwe jest to, młodzieńcze, że wdzierasz się w moje życie, zajmujesz miejsce na moim jachcie i utrudniasz pracę moim pracownikom, a wszystko dlatego, że zabrakło ci rozumu, by trzymać język za zębami w sprawach, o których gentlemani nie rozmawiają.
Chłopak nadąsał się. Potrafił się dąsać już jako niemowlę; jego urocze napady złości wywoływały wtedy zachwyt rodziców. Ale Cecelii wcale nie podobała się jego naburmuszona mina.
– Powiedziała, że jestem lepszy. Odsyłanie mnie jest niesprawiedliwe, skoro ona tak uznała. Chciała być ze mną…
– Wyznała ci to w sypialni. – Chyba ktoś musiał go już uświadomić? Czemu akurat ona ma mu to wyjaśniać? – I nawet nie wiesz, czy naprawdę tak myślała, czy po prostu każdemu to mówi.
– Oczywiście, że tak myślała! – Urażona duma młodego samca spowodowała wybuch gniewu. – Jestem lepszy!
– Nie zamierzam się spierać – oświadczyła Cecelia. – Przypomnę tylko, że może i jesteś lepszy w łóżku z ulubioną śpiewaczką księcia, ale w tej chwili z rozkazu twojego ojca i króla znalazłeś się na pokładzie mojego jachtu, a śpiewaczka pozostała z księciem. – Pogroziła chłopakowi palcem. – Ty jesteś tu, on tam, i paplaniem niczego nie zyskasz, poza chwilowym rozbawieniem swoich kolegów z koszar.
Ronnie zachichotał, a wstrętny George – który zapracował na ten powszechnie używany w towarzystwie przydomek – zarżał. Cecelia dość dobrze znała ojca wstrętnego George’a i zignorowała jego rżenie, traktując je jako nieświadome kopiowanie manier ojca. Przypuszczała, że chłopak nawet nieźle pasował do mesy młodszych oficerów Królewskiej Służby Kosmicznej, gdzie dzieci arystokratycznych rodów i bogaczy obnosiły się ze swoimi kupionymi patentami. – Poza tym to ty się przechwalałeś – kontynuowała, ignorując wymianę spojrzeń między siostrzeńcem i jego kolesiem – a nie ta… hmmm… dama. I to ty masz kłopoty i ciebie odesłano, a ja na nieszczęście przebywałam na tyle blisko, że mogłam ci pomóc. – Ronnie otworzył usta, by powiedzieć coś, czego z pewnością nie chciałaby usłyszeć, więc nie dała mu dojść do słowa. – Ułożyło się to lepiej, niż mogło, młody Ronaldzie, i sam to zrozumiesz, kiedy już przestaniesz się nad sobą użalać. A ja jestem przesadnie uprzejma, pozwalając ci zabrać ze sobą całe to towarzystwo… – machnęła ręką w stronę pozostałych – choć robicie tłok na moim statku i marnujecie mój czas. Gdyby nie fakt, że Bubbles i Buttons i tak wybierali się do Bunny’ego…
– Cóż, tak naprawdę… oni wcale nie chcą lecieć.
– Nonsens. Już przesłałam wiadomość, że ich przywiozę. Sezon w terenie wszystkim wam wyjdzie na dobre. – Posłała mu kolejne ostre spojrzenie. – I nie życzę sobie, żeby któreś z was przed startem wymykało się ze statku i stwarzało jakieś problemy na stacji. Wystarczającym utrudnieniem jest fakt, że musimy czekać na wasze bagaże. Każę twojemu ojcu pokryć opłaty wynikające ze zmiany harmonogramu startu. Mam nadzieję, że odliczy to z twojego kieszonkowego.
– Ale to nie… – Wyciągnęła rękę, zanim zdołał dokończyć, zdecydowana teraz rzucić bombę.
– A przy okazji, moja nowa kapitan jest byłą oficer Zawodowej Służby Kosmicznej, więc z nią nie próbuj swoich sztuczek. Pewnie mogłaby cię zawiązać w supełek i nawet się przy tym nie spocić. – Cecelia odwróciła się na pięcie i odmaszerowała, zadowolona, że mają teraz coś, poza bólem głowy, czym będą mogli się zająć.
Tak naprawdę sytuacja wyglądała fatalnie. Żyła na własnym jachcie tylko dlatego, że chciała unikać wszelkich komplikacji rodzinnych, tak jak unikała małżeństwa i zaangażowania się w politykę. Mogli znaleźć jakiś inny sposób na utrzymanie Ronniego z dala od stolicy przez rok czy coś koło tego. Nie musieli wykorzystywać jej, jakby była tylko podręcznym meblem. Ale to wszystko znów nosiło ślady działań Berenice – starsze siostry są po to, by służyć rodzinie.
Zapasy. Będzie musiała porozmawiać z Batesem i upewnić się, czy zamówił wystarczającą ilość dodatkowej żywności – po ostatniej nocy zaczęła podejrzewać, że może potrzebować jej więcej. Kiedy młodzi ludzie zabierali się do jedzenia, wręcz je pochłaniali. Z uczuciem ulgi dotarła do własnego apartamentu. Ten żałosny dekorator przysłany przez Berenice uparł się, żeby urządzić cały statek w lawendzie i beżu, z motywami jaskrawej zieleni i kremowego, ale tu go nie wpuściła. Może młodzi ludzie faktycznie lubią lawendowe plusze, ale ona ich nie znosi. Tutaj, w swoich własnych pokojach, chciała mieszkać po swojemu. Jaśniejsze kolory, wypolerowane drewno, rzeźbione fotele pełne poduszek.
Zatrzymała się przy biurku. Intarsje z drewna tworzyły wzór kwiatów i winogron, i dopóki nie nacisnęła centralnego kwiatu, mebel można było uznać jedynie za antyk ze Starej Ziemi. Na blacie ukazał się schemat pokładu z zaznaczonymi pozycjami ludzi. Grupka kropek w salonie oznaczała Ronniego i jego przyjaciół. Kropka w jej sypialni – to była Myrtis, pokojówka. Kapitan przebywała w swoim apartamencie, a osobą idącą w jej stronę musiał być Bates. Dotknęła palcem tej ostatniej kropki i z głośnika rozległ się jego głos.
– Tak, madame?
– Niech kucharz sprawdzi, ile Ronnie i jego przyjaciele zjedli zeszłej nocy; wydaje mi się, że pochłonęli całkiem sporo.
– Kucharz ocenił, że konieczne jest zwiększenie zamówienia o piętnaście procent, i przygotował już nowe, które czeka na pani akceptację.
– Dziękuję, Bates. – Mogła się domyślić. Zazwyczaj byli o dwa kroki przed nią – ale na tym polegała ich praca. Przełączyła ekran na dolny pokład, znalazła kropkę oznaczającą kucharza i dotknęła jej. Kucharz przesłał zamówienie na jej konsolę, a ona je obejrzała. Wygląda na to, że mimo sześciu dodatkowych osób na pokładzie jedzenia wystarczy na trzykrotnie dłuższy lot. Choć, pomyślała, nie zaszkodziłoby, gdyby aż do przylotu na planetę Bunny’ego byli na głodowych racjach. Z pewnością okazałoby się to tańsze i wymagałoby znacznie mniej miejsca. Kucharz zauważył, że będą musieli włączyć dwie dodatkowe chłodnie i uruchomić jeszcze jedną pełną sekcję hydroponiki.
To spowoduje kolejną kłótnię między załogą a personelem. Technicy środowiskowi byli członkami załogi pani kapitan i Cecelia wiedziała, że nie powinna się do nich wtrącać. Jednakże hydroponika pracująca na potrzeby kuchni podlegała pod „ogrodnictwo”, a to oznaczało personel – jej personel. Felix, główny ogrodnik, i dwoje pomocników pilnowali, by w jej prywatnym solarium nigdy nie brakowało kwiatów, a kucharz zawsze miał do dyspozycji świeże warzywa. Felix i technicy środowiskowi ciągle wdawali się w jakieś spory. Bardzo jej się nie podobało, że poprzedni kapitan pozwalał, by konflikt narastał tak długo, aż w którymś momencie sama musiała uspokajać buntujący się personel.
Odszukała ikonę Felixa, dotknęła jej i poinformowała go o dodatkowej sekcji hydroponicznej. Chciał wykorzystać połowę sekcji dla nowego zestawu roślin egzotycznych, których szczepki właśnie zakupił. Zdjęcia tak zwanych warzyw nie zrobiły na niej wrażenia, jednak Felix upierał się, że gdyby do czasu przylotu na planetę Bunny’ego udało mu się uzyskać nasiona, mógłby za nie wytargować od tamtejszej głównej ogrodniczki ulubione przez Cecelię (i wyjątkowo rzadkie) grzyby. W końcu wzruszyła ramionami; to, co nie będzie jej smakować, można podać Ronniemu i jego kolesiom.
– A co z kretami? – zapytał w końcu po wygranej dyskusji. – Musi im pani powiedzieć, że mam zgodę na hodowanie roślin.
– Przekażę naszej nowej kapitan Serrano, że wyraziłam zgodę na wykorzystanie przez ciebie dodatkowej sekcji hydroponiki na hodowlę warzyw.
« 1 2 3 4 5 20 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Marzec-kwiecień 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Ten Obcy
— Eryk Remiezowicz

Ku pokrzepieniu serc
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.