Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Eric Flint, David Drake
‹Tarcza Przeznaczenia›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTarcza Przeznaczenia
Tytuł oryginalnyShield of Destiny
Data wydania30 lipca 2007
Autorzy
Wydawca ISA
CyklBelizariusz
ISBN978-83-7418-159-4
Format480s. 115×175mm
Cena33,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Tarcza Przeznaczenia

Esensja.pl
Esensja.pl
David Drake, Eric Flint
« 1 2 3 4 5 6 12 »

David Drake, Eric Flint

Tarcza Przeznaczenia

– Oczywiście – odparł Justynian. Uniósł kciuk do góry. – Po pierwsze: armia wpadnie w ekstazę. Żołnierze boją się Persów, nie Malawian. Wszystko, co oddali od nich widmo konfliktu zbrojnego z Persją, spotka się z ich aprobatą. Nawet wielkie zwycięstwo Belizariusza pod Mindos nie rozwiało obaw i nasi ludzie ciągle nie pragną spotkania z perskimi kopijnikami na otwartym polu.
– Malawianie będą gorsi – zauważyła Antonina. – Jest ich znacznie więcej i mają nową broń palną.
Były cesarz wzruszył ramionami.
– I co z tego? Rzymscy żołnierze nie spotkali się jeszcze z Malawianami, więc się ich nie boją. To się zapewne zmieni z czasem. Ale ja martwię się teraźniejszością. A teraz myślę, że nie ma lepszego sposobu na pozyskanie lojalności armii względem dynastii. Focjusz musi zawrzeć stuletni pokój z Persją.
Justynian uniósł drugi palec.
– Po drugie: to ucieszy naród, a zwłaszcza tych, którzy mieszkają tuż przy granicy. – Odwrócił głowę i skierował puste oczodoły na Antoniusza Kasjana. – Wieśniacy z tego regionu już są zachwyceni tym, że Kasjan został patriarchą. To monofizyci, heretycy, a przynajmniej większość z nich, i wiedzą, że Kasjan powstrzyma prześladowania.
– Nie mam formalnej władzy nad patriarchą Antiochii, Efraimem – sprzeciwił się Antoniusz. – Region przygraniczny podpada pod jego jurysdykcję.
– Do diabła z Efraimem – syknął niewidomy. – Kiedy dynastia umocni się na tronie, niebawem zniszczymy tego bękarta. Ja to wiem, ty to wiesz, Efraim to wie, i tak samo wiedzą o tym wieśniacy z regionu przygranicznego.
Belizariusz zauważył, że Germanikus nadal się krzywi. Najwyraźniej illyryjski generał ciągle nie podzielał zdania Justyniana i Chryzopolisa. Trak uznał, że nadszedł czas interwencji.
– Możemy ułożyć sobie życie z Persją, Germanikusie – oświadczył. – W końcu robimy to już od tysiąca lat. Ale nie uda nam się współżyć z Malawą. Oni chcą rządzić światem, sami. Inwazja na Persję jest po prostu pierwszym krokiem zamierzonego podboju Rzymu. Wolałbym, żebyśmy zaczęli walkę już teraz, na perskiej ziemi, z perskimi kopijnikami po naszej stronie. W przeciwnym razie bowiem będziemy musieli stawić im czoła później, na rzymskiej ziemi i przeciwko perskim kopijnikom, wcielonym na siłę do gigantycznej malawiańskiej armii tuż obok Radżputów i Kuszan.
Germanikus popatrzył na niego sceptycznie. Belizariusz powstrzymał westchnienie. Denerwował go upór mężczyzny, ale przecież nie mógł go winić za nieufność. Dowódca Armii Illyryjskiej został dopuszczony do sekretu zaledwie miesiąc temu. Germanikus, podobnie jak Chryzopolis, nie znał wcześniej Belizariusza osobiście. Lecz był bliskim krewnym Justyniana i doskonałym generałem. Teodora nalegała, aby włączyć go do wewnętrznego kręgu i tracki generał się zgodził. W przypadku rady cesarzowa nigdy nie wydawała mu poleceń, jedynie sugerowała.
Wiedział jednakże, że illyryjski generał akceptuje prawdę o naturze Aide i rozumie ostrzeżenie kryształu przed nadchodzącą przyszłością. Ale – podobnie jak większość generałów – Germanikus miał konserwatywne przekonania. Tradycyjnym rywalem Cesarstwa Rzymskiego była Persja, a nie Indie.
Nie, nie mógł winić Germanikusa za jego stronniczą ślepotę, więc zamiast się denerwować, spojrzał w oczy generała ze spokojem i pewnością siebie.
Po chwili tamten przestał się złościć.
– Czy jesteś pewny, Belizariuszu? – zapytał. Ton głosu generała nie był już wrogi, tylko po prostu poważny. Podobnie jak większość rzymskich żołnierzy darzył Belizariusza wielkim szacunkiem.
Zapytany stanowczo pokiwał głową.
– Zaufaj mi w tej kwestii, Germanikusie. Jeżeli teraz nie powstrzymamy Malawian, nadejdzie dzień, kiedy Cesarstwo Rzymskie zniknie z powierzchni ziemi, i będzie tak, jakby nigdy nie istniało.
Po chwili Germanikus westchnął:
– A więc dobrze. Uznałem twoje racje. Nie cieszę się z tego, co ma być, ale… – Usiadł i skrzyżował ręce na piersi. – Dosyć. Pozbyłem się już obiekcji.
Teodora zobaczyła, że wszyscy pozostali doradcy także doszli do tego samego wniosku.
– Więc niech tak będzie – oznajmiła. – Powiemy perskiemu ambasadorowi, że przyjmujemy propozycję aliansu. W ogólnych zarysach. Teraz musimy popracować nad szczegółami.
Zwróciła się do Ireny Macrembolitissy. Oficjalnie Irena należała do grupy najmniej ważnych urzędników pałacowych, a ostatnio została wyniesiona do pozycji sacellariusa, czyli skarbnika prywatnej kiesy cesarza. Jednakże jej prawdziwa funkcja dawała ogromną siłę. Kobieta była szpiegiem Teodory i dowódczynią nieoficjalnej siatki wywiadowczej Cesarstwa, agentes in rebus. Przez lata stała się także jedną z grona niewielu, ale to bardzo niewielu prawdziwych przyjaciół władczyni.
– Zacznij, proszę, od przybliżenia nam szczegółów inwazji.
Irena pochyliła się do przodu, odgarniając na plecy ciężkie, brązowe włosy.
– Malawianie zaatakowali Persję dwa miesiące temu – powiedziała. – Tak jak przewidział Belizariusz, zaczęli od potężnej inwazji od wybrzeża; statki wpłynęły w deltę Eufratu i Tygrysu. W przeciągu dwóch dni zdobyli ważny port Charaks i zamienili miasto w punkt wypadowy na tereny Mezopotamii.
– Czy nie zaatakowali równocześnie na północy? – zapytał Hermogenes.
– Tak, zgadza się – kiwnęła głową Irena. – Mają wielką armię, która wbiła się mocno we wschodnie perskie prowincje. Jednakże wydaje się, że ta armia nie ma ze sobą zbyt wielkiej ilości broni prochowej. Posługują się głównie tradycyjnym uzbrojeniem i jednostkami, czyli malawiańską piechotą ze wsparciem batalionów Ye-tai i ogromnymi oddziałami radżpuckiej kawalerii.
– A więc gorszy sort – osądził Germanikus.
Belizariusz potrząsnął przecząco głową.
– Wcale nie. Radżpuccy kawalerzyści są naprawdę doskonali i dowodzi nimi Rana Sanga. Znam go z mojej wyprawy do Indii. W zasadzie znam go nawet dość dobrze. Jest tak samo dobrym generałem, jak ty i ja. I chociaż nie znam głównodowodzącego malawiańskiej ekspedycji na północy, pana Damodary, wiem, że Rana Sanga uważa go za doskonałego stratega.
Rozmówca zmarszczył brwi.
– Ale…?
Generał zachichotał.
– W szaleństwie Malawian jest metoda. Radżputowie są sercem armii Damodary, a Malawianie za grosz im nie ufają. Więc oddali dowództwo swemu najlepszemu generałowi, wyznaczyli mu najtrudniejsze zadanie, dali za mało broni prochowej i oddali pod rozkazy prawie całą radżpucką kawalerię. Damodara nie będzie miał wyboru. Musi polegać na Rana Sandze i Radżputach, a zapewniam was, że będzie walczył na bardzo nieprzyjaznym terenie i w dodatku przeciwko doskonałym perskim oddziałom. Kampania zapewne bardzo się przeciągnie i tym samym Malawianie upieką dwie pieczenie przy jednym ogniu. Persowie nie mogą zignorować zagrożenia, więc będą musieli przenieść znaczne siły z Mezopotamii. A jednocześnie Malawianie…
– …wykrwawią Radżputów na śmierć – dokończył Germanikus.
– Dokładnie tak.
– To oznacza, że północną kampanią możemy się nie przejmować – mruknął Sitas. – A przynajmniej nie w tej chwili. Na tamtym obszarze Persowie muszą radzić sobie sami. – Popatrzył na Irenę. – Jak wielkie siły Malawianie zgromadzili w Mezopotamii?
Kobieta zawahała się, wiedząc, że jej następne słowa spotkają się z niedowierzaniem.
– Co najmniej dwieście tysięcy żołnierzy. Prawdopodobnie więcej.
– To nonsens! – krzyknął Germanikus.
– Mylisz się – zastopował go Belizariusz. – Lepiej w to uwierz, Germanikusie. Imperium Malawy jest jedyną na tym świecie siłą zdolną do wystawienia takiej armii. A co więcej, potrafi zaopatrzyć ją we wszystkie potrzebne rzeczy, a przynajmniej tak długo, jak utrzyma Charaks. Kiedy byłem w Barakusze, największym porcie morskim Indii, na własne oczy widziałem potężną flotę statków zaopatrzeniowych, którą właśnie budowali.
Illyryjski dowódca wyraźnie pobladł.
– Dwieście tysięcy – szepnął.
– Co najmniej – poprawił go Belizariusz. – I będą mieli ze sobą broń prochową. Jedyną słabością ich armii jest kawaleria.
Dowódczyni siatki szpiegowskiej potrząsnęła głową.
– I to nie, Belizariuszu. A przynajmniej nie lekka kawaleria. Wczoraj dostałam informację, że dynastia Lahmidów zerwała sojusz z Persją i związała się z Malawą. To daje naszym wrogom dużą siłę arabskiej kawalerii, a także oddziały na wielbłądach, co ułatwi im operacje na pustynnych obszarach na prawym brzegu Eufratu. Który, nawiasem mówiąc, wydaje się być główną trasą przerzutu wojsk i zapasów Malawian.
– To ich znacznie spowalnia – skomentował Hermogenes. – Eufrat bardzo meandruje przez tereny zalewowe. Tygrysem na pewno byłoby szybciej.
Generał Belizariusz wzruszył ramionami.
« 1 2 3 4 5 6 12 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Cudzego nie znacie: My już są Amerykany
— Miłosz Cybowski

Cudzego nie znacie: Średniowieczna SF
— Ewa Pawelec

Inna wojna
— Janusz A. Urbanowicz

Krótko o książkach: Wrzesień 2001
— Artur Długosz, Janusz A. Urbanowicz, Grzegorz Wiśniewski

Pierwsza krew
— Janusz A. Urbanowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.