Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

David Drake
‹Po drugiej stronie gwiazd›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPo drugiej stronie gwiazd
Tytuł oryginalnyThe Far Side of The Stars
Data wydania4 lutego 2008
Autor
Wydawca ISA
CyklPorucznik Leary
ISBN978-83-7418-178-5
Format448s. 135×205mm
Cena34,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Po drugiej stronie gwiazd

Esensja.pl
Esensja.pl
David Drake
1 2 3 16 »
Prezntujemy pięć pierwszych rozdziałów powieści Davida Drake’a „Po drugiej stronie gwiazd”. Książka, będąca trzecim tomem opisującym przygody porucznika Daniela Leary’ego i chorążego Adele Mundy z Floty Republiki Cinnabaru, ukaże się nakładem wydawnictwa ISA.

David Drake

Po drugiej stronie gwiazd

Prezntujemy pięć pierwszych rozdziałów powieści Davida Drake’a „Po drugiej stronie gwiazd”. Książka, będąca trzecim tomem opisującym przygody porucznika Daniela Leary’ego i chorążego Adele Mundy z Floty Republiki Cinnabaru, ukaże się nakładem wydawnictwa ISA.

David Drake
‹Po drugiej stronie gwiazd›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPo drugiej stronie gwiazd
Tytuł oryginalnyThe Far Side of The Stars
Data wydania4 lutego 2008
Autor
Wydawca ISA
CyklPorucznik Leary
ISBN978-83-7418-178-5
Format448s. 135×205mm
Cena34,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Rozdział pierwszy
Adele Mundy po raz pierwszy w życiu miała na sobie Biały Mundur Floty Republiki Cinnabaru. Na rękawach widniały naszywki chorążego, błyskawica Korpusu Łączności oraz czarna wstążka żałobna. Zatrzymała się przed lustrem w holu swego domu.
W Małym Chatsworth mieszkały już trzy pokolenia Mundych, odkąd tylko rodzina uzyskała na tyle duże znaczenie polityczne, że dziadek Adele zamienił poprzednią rezydencję w Xenos na te robiące wrażenie cztery piętra cegieł, kamieni i rzeźbionych zdobień. Adele dorastała tutaj, lecz kontynuowała naukę zawodu archiwisty poza planetą, gdy nadeszła noc wykrycia Konspiracji Trzech Kręgów i przyszły bandy opryszków, by zająć się egzekucją reszty jej rodziny.
Nie spodziewała się, że kiedykolwiek jeszcze ujrzy Małe Chatsworth… lub Cinnabar. Kiedy dowiedziała się, że na Skale Mówcy zawisły nie tylko głowy rodziców, lecz także główka dziesięcioletniej siostrzyczki Agaty, nie chciała więcej widzieć żadnych pozostałości po swym poprzednim życiu.
Uśmiechnęła się blado do zwierciadła. Czasy się zmieniały; ludzie także. Poważnie wyglądająca oficer marynarki z plamami baretek na froncie tuniki nie była tą pełną rezerwy dziewczyną, która porzuciła Cinnabar dla Zbiorów Akademickich na Bryce w samą porę, by ocalić życie. Łączyły je rysy twarzy i szczupła budowa ciała, to wszystko.
Niemal wszystko, ponieważ zarówno oficer, jak i dziewczyna żyły w niezachwianym przekonaniu, że należą do Mundych z Chatsworth. Rodzice Adele byli egalitarystami i należeli do Partii Ludowej, lecz nie mieli najmniejszych wątpliwości, iż ród Mundych jest pierwszy wśród równych… a ich córka nie wątpiła, że zawsze pozostanie Mundy – niezależnie od tego, czy pracowała naukowo, czy też sprzątała ulice. Po śmierci rodziców i konfiskacie majątku za zdradę Adele niejednokrotnie dochodziła do wniosku, że sprzątaczowi żyło się lepiej, lecz to nie zmieniało niczego, co naprawdę miało znaczenie.
Służąca Adele, Tovera – o ile słowo „służąca” stanowiło w tym przypadku odpowiednie określenie – szybko obejrzała swoją panią w lustrze; jej oczy nigdy nie zatrzymywały się zbyt długo w jednym miejscu. Adele była wymuskana, zaś Toverę cechowała taka bezbarwność, że przypadkowi obserwatorzy zwracali na nią zwykle mniej uwagi niż na tapetę. Szykując się na pogrzeb, założyła schludną szarą suknię, także z żałobną wstążką. Jedyną ozdobą jej stroju był błękitno-srebrny znaczek na kołnierzyku, identyfikujący ją jako klientkę – aktualnie jedyną – Mundych z Chatsworth.
Niewiele umykało uwadze Tovery, lecz jeszcze mniej ją obchodziło; możliwe, że liczyło się dla niej wyłącznie wykonanie kolejnego otrzymanego lub wyznaczonego sobie zadania. Towarzystwo tej kobiety przypominało noszenie broni ze spustem lekkim jak puch ostu.
Pistolet w bocznej kieszeni tuniki Adele Mundy był tak płaski, że nawet nie odznaczał się na mundurze. Miał naprawdę wrażliwy spust.
Adele uśmiechnęła się ponownie i stwierdziła:
– Nie muszę sama się sprawdzać, prawda, Tovero? Powiedziałabyś mi, gdyby coś było nie tak.
Zapytana wzruszyła ramionami.
– Gdybyś tego zechciała, mistrzyni – odparła. – Nie sądzę, abyśmy przy tej okazji zwróciły na siebie szczególną uwagę.
Adele poprawiła czarną wstążkę.
– Nie – zgodziła się. – Nie przypuszczam. Lecz Daniel kochał wujka Stacey’a, a ja za nic nie chciałabym go zawieść.
Wolałabym umrzeć, niż go zawieść… Ale nie powiedziała tego na głos; zresztą Tovery i tak by to nie obeszło.
Obrzuciła spojrzeniem czekających cierpliwie lokajów, a potem odźwiernego. Służba również nosiła liberie Mundych, ale w odróżnieniu od Tovery zatrudniał ich bank, który – przynajmniej na papierze – wynajmował rezydencję. Kolejna korzyść z przyjaźni z porucznikiem Danielem Learym, synem Cordera Leary’ego – dla współpracowników: mówcy Leary’ego, choć złożył urząd wiele lat temu.
– W takim razie jesteśmy gotowe – oznajmiła.
Odźwierny ukłonił się i otworzył drzwi wejściowe z lekko błyszczącego drewna pszczelego, przywiezionego tutaj z wiejskiej posiadłości Mundych – Dużego Chatsworth. Oficer wyszła na dziedziniec, poprzedzana przez czterech lokajów, w towarzystwie klientki, idącej uprzejmie krok za nią.
Czasy naprawdę się zmieniały. Mówca Leary był odpowiedzialny za starcie Konspiracji Trzech Kręgów – i rodziny Adele – na krwawą miazgę… lecz to jego wpływy – poprzez starszą siostrę Daniela, Deirdre – przywróciły Adele Mundy dom, kiedy uznała, że tego pragnie. Ligier Rolfe, daleki kuzyn, który przejął ich okrojone nieruchomości po ogłoszeniu banicji, prawdopodobnie po dziś dzień nie miał pojęcia, co stało się z jego prawem własności.
Przystanek kolejki znajdował się przed wyjściem z dziedzińca, służącym kiedyś jako miejsce zgromadzeń, gdy Lucius Mundy przemawiał do swych zwolenników z balkonu na czwartym piętrze Małego Chatsworth. Dla Adele wpływy polityczne nigdy nie miały najmniejszego znaczenia; co więcej, jak długo dysponowała wystarczającymi środkami, by zapewnić sobie posiłki i obszerne zbiory, w których mogła oddawać się swej pasji wyszukiwania abstrakcyjnej wiedzy, nie obchodziły jej także pieniądze. A jednak odczuwała przyjemność na myśl o furii, w jaką musiała wpaść żona jej kuzyna, Marina Casaubon Rolfe, kiedy została eksmitowana z rezydencji, do której nigdy nie byłaby w stanie kupić sobie praw, nawet za całe bogactwo jej kupieckiej rodziny.
Tovera musiała zauważyć jej minę.
– Mistrzyni? – zagadnęła łagodnie.
– Pamiętasz mistrzynię Rolfe? – spytała Adele.
– Tak – odparła Tovera. – Tłusty robak.
– Przypomniałam sobie – wyjaśniła oficer – że jej zdaniem mogła sobie pozwolić na obrażanie Mundy z Chatsworth.
Kostromanka nie skomentowała. Być może się uśmiechnęła.
Słudzy, wysiadujący na progach domostw wychodzących na dziedziniec, wstawali i zdejmowali czapki, kłaniając się mijającej ich Adele. W czasach Luciusa Mundy’ego wszystkie te domy należały do sympatyków Partii Ludowej. Oni także ucierpieli, a ci, którzy wykupili ich majątki w okresie banicji, byli przeważnie takimi samymi dorobkiewiczami jak Marina Rolfe. Dla nich powrót Adele oznaczał powiew prawdziwej arystokracji; upewnili się, że ich lokaje będą okazywać odpowiednią służalczość.
Niegdysiejsza bibliotekarka nie miała pojęcia, co sąsiedzi myśleli sobie o tym, że Mundy z Chatsworth była oficerem floty, do tego zwyczajnym chorążym zamiast oficerem patentowym jak jej lokator, Daniel Leary. Oczywiście, arystokraci mieli prawo do ekscentryczności.
– Mistrzyni? – znowu odezwał się Tovera.
– Czy ja jestem ekscentryczna, Tovero? – zapytała Adele, oglądając się przez ramię.
– Nie mam pojęcia – odparła służąca. – Będzie pani musiała zapytać kogoś, kto wie, co oznacza określenie „normalny”.
Adele skrzywiła się.
– Przepraszam, Tovero – powiedziała. – Nie powinnam stroić sobie z tego żartów.
Ledwo Mundy ze świtą zjawiła się na przystanku, nadjechał tramwaj zmierzający na wschód. Inny wagonik minął ich z klekotem, trzymając się głównej linii i kierując na zachód, na wielką pętlę wokół centrum Xenos. Zgodnie z prawem tylko milicja – policja państwowa – mogła posiadać własne aerowozy w obrębie granic miasta. Prawdopodobieństwo, że jakiś drażliwy arystokrata zestrzeliłby przelatujący nad nim prywatny aerowóz, wymuszało przestrzeganie tej zasady skuteczniej od każdych sankcji prawnych.
Liczne domy dysponowały własnymi wagonami, które drużyny służących ustawiały na szynach, gdy ich pan lub pani zechcieli opuścić rezydencję. Adele zgromadziła pokaźną sumkę z pryzów zdobytych pod dowództwem porucznika Leary’ego, mimo to nie mogłaby pozwolić sobie na coś takiego, nawet gdyby uznała to za pożyteczne.
Przywykła do radzenia sobie samej; teraz też wolała w ten sposób. Pewnie, miała Toverę, lecz łatwo było zapomnieć, że owa Kostromanka to człowiek.
Jeden z lokajów pobiegł przodem, by zatrzymać wagonik i oszczędzić Adele czekania na kolejny tramwaj, który przyjechałby wezwany guzikiem w budce. O tej porze dnia mogłoby to potrwać nawet pół godziny. Ceremonia pogrzebowa odbywała się w kaplicy nieopodal Portu Trzy – potężnej bazy marynarki na północnych obrzeżach Xenos. Adele, rzecz jasna, zarezerwowała sobie odpowiednią ilość czasu na dotarcie na uroczystość, niemniej wolała przybyć nieco wcześniej, niż spóźnić się wskutek jakiegoś złego zrządzenia losu.
Przez ostatnie 32 lata Adele Mundy miała sporo do czynienia ze szczęściem i pechem. Tego ostatniego było jakby więcej.
Wysiadający z wagonika mężczyzna miał na sobie powycierany – można by wręcz rzec: wystrzępiony – mundur Drugiej Klasy FRC, szary z czarnymi lamówkami. Było to minimum wymagane od pokazujących się publicznie oficerów, choć biorąc pod uwagę stan uniformu – plamy po oleju na lewym mankiecie i widoczny ślad po cerowaniu na prawej nogawce – mężczyzna ów lepiej przysłużyłby się powadze Biura Floty, gdyby założył czysty kombinezon pokładowy.
1 2 3 16 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Cudzego nie znacie: Średniowieczna SF
— Ewa Pawelec

Inna wojna
— Janusz A. Urbanowicz

Krótko o książkach: Wrzesień 2001
— Artur Długosz, Janusz A. Urbanowicz, Grzegorz Wiśniewski

Pierwsza krew
— Janusz A. Urbanowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.