Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

David Drake
‹Po drugiej stronie gwiazd›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPo drugiej stronie gwiazd
Tytuł oryginalnyThe Far Side of The Stars
Data wydania4 lutego 2008
Autor
Wydawca ISA
CyklPorucznik Leary
ISBN978-83-7418-178-5
Format448s. 135×205mm
Cena34,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Po drugiej stronie gwiazd

Esensja.pl
Esensja.pl
David Drake
« 1 2 3 4 16 »

David Drake

Po drugiej stronie gwiazd

Aktualne zawieszenie broni pomiędzy Cinnabarem a Sojuszem Wolnych Gwiazd doprowadziło do demobilizacji licznych okrętów i wypłacania ich oficerom połowy pensji. Tych, którzy nie dysponowali prywatnymi źródłami dochodów, sytuacja owa skazywała na ubóstwo. Ten tutaj najwyraźniej należał do nieszczęśliwców, którzy nie mogli sobie pozwolić na właściwe utrzymanie garderoby…
– To porucznik Mon – szepnęła jej do ucha Tovera.
– Dobry Boże, to faktycznie on – wyrzuciła z siebie szeptem Adele. Bezwiednie odwróciła z zakłopotaniem wzrok; przez większą część swego dorosłego życia klepała biedę i nie miała teraz ochoty napawać się ubóstwem innych.
Klientka Mundych nie miała takich oporów, podobnie jak nie znała uczucia miłości czy nienawiści. Zbliżający się do nich mężczyzna był potencjalnym przeciwnikiem – dla Tovery każdy nim był – wobec czego przyjrzała mu się dokładnie i dlatego rozpoznała pierwszego oficera Daniela.
– Dzień dobry, Mon! – zawołała Adele, przeciskając się między lokajami, którzy celowo oddzielili ją od podejrzanie wyglądającego człeka. – Co tutaj robisz? Skończyliście już naprawiać Księżniczkę Cecile?
– Mundy? – upewnił się porucznik Mon. – Dzięki Bogu, że cię znalazłem. Jest może z tobą porucznik Leary? Muszę zobaczyć się z nim jak najszybciej. Muszę!
Mon był smagłym, ponurym oficerem pod trzydziestkę. Umiejętności techniczne sytuowały go znacznie powyżej przeciętnej FRC, a upór wyrównywał brak błyskotliwości. Nie pochodził z bogatej rodziny, nie patronował mu również żaden wyższy stopniem oficer, toteż jego kariera rozwijała się żałośnie powoli.
Dawna bibliotekarka szanowała go, lecz nieszczególnie lubiła. Wątpiła, aby miał wielu przyjaciół.
Ujawnił w pełni swoje zalety, kiedy Daniel Leary dał mu posmakować zaszczytów i pryzowego. Wielu oficerów czułoby zawiść wobec szczęśliwego, młodszego wiekiem przełożonego, kroczącego od sukcesu do sukcesu. Mon okazywał jedynie wdzięczność i całkowite oddanie.
– Daniel jest w Kaplicy Stanislasa – wyjaśniła Adele. – Komandor Bergen zmarł i Daniel musiał zająć się przygotowaniami. Właśnie tam jechałyśmy, ale, hm…
Wagonik zaczął dzwonić w bezmyślnej irytacji na tak długie trzymanie go na przystanku. Adele obrzuciła go wzrokiem, lecz powstrzymała język – jej frustracja brała się z sytuacji, a nie jednego dźwięku więcej w i tak pełnym hałasu mieście.
Mon zerknął na swój mundur.
– Ach, to? – mruknął, strzepując poplamiony mankiet. – Och, wszystko w porządku. Mój biały sort znajduje się w przechowalni u Fastinelliego. Odbiorę go i udam się prosto do kaplicy, to tylko jeden lub dwa przystanki od Stanislasa.
Zawrócił do tramwaju; zatrzymujący go lokaj stanął w drzwiach, blokując je.
– Nie, nie, wszystko w porządku, Morris! – zawołała kobieta. – Mój kolega, porucznik Mon, i ja pojedziemy do kaplicy razem. Przebierze się na miejscu.
Wsiedli – lokaje przodem, by zrobić miejsce dla swojej pani, choć jedynymi pasażerami, oprócz nich, okazała się niepocieszona para w workowatych, niebieskich szatach. Przycupnęli z tyłu pojazdu. Xenos stanowiło stolicę nie tylko Cinnabaru, lecz również całego imperium. Miasto przyciągało turystów, pracowników i żebraków z większej ilości światów, niż nawet taka specjalistka od informacji, jaką była Adele Mundy, mogła określić bez sięgania do osobistego terminala danych, schowanego w dyskretnej kieszonce, umieszczonej na udzie w każdej wersji jej munduru, w tym również białej.
Adele uśmiechnęła się cierpko. Bez palmtopa czułaby się bardziej naga niż bez ubrania. Tak, chyba była ekscentryczką…
Jednoszynówka ruszyła z jękiem, wracając na główną linię. Po chwili przesiedli się na linię północną, zamiast jechać dalej na zachód, do głównego węzła transferowego przy Pentakreście.
Ciekawe, czy para cudzoziemców naprawdę dokądś zmierzała, czy tylko jeździli w kółko z braku lepszego zajęcia. Nie wyglądali na takich, którzy zakopaliby się w nauce, jak uczyniła to Adele Mundy, będąc osamotnioną sierotą na obcym świecie.
– Och, Mon? – zagaiła, chcąc poruszyć inny niewygodny temat, który przyszedł jej do głowy na myśl o biedzie. Fastinelli prowadził w pobliżu Portu Trzy olbrzymi zakład krawiecki na potrzeby Marynarki Wojennej. Mówiąc wprost, nie było tam żadnej przechowalni, za to udzielano pożyczek pod zastaw mundurów znajdującym się w chwilowej potrzebie oficerom. – Jako iż dopiero co wylądowałeś i nie zdążyłeś pewnie jeszcze odebrać wypłaty, prawda? Czy wobec tego mogę zaproponować ci niewielką pożyczkę na opłacenie kosztów przechowalni?
– Słucham? – zdziwił się Mon. O czymkolwiek rozmyślał, marszcząc brwi, nie dotyczyło to rozliczeń z lichwiarzem, czekającym u kresu podróży tramwajem. – Och. Och. Dziękuję, Mundy, bardzo miło z twojej strony, ale nie ma takiej potrzeby. Hrabia Klimov otworzył dla mnie linię kredytową na zakup zaopatrzenia.
Mundy nieznacznie zmrużyła oczy.
– Ale dopiero co wylądowałeś, prawda? – zapytała tonem lekkiego niezadowolenia. Porucznik ewidentnie był czymś poruszony, ale nie usprawiedliwiało to gburowatego zignorowania jej uprzejmego pytania. – Przyprowadziłeś Księżniczkę Cecile z powrotem na Cinnabar, zgadza się?
Mon zesztywniał, jednak po chwili grymas zakłopotania wykrzywił mu twarz.
– Tak, mistrzyni – odparł. – Proszę o wybaczenie dla mojego roztargnienia. Zgadza się, zakończyliśmy remont Księżniczki Cecile cztery tygodnie temu. Przyprowadziłem ją prosto na Strymon, zgodnie z rozkazami, które otrzymałem, kiedy tkwiliśmy jeszcze w suchym doku. Kilka godzin temu wylądowaliśmy w Porcie Jeden i przybyłem tutaj jak najszybciej, zaraz po uregulowaniu wszystkich należności w kapitanacie.
– Port Jeden? – zdziwiła się Adele, słysząc nazwę jeziora na północny zachód od Xenos, gdzie wylądował pierwszy statek kolonizacyjny. Na wczesnym etapie historii Cinnabaru Port Jeden wystarczał dla całego ruchu handlowego i wojskowego, lecz było to bardzo dawno temu. Kupcy przenieśli się do Portu Dwa, zlokalizowanego na wybrzeżu, sto dwadzieścia mil od stolicy, podczas gdy FRC wybudowała na swoje potrzeby sztuczny basen Portu Trzy tuż przed wybuchem Pierwszej Wojny z Sojuszem, siedemdziesiąt pięć lat temu.
– No tak, mistrzyni – potwierdził Mon. – Księżniczka Cecile została sprzedana. Zakładam, że zostaliście o tym poinformowani? Przynajmniej porucznik Leary?
– Nie – odrzekła. – Daniel nic o tym nie wie. Jestem pewna, że coś by powiedział.
Odchyliła się na oparcie ławki i zapatrzyła się na widoki za porysowanym oknem, podczas gdy jej umysł zmagał się z tym, co właśnie powiedział porucznik Mon. Czuła tę samą, pełną niedowierzania pustkę, jak wówczas gdy dowiedziała się, że rodzina zginęła w trakcie jej banicji.
Słowa były proste, koncepcja całkowicie zrozumiała. Księżniczka Cecile była korwetą obcej konstrukcji, ciężko uszkodzoną podczas bitwy o Tanais w układzie Strymonu. Nigdy nie należało ufać okrętowi po generalnym remoncie, a wielu konserwatywnych oficerów FRC w ogóle nie wierzyło w dobre kadłuby kostromańskiej produkcji. Teraz, kiedy Cinnabar i Sojusz zawarły pokój, rozsądniej było pozbyć się Księżniczki Cecile, zamiast wydawać pieniądze na jej utrzymanie.
Och, tak, Adele rozumiała przyczyny. Analityczna część jej umysłu rozumiała także, czemu głowy członków jej rodziny i popleczników zostały wystawione na widok publiczny, wisząc na Skale Mówcy po wykryciu spisku.
Lecz w obu przypadkach żołądek Adele Mundy wpadł w lodowatą otchłań, podczas gdy umysł wirował bezproduktywnie wokół słów i ich implikacji.
Księżniczka Cecile to mała jednostka. Po raz pierwszy Adele zobaczyła ją niecały rok temu, kiedy korweta uczestniczyła w banalnej paradzie na Kostromie. Nawet w swym najlepszym okresie była ciasna i niewygodna, a większość czasu, jaki Adele spędziła na jej pokładzie, wiązała się z zagrożeniami i niedogodnościami dalece wykraczającymi poza jej dotychczasowe doświadczenia życiowe, naznaczone przecież biedą i trudnościami.
A jednak…
Rok temu Adele Mundy była samotną sierotą, wiodącą nędzny żywot na trzeciorzędnym dworze, którego władca pozował na intelektualistę. Nosiła tytuł Nadwornej Bibliotekarki, lecz jej obowiązki przypominały raczej występy tresowanej foki. Teraz przywrócono jej ojczyznę i rodzinny dom. Jej rodziną stała się cała FRC, a w Danielu Learym znalazła przyjaciela na śmierć i życie.
Księżniczka Cecile nie należała do żadnych z tych rzeczy, a jednak wszystkie one były z nią powiązane.
– Mundy? – zapytał z niepokojem porucznik Mon. – Wszystko w porządku?
Adele otworzyła oczy – nie przypominała sobie, żeby je zamykała – i obdarzyła oficera energicznym uśmiechem.
– Oczywiście, Mon – zapewniła go. – Może jestem nieco smutna, ale przecież jadę na pogrzeb, prawda?
« 1 2 3 4 16 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Cudzego nie znacie: Średniowieczna SF
— Ewa Pawelec

Inna wojna
— Janusz A. Urbanowicz

Krótko o książkach: Wrzesień 2001
— Artur Długosz, Janusz A. Urbanowicz, Grzegorz Wiśniewski

Pierwsza krew
— Janusz A. Urbanowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.