Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

David Drake
‹Po drugiej stronie gwiazd›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPo drugiej stronie gwiazd
Tytuł oryginalnyThe Far Side of The Stars
Data wydania4 lutego 2008
Autor
Wydawca ISA
CyklPorucznik Leary
ISBN978-83-7418-178-5
Format448s. 135×205mm
Cena34,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Po drugiej stronie gwiazd

Esensja.pl
Esensja.pl
David Drake
« 1 2 3 4 5 16 »

David Drake

Po drugiej stronie gwiazd

Mon z powagą pokiwał głową, przyglądając się sześcio- i ośmiopiętrowym budynkom wzdłuż trasy tramwaju. Górne piętra zajmowały luksusowe apartamenty z ogrodami na dachach; na parterze znajdowały się sklepy, nad którymi często mieszkali ich właściciele. Pomiędzy nimi zamieszkiwali zwyczajni ludzie – biurokraci i porucznicy posiadający rodziny większe od dochodów, bibliotekarze, mechanicy i żebracy z innych planet, poupychani po dwunastu w pokoju. Żyjący, a w swoim czasie umierający, ponieważ wszystko umierało.
Spoczywaj w pokoju, Księżniczko Cecile. Ty również byłaś przyjaciółką.
• • •
– Emerytowany admirał Aussarenes z żoną – obwieścił brzękliwy szept w lewym uchu Daniela Leary’ego. Pracownica firmy Williams i Syn, Przedsiębiorstwo Pogrzebowe siedziała w furgonetce dyskretnie zaparkowanej naprzeciwko Kaplicy Stanislasa. Sprawdzała każdego gościa w bazie danych i przekazywała mu informacje przez radio. – Dowodził Bourgibą, gdzie twój wujek był trzecim oficerem.
Nie „gdzie”, tylko „na którym” – skorygował w duchu Daniel. Okręt był osobą, nawet jeśli wyglądał na przysadzisty, ciężki krążownik ze skłonnością do rozsadzania Szybkiego Napędu, co Daniel doskonale zapamiętał z opowieści wujka Stacey’a i jego kolegów, snutych w biurze stoczni remontowej, które chłonął młody syn siostry Bergena. Williams i Syn specjalizowali się w pogrzebach towarzyskich, lecz FRC stanowiła bardzo specyficzne towarzystwo.
– Dzień dobry, admirale Aussarenes – powiedział na głos. – Wujek Stacey byłby zaszczycony obecnością pana i szacownej małżonki. Czy mogę ofiarować panu pierścień upamiętniający tę smutną okazję?
Wyciągnął pokrytą aksamitem tackę. Każdy srebrny pierścień wyobrażał uśmiechniętą czaszkę, otoczoną wstęgą z napisem: „Komandor Stacey Harmsworth Bergen, FRC”.
Aussarenes wziął pierścień i przymierzył go na mały palec lewej dłoni. Poruszał się sztywno; wyraźnie miał kłopoty z plecami.
– Nie potrzebuję pierścienia, żeby pamiętać porucznika Bergena – oznajmił chrapliwym, wojowniczym głosem. – Cholernie nieznośny oficer, powiadam. Zawsze na maszcie dziobowym, kiedy powinien być na mostku!
– Kochanie – zamruczała jego żona tonem afektowanej poufałości. – Nie tutaj.
– Właśnie, że taki był! – warknął admirał. Podniósł wzrok i napotkał oczy Daniela. – Ale był też najlepszym astrogatorem, jakiego znałem. Kiedy nawigował Bergen, nawet Bitchgiba potrafiła dać nauczkę dobrze utrzymanemu okrętowi liniowemu, o ile tylko podróż była wystarczająco długa.
– Dziękuję, admirale – oznajmił z szerokim uśmiechem Daniel. – Mój wujek znał swoje wady, ale doceniał pochwały, na które zasłużył.
– Tak jest – mruknął Aussarenes, niecierpliwie szarpany za ramię przez lady Aussarenes. – Słyszałem, że uczyłeś się od niego astrogacji, chłopcze. To bardzo dobrze, ale uważaj na swoich wachtach!
Weszli do kaplicy. Leary uśmiechał się, dziękując za przybycie i wręczając pamiątkowy pierścień kolejnej osobie w kolejce, dostawcy masztów i rei do stoczni Bergena i Spółki. Uśmiech nie był może właściwą miną na pogrzeb, lecz na rumianej twarzy Daniela wyglądał bardziej naturalnie niż pełne powagi marszczenie brwi.
Poza tym uroczystość okazała się poważna, zarówno biorąc pod uwagę liczebność, jak i pozycję przybyłych. Komandor Stacey Bergen był największym odkrywcą nowych szlaków w całej historii Cinnabaru. Za życia nie doczekał się zasłużonego uznania, jednak splendor pogrzebu całkowicie to wynagrodził… przynajmniej jego siostrzeńcowi.
– Senator Pakenham z mężem, lordem Williamem Pakenhamem – wyszeptała słuchawka Daniela. Porucznik nie rozpoznałby kobiety o szczupłej twarzy, której towarzyszył korpulentny, powściągliwy mężczyzna, niemniej skojarzył nazwisko z miejscem w komisji spraw zagranicznych Senatu. Pakenham nie znała wujka Stacey’a, lecz przybyła, by okazać zmarłemu szacunek i – podobnie jak liczna czereda czołowych polityków Republiki – przypodobać się Corderowi Leary’emu.
Mówca Leary nie zaszczycił obecnością pogrzebu człowieka, którego zawsze uważał za ubogiego krewnego… a wujek Stacey, prawdę mówiąc, był nim mimo przynoszącej zyski spółki Bergen i Wspólnicy. Możliwe, że unikał niezręcznego spotkania z synem, nie odzywającym się doń od siedmiu lat, od burzliwej kłótni, zakończonej zaciągnięciem się przez Daniela do FRC w charakterze aspiranta. Mimo to użył swoich wpływów, by dodać blasku pogrzebowi szwagra, którym pogardzał za życia, za co syn by mu podziękował, gdyby się jeszcze kiedyś spotkali.
– Kapitan przestrzeni Oliver Semmes – oznajmiła przez radio pracownica przedsiębiorstwa pogrzebowego. – Adiutant Marynarki Wojennej przy delegacji legislatora Jarre’a.
Przez chwilę umysł Daniela nie był w stanie skojarzyć nieznanego stopnia i zielonozłotego munduru z kłaniającym mu się niewielkim, szczupłym mężczyzną. Pierwsza myśl brzmiała: Bogaty posiadacz ziemski w komicznym uniformie jakichś sił porządkowych, którymi dowodził, z racji swej pozycji, w lokalnym okręgu wyborczym.
Lecz nie było w tym krzty komizmu – to był mundur floty Sojuszu Wolnych Gwiazd. Daniel nie znał się wystarczająco na odznaczeniach nieprzyjaciela, by rozpoznać większość medali na tunice Semmesa, niemniej zidentyfikował wisiorek na biało-srebrnej wstążce jako Krzyż Wolności, który ani nie był orderem błahym, ani nadawanym z przyczyn politycznych.
– Kapitanie Semmes, to zaszczyt móc powitać tak znacznego przedstawiciela waszych sił – powiedział. – Komandor Bergen doceniłby ten honor.
Chrząknął, szukając odpowiednich słów. Nie przewidział takiej sytuacji. Wujek Stacey traktował całą ludzkość jako jedną rodzinę, walczącą wspólnie o odkrycie i skolonizowanie wszechświata… ale nie było to ani oficjalne stanowisko FRC, ani osobista opinia porucznika Daniela Leary’ego. A już z pewnością nie podzielał jej gwarant Porra, rządzący Sojuszem Wolnych Gwiazd twardą ręką i słynącym z brutalności aparatem bezpieczeństwa.
– Ach… Czy mogę ofiarować panu pierścień upamiętniający komandora Bergena?
Semmes ujął pierścień palcem wskazującym i kciukiem, poruszając się z precyzją automatu.
– Miałem zaszczyt spotkać pana wujka, poruczniku – oznajmił, przekrzywiając głowę, by zobaczyć, jak Daniel przyjmie tę rewelację. – Na Alicji. Wraz z bratem byliśmy adiutantami kapitana fregaty Lorenza, kiedy to komandor Bergen wytyczał szlaki z Cinnabaru do Federacji.
– Ach! – wyrwało się Leary’emu. Lorenz był człowiekiem, którego reputacja sięgała daleko poza Sojusz, jako awanturnika sławnego zarówno z dokonanych odkryć, jak i chorobliwej chciwości oraz całkowitego braku hamulców moralnych, gdy tylko wyrwał się spod ścisłej kontroli przełożonych. – Taaa, to musiało być niemal trzydzieści standardowych lat temu, prawda?
– Dwadzieścia siedem. – Skinął głową Semmes, zakładając wybrany pierścień na palec i oglądając go krytycznie. – Byliśmy pod wielkim wrażeniem umiejętności komandora Bergena… jako astrogatora. – Spojrzał Danielowi prosto w oczy. – Nie był oficerem bojowym, prawda? – ciągnął. Daniel dostrzegł szyderstwo ukryte zręcznie za prostym oświadczeniem. – Pański wuj?
Leary krótko skinął głową.
– Nie, sir, mój wujek nie był wojownikiem – oświadczył. – Na szczęście w FRC nigdy nie brakowało oficerów o tych szczególnych predyspozycjach.
Wskazał oficerowi Sojuszu wnętrze kaplicy; nie odprawiał go tym gestem, niemniej wyraźnie coś sugerował. – Być może jeszcze się spotkamy, kapitanie Semmes – dodał.
– Należy do tych ludzi, których w Bantry spławilibyśmy przykutych pięćdziesięcioma stopami łańcucha do pni – wymruczał Hogg swemu panu do ucha. – Właściwie coś takiego mogłoby wydarzyć się również w Xenos, paniczu. Hę?
Głos od Williamsa i Syna identyfikował następnego w kolejności mężczyznę jako sekretarza komisji finansów Senatu – całkiem ważna figura, o czym Daniel doskonale wiedział. Niemniej w tej chwili miał do załatwienia sprawę znacznie poważniejszą.
– Hogg – oznajmił, odwracając się i obrzucając służącego złowrogim spojrzeniem – nic takiego się nie wydarzy, nawet w żartach! Oficer FRC nie może – i ja również nie – mieć służącego, który postępuje jak uliczny zbir!
– Proszę o wybaczenie, paniczu – odparł Hogg lekko skruszonym głosem, odpowiadając Danielowi spokojnym spojrzeniem. – Jestem pewny, że to się więcej nie powtórzy. Po prostu zostałem wytrącony z równowagi okazanym przez tego człowieka brakiem szacunku dla mistrza Stacey’a, to wszystko.
Leary skinął głową, zmusił się do uśmiechu i powrócił do kolejki gości.
– Miło pana widzieć, majorze Hattersly – powiedział. Sekretarz miał udziały w Trained Bands. – Czy mogę ofiarować panu pierścień upamiętniający komandora Bergena?
« 1 2 3 4 5 16 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Cudzego nie znacie: Średniowieczna SF
— Ewa Pawelec

Inna wojna
— Janusz A. Urbanowicz

Krótko o książkach: Wrzesień 2001
— Artur Długosz, Janusz A. Urbanowicz, Grzegorz Wiśniewski

Pierwsza krew
— Janusz A. Urbanowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.