WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Po drugiej stronie gwiazd |
Tytuł oryginalny | The Far Side of The Stars |
Data wydania | 4 lutego 2008 |
Autor | David Drake |
Wydawca | ISA |
Cykl | Porucznik Leary |
ISBN | 978-83-7418-178-5 |
Format | 448s. 135×205mm |
Cena | 34,90 |
WWW | Polska strona |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Po drugiej stronie gwiazdDavid Drake
David DrakePo drugiej stronie gwiazdProblem z Hoggiem polegał na tym, że nie był on zwykłym służącym, a raczej silniejszym, starszym bratem, który wychowywał Daniela na prowincji, kiedy Corder Leary zajmował się pomnażaniem pieniędzy i polityką w Xenos. Daniel kochał Bantry, ich rodową posiadłość. Pieniądze przydawały się tylko do wydawania, głównie na przyjaciółki i politykę… Cóż, młody Daniel Leary całe dnie spędzał na obserwowaniu kolonii skalnych żyjątek, osiadłych na brzegach strumyka Sitowie. Jeśli o niego chodziło, uważał je nie tylko za o wiele bardziej zajmujące od współpracowników ojca, lecz także znacznie mądrzejsze. Corder Leary nie myślał zbyt często o synu. Deirdre, starsze z dwójki jego dzieci, wyszła spod tej samej sztancy, co on, i z łatwością chłonęła jego nauki. Matka Daniela była świętą – co przyznawali wszyscy, nawet jej mąż. Być może to właśnie stanowiło przyczynę faktu, że widywali się tylko kilka razy do roku, kiedy przyjeżdżał do Bantry w interesach. Lecz święci nie mają temperamentu ani umiejętności, by zajmować się bardzo aktywnym i bardzo męskim dzieckiem… którymi to cechami Hogg dysponował w nadmiarze. Mistrzyni Leary byłaby przerażona, gdyby dowiedziała się, czego nauczył jej chłopca oraz jak go dyscyplinował. Lecz nie dowiedziała się nigdy, ponieważ jedną z pierwszych rzeczy, jakich Daniel nauczył się od Hogga, było to, jak zostać prawdziwym mężczyzną, a nie biegać z płaczem do mamusi za każdym razem, gdy dostało się w skórę za zrobienie czegoś głupiego. Daniel nie miał ochoty kryć swojego służącego, w razie gdyby ten nieodpowiedzialnie uszkodził wysokiego rangą przedstawiciela siły, z którą Cinnabar właśnie zawarł pokój, jednakże uczyniłby to, ponieważ był Learym i rozumiał swoje obowiązki wobec podwładnych… czego również nauczył się od Hogga. Poza tym jego także nie uszczęśliwiła drwina z braku umiejętności bojowych wujka Stacey’a. Zwłaszcza iż była ona w pełni uzasadniona. – Admirał i lady Anston – wyszeptał głos ze słuchawki Daniela. – Jest szefem Zarządu Floty, nie potrafię jednak znaleźć żadnych powiązań z komandorem Bergenem. Dobry Boże Wszechmogący! – pomyślał Daniel. Przez chwilę bał się, że wykrzyczy to na cały głos przed Dowódcą FRC… choć nie było wątpliwości, że Anston i słyszał, i sam mówił znacznie gorsze rzeczy. Był admirałem, który nie tylko walczył, ale i miał szczęście; ta kombinacja uczyniła go niezmiernie bogatym. Zamiast odejść na emeryturę i spędzić resztę życia na rozkoszowaniu się czymś, co uznałby za odpowiednio zajmujące – porcelaną, polityką, czy może dojrzewającymi dziewczętami – przez ostatnie osiemnaście lat wykorzystywał swe talenty, by poprawić organizację i stan Floty Republiki Cinnabaru. Jako szef Zarządu Floty, trzymał FRC z dala od polityki, a wszelkiej maści polityków z dala od FRC. Wszyscy wiedzieli, że kontraktami z Marynarką Wojenną nagradzano tych, co najlepiej przysłużyli się FRC, a okręty i ich dowództwo rozdzielano według potrzeb i środków FRC… określanych, oczywiście, przez przewodniczącego Zarządu Floty. Anston był rumianym sześćdziesięciolatkiem. Jadł i pił z takim samym entuzjazmem jak niemal pięćdziesiąt lat temu, gdy był aspirantem, biegającym po takielunku swego ćwiczebnego okrętu liniowego. Pewnego dnia umrze. Dla FRC i Republiki okaże się to gorszym ciosem niż każdy z dotychczas wymierzonych im przez Sojusz. Na razie żył jednak i był najważniejszym człowiekiem w FRC oraz jednym z najważniejszych na całym Cinnabarze. A teraz zjawił się na pogrzebie komandora Bergena. – Dzień dobry, admirale Anston – powitał go Leary. Analityczna część jego umysłu beznamiętnie obserwowała rozwój sytuacji. Odnotowała, że jego głos był miły i właściwie modulowany, i bardzo ją to zadziwiło. – Wujek Stacey jest zaszczycony, widząc pana tutaj. – Naprawdę? – odparował Anston, ze smutkiem uśmiechając się do Daniela, tak jak jeden kosmonauta do drugiego. – Cóż, nic o tym nie wiem, chłopcze; takie sprawy pozostawiam księżom. Wiem za to, że skorzystałem z wytyczonej przez porucznika Bergena trasy przez Stóg Siana, by dopaść konwój z fulerenem z Gwiazd Webstera, zanim spotkał się z eskortą Sojuszu. Zyski zaspokoiły roczny budżet FRC, ja również wyszedłem na tym nienajgorzej, co, Maggie? Uśmiechnął się do swej żony, tak doń podobnej, jak tylko pozwalała różnica płci. Jej kostium pokrywały koronki i marszczenia – wszystko w czarnym kolorze, dzięki czemu z daleka wyglądała na zwyczajną, pulchną, starszą panią, a nie klauna, za jakiego mogłaby uchodzić, gdyby zastosowano kontrastowe barwy. – Josh, nie nazywaj mnie publicznie Maggie! – wyszeptała z furią. Admirał poklepał ją po pupie. Lady Anston udała, że tego nie zauważyła, lecz adiutant admirała – porucznik komandor o arystokratycznym stylu bycia – skrzywił się z niesmakiem. – Co ci mówił Semmes? – zapytał ściszonym głosem przewodniczący Zarządu Floty. – Odwiedził mnie w biurze. Grzecznościowo, jak twierdził. Nie zastał mnie i tak się stanie za każdym razem, kiedy przyjdzie! – Nic ważnego, wasza lordowska mość – odrzekł Daniel. Za jego plecami Hogg chrząknięciem wyraził pełną aprobatę dla oświadczenia admirała. – Spotkał wujka Stacey’a na Alicji, gdzie ekspedycja Sojuszu pod dowództwem Lorenza przybyła chwilę po tym, jak tamtejszy rząd podpisał traktat o przyjaźni z Republiką. – Pewnie nie mógł tego zapomnieć – oznajmił z aprobującym rechotem Anston. – Nie mieli pojęcia, że znajdujemy się o dziesięć dni lotu od nich… Nie byłoby nas tam, gdyby nie nos twojego wujka, który wyczuwał szlaki tam, gdzie nikt by ich nie oczekiwał. – Josh, blokujemy kolejkę – zauważyła lady Anston, piorunując Daniela wzrokiem, jak gdyby uważała, że do spółki z jej mężem brał udział w spisku mającym na celu wprawić ją w zakłopotanie. – Cóż, komandor Bergen chyba nie narzeka, prawda? – powiedział cierpkim tonem admirał, po czym ponownie zwrócił się do Leary’ego: – Proszę posłuchać, poruczniku. Senat nie chce wojny z Sojuszem, więc udaje, że do takowej nie dojdzie. Ja również nie chcę wojny, lecz wiem, że jej wybuch jest równie pewny, jak jutrzejszy wschód słońca. Dojdzie do niej, kiedy tylko gwarant Porra uzna, iż leży to w jego interesie. Co nastąpi niebawem. Nie musisz się martwić, że ktoś przeniesie cię na połowę pensji. Należysz do tych młodych oficerów, których FRC potrzebuje nawet w czasach pokoju. A gdy wybuchnie wojna, obejmiesz dowództwo, oznaczające dla ciebie awans, którego skala zależy wyłącznie od tego, na ile się wykażesz. Daję na to moje słowo! Admirał zniknął w kaplicy, odprowadzony przez jednego z woźnych, zapewnianych przez Williamsa i Syna. Sens przemowy jego żony był całkowicie zrozumiały, nawet jeśli nie dawało się rozróżnić poszczególnych słów. – Chorąży marynarki – odezwała się suflerka z przedsiębiorstwa pogrzebowego. Następnie dodała z niesmakiem: – Powinna zostać skierowana tylnymi schodami na galerię! – Witaj, Adele! – powiedział Daniel, ściskając oburącz prawą dłoń Mundy. – Na Boga, cieszę się, że możesz to zobaczyć! Docenili wujka Stacey’a, na Boga, zrobili to! Byłby taki dumny, gdyby mógł to zobaczyć! Adele pokiwała głową ze zwykłą dla siebie, neutralną miną. Tovera, blada jak coś jadowitego, skrytego pod kamieniami, stała tuż za nią, lekko na ukos. Daniel Leary wyobraził sobie, jak pracownik zakładu pogrzebowego usiłuje skierować jej panią na galerię, jako osobę o pośledniej pozycji, i uśmiechnął się szeroko. – Danielu – przemówiła Adele. – Porucznik Mon wrócił z Księżniczką Cecile i wydaje się, że bardzo pilnie chce się z tobą zobaczyć. Przybędzie tutaj, jak tylko się przebierze. – Och – mruknął porucznik, pozwalając opaść lewej ręce. Spokojnie spojrzał kobiecie w oczy. Zazwyczaj nie okazywała emocji, lecz byli na tyle dobrymi przyjaciółmi, że potrafił je dostrzec. – Oczywiście, spotkam się z nim z przyjemnością… ale czy stało się coś złego? Adele odchrząknęła. – Mówi, że Sissie ma zostać sprzedana, jako niepotrzebna flocie – oznajmiła. – Jak rozumiem, ma to nastąpić wkrótce. Za parę dni. – Ach. – Daniel pokiwał głową ze zrozumieniem. – W takim razie musieli znaleźć nabywcę. Żałuję tej decyzji, choć, rzecz jasna, rozumiem korzyści dla Republiki. – Oczywiście – zgodziła się Adele. – Zobaczymy się po uroczystości. W domu, jak sądzę? Pokiwał głową, choć w rzeczywistości już jej nie słuchał. W tej chwili potrafił myśleć tylko o blasku płonącego firmamentu, w którym skąpany stał na kadłubie swego pierwszego, samodzielnie dowodzonego okrętu – ORC Księżniczka Cecile. – Proszę za mną, mistrzyni – powiedział Hogg. – Posadzę panią w pierwszym rzędzie. – Ciężko mi pomyśleć… – zaczął naczelny woźny, surowa postać, spowita w afektowaną, bezpłciową aurę dezaprobaty. – To się zgadza, chłopie – warknął sługa Leary’ego. – Ciężko ci to idzie. Przymknij się, a ja zaprowadzę przyjaciółkę mojego pana na najlepsze miejsce w tym przybytku! Hogg i Mundy zniknęli w nawie kaplicy. Przełożony woźnych wyładował się na podwładnym. – Dzień dobry, kapitanie Churchill – Daniel powitał następnego w kolejce, starszego mężczyznę, podpieranego przez zatroskanego, znacznie młodszego krewnego. Churchill był aspirantem u wujka Stacey’a. Tkanka wszechświata zniekształcająca się wokół błyszczącego dzioba Księżniczki Cecile, dowodzonej przez porucznika Daniela Leary’ego… |
Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.
więcej »Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cudzego nie znacie: Średniowieczna SF
— Ewa Pawelec
Inna wojna
— Janusz A. Urbanowicz
Krótko o książkach: Wrzesień 2001
— Artur Długosz, Janusz A. Urbanowicz, Grzegorz Wiśniewski
Pierwsza krew
— Janusz A. Urbanowicz