Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 17 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Steven Erikson
‹Myto ogarów: Miasto›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMyto ogarów: Miasto
Tytuł oryginalnyToll of Hounds
Data wydania11 lutego 2009
Autor
PrzekładMichał Jakuszewski
Wydawca MAG
CyklMalazańska Księga Poległych
ISBN978-83-7480-119-5
Format560s. 115×185mm
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Myto ogarów. Miasto

Esensja.pl
Esensja.pl
Steven Erikson
« 1 8 9 10

Steven Erikson

Myto ogarów. Miasto

Wielki alchemik Baruk potarł powieki i oparł się wygodniej. Podejrzewał, że oryginalna wersja tekstu znacznie się różniła od stylizowanego bełkotu, który czytał. Te staromodne, oklepane frazy wywodziły się z przejściowego wieku, gdy historycy próbowali ożywić dziedzictwo przekazywanych ustnie tekstów celem podkreślenia wiarygodności relacji naocznych świadków. Rezultat przyprawiał go o ból głowy.
Nigdy nie słyszał o Tysiącu Bogów. Wzmianki o tym panteonie nie można było znaleźć w żadnym kompendium poza Ciemnością i Światłem Dillat. Baruk podejrzewał, że autorka po prostu ich wymyśliła, co z kolei prowadziło do pytania, co jeszcze w książce było zmyślone?
Ponownie pochylił się nad woluminem, poprawił knot lampy i zaczął przerzucać kruszące się stronice, aż jego uwagę przyciągnął kolejny fragment.
W owych dniach wśród smoków trwała wojna. Wszyscy Pierworodni, poza jednym, ugięli karki przed ofertą K’rula. Ich dzieci – pozbawione wszystkiego, co miały odziedziczyć – pomknęły wielkimi chmurami ku niebu, opuszczając wieże, lecz nadal nie były zjednoczone w niczym poza odrzuceniem Pierworodnych. Pojawiły się wśród nich frakcje i na wszystkie Królestwa spadł czerwony deszcz. Szczęki zaciskały się na szyjach. Szpony rozpruwały brzuchy. Tchnienie chaosu oddzielało ciało od kości.
Anomander, Osserick i inni posmakowali już krwi Tiam, teraz zaś nadeszli kolejni, gnani gwałtownym pragnieniem. Z owego karmazynowego nektaru zrodziło się wiele demonicznych monstrów. Dopóki Bramy Starvald Demelain pozostawały otwarte, niestrzeżone i niekontrolowane przez nikogo, wojna nie mogła się skończyć i na wszystkie Królestwa padał czerwony deszcz.
Kurald Liosan była pierwszym królestwem, które zamknęło portal prowadzący do Starvald Demelain. Opowieść, która teraz nastąpi, mówi o rzezi, jakiej dopuścił się Osserick, oczyszczając swój świat ze wszystkich pretendentów i rywali, jednopochwyconych i zdziczałych Eleintów czystej krwi, a także przeganiając ze swej ziemi pierwszych d’iversów.
Wszystko to zaczęło się w chwili, gdy Osserick starł się z Anomanderem po raz szesnasty i obaj mieli krew na twarzach, nim wreszcie Kilmandaros, ta, która przemawia za pomocą pięści, podjęła się zadania rozdzielenia walczących…
Baruk uniósł wzrok, a potem obrócił się na krześle, by spojrzeć na gościa, który muskał sobie pióra na stole mapowym.
– Starucha, sprzeczności w tym tekście doprowadzają mnie do szału.
Ptaszysko uniosło głowę i otworzyło dziób, zaśmiawszy się krótko.
– Niby dlaczego? – zapytało. – Pokaż mi historyczne kroniki, które mają sens, a pokażesz mi czystą fikcję. Jeśli o nią ci chodzi, szukaj gdzie indziej! Mój pan zdecydował, że bzdury spisane przez Dillat będą świetnym dodatkiem do twojej kolekcji. Jeśli rzeczywiście czujesz się niezadowolony, ma w bibliotece mnóstwo innych głupot, i to tylko wśród ksiąg, które chciało mu się zabrać z Odprysku Księżyca. No wiesz, zostawił tam całe pokoje zapchane podobnymi śmieciami.
Baruk zamrugał powoli, starając się nie okazywać przerażenia.
– Nie, nie wiedziałem o tym.
Starucha nie dała się nabrać i skwitowała jego słowa chichotem.
– Mojego pana najbardziej rozśmieszyła wizja tego, jak padł na kolana i wezwał krzykiem Stu Bogów…
– Tysiąc. To jest Tysiąc Bogów.
– Wszystko jedno. – Wielki Kruk pochylił głowę i rozpostarł lekko skrzydła. – A także myśl, że poprzysiągł walczyć z Osserkiem. Ich sojusz rozpadł się z powodu narastającej wzajemnej antypatii. Klapa z Draconusem zapewne zadała mu śmiertelny cios. Wyobraź sobie, uległ podstępom kobiety, i to córki Draconusa! Dlaczego Osserc nawet nie podejrzewał, że jej motywy mogą nie być czyste? Ha! W każdym istniejącym gatunku samcy są okropnie… przewidywalni!
– O ile dobrze pamiętam Anomandarisa Rybaka, Pani Zawiść dokonała tej samej sztuki z twoim panem, Starucha – zauważył z uśmiechem Baruk.
– Ale on świetnie zdawał sobie sprawę z tego, co się dzieje – odparło ptaszysko, podkreślając swe słowa dziwacznym, gdaczącym dźwiękiem. – Mój pan zawsze zdawał sobie sprawę, że czasem konieczne są poświęcenia. – Starucha nastroszyła pióra barwy onyksu. – Pomyśl o rezultatach!
Baruk skrzywił się z niezadowoleniem.
– Jestem głodna! – zawołała Starucha.
– Nie skończyłem kolacji – poinformował ją mężczyzna. – Na tym talerzu…
– Wiem, wiem! Jak myślisz, dlaczego zgłodniałam? Zdumiewaj się moją cierpliwością, wielki alchemiku. Czytałeś i czytałeś bez końca.
– Jedz szybko, stara przyjaciółko, byś nie umarła z niedożywienia.
– Nigdy przedtem nie byłeś tak niedbałym gospodarzem – poskarżyło się ptaszysko. Wskoczyło na stół i nadziało na dziób kawałek mięsa. – Coś cię gnębi, wielki alchemiku.
– Wiele spraw. Rhivijczycy twierdzą, że Barghastowie z klanu Białych Twarzy zniknęli. Bez śladu.
– Zaiste – zgodziła się Starucha. – Zaraz po upadku Koralu i przejęciu władztwa przez Tiste Andii.
– Starucha, jesteś Wielkim Krukiem. Twoje dzieci unoszą się na wietrze i widzą wszystko.
– Być może.
– Dlaczego więc nie chcesz mi powiedzieć, dokąd odeszli?
– No cóż, jak ci wiadomo, Szare Miecze pomaszerowały na południe, do Elingarthu – odparło ptaszysko, okrążając krótkimi podskokami talerz. – A tam nabyły okręty. – Wielki Kruk przerwał i uniósł głowę. – Czy ujrzały ślad? Czy potrafiły za nim podążyć? A może pośrodku oceanu znajduje się wielka dziura wciągająca wszystkie statki w śmiertelną otchłań?
– Białe Twarze wyruszyły na morze? To nadzwyczajne. A Szare Miecze podążyły za nimi?
– Nic z tego nie ma znaczenia, wielki alchemiku.
– Znaczenia dla kogo?
– Dla twojego niepokoju, oczywiście. Zasypujesz pytaniami zmęczonego gościa, by na chwilę zapomnieć o zmartwieniach.
Od poprzedniej wizyty Staruchy minęły miesiące i Baruk doszedł z żalem do wniosku, że serdeczne stosunki łączące go z Synem Ciemności dobiegły końca, nie z powodu jakiegoś sporu, lecz chronicznego znudzenia typowego dla Tiste Andii. Opowiadano, że wieczny mrok panujący w Czarnym Koralu bardzo odpowiada jego mieszkańcom – zarówno Andii, jak i ludziom.
– Starucha, przekaż, proszę, swemu panu moje serdeczne podziękowania za niespodziewany, jakże hojny dar. Chciałbym go zapytać, jeśli nie jest to z mojej strony zbytnia śmiałość, czy ponownie rozważy złożoną przez naszą Radę oficjalną propozycję nawiązania stosunków dyplomatycznych między naszymi miastami. Delegaci czekają na jego zaproszenie i wyznaczono też odpowiednie miejsce pod budowę ambasady. To niedaleko stąd, w gruncie rzeczy.
– W posiadłości zniszczonej przez haniebny upadek jednopochwyconego demona – stwierdziła Starucha. Zrobiła sobie krótką przerwę na śmiech, po czym nadziała na dziób kolejny kąsek. – Brr, to jarzyna! Paskudztwo!
– W rzeczy samej, Starucha, chodzi o tę posiadłość. Jak już mówiłem, to niedaleko stąd.
– Pan rozważa rzeczoną prośbę i podejrzewam, że nadal będzie ją rozważał.
– Jak długo?
– Nie mam pojęcia.
– Czy coś go niepokoi?
Wielki Kruk, pochylony nad talerzem, uniósł głowę i przyglądał się Barukowi przez długą chwilę.
Wielki alchemik poczuł, że dopadają go lekkie mdłości. Odwrócił wzrok.
– A więc mam powody do obaw.
– Pan pyta: kiedy to się zacznie?
Baruk spojrzał na stos luźno oprawionych stronic, który był darem od Anomandera, i skinął głową. Nie odpowiedział jednak ani słowem.
– Pan pyta: czy potrzebujesz pomocy?
Wielki alchemik skrzywił się z niezadowoleniem.
– Pan pyta – ciągnęła nieustępliwa Starucha – czy rzeczona pomoc nie powinna być raczej potajemna niż oficjalna?
Bogowie na dole.
– Pan pyta: czy słodka Starucha powinna pozostać na noc jako gość Baruka, oczekując odpowiedzi na zadane pytania?
Coś zastukało do okna. Baruk wstał pośpiesznie i poszedł je otworzyć.
– Demon! – zawołało ptaszysko, rozpościerając lekko skrzydła.
– To jeden z moich – uspokoił je Baruk. Uchylił okno o żelaznych ramach i cofnął się o krok.
Odmrozin przecisnął się przez szparę, postękując z wysiłku.
– Panie Baruku! – pisnął. – Wyszła! Wyszła! Wyszła!
Wielki alchemik przed chwilą czuł się niedobrze, teraz jednak dreszcz przeniknął go aż do szpiku kości. Zamknął powoli okno i spojrzał na Wielkiego Kruka.
– Starucha, zaczęło się.
Demon zobaczył ptaka i obnażył ostre jak igły kły.
– Groteskowe monstrum!
Starucha zagroziła mu dziobem.
– Opasła ropucha!
– Uspokójcie się oboje! – warknął Baruk. – Starucha, tak, zostaniesz do rana jako mój gość. Odmrozin, znajdź sobie jakieś miejsce. Mam dla ciebie kolejne zadanie. Odszukam cię, gdy nadejdzie czas.
Przysadzisty demon pokazał Wielkiemu Krukowi rozwidlony język i poczłapał w stronę kominka. Wlazł na rozżarzone węgielki, a potem zniknął w kominie. W dół buchnęły kłęby czarnej sadzy.
Starucha się rozkasłała.
– Masz źle wychowanych służących, wielki alchemiku – poskarżyła się. Baruk jej jednak nie słuchał.
Wyszła.
Wyszła!
To słowo wypełniło swym brzmieniem jego umysł. Głośne niczym świątynny dzwon zagłuszyło wszystko inne, choć zdołał jeszcze pochwycić szybko cichnące echo.
…swego wiernego sojusznika, z krwią na twarzy i pobitego do nieprzytomności…
koniec
« 1 8 9 10
10 lutego 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Zmęczenie materiału, niestety
— Łukasz Bodurka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.