Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 13 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Steven Erikson
‹Myto ogarów: Miasto›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMyto ogarów: Miasto
Tytuł oryginalnyToll of Hounds
Data wydania11 lutego 2009
Autor
PrzekładMichał Jakuszewski
Wydawca MAG
CyklMalazańska Księga Poległych
ISBN978-83-7480-119-5
Format560s. 115×185mm
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Myto ogarów. Miasto

Esensja.pl
Esensja.pl
Steven Erikson
« 1 7 8 9 10 »

Steven Erikson

Myto ogarów. Miasto

Niebieska Perła usiadł u końca długiego stołu, walcząc z bólem głowy za pomocą kufla ale. Niewidka zajęła miejsce pod drzwiami. Opierała się o framugę, krzyżując ręce na piersi. Młotek usiadł na lewo od Napańczyka. Jego nerwowość zdradzało wyłącznie drżenie nogi. Kolano i udo mu się trzęsły, ale twarz nic nie wyrażała. Nie chciał patrzeć nikomu w oczy. Pod wystrzępionym gobelinem, pamiętającym czasy, gdy lokal był jeszcze świątynią, stał Duiker, ongiś historyk imperialny, a obecnie złamany starzec.
Szczerze mówiąc, Wykałaczka poczuła się nieco zaskoczona, gdy zgodził się przyjść na zebranie. Być może w popiołach jego duszy tlił się nadal płomyk ciekawości, choć Duiker sprawiał wrażenie bardziej zainteresowanego sceną wyobrażoną na wyblakłym gobelinie. Powietrzna flotylla smoków zbliżała się na niej do świątyni bardzo podobnej do tej, w której się znajdowali.
Nikt nie miał ochoty przemówić pierwszy. Typowe. To zadanie zawsze spadało pod jej stopy niczym ranna gołębica.
– Gildia Skrytobójców przyjęła kontrakt – zaczęła celowo brutalnym tonem. – Kto jest celem? W najlepszym przypadku ja, Nerwusik i Niebieska Perła, ale najprawdopodobniej wszyscy udziałowcy. – Przerwała, czekając na głosy sprzeciwu. Nie usłyszała żadnych. – Nerwusik, czy odrzuciliśmy jakąś ofertę zakupu lokalu?
– Wykałaczka – odparł Falarczyk identycznym tonem. – Nikt nigdy nie chciał go kupić.
– Znakomicie. A czy ktoś słyszał pogłoski o wskrzeszeniu starożytnego kultu K’rula? Może w mieście pojawił się jakiś wielki kapłan, który chciałby odzyskać świątynię?
Niebieska Perła skwitował tę sugestię pogardliwym prychnięciem.
– Co chciałeś nam w ten sposób powiedzieć? – zapytała kobieta, łypiąc nań ze złością.
– Nic – mruknął napański mag. – Nie słyszałem o nikim w tym rodzaju, Wykałaczka. Gdyby Ganoes Paran wrócił z miejsc, gdzie przebywa, mógłby nam udzielić pewnej odpowiedzi, nie sądzę jednak, by istniał jakiś kult pragnący nas stąd wykopać.
– Skąd wiesz? – zainteresował się Nerwusik. – Potrafiłbyś ich zwęszyć albo coś?
– Och, nie w tej chwili – poskarżył się Niebieska Perła. – Nie chcę już dziś więcej pytań. Mockra zrobiła mi z głowy miazgę. Nie znoszę tej groty.
– Chodzi o duchy – wyjaśnił Młotek dziwnie łagodnym głosem. Spojrzał na maga. – Mam rację? Nie szepczą nic, czego by nie szeptały od chwili, gdy się wprowadziliśmy. Słyszymy te same jęki i błagania o krew, co zawsze. – Przesunął spojrzenie na leżące na stole miecze. – Krew rozlaną tutaj, oczywiście. Przyniesiona z zewnątrz się nie liczy. Na szczęście.
– Postaraj się nie zacinać przy goleniu, Nerwusik – wtrąciła Niewidka.
– Na dole czasem zdarzają się bijatyki – zauważyła Wykałaczka, spoglądając z zasępioną miną na uzdrowiciela. – Chcesz powiedzieć, że to one karmiły te cholerne duchy?
Młotek wzruszył ramionami.
– Było tego za mało, żeby cokolwiek zmienić.
– Potrzebujemy nekromanty – skonkludował Niebieska Perła.
– Zbaczamy z tematu – oznajmiła Wykałaczka. – Przede wszystkim powinniśmy się martwić o ten cholerny kontrakt. Musimy się dowiedzieć, kto za nim stoi. Jak już się dowiemy, wrzucimy mu wstrząsacza przez okno sypialni i spokój. Trzeba opracować plan ataku – ciągnęła, omiatając spojrzeniem zebranych. – Zacznijmy od zgromadzenia informacji. Czy ktoś ma jakieś pomysły?
Odpowiedziała jej cisza.
Niewidka odsunęła się od drzwi.
– Ktoś idzie – oznajmiła.
Wszyscy już słyszeli głośne kroki. Ktoś wchodził po schodach, odprowadzany syczącymi sprzeciwami gości.
Nerwusik podniósł miecz ze stołu. Niebieska Perła wstał powoli i Wykałaczka poczuła woń budzących się czarów. Uniosła rękę.
– Zaczekajcie, do Kaptura.
Drzwi otworzyły się nagle.
Do środka wszedł wysoki, dobrze ubrany mężczyzna. Dyszał ciężko, a spojrzenie jego jasnoniebieskich oczu przesunęło się po twarzach wszystkich obecnych, zatrzymując się na Młotku. Uzdrowiciel wstał.
– Rajco Collu, co się stało?
– Potrzebuję twojej pomocy – oznajmił szlachetnie urodzony Daru. Wykałaczka słyszała w jego głosie niepokój. – Wielka Denul. Natychmiast.
Nim Młotek zdążył odpowiedzieć, Wykałaczka podeszła do mężczyzny.
– Rajco Collu, przyszedłeś tu sam?
Mężczyzna zmarszczył brwi, a potem wskazał za siebie.
– Z niewielką eskortą. Dwóch strażników. – Dopiero w tej chwili zauważył leżący na stole miecz. – Co tu się dzieje?
– Wykałaczka – odezwał się Młotek. – Wezmę Niebieską Perłę…
– To mi się nie podoba…
– Potrzebujemy informacji, tak? – przerwał jej uzdrowiciel. – Coll może nam pomóc. Poza tym z pewnością na początek rzucili przeciwko nam tylko jeden klan i już się z nim załatwiliście. Gildia potrzebuje czasu, by ponownie ocenić problem. Mamy co najmniej dobę.
Wykałaczka spojrzała na rajcę. Coll mógł nie wiedzieć, co się wydarzyło, ale usłyszał już wystarczająco wiele, by się domyślić.
– Ktoś najwyraźniej pragnie naszej śmierci – oznajmiła mu z westchnieniem. – Pewnie lepiej byłoby dla ciebie, gdybyś się w tej chwili z nami nie zadawał…
Coll pokręcił jednak głową, ponownie wbijając spojrzenie w Młotka.
– Uzdrowicielu, proszę.
Młotek skinął głową do Niebieskiej Perły, który łypał nań spode łba.
– Prowadź, rajco. Pójdziemy z tobą.
• • •
…Znalazł Ossericka, swego wiernego sojusznika, z krwią na twarzy i pobitego do nieprzytomności. Anomander osunął się na kolana i przywołał Tysiąc Bogów, którzy spojrzeli na Ossericka i zobaczyli krew na jego twarzy. Ogarnięci litością, obudzili go i wstał.
I Anomander wstał również, i spojrzeli na siebie, Światło na Ciemność, Ciemność na Światło.
Anomanderem zawładnął gniew.
– Gdzie jest Draconnus? – zapytał wiernego sojusznika. Nim bowiem Anomander się oddalił, zły tyran Draconnus, Zabójca Eleintów, został własną ręką Anomandera pozbawiony przytomności, a twarz zbroczyła mu krew. Osserick, któremu powierzono zadanie pilnowania Draconnusa, osunął się na kolana i wezwał Tysiąc Bogów, by ich miłosierdzie osłoniło go przed furią Anomandera.
– Zostałem pokonany! – zawołał w odpowiedzi. – Siostra Złośliwość mnie zaskoczyła. Och, Tysiąc Bogów odwróciło spojrzenie, gdy jej cios pozbawił mnie przytomności. Spójrz, mam krew na twarzy!
– Pewnego dnia – poprzysiągł Anomander i przerodził się w ciemność straszliwej burzy, aż Osserick skulił się niczym słońce schowane za chmurą – nasz sojusz się skończy i ponownie zapanuje między nami wrogość, o Synu Światła, Dziecko Światła. Będziemy walczyć o każdy kawałek ziemi, każdy skrawek nieba, każde źródło ze słodką wodą. Stoczymy tysiąc bitew i nie będzie między nami litości. Ześlę cierpienia na twoją rodzinę, na twoje córki. Zakażę ich umysły Nieświadomą Ciemnością. Rozproszę je po nieznanych królestwach i w ich sercach nie będzie litości, albowiem między nimi a Tysiącem Bogów na zawsze zawiśnie chmura ciemności.
Taka była furia Anomandera, i choć był sam, Ciemność naprzeciwko Światła, wewnątrz jego dłoni zalegała słodycz, wspomnienie zdradzieckiego dotyku Pani Zawiści. Światło naprzeciwko Ciemności, Ciemność naprzeciwko Światła, dwaj mężczyźni, którzy stali się bronią w rękach dwóch sióstr, córek Draconnusa. Stali tak, niewidziani przez nikogo, i radowali się tym, co ujrzeli.
Ustalono, że Anomander ponownie wyruszy w pościg za złym tyranem, by unicestwić jego i jego przeklęty miecz, który jest ohydą w oczach Tysiąca Bogów i wszystkich, którzy przed nimi klękają. Osserick natomiast miał odnaleźć Złośliwość i wywrzeć na niej sprawiedliwą zemstę.
Jeśli zaś chodzi o przysięgę złożoną przez Anomandera, Osserick znał gniew, z którego się zrodziła, i w swoim czasie on również złożył przysięgę. Zapowiedział w niej, że będzie walczył, pojedynkował się, toczył bój o każdy kawałek ziemi, każdy skrawek nieba, każde źródło ze słodką wodą. Takie sprawy muszą jednak spoczywać na spokojnej ziemi niczym ziarno czekające na życie.
W końcu nadal stał przed nimi problem Draconnusa, a teraz również Złośliwości. Czyż Dzieci Tiam nie domagały się wymierzenia kary? Krew splamiła twarze zbyt wielu Eleintów i dlatego Anomander, i dlatego Osserick, podjęli się owych pamiętnych łowów.
Gdyby Eleintowie wiedzieli, co z tego wyniknie, odebraliby swe piorunowe tchnienie zarówno Anomanderowi, jak i Osserickowi. Nikt jednak nie mógł wówczas przewidzieć, co przyniesie los, i dlatego właśnie Tysiąc Bogów zapłakało…
« 1 7 8 9 10 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Zmęczenie materiału, niestety
— Łukasz Bodurka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.