Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Poul Anderson
‹Genesis / Olśnienie›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGenesis / Olśnienie
Tytuł oryginalnyGenesis / Brain Wave
Data wydania16 listopada 2010
Autor
PrzekładMartyna Plisenko
Wydawca Solaris
ISBN978-83-7590-055-2
Format500s. oprawa twarda
Cena45,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Genesis

Esensja.pl
Esensja.pl
Poul Anderson
« 1 2 3 4

Poul Anderson

Genesis

4
Korona słoneczna znajdowała się znacznie powyżej zbocza na północnym wschodzie. Jej opalizująca łuna przysłoniła światło gwiazd i rzucała słaby, pełen cieni poblask na pofałdowaną równinę. Purpurowy jęzor zapowiadał wyłaniający się dysk słońca. W innych miejscach nadal migotały gwiazdy. Ziemi nie było już widać. Zasłoniła ją skarpa.
Klif ciągnął się po horyzont, wypełniając niemal połowę nieba. Christian dobrze pamiętał krawędzie, iglice, stromizny, pasma minerałów, ślady po uderzeniach meteorytów powstałe przez miliardy lat. Widział je wraz z Gimmickiem. Teraz, dla jego niewspomaganych niczym oczu, wyżyny stanowiły tylko wielką ciemność.
Mógł sobie wyobrazić, że był frontem burzowym – z tego punktu widzenia kosmos nie jest ani niezmienny, ani spokojny, jest zatrważająco brutalny. Jego uwagę przyciągnęło gruzowisko u stóp zbocza, z którego wystawał tylko dysk anteny. Partner leżał tam, pod stertą kamieni. Nie potrafił ocenić rozmiaru uszkodzeń. Ponadto z powodu braku możliwości nawiązania połączenia, był odcięty od informacji. Jednakże inteligencja w Clement Base nie miała takich ograniczeń.
– Jesteś w kontakcie? – zapytał przez radio. – Co możesz nam powiedzieć?
Odpowiedział mu ciepły baryton. Mógł to być jakikolwiek głos, jednak zawsze był dźwięczny i ekspresyjny, jak głos człowieka.
– Niewiele więcej, niż przedtem. Robot nie odpowiada na wezwania. Najwyraźniej jego własne sygnały są zbyt słabe i zbyt zniekształcone, zapewne nie chce tracić energii na próby. Energii wewnętrznej ledwie wystarcza do podtrzymania funkcji obliczeniowych.
Innymi słowy Gimmick był przytomny, pomyślał Christian. Nie, zapędziłem się w antropomorfizację. A to nie jest naukowe podejście.
– Czy on wie, że tu jesteśmy?
– Być może odczytał ślady sejsmiczne, albo elektroniczne.
W spokojnym głosie inteligencji pojawił się naglący ton.
– Nie ociągajcie się, jeśli chcecie uratować jednostkę centralną.
Christian pomyślał o uwięzionym Gimmicku czekającym na ratunek, bądź śmierć. O Gimmicku mającym nadzieję, jak ludzie pogrzebani żywcem przez trzęsienie ziemi albo uwięzieni w zepsutym statku kosmicznym, który zboczył z kursu. Czy przypuszczenie, że Gimmick chce żyć, było aż tak nierealne?
– Jasne – odpowiedział. – Przejmij robota.
Zawahał się.
– Proszę.
Duża, na wpół ludzka maszyna drgnęła. Odwróciła się i wyszła z kabiny. Christian słyszał, jak sięga do zamka śluzy powietrznej, a po minucie rozległ się syk pomp opróżniających pomieszczenie z tlenu. Zobaczył, jak wychodzi na powierzchnię, w światło, stoi przez chwilę, podczas gdy inteligencja w Clement za pomocą sensorów bada otoczenie, po czym wspina się na osypisko. Spod jej stóp osuwały się odłamki i ześlizgiwały się w dół. Na Ziemi usłyszałby grzechot.
Nie mógł znieść bezczynności. Zaczął zbierać narzędzia, do których robot nie był przystosowany. Jednak korona słoneczna była coraz wyżej, ognisty jęzor powiększał się. Pomyślał, że może jego własna siła uczyni tę niewielką, ale jakże znaczącą różnicę.
Inteligencja to odnotowała.
– Nie rób tego – ostrzegła. – Już teraz narażasz się bardziej, niż trzeba.
– To ja jestem tu kapitanem.
Christian ruszył na tyły pojazdu.
Zatrzymał się przy śluzie. Z zestawu narządzi wybrał kilof i łopatę. W śluzie nałożył skafander kosmiczny i sprawdził wszystkie jego urządzenia z niemal bezmyślną rutyną wynikającą z długich lat praktyki. Niemal bezmyślną; jedno małe przeoczenie mogło skończyć się śmiercią. Maszyny były twardsze. Nic dziwnego, że to właśnie one polecą ku gwiazdom. Jak dotąd człowiek nie sprawdził się nawet na bardziej przyjaznych od gwiazd planetach.
W kombinezonie i z narzędziami ważył mniej, niż ważyło samo tylko jego ciało na Ziemi. Oczywiście inercja była taka sama, kogoś mniej doświadczonego mogło to wprowadzić w błąd.
Skierował się w stronę pokrytego gruzem zbocza. Od tej chwili poruszał się bardzo ostrożnie. Ze szczytu wzniesienia zobaczył niewyraźny zarys pojazdu, jego metalowe części były częściowo zacienione, a częściowo błyszczały w oleistym świetle. Gdyby zignorować szczegóły, wyglądał jak gigantyczna wersja Gimmicka, poza tym, że miał wyspecjalizowane kończyny, czujniki i pojemniki na próbki.
Do diabła z ciałami. Gimmick nosił wiele różnych ciał. Należało ocalić jego jedyny w swoim rodzaju hardware, oprogramowanie i bazę danych. Mózg. Umysł? Duszę? Tak czy inaczej, samego Gimmicka.
Robot pracował flegmatycznie. Wypustki jego czterech ramion obluzowywały i odrzucały kamienie. Często się zatrzymywał, słuchał wskazówek inteligencji, a potem znów ruszał. Christian wiedział, że robi to w imię efektywności i uważa, aby nie spowodować osunięcia gruzowiska. W porównaniu z maszyną, niezbyt jasno oceniał sytuację, miał też słabsze mięśnie. Jednak przy zachowaniu ostrożności mógł pomóc – chociaż trochę.
Po chwili spod kamieni zaczęło wyłaniać się ciężko uszkodzone ciało. Korona słoneczna była coraz wyżej.
Christian kopał. Zmęczył się bardzo szybko. Systemy skafandra kosmicznego nie nadążały; szyba hełmu zaparowała, a powietrze stało się gęste. Zaczęły mu drżeć ręce.
– Uspokój się – powiedział głos inteligencji. – Będziesz potrzebny do bardziej precyzyjnych działań.
Ustąpił. Podjął tym samym jedną z najtrudniejszych decyzji w swojej karierze.
Nad zboczem pojawił się skrawek słońca. Cienie nagle zrobiły się długie i ostre. Małe kratery wyglądały jak atole. Gwiazdy zniknęły.
Piętnaście godzin… przedtem przez ziemię przetoczy się słoneczny wiatr niosący deszcz promieniowania. Nadciągało mordercze gorąco. Ochronę przed nim dawał tylko pojazd.
– Byłoby rozsądniej, gdybyś zawrócił – powiedział głos.
– Wiem – odparł Christian. – Nie jestem rozsądny.
Robot pracował dalej.
Pojawiła się sekcja środkowa. Gdyby szyba kasku Christiana nie ciemniała automatycznie, odbite od niej światło oślepiłoby go. Ale wreszcie mógł się zabrać do pracy.
Promienie słoneczne były nieco rozproszone. Zasadniczo nadal panowała noc. Zestaw narzędzi przytroczony do pasa zawierał latarki i mini radary, ale często musiał działać na wyczucie, przez rękawice wzmacniające zmysł dotyku. Celem było otwarcie konkretnych osłon i odłączenie niezależnych jednostek, robota tak precyzyjna, jak operacja mózgu.
– Promieniowanie tła szybko rośnie – powiedziała inteligencja.
– Zamknij się – odpowiedział Christian. – Jestem zajęty.
Jakimś cudem uwolnił Gimmicka zanim którykolwiek z nich przyjął zbyt dużą dawkę promieni. Ujął jednostkę centralną w ramiona i zsunął się ze zbocza. Spod jego butów unosiły się chmury kurzu. Otworzyła się śluza. Przepchnął się przez nią, wspiął się do kabiny i zmęczony opadł na siedzenie. Serce waliło mu w piersi. Obezwładniające zmęczenie tłumiło radość ze zwycięstwa. Miał ochotę na zimne piwo. Albo lepiej na dwa, trzy, lub nawet cztery.
Robot poświęcił chwilę na oględziny zniszczonej maszyny i zbieranie próbek skały. Potem do niego dołączył. Nie mieli już powodu do pośpiechu.
koniec
« 1 2 3 4
29 października 2010
1) Capella – najjaśniejsza gwiazda w konstelacji Rydwanu, widocznej na półkuli północnej pomiędzy Perseuszem a Bliźniętami.
2) Gyroball – gra wymyślona w Japonii, nieco zbliżona do amerykańskiego baseballu; w grze wykorzystuje się piłkę z wbudowanym żyroskopem, co wymusza odmienne niż w baseballu techniki rzutu.
3) Szereg Fouriera – w matematyce szereg, pozwalający rozłożyć funkcję okresową spełniającą warunki Dirichleta, na sumę funkcji trygonometrycznych. Nauka na temat szeregów Fouriera jest gałęzią analizy Fouriera. Szeregi zostały wprowadzone w 1807 roku przez Josepha Fouriera w celu rozwiązania równania ciepła dla metalowej płyty. Doprowadziło to jednak do przewrotu w matematyce i do wprowadzenia wielu nowych teorii. Dziś mają one wielkie znaczenie między innymi w fizyce, teorii drgań, przetwarzaniu sygnałów, obrazów a nawet w muzyce (kompresja mp3)
4) Obiekty Messiera – najjaśniejsze obiekty mgławicowe. Ich spis zawarty jest w Katalogu Messiera, zawierającym obiekty na niebie, opublikowanym przez Charlesa Messiera w 1774. Ostateczna wersja wydana w 1784 zawiera 103 obiekty. Od tego czasu do listy dodano jeszcze 7 innych obiektów, ostatni w 1966.
5) Rektascensja (łac. recta ascensio – wznoszenie proste) – jedna ze współrzędnych astronomicznych, określających położenie ciała niebieskiego na sferze niebieskiej w układzie współrzędnych astronomicznych zwanym układem równikowym równonocnym.
6) Parsek – jednostka odległości stosowana w astronomii,
1 ps = 3,262 roku świetlnego = 206 264,8 j.a. = 3,0857·1016 m.
7) Regolit – warstwa zwietrzałej skały pokrywającej planety skaliste.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Olśnienie
— Poul Anderson

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.