Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 8 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Charlaine Harris
‹Martwy aż do zmroku›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMartwy aż do zmroku
Tytuł oryginalnyDead Until Dark
Data wydania1 czerwca 2004
Autor
PrzekładEwa Wojtczak
Wydawca Zysk i S-ka
CyklSookie Stackhouse
ISBN83-7298-603-7
Format352s. 125×183mm
Cena29,90
Gatunekhumor / satyra, kryminał / sensacja / thriller
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Martwy aż do zmroku

Esensja.pl
Esensja.pl
Charlaine Harris
« 1 2 3 4 5 6 »

Charlaine Harris

Martwy aż do zmroku

Wyskoczyłam zza czyjegoś pikapa, rozhuśtałam łańcuch i przejechałam nim po grzbiecie klęczącego obok ofiary Macka. Mężczyzna wrzasnął i zerwał się na równe nogi. Denise łypnęła na nas złowrogo, po czym zabrała się za zatykanie trzeciej fiolki. Mack sięgnął do buta, a gdy podniósł rękę, coś w niej lśniło. Przełknęłam ślinę. Mack miał nóż.
– No, no, no – mruknęłam i posłałam mu uśmieszek.
– Ty stuknięta suko! – wrzasnął. Sądząc z jego tonu, również znajdował przyjemność w naszej potyczce. Byłam zbyt przejęta, by zablokować napływ jego myśli, toteż świetnie wiedziałam, co zamierza mi zrobić i fakt ten naprawdę mnie rozzłościł. Ruszyłam ku przeciwnikowi, pragnąc zranić go jak najmocniej. Niestety, Mack był przygotowany i skoczył do przodu z nożem, gdy ja jeszcze wprawiałam łańcuch w ruch. Nóż na szczęście chybił, ledwie muskając moje ramię. Szarpnęłam łańcuchem, który niczym czuła kochanka otoczył chudą szyję Rattraya. Triumfalny krzyk mężczyzny prędko zamienił się w gulgotanie. Mack upuścił nóż i zacisnął obie ręce na ogniwach łańcucha. Tracąc powietrze, upadł kolanami na betonowy chodnik, wyszarpując mi przy okazji łańcuch z dłoni.
Cóż, straciłam więc łańcuch Jasona. Błyskawicznie schyliłam się jednak i sięgnęłam po nóż Rattraya, udając, że wiem, jak należy go użyć. Tymczasem ruszyła ku mnie Denise. W światłach i cieniach parkingu przypominała rozczochraną wiedźmę.
Widząc w moim ręku nóż męża, zatrzymała się w pół kroku. Klęła i pomstowała, wykrzykując straszne rzeczy. Czekałam, aż się zmęczy, po czym syknęłam.
– Wynocha. Ale to już!
Kobieta z nienawiścią wpatrzyła się w moją twarz. Spróbowała zagarnąć fiolki z krwią, ale warknęłam, każąc jej je zostawić. Pociągnęła zatem Macka do pionu. Mężczyzna nadal się dusił, gulgotał i trzymał za łańcuch. Denise niezdarnie zaciągnęła go do ich samochodu, po czym wepchnęła na siedzenie pasażera. Wyszarpnęła z kieszeni kluczyki i osunęła się za kierownicę.
Odgłos uruchamianego silnika uprzytomnił mi nagle, że Szczury mają teraz inną broń. Szybciej niż kiedykolwiek w życiu nachyliłam się i szepnęłam wampirowi do ucha:
– Wstawaj! – Złapałam go pod ramiona i z całych sił szarpnęłam w górę. Nieszczęśnik zrozumiał mnie, napiął mięśnie nóg i pozwolił się ciągnąć. Gdy z rykiem nadjechał ku nam czerwony samochód, znaleźliśmy się już w rzędzie pierwszych drzew. Denise chybiła o niecały metr, musiała bowiem zboczyć, by nie wjechać w sosnę. Później usłyszałam, że głośny warkot silnika auta Szczurów cichnie w oddali. – Och, świetnie – sapnęłam, po czym klęknęłam obok wampira, ponieważ ugięły się pode mną kolana. Przez chwilę oddychałam ciężko i zbierałam siły. Wampir poruszył się lekko. Przypatrzyłam mu się uważnie. Ku swojemu przerażeniu dostrzegłam smugi dymu wznoszące się z jego przegubów, w miejscach, gdzie dotykało ich srebro. – Och, mój biedaku – jęknęłam. Wściekałam się na siebie, że nie zatroszczyłam się o niego natychmiast. Nadal próbując złapać oddech, zaczęłam rozwijać cienkie paski srebra, które wydawały się stanowić części jednego bardzo długiego łańcucha. – Biedne maleństwo – szeptałam, wcale wówczas nie myśląc, jak absurdalnie brzmią te słowa. Mam zwinne palce, dość prędko więc uwolniłam nadgarstki nieszczęśnika.
Zadałam sobie pytanie, w jaki sposób Szczurom udało się tak łatwo go podejść. Wyobrażając sobie tę scenkę, poczułam na policzkach rumieniec.
Wampir otoczył sobie ramionami pierś, ja zaś zabrałam się za uwalnianie ze srebra jego kostek. Nogi nieumarłego wyglądały lepiej, gdyż Rattrayowie nie owinęli gołego ciała, lecz nogawki dżinsów.
– Przepraszam, że zjawiłam się tak późno – oznajmiłam ze szczerym smutkiem w głosie. – Poczujesz się lepiej za minutkę, prawda? …Chcesz, żebym odeszła?
– Nie. – Poczułam się mile połechtana, w tym momencie jednak dodał: – Mogą powrócić, a ja jeszcze nie mam siły walczyć. – Jego chłodny głos był nieco chropawy, lecz nie byłam pewna, czy słyszę w nim rzeczywiście sapanie.
Zrobiłam kwaśną minę, a kiedy wampir odzyskiwał siły, zaczęłam się bacznie rozglądać. Usiadłam plecami do niego, dając mu nieco prywatności. Wiem, jak nieprzyjemnie czuje się cierpiąca osoba, gdy ktoś się na nią gapi. Przykucnęłam na chodniku i obserwowałam parking. Kilka samochodów odjechało, inne przyjechały, żaden wszakże nie dotarł do naszego końca przy lesie. Z ruchu powietrza wokół siebie wywnioskowałam nagle, że wampir usiadł prosto.
Nie odezwał się. Obróciłam głowę w lewo, by mu się przypatrzeć. Był bliżej mnie, niż sądziłam. Jego duże ciemne oczy wpijały się w moje. Kły schował, co mnie trochę rozczarowało.
– Dziękuję – powiedział drętwo.
Wcale więc nie przejął się faktem, że uratowała go kobieta. Typowy facet.
Skoro okazywał mi tak niewiele wdzięczności, uznałam, że też mogę się zachować nieuprzejmie i postanowiłam podsłuchać jego myśli.
Otworzyłam całkowicie umysł… i nie usłyszałam… nic.
– Och – powiedziałam, słysząc we własnym głosie szok. – Nie słyszę cię – dodałam bezwiednie, zupełnie nad sobą nie panując.
– Dziękuję! – powtórzył wampir głośniej, poruszając przesadnie wargami.
– Nie, nie o to mi chodzi… Słyszę, co mówisz, tyle że… – I w tym momencie z podniecenia zrobiłam coś, czego normalnie nigdy bym nie zrobiła, ponieważ takie posunięcie było bezczelne i zbyt osobiste, a poza tym ujawniało fakt mojego „upośledzenia”… A jednak odwróciłam się do wampira, położyłam ręce po obu bokach jego białej twarzy i przypatrzyłam mu się uważnie. Skupiłam całą swoją energię. I nic! Czułam się, jakbym dotąd przez cały czas musiała słuchać radia, równocześnie wielu stacji, których nawet nie trzeba było wybierać… A teraz nastawiam odbiornik na pewną długość fali i… nieoczekiwanie nie słyszę nic.
Było mi jak w niebie.
Oczy wampira przez moment rozszerzały się i ciemniały, on sam wszakże zachował całkowite milczenie.
– Och, przepraszam cię – bąknęłam straszliwie zakłopotana. Oderwałam ręce od jego twarzy i zapatrzyłam się na parking. Zaczęłam coś paplać o Macku i Denise, cały czas myśląc, jak cudownie byłoby mieć towarzysza, którego nie mogę usłyszeć, póki nie zdecyduje się odezwać na głos. Jakież piękne było jego milczenie. – …Więc uznałam – ciągnęłam – że lepiej wyjdę i zobaczę, czy dobrze się miewasz – podsumowałam, nie pamiętając, co mu wcześniej mówiłam.
– Przyszłaś tu mnie uratować. Postąpiłaś bardzo odważnie – oświadczył głosem tak uwodzicielskim, że DeeAnne na moim miejscu wyskoczyłaby chyba ze swoich czerwonych nylonowych majtek.
– Przestań – mruknęłam zgryźliwym tonem. Odniosłam wrażenie, że z łomotem runęłam na ziemię z chmur.
Przez kilka sekund spoglądał na mnie ze zdumieniem, później jego blada twarz ponownie zobojętniała.
– Nie boisz się przebywać sam na sam z głodnym wampirem?
Wychwyciłam jakąś groźną nutę pod tym pozornie żartobliwym pytaniem.
– Wcale nie.
– Wychodzisz z założenia, że skoro przybyłaś mi z pomocą, jesteś bezpieczna? Sądzisz, że po tych wszystkich latach żywię jeszcze choćby uncję sentymentalnych uczuć? Wampiry często zwracają się przeciw osobom, które im ufają. Wiesz przecież, że nie ma w nas cech ludzkich.
– Wielu ludzi również obraca się przeciwko tym, którzy im ufają – stwierdziłam. Czasem potrafię myśleć praktycznie. – Nie jestem kompletną idiotką – dodałam. Podniosłam rękę i pokręciłam głową. W czasie kiedy wampir dochodził do siebie, zdążyłam owinąć sobie wokół szyi i ramion srebrne łańcuchy Szczurów.
Na ten widok wampir wyraźnie zadrżał.
– Ależ masz rozkoszną arterię w pachwinie – oznajmił, gdy się nieco uspokoił. Jego głos znów był kuszący, a gładkością przywodził mi na myśl aksamit.
– Nie mów takich wstrętnych rzeczy – zdenerwowałam się. – Nie będę tego słuchać.
Jeszcze raz popatrzyliśmy po sobie w milczeniu. Bałam się, że już nigdy więcej go nie zobaczę. Ostatecznie, swej pierwszej wizyty w „Merlotcie” z pewnością nie mógł nazwać udaną. Starałam się więc chłonąć wszystkie szczegóły tego spotkania. Wiedziałam, że zachowam je w pamięci i będę wspominać przez długi, długi czas. Będzie dla mnie czymś wspaniałym, skarbem… Miałam ochotę jeszcze raz dotknąć skóry wampira. Nie mogłam sobie przypomnieć, jaka jest w dotyku. Nie dotknęłam go jednak, nie pozwoliły mi dobre maniery. Poza tym bałam się, że nawet muśnięciem mogłabym skłonić wampira do kolejnych uwodzicielskich kłamstewek.
– Chciałabyś wypić krew, którą ze mnie ściągnęli? – spytał nieoczekiwanie. – W ten sposób okazałbym ci swoją wdzięczność. – Wskazał na asfalt, gdzie leżały zatkane fiolki. – Moja krew wzbogaci twoje życie erotyczne i poprawi ci zdrowie.
– Jestem zdrowa jak koń – odparłam zgodnie z prawdą. – A życia erotycznego w ogóle nie mam. Zrób ze swoją krwią, co chcesz.
« 1 2 3 4 5 6 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Bo we mnie jest seks
— Michał Foerster

Komu horror? Komu?
— Anna Kańtoch

Tegoż twórcy

Mord w świetle reflektorów
— Magdalena Kubasiewicz

Nuda, nuda, więcej nudy
— Magdalena Kubasiewicz

A zombie zjadł jej mózg
— Magdalena Kubasiewicz

Bo we mnie jest seks
— Michał Foerster

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.