…ale po tym, jak kończyOstatnie zdanie tekstu literackiego może być bonmotem pieszczonym w pamięci przez pokolenia czytelników, może o 180 stopni odwrócić wymowę tekstu, bądź też wyjaśnić niezrozumiały tytuł. W niektórych przypadkach przypadkowo przeczytane może spalić tekst tak, jak się pali dowcip.
Agnieszka ‘Achika’ Szady…ale po tym, jak kończyOstatnie zdanie tekstu literackiego może być bonmotem pieszczonym w pamięci przez pokolenia czytelników, może o 180 stopni odwrócić wymowę tekstu, bądź też wyjaśnić niezrozumiały tytuł. W niektórych przypadkach przypadkowo przeczytane może spalić tekst tak, jak się pali dowcip. - Dobranoc – powiedział diabeł. Takim zdaniem kończy się „Kraniec świata” Andrzeja Sapkowskiego i jest to niewątpliwie jedno z najsłynniejszych Ostatnich Zdań w fantastyce polskiej. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że wręcz najsłynniejsze. Ostatnie Zdania są bardzo ważne, chyba nawet ważniejsze, niż pierwsze zdania tekstu (czy ktoś pamięta, jak zaczyna się „Kraniec świata”?… No właśnie). Bo przy lekturze pierwszego zdania opowiadanie, czy też powieść, jest dla nas jeszcze białą plamą, jak dla dziewiętnastowiecznych podróżników środek Afryki: owszem, przeczuwamy, że są tam bez wątpienia jakieś góry, rzeki, sawanny, a może nawet gigantyczny krater po upadku meteorytu, ale dokładnego obrazu nie znamy. Tymczasem przy ostatnim zdaniu znamy już wszystko. Powinno ono ładnie zamknąć drzwi do literackiego świata, w taki sposób, żeby czytelnik chciał jeszcze wiele razy przez te drzwi przechodzić. Czasem tylko po to, żeby podziwiać pięknie intarsjowany wzór po drugiej ich stronie. Zakończenie tekstu niekoniecznie musi być walnięciem czytelnika między oczy – twórcy czasem wybierają łagodne wyciszenie – na przykład ostatnia scena „Blasku fantastycznego” Pratchetta to odchodzenie Rincewinda z Bagażem w dal, z iście filmowym odjazdem kamery ukazującej coraz szerszy plan. Stała z dzieckiem w ramionach, czekając na przypływ to bardzo ładne, spokojne ostatnie zdanie „Wód głębokich jak niebo” Anny Brzezińskiej. U Sapkowskiego Jesteś czymś więcej, Ciri. Czymś więcej oprócz tego, że niesie duży ładunek emocjonalny, stanowi ładną klamrę z tytułem opowiadania. Anna Kańtoch swoje „Długie noce” zakończyła pozornie niewinnym Joanna Lienard nie bała się już demonów, co w kontekście przedstawionego kilka akapitów wcześniej rozwiązania zagadki fabularnej bynajmniej niewinne nie jest. Gorzej, jeśli w pogoni za efektowną puentą autor podporządkuje jej cały utwór. W majowym numerze SFFiH ukazało się krótkie opowiadanie „Szyfrem do mnie mów”, którego ostatnie zdanie jest rzeczonego szyfru rozwiązaniem, na dodatek zostało pieczołowicie wyśrodkowane i zapisane kapitalikami, co sprawia, że rzuca się w oczy nawet przy pobieżnym kartkowaniu tekstu. Z kolei „Nagroda” Tomasza Pacyńskiego (SF 03/2001) cała wygląda niczym rozciągnięty na kilka stron dowcip. Przeczytać wystarczy ostatnie dwa fragmenty wydzielone gwiazdkami: rycerz zabija szewczyka i zabiera łeb smoka. Pomysł całkiem fajny, ale raczej na drabble’a1) niż na kilkustronicowy tekst. Niektórzy autorzy przerzucają Ostatnie Zdanie do osobnej linijki, żeby podkreślić jego wagę i piękno. Jednak zabieg ten nic nie da, jeśli zdanie nie będzie samo w sobie mieć odpowiedniej urody. Odpowiednio zakomponowane zakończenie jest w stanie chwycić czytelnika za serce. Nie musi to być pojedyncze zdanie; może być kilka, jak w opowiadaniu Roberta M. Wegnera „Ostatni lot Nocnego Kowboja” (SF 19/2002): Gdy wyszła, wyszczerzył się pełnym, radosnym uśmiechem. Jak to, gdzie polecieli? Tam, gdzie orły, kondory i niechciane dzieci. Do gwiazd, pani pułkownik. Do gwiazd. Puenta ta nie zdradza bynajmniej – jak to czynią niektóre teksty – jakiejś niesamowitej tajemnicy. O tym, że bohaterowie „Ostatniego lotu” wybrali ucieczkę (i w konsekwencji pewną śmierć) dowiadujemy się nieco wcześniej. Jednak to właśnie ostatnie wersy, ukazujące ich los w poetyckiej przenośni, będącej zarazem nawiązaniem do cytowanej w opowiadaniu indiańskiej legendy, sprawiają, że tekst pamięta się latami. 15 maja 2011 1) Drabble, zwane czasem po polsku drabelkiem, to miniatura literacka zawierająca ściśle określoną liczbę słów (kanonicznie – równe sto). Wbrew pozorom, napisać takie coś jest piekielnie trudno. |
Piękne i genialne w swej prostocie (a przy tym stanowiące solidną kadrę spinającą cały, pokaźnych rozmiarów utwór) jest też zakończenie "Lodu".
Dodatkowo – prócz ładunku emocjonalnego – dobry, wpadający w ucho, mocny tekst jest w stanie czasami znacząco podwyższyć ocenę nawet nieco słabszego tekstu jako całości. A dobra pointa czyni treść opowiadania czy powieści kompletną, dobre ostatnie zdanie zapada w pamięć, sprawiając, że nawet jeśli się po latach nie pamięta dokładnie całego tekstu, to pozostaje skojarzenie fajnym zakończeniem. Szczególnie krótsze objętościowo teksty mogą zyskać na dobrym, zabawnym, wyrazistym zakończeniu w postaci zapadającego w pamięć ostatniego zdania.
Wiele utworów zaliczanych dziś do klasyki fantastyki posiadało takie słynne ostatnie zdania. Np. w powieściach - „… I że zaczęła się nieskończoność” w „Końcu wieczności” Asimova, „…Ktoś tam na górze wyraźnie mnie lubi” w „Syrenach z Tytana” Vonneguta, „…Po to dałam siłę twojej dłoni” w „Limes inferior” Zajdla (w zasadzie to przedostatnie zdanie, ale wraz z bezpośrednio je poprzedzającym zapada w pamięć) czy „… I to właśnie podsunęło mi pomysł nakręcenia najbardziej religijnego filmu wszechczasów” – przezabawna pointa „Filmowego wehikułu czasu” Harrisona.
Ale i w opowiadaniach – „… A to cholernie mała butelka.” w którymś z opowiadań w cyklu o Hogbenach Kuttnera lub zakończenie („Gallagher i Joe spiewali razem”) innego znakomitego opowiadania tego autora p.t. „Próżny robot”, „… Dwadzieścia lat później już się nie śmiali” w „Wyprawie ratunkowej” Clarke’a, „… Ale jastrząb zdążył już odkryć, że istnieją również inne rodzaje żywych organizmów, które należy mordować” w „Ptakach-czujnikach” Sheckleya, „… Odtąd nikt już nie próbował najechać Kryonii, bo zabrakło głupców w całym Kosmosie, chociaż niektórzy mówią, że ich jeszcze sporo, a tylko drogi nie znają” lub „… A więc taki jest twój niesławny koniec i dwa a dwa jest dalej – zaczął Trurl, lecz w tejże chwili maszyna zaszumiała słabo i niewyraźnie, ledwo słyszalnie, po raz ostatni wybełkotała: - SIEDEM.” z „Bajek robotów” Lema.
Przykładów takich końcowych zdań da się znaleźć wiele, niekiedy nie są to faktycznie ostatnie zdania utworu, czasami jest to ostatnia wypowiedź bohatera, po której jeszcze następuje jedno czy kilka zdań narratora. Niemniej jest to taki końcowy tekst, który pamięta się po wielu latach lektury i stanowiący przysłowiową kropkę nad „i”.
Bardzo dobre były zakończenia opowiadań Brzezińskiej z "Wód głębokich jak niebo", które naprawdę potrafiły dodać wiele nowego - jak to z białymi kartami. Chyba najbardziej charakterystyczne było "Lecz ogień także był demonem" (cytuję z pamięci).
Bardzo ciekawy temat i bardzo ciekawe przykłady. Nie wytrzymam i dorzucę jeden z działki bliskiej mojemu sercu - zakończenie fabuły "Władcy Pierścieni":
- Ano, wróciłem - powiedział [Sam].
W pigułce to, o co w tym wszystkim chodziło.
'Ale zylo we mnie oczekiwanie, ostatnia rzecz, jaka mi po niej zostala.
Jakich spelnien, drwin, jakich mak jeszcze sie spodziewalem? Nie wiedzialem nic, trwajac w niewzruszonej wierze, ze nie minal jeszcze czas okrutnych cudow.'
Nic nie konczy sie piekniej niz 'Solaris'.
Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?
więcej »Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.
więcej »Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Transformersy w krainie kucyków?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Płomykówki i gadzinówki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Ken odkrywa patriarchat, czyli bunt postaci drugoplanowych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Dorzuciłbym jeszcze ostatnie trzy zdania z "Krainy Chichów" Carrolla. Ponieważ była to pierwsza jego książka jaką przeczytałem, zmiażdżyły one moje wyobrażenia na temat fabularnego finiszu.